*EDIT (23.04.2015):
Po pierwsze do osób, które dopiero zaczynają- jest prolog i polecam przeczytać opis ;)
Po drugie: Wiem, że na początku pisałam źle, nawet gorzej niż źle, ale polecam przeczytać moją miniaturkę, którą napisałam niedawno:
Pierwsza część http://dramione-nowa-milosc.blogspot.com/2015/03/magiczne-ferie-czesc-1.html
Druga część http://dramione-nowa-milosc.blogspot.com/2015/03/magiczne-ferie-czesc-2.html
Trzecia część http://dramione-nowa-milosc.blogspot.com/2015/03/magiczne-ferie-czesc-3.html
Dzięki temu zobaczycie, że jeśli przebrniecie przez te pierwsze rozdziały to dotrzecie do czegoś co jest napisane lepiej, a ta miniaturka doskonale to ukazuje, a nie jest istotna w całej historii ;) Nie twierdzę, że nie ma tam błędów, ale jest na pewno lepsza niż to co pisałam na początku ;)
***
Hermiona
Siedziałam w
ogrodzie obok mojego domu i przeglądałam stare podręczniki. W przyszłym roku
czekają mnie owutemy i muszę być dobrze przygotowana.
Obok mnie
leżała moja różdżka. Stare nawyki, które mi się wyrobiły podczas wojny już
pozostały. Od czasu zwycięstwa nad Voldemortem zawsze nosiłam przy sobie
różdżkę. Jak mówi mugolskie przysłowie przezorny zawsze ubezpieczony.
Oderwałam
się na chwilę od Dziejów magii i
spojrzałam w stronę domu. Za oknem zobaczyłam moich rodziców, którzy gotowali
razem obiad. Nie mogłam się nacieszyc tym widokiem. Przed wojną, kiedy
modyfikowałam im pamięc myślałam, że już nigdy ich nie zobaczę.
Po obaleniu
Tego, Którego Imienia Nie Wolno (Było) Wymawiać, razem z Ronem wyruszyliśmy do
Australii w poszukiwaniu moich rodziców. Myśleliśmy, że zajmie nam to jeden
dzień ale odnalezienie państwa Grangerów nie było takie proste ponieważ
śmierciożercy namieszali we wszystkich rzeczach związanych z jugolami, czyli
też dokumentacje biur podróży. Po trzech dniach poszukiwań, musieliśmy na
chwilę wrócić na pogrzeb Freda. Kiedy ceremonia się zakończyła, Ron nie był w
stanie ruszyć na dalsze poszukiwania więc dalej poszukiwałam sama.
Bez Rona
czułam się dziwnie. Na szczęście udało mi się ich znaleźć. Odwróciłam zaklęcie
i wszystko im opowiedziałam. Potem wróciliśmy do domu i od tego czasu było
spokojnie.
Postanowiłam
wrócić do Hogwartu aby nadrobić zaległości. W jakiejkolwiek pracy nie miałabym
jakiś problemów, ale nie chciałam mieć braków w mojej edukacji.
Harry, Ron i
Ginny też wrócą. Harry wróci ze względu na Ginny, która i tak musiałaby wracać. Ron wróci chyba tylko
ze względu na mnie.
-Hermiono,
obiad!- zawołała moja mama przez okno. Doleciał do mnie wspaniały zapach
spaghetti.
Zebrałam
resztę podręczników i pobiegłam do domu.
-Zaraz
wrócę- powiedziałam do mamy, która już nakładała nasze dania.
-Nie
zapomnij o umyciu rąk skarbie.
Weszłam na
górę i odłożyłam moje książki. Potem skierowałam się do łazienki aby umyć ręce.
Zeszłam na dół na obiad. Rodzice już siedzieli przy stole i wesoło rozmawiali.
Zaczęliśmy posiłek.
Gdy już
kończyłam jeść, usłyszałam pukanie w szybę. Moja ręka odruchowo powędrowała do
kieszeni z różdżką. Spojrzałam w stronę szyby a za nią siedziała śliczna
płomykówka z listem. Od razu rozpoznałam, że to list z Hogwartu.
Podbiegłam
do okna i je otworzyłam. Sowa zleciała wdzięcznie na blat. Zdjęłam jej list i
od razu wyleciała z kuchni.
-Od kogo
to?- zapytała mama. Rodzice przyzwyczaili się do sowiej poczty. Oboje wpatrywali
się z zaciekawieniem.
-To z
Hogwartu- odpowiedziałam i otworzyłam list.
Szanowna Panno Granger!
Mamy przyjemność poinformować Panią,
iż została Pani mianowana tytułem Prefekta Naczelnego. Przypominamy o
obowiązkach tej funkcji…
Nie mogłam w
to uwierzyć. Od tak dawna czekałam na tę chwilę. Już kiedy zostałam prefektem w
piątej klasie, myślałam o tym jak by to było, gdybym została prefektem
naczelnym. Zawsze o tym marzyłam. Liste obowiązków prefekta naczelnego znałam
na pamięć, więc nie musiałam czytać dalszej części listu, choć i tak to
zrobiłam. List jeszcze zawierał przypomnienie o godzinie odjazdu Expressu
Hogwart i listę potrzebnych podręczników. Został załączony bilet na pociąg i
odznaka prefekta naczelnego, która mieniła się w słońcu. Na końcu listu widniał
podpis Profesor McGonagall, która została dyrektorem. Cieszył mnie ten fakt.
Zasłużyła na tą posadę i myślę, że tylko ona się na nią nadawała. Będzie godnym
następcą Dumbledore’a i Snape’a.
Nie
zauważyłam kiedy podeszli do mnie rodzice. Patrzyli mi przez ramię czytając
list.
-Jesteśmy z
ciebie tacy dumni!- Powiedzieli chórem i mocno mnie przytulili. Po chwili
wypuścili mnie ze swoich objęć.
-Tak bardzo
się cieszymy- dodała mama.
-Nasza mała
została prefektem naczelnym- zawołał tata i znowu krótko mnie przytulił.
-Pójdę się
uszykować i zobaczę co u Ginny, ona pewnie też dostała list- powiedziałam.
Sprzątnęliśmy ze stołu po obiedzie i rozeszliśmy się.
Wbiegłam na
górę uszykować się do wyjścia. Nałożyłam lekki makijaż, wzięłam różdżkę i moją
torebkę potraktowaną zaklęciem zmniejszająco-zwiększającym. Miałam tam
wszystko. Tak na wszelki wypadek (kolejne przyzwyczajenie).
Zeszłam na
dół pożegnać się z rodzicami i wyszłam do ogrodu. Rozejrzałam się, nikt mnie
nie widział.
Obróciłam
się i z typowym pyknięciem przeteleportowałam się do domu Weasley’ów.
***
Draco
Siedziałem w
swoim pokoju gdy nagle zapukała w okno sowa. Na początku pomyślałem, że to od
Blaise’a. Przez całe lato korespondowaliśmy ze sobą. Kiedy jednak spojrzałem na
kopertę, od razu zobaczyłem pieczęć z herbem Hogwartu.
Podszedłem
do okna i je otworzyłem. Brązowa sowa sfrunęła na podłogę i spojrzała na mnie
swoimi mądrymi bursztynowymi oczami. Wziąłem list, a ona wyleciała z mojego
pokoju. Typowe szkolne sowy, pomyślałem.
Otworzyłem
list i zacząłem czytać. „Szanowny Panie
Malfoy…”. Okazało się, że zostałem prefektem naczelnym, lecz z powodu mojej
przeszłości w szeregach Czarnego Pana, będę miał małe ograniczenia przez
pierwsze trzy miesiące. Drugi prefekt naczelny będzie miał na początku odrobinę
większą „władzę”. Na dole widniał podpis McSztywnej. Wreszcie dostała te
posadę.
Zastanowiłem
się kto jest drugim prefektem naczelnym. Od razu pomyślałem o Hermionie. Była
taka mądra, przykładna… Uznałem, że to chyba będzie ona, szczególnie, że
McSztywna jest dyrektorem.
Spojrzałem
jeszcze raz na list. Jeszcze podręczniki. Postanowiłem że, jutro pójdę na
Pokątną. Oprócz podręczników pójdę jeszcze do Madame Malkin i może do
Ollivandera. Dobrze, że nadal wytwarza różdżki. Po tym jak Potter mi oddał
różdżkę, niezbyt mnie słuchała, choć było z nią lepiej niż mojej matki. Będę
chyba musiał kupić nową a tą dam Wybrańcowi.
Wróciłem
myślami do Hermiony. Mam nadzieję, że jednak będzie chciała ze mną rozmawiać.
Podczas wakacji odkryłem, że oprócz Wieczystej Przysięgi, ojciec rzucił na mnie
jakiś urok. Przez niego tak łatwo było mi ubliżać Hermionie.
Myślałem o
niej jeszcze przez jakiś czas a potem postanowiłem złożyć wizytę Zabiniemu.
Jutro pewnie pójdziemy razem na Pokątną.
-Mamo, będę
u Blaise’a!- krzyknąłem i teleportowałem się wciąż myśląc o brązowookiej
czarownicy.
Trochę błędów ortograficznych, ale blog jest całkiem przyjemny w czytaniu :D Życzę weny :P
OdpowiedzUsuńCieszę się, ze chociaż ktoś skomentował :) Dziękuję :**
UsuńPostaram się następnym razem poprawić ;)
UsuńGenialny!
OdpowiedzUsuńJugole... zamiast mugoli :) Któryś raz już tak widzę, i zawsze tak samo się uśmiecham. Krótko, ale treściwie :) Pomysł na razie dość częsty, ale może dalej będzie na maxa oryginalnie. Tylko proszę cię - nie umieszczaj ich w jednym dormitorium... To było już prawie w każdym szkolnym dramione :D Na pewno masz wiele własnych, oryginalnych pomysłów, teraz tylko musisz je ukazać nam w postaci rozdziałów :) Ciekawi mnie McSztywna - u Dracona. Wymyśliłaś sama, czy może małe zapożyczenie? Nazywałam ją tak w swoim blogu na Dwóch Światach, ale to też nie był mój oryginalny pomysł, stąd chciałam wiedzieć, czy może zapożyczyłyśmy to z jednej historii? Bardzo ją cenie i lubię dlatego pytam :) W każdym razie życzę Ci powodzenia! Dużo weny! Samych sukcesów! :) Pozdrawiam...
OdpowiedzUsuńVenetiia Noks
Wiesz co... McSztywną wybrałam podświadomie... bardzo możliwe że od Ciebie :D ale nie wiem :3 Teraz już nie zmienie tej historii ale mam już pomysł na następne dramione. Ae nei szkolne. Coś oryginalnego choć nwm czy ktoś już na to nie wpadł, co pewnie bardzo możliwe :D Dziekuję za Twoje komentarze, naprawdę je kocham <3
UsuńNo, no, no, nie powiem- jest dobrze. Twój styl pisania naprawdę mi leży. Jest taki lekki, ładny i przyzwoity. Jednak te literówki... Mam nadzieję, że w dalszych rozdziałach beta już będzie ;)
OdpowiedzUsuńCo do treści- z początku, tak jak myślałam i miała nadzieję, nie wydarzyło się nic specjalnego. To dobrze, bo pierwsze rozdziały powinny wprowadzać do fabuły, a nie od razu BUM! SZAKALAKA!
Bardzo podobał mi się ten rozdział, fajnie, że oboje zostali prefektami i mam nadzieję, że coś tam będzie się z tym potem wiązać ^^ No cóż, nie pozostało mi nic innego jak czytać dalej! 3maj się, pozdrawiam :*
Megan
Najbardziej w Twoim komentarzu mnie rozwaliło "BUM! SZAKALAKA!" hahahah <3 ale dziekuję :*
UsuńJuż tu byłam... i pominęłam prolog. Nie wiem, jak to się stało... W każdym razie, już nadrobiłam, więc teraz pora na dalszą drogę. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńWiele osób pomija prolog :D Chyba następny blog zaczne od razu od pierwszego rozdziału ;)
UsuńDraco Malfoy prefektem naczelnym za panowania McGonagall . Interesujące.Ogólnie świetny rozdział . Czekam na rozwój wydarzeń.
OdpowiedzUsuńGinny ^^
Wszystko w kolejnych rozdziałach ;)
UsuńOd pewnego momentu czytam "bez cukru" i bardzo mi się podoba. Poleciła mi te opowiadania przyjaciółka. Postanowiłem sam poszukać i znalazłem Twoje opowiadania. Genialne "jugole" wygrywają wszystko. Do tego McSztywna, super :-)
OdpowiedzUsuńPodpisuj się, Yoshito, lubię rozpoznawać fanów
UsuńMiona