Jesteś= czytaj= komentuj.
***
Hermiona
Wylądowałam
w ogródku Weasley’ów. Ostatnio byłam tutaj na pogrzebie Freda. Wszędzie widać
było rośliny i gnomy chowające się za doniczkami. Ogród był trochę zapuszczony,
podejrzewam, że po pogrzebie, nikt za bardzo się nim nie przejmował, ale to
dodawało mu trochę uroku. Właśnie tak kiedyś tu wyglądało. Nikt jeszcze wtedy
nie zamartwiał się Voldemortem. Moim największym zmartwieniem były wtedy
egzaminy. Tak jak teraz.
Skierowałam
się w stronę drzwi Nory lecz zanim do nich doszłam, wyskoczyła do mnie Ginny i
już tonęłam w jej objęciach.
-Jak dobrze
Cię widzieć!- krzyknęła Ginny podekscytowana moim przybyciem.- Też dostałaś już
list?
-Tak,
właśnie dlatego tu jestem- odpowiedziałam uśmiechając się promiennie.- Co ty na
to, żebyśmy jutro wstąpiły na Pokątną? Wiesz takie zakupy, tylko ty i ja.
-To
wspaniały pomysł!- ucieszyła się i weszłyśmy do środka.
Pani Weasley
zmywała naczynia po obiedzie. Od naszego ostatniego spotkania trochę się
postarzała. Na twarzy miała trochę więcej zmarszczek, a w jej włosach można
było zobaczyć siwe kosmyki. Już nie była taka wesoła jak kiedyś. Zauważyła mnie
po dłuższej chwili.
-Witaj
Hermionko!- przywitała się i mocno mnie ścisnęła.- Co tam u ciebie? Wszystko
dobrze?
-Tak
dziękuję pani bardzo- odpowiedziałam.
-Chcesz coś
zjeść kochana? Pewnie jesteś głodna…
-Nie-
przerwałam jej.- Jadłam obiad z rodzicami, ale dziękuję pani Weasley.
Poszłyśmy z
Ginny na górę do jej pokoju. Zaczęłyśmy gadać. Okazało się, że Harry często tu
bywa i ich związek rozkwita. Mały Tedy Lupin mieszka teraz na Grimmuald Place
razem z Harrym i Andromedą, która mu pomaga i zajmie się małym kiedy Wybraniec
będzie w Hogwarcie. Stworek nadal mu służy. Ginny jeszcze tam nie mieszkała bo
stwierdziła razem z Harrym, że zostanie w Norze aż ukończy szkołę.
Ruda bardzo
się ucieszyła kiedy usłyszała, że zostałam prefektem naczelnym.
-Wiesz kto
jest drugim?- spytała. Jeszcze się nad tym nie zastanawiałam.
-Może Hanna
Abott? Albo Zachariasz Smith?- tylko oni mi przychodzili do głowy. Oni mieli
najlepsze wyniki wśród Puchonów na siódmym roku. Potem pomyślałam o tym co by
było gdyby prefektem naczelnym był Zachariasz. Jest kompletnie
nieprzewidywalny. Pewnie by się so mnie dobierał. Szybko odrzuciłam od siebie
tę myć lecz miałam nadzieję, że on nie będzie prefektem naczelnym. A potem
pomyślałam o Hannie. Tak, to była o wiele lepsza perspektywa.- Mam nadzieję, że
Hanna.
-A brałaś
pod uwagę kogoś z Ravenclawu?- spytała ruda.
-Może
Michael Corner? Chociaż nie, on na pewno nie.
- A może…
-Tylko nie
mów mi, że McGonagall miałaby wybrać kogos ze Slytherinu- przerwałam jej zanim
zdążyła dokończyć.
-Czemu nie?-
powiedziała i zaczęła się śmiać. Kiedy skończyła zapadła chwila ciszy, którą
przerwała.- Masz racje, po tym co się wydarzyło, to raczej nie. Większość z
nich była za Voldemortem.
Rozmawiałyśmy
jeszcze chwilę a potem zeszłyśmy na dół.
-To co?
Jutro o dziesiątej w Dziurawym kotle?- zapytałam.
-Okay. Do
zobaczenia jutro!- pożegnałam się z nią i panią Weasley i wyszłam na dwór.
Usłyszałam
znajome pyknięcie towarzyszące teleportacji i od razu wyciągnęłam różdżkę. Po
krótkiej chwili jednak ją schowałam. Okazało się, że to Ron wrócił. Zauważył
mnie i podbiegł do mnie. Nasze usta połączyły się w długim pocałunku.
Oderwaliśmy się od siebie.
-Cześć
Miona- przywitał się i jeszcze raz mnie pocałował.- Dawno się nie widzieliśmy.
Tęskniłem- powiedział i się do mnie uśmiechnął.
-Właśnie
byłam u Ginny. Listy z Hogwartu przyszły- też się do niego uśmiechnęłam.
-Wiem. Byłem
u Billa i przyleciała do mnie sowa. Niech zgadnę, jesteś prefektem naczelnym.
Ja też jestem prefektem.
-Naczelnym?!-
nie mogłam w to uwierzyć. Prefekci naczelni zawsze byli z dwóch różnych domów.
-Nie, nie-
zaprzeczył i się roześmiał. Po chwili dołączyłam się do niego.
-A wiesz jak
tam Harry?- zapytałam kiedy już się uspokoiliśmy.
-Zahaczyłem
po drodze o Grimmuald Place. Wszystko okay. On też jest prefektem. Wychodzi na
to, że w tym roku będzie trzech prefektów z Gryffindoru, w tym jeden naczelny.
Chwila
ciszy. Bardzo się cieszyłam, że spotkałam Rona. Od pogrzebu Freda nie
rozmawialiśmy.
-Udało ci
się ich znaleźć?- zapytał po chwili.
-Tak-
szepnęłam.- Właśnie do nich wracam- wspomnienia przyleciały wtedy do mnie od
razu. Jak Ron mi powiedział że mi nie pomoże. Jak musiałam sama sobie poradzić
z poszukiwaniami. Chciałam już iść do domu.
On chyba
zrozumiał to po wyrazie mojej twarzy i wypuścił mnie ze swoich objęć. Na jego
twarzy pojawiło się zrozumienie i wyrzuty sumienia.
- No to nie
zatrzymuję cię- pocałował mnie krótko i bez słowa poszedł do domu.
Zrobiło mi
się zimno. Nie ze względu na pogodę, było ciepłe lato. Dlaczego musiałam
wszystko zepsuć? Potem jednak zdałam sobie sprawę z tego, że byłam trochę zła
na niego za to, że nie szukał wtedy ze mną. Wszystko rozumiem, ale wtedy akurat
mógł mi pomóc.
Odwróciłam
się, odsunęłam od Nory i teleportowałam się do domu.
***
Obudziłam
się o dziewiątej i wstałam z łóżka. Z dołu dobiegał zapach kawy i smażonego
boczku.
Skierowałam
się do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, osuszyłam się za pomocą czarów,
ubrałam się i ułożyłam włosy za pomocą różdżki. Potem lekki makijaż. Zeszłam na
dół na śniadanie. Rodzice wiedzieli o moim wypadzie z Ginny. Przywitali mnie i
podali jajka z bekonem, tosty i kawę.
Po zjedzeniu
śniadania, poszłam na górę po torebkę. Spakowałam pieniądze i listę zakupów.
Nie wypakowywałam jej od bardzo dawna. Stwierdziłam, że będę musiała oddać
Harry’emu portret Fineasa Nigellusa. Nadal był u mnie.
Zeszłam na
dół aby pożegnać się z rodzicami. Po drodze spojrzałam w lustro. Wszystko
wyglądało idealnie.
Wyszłam do
ogrodu i teleportowałam się do Dziurawego kotła.
Ginny już na
mnie czekała. Postanowiłyśmy, że najpierw wstąpimy do Esów i Floresów po
podręczniki.
Ulica
Pokątna bardzo się zmieniła. Ostatnim razem jak tu byłam, to większość sklepów
była zamknięta i było tu pełno żebrzących mugolaków. Dzisiaj Pokątna tętniła
życiem. Było wiele nowych sklepów, choć było widać też te stare. Po drodze do
księgarni wstąpiłyśmy uzupełnić zapasy na eliksiry. Potem poszłyśmy prosto do
naszego celu.
Wzięłyśmy
wszystkie potrzebne książki z półek. Za regałem zobaczyłam tlenione blond
włosy.
-No nie,
znowu ta fretka- szepnęłam do Ginny i pokazałam jej Dracona Malfoya, który
właśnie szukał jakiś książek. Obok niego stał Zabini. W rękach mieli po dwa
stosy podręczników.
-Oni też
wracają do Hogwartu- wskazałam na podręczniki.- Tylko nie to.- jęknęłam.-
Chodźmy stąd- powiedziałam po chwili i pociągnęłam Ginny za sobą abyśmy mogły
zapłacić za książki. Niestety była kolejka.
-Cześć-
usłyszałam głos za sobą i odwróciłam się. Okazało się, że to nie kto inny lecz
Malfoy.
-Czego
chcesz, fretko?- zapytałam chłodno. Moja ręka powędrowała do kieszeni z różdżką.
-Spokojnie
Granger- odezwał się Zabini.- Chcieliśmy się zapytać czy wiecie może gdzie
znajdują się książki na obronę przed czarną magią. Szukamy i nigdzie nie możemy
ich znaleźć- uśmiechnął się łobuzersko do Ginny. Od razu oblała się szkarłatnym
rumieńcem.
Obie
wskazałyśmy ręką prawą stronę księgarni.
-Dzięki-
odezwał się Malfoy aksamitnym, męskim głosem. Jego stalowoszare oczy jeszcze
przez chwilę się we mnie wpatrywały. Uśmiechał się do mnie łobuzersko. Jaki on
jest przystojny.
Chwila. O czym ty myślisz Hermiona?!-skarciłam się w myślach a Draco
poszedł za Blaisem. Kiedy się oddalili Ginny się do mnie odezwała.
-Co to miało
być? Matoły- roześmiała się histerycznie. Rumieniec powoli schodził z jej
twarzy.
-Nie wiem-
wciąż wpatrywałam się w Malfoya. Przypomniała mi się sytuacja w Wielkiej Sali z
końca wojny.- Chodźmy już- zapłaciłyśmy i poszłyśmy do Madame Malkin.
Poprawiłyśmy
swoje szaty, a potem poszliśmy do Magicznych Dowcipów Weasley’ów aby odwiedzić
George’a i kupić parę przydatnych rzeczy do szkoły.
Sklep nadal
był taki sam a George nadal zajmował się klientami opowiadając dowcipy.
Ponieważ dobrze go znałam zauważyłam, że jednak nie jest taki wesoły jak
kiedyś. Od razu było widać, że śmierć Freda naprawdę go zabolała.
Porozmawiałyśmy
z nim trochę, kupiłyśmy parę rzeczy i wyszłyśmy.
-To co, może
masz ochotę na lody? Ja stawiam!- zaproponowałam mojej przyjaciółce. Zgodziła
się i razem poszłyśmy do nowej lodziarni.
Możliwe, że kiedyś zostaniesz wielka pisarka :D.
OdpowiedzUsuńWidzę znaczna poprawę :D Mniej błędów ortograficznych i tylko jedno powtórzenie. :) A przynajmniej tyle wyłapałam :D
Świetna akcja w księgarni. Brakuje mi trochę myśli Draco.
PS. Wybrałaś chyba najtrudniejszą narracje ponieważ pierwszoosobową. :D
Życzę weny i pozdrawiam :D
Dziękuję <3
OdpowiedzUsuńA to to jest po prostu bomba!
OdpowiedzUsuńJak zwykle dobrze wyszło ;) Wiem, że bety jeszcze nie masz, rozumiem, że ciężko ja znaleźć, ale ja jakoś radzę sobie bez bety. Po prostu sama sprawdzam sobie rozdział od razu po napisaniu i czasami dodaję trochę opisów, dialogów- potem wychodzi wszystko gładko i dobrze.
OdpowiedzUsuńA co do akcji- Coś wisi w powietrzu :3 Te ukradkowe spojrzenia, nieprzyzwoite myśli... No, no, zaczyna iskrzyć, ale powoli (a ja lubię, jak jest powoli XD) Wyczuwam też tutaj Blinny, co bardzo przypadło mi do gustu. Mionka z Draco, Ginny z Blaisem <3 Fajnie by było, ale zobaczymy jako to zrobisz i ułożysz potem :* Buziaki!
Megan
Jeszcze zobaczymy :3 Dzieki za Twój kometarz :*
UsuńNo i wyszło... szydło z worka :D Klasycznie i dość potocznie, ale plus za dobry styl. Hermiona oczywiście wie, że Malfoy to fretka, ale powinna mieć w sobie tyle klasy, by go nie przezywać jak tylko się do niej odezwie... :)
OdpowiedzUsuńPo prostu chciałam wtedy pokazać, że ona go nienawidzi i przyzwyczajona do jego zaczepek i wrednych tekstów, woli zaatakować pierwsza... choć może masz rację... wiesz, dopiero zaczynałam heh :D Może trochę zbyt ostro... no nie ważne :) Jak zwykle, dziękuję za Twój komentarz <3
UsuńAkcja w księgarni-fenomenalna. Oczywiście dialogi można by podreperowac, dodać poprzez nie wyrazu innym bohaterom. Ale tak to mega. Czyta się super.
OdpowiedzUsuńZ wrazami owocnego dalszego pisania
Yoshito :-)
Chyba *wyrazami
UsuńOd razu ostrzegałam, że jest beznadziejne
Miona
Cicho Miona, wcale nie jest bez nadziejne. Jak zaczniesz czytać zeszyty to pogadamy o beznadziejności.
UsuńYoshito