poniedziałek, 21 lipca 2014

Rozdział 2

Przepraszam Was, że mnie tak długo nie było. Byłam chora a potem wiecie... cieszyłam się wakacjami. Ale teraz już jestem a wraz ze mną drugi rozdział. Postaram się częściej je wstawiać. Przepraszam za wszelkie błędy. W ogóle to poszukuje bety. Ktoś chętny? Pisać w komentarzach. I nadal szukam kogoś kto by zrobił szablon.
Jesteś= czytaj= komentuj.





***




Hermiona



Wylądowałam w ogródku Weasley’ów. Ostatnio byłam tutaj na pogrzebie Freda. Wszędzie widać było rośliny i gnomy chowające się za doniczkami. Ogród był trochę zapuszczony, podejrzewam, że po pogrzebie, nikt za bardzo się nim nie przejmował, ale to dodawało mu trochę uroku. Właśnie tak kiedyś tu wyglądało. Nikt jeszcze wtedy nie zamartwiał się Voldemortem. Moim największym zmartwieniem były wtedy egzaminy. Tak jak teraz.



Skierowałam się w stronę drzwi Nory lecz zanim do nich doszłam, wyskoczyła do mnie Ginny i już tonęłam w jej objęciach.



-Jak dobrze Cię widzieć!- krzyknęła Ginny podekscytowana moim przybyciem.- Też dostałaś już list?



-Tak, właśnie dlatego tu jestem- odpowiedziałam uśmiechając się promiennie.- Co ty na to, żebyśmy jutro wstąpiły na Pokątną? Wiesz takie zakupy, tylko ty i ja.



-To wspaniały pomysł!- ucieszyła się i weszłyśmy do środka.



Pani Weasley zmywała naczynia po obiedzie. Od naszego ostatniego spotkania trochę się postarzała. Na twarzy miała trochę więcej zmarszczek, a w jej włosach można było zobaczyć siwe kosmyki. Już nie była taka wesoła jak kiedyś. Zauważyła mnie po dłuższej chwili.



-Witaj Hermionko!- przywitała się i mocno mnie ścisnęła.- Co tam u ciebie? Wszystko dobrze?



-Tak dziękuję pani bardzo- odpowiedziałam.



-Chcesz coś zjeść kochana? Pewnie jesteś głodna…



-Nie- przerwałam jej.- Jadłam obiad z rodzicami, ale dziękuję pani Weasley.



Poszłyśmy z Ginny na górę do jej pokoju. Zaczęłyśmy gadać. Okazało się, że Harry często tu bywa i ich związek rozkwita. Mały Tedy Lupin mieszka teraz na Grimmuald Place razem z Harrym i Andromedą, która mu pomaga i zajmie się małym kiedy Wybraniec będzie w Hogwarcie. Stworek nadal mu służy. Ginny jeszcze tam nie mieszkała bo stwierdziła razem z Harrym, że zostanie w Norze aż ukończy szkołę.



Ruda bardzo się ucieszyła kiedy usłyszała, że zostałam prefektem naczelnym.



-Wiesz kto jest drugim?- spytała. Jeszcze się nad tym nie zastanawiałam.



-Może Hanna Abott? Albo Zachariasz Smith?- tylko oni mi przychodzili do głowy. Oni mieli najlepsze wyniki wśród Puchonów na siódmym roku. Potem pomyślałam o tym co by było gdyby prefektem naczelnym był Zachariasz. Jest kompletnie nieprzewidywalny. Pewnie by się so mnie dobierał. Szybko odrzuciłam od siebie tę myć lecz miałam nadzieję, że on nie będzie prefektem naczelnym. A potem pomyślałam o Hannie. Tak, to była o wiele lepsza perspektywa.- Mam nadzieję, że Hanna.



-A brałaś pod uwagę kogoś z Ravenclawu?- spytała ruda.



-Może Michael Corner? Chociaż nie, on na pewno nie.



- A może…



-Tylko nie mów mi, że McGonagall miałaby wybrać kogos ze Slytherinu- przerwałam jej zanim zdążyła dokończyć.



-Czemu nie?- powiedziała i zaczęła się śmiać. Kiedy skończyła zapadła chwila ciszy, którą przerwała.- Masz racje, po tym co się wydarzyło, to raczej nie. Większość z nich była za Voldemortem.



Rozmawiałyśmy jeszcze chwilę a potem zeszłyśmy na dół.



-To co? Jutro o dziesiątej w Dziurawym kotle?- zapytałam.



-Okay. Do zobaczenia jutro!- pożegnałam się z nią i panią Weasley i wyszłam na dwór.



Usłyszałam znajome pyknięcie towarzyszące teleportacji i od razu wyciągnęłam różdżkę. Po krótkiej chwili jednak ją schowałam. Okazało się, że to Ron wrócił. Zauważył mnie i podbiegł do mnie. Nasze usta połączyły się w długim pocałunku. Oderwaliśmy się od siebie.



-Cześć Miona- przywitał się i jeszcze raz mnie pocałował.- Dawno się nie widzieliśmy. Tęskniłem- powiedział i się do mnie uśmiechnął.



-Właśnie byłam u Ginny. Listy z Hogwartu przyszły- też się do niego uśmiechnęłam.



-Wiem. Byłem u Billa i przyleciała do mnie sowa. Niech zgadnę, jesteś prefektem naczelnym. Ja też jestem prefektem.



-Naczelnym?!- nie mogłam w to uwierzyć. Prefekci naczelni zawsze byli z dwóch różnych domów.



-Nie, nie- zaprzeczył i się roześmiał. Po chwili dołączyłam się do niego.



-A wiesz jak tam Harry?- zapytałam kiedy już się uspokoiliśmy.



-Zahaczyłem po drodze o Grimmuald Place. Wszystko okay. On też jest prefektem. Wychodzi na to, że w tym roku będzie trzech prefektów z Gryffindoru, w tym jeden naczelny.



Chwila ciszy. Bardzo się cieszyłam, że spotkałam Rona. Od pogrzebu Freda nie rozmawialiśmy.



-Udało ci się ich znaleźć?- zapytał po chwili.



-Tak- szepnęłam.- Właśnie do nich wracam- wspomnienia przyleciały wtedy do mnie od razu. Jak Ron mi powiedział że mi nie pomoże. Jak musiałam sama sobie poradzić z poszukiwaniami. Chciałam już iść do domu.



On chyba zrozumiał to po wyrazie mojej twarzy i wypuścił mnie ze swoich objęć. Na jego twarzy pojawiło się zrozumienie i wyrzuty sumienia.



- No to nie zatrzymuję cię- pocałował mnie krótko i bez słowa poszedł do domu.



Zrobiło mi się zimno. Nie ze względu na pogodę, było ciepłe lato. Dlaczego musiałam wszystko zepsuć? Potem jednak zdałam sobie sprawę z tego, że byłam trochę zła na niego za to, że nie szukał wtedy ze mną. Wszystko rozumiem, ale wtedy akurat mógł mi pomóc.



Odwróciłam się, odsunęłam od Nory i teleportowałam się do domu.







***



Obudziłam się o dziewiątej i wstałam z łóżka. Z dołu dobiegał zapach kawy i smażonego boczku.



Skierowałam się do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, osuszyłam się za pomocą czarów, ubrałam się i ułożyłam włosy za pomocą różdżki. Potem lekki makijaż. Zeszłam na dół na śniadanie. Rodzice wiedzieli o moim wypadzie z Ginny. Przywitali mnie i podali jajka z bekonem, tosty i kawę.



Po zjedzeniu śniadania, poszłam na górę po torebkę. Spakowałam pieniądze i listę zakupów. Nie wypakowywałam jej od bardzo dawna. Stwierdziłam, że będę musiała oddać Harry’emu portret Fineasa Nigellusa. Nadal był u mnie.



Zeszłam na dół aby pożegnać się z rodzicami. Po drodze spojrzałam w lustro. Wszystko wyglądało idealnie.



Wyszłam do ogrodu i teleportowałam się do Dziurawego kotła.



Ginny już na mnie czekała. Postanowiłyśmy, że najpierw wstąpimy do Esów i Floresów po podręczniki.



Ulica Pokątna bardzo się zmieniła. Ostatnim razem jak tu byłam, to większość sklepów była zamknięta i było tu pełno żebrzących mugolaków. Dzisiaj Pokątna tętniła życiem. Było wiele nowych sklepów, choć było widać też te stare. Po drodze do księgarni wstąpiłyśmy uzupełnić zapasy na eliksiry. Potem poszłyśmy prosto do naszego celu.



Wzięłyśmy wszystkie potrzebne książki z półek. Za regałem zobaczyłam tlenione blond włosy.



-No nie, znowu ta fretka- szepnęłam do Ginny i pokazałam jej Dracona Malfoya, który właśnie szukał jakiś książek. Obok niego stał Zabini. W rękach mieli po dwa stosy podręczników.



-Oni też wracają do Hogwartu- wskazałam na podręczniki.- Tylko nie to.- jęknęłam.- Chodźmy stąd- powiedziałam po chwili i pociągnęłam Ginny za sobą abyśmy mogły zapłacić za książki. Niestety była kolejka.



-Cześć- usłyszałam głos za sobą i odwróciłam się. Okazało się, że to nie kto inny lecz Malfoy.



-Czego chcesz, fretko?- zapytałam chłodno. Moja ręka powędrowała do kieszeni z różdżką.



-Spokojnie Granger- odezwał się Zabini.- Chcieliśmy się zapytać czy wiecie może gdzie znajdują się książki na obronę przed czarną magią. Szukamy i nigdzie nie możemy ich znaleźć- uśmiechnął się łobuzersko do Ginny. Od razu oblała się szkarłatnym rumieńcem.



Obie wskazałyśmy ręką prawą stronę księgarni.



-Dzięki- odezwał się Malfoy aksamitnym, męskim głosem. Jego stalowoszare oczy jeszcze przez chwilę się we mnie wpatrywały. Uśmiechał się do mnie łobuzersko. Jaki on jest przystojny.



Chwila. O czym ty myślisz Hermiona?!-skarciłam się w myślach a Draco poszedł za Blaisem. Kiedy się oddalili Ginny się do mnie odezwała.



-Co to miało być? Matoły- roześmiała się histerycznie. Rumieniec powoli schodził z jej twarzy.



-Nie wiem- wciąż wpatrywałam się w Malfoya. Przypomniała mi się sytuacja w Wielkiej Sali z końca wojny.- Chodźmy już- zapłaciłyśmy i poszłyśmy do Madame Malkin.



Poprawiłyśmy swoje szaty, a potem poszliśmy do Magicznych Dowcipów Weasley’ów aby odwiedzić George’a i kupić parę przydatnych rzeczy do szkoły.



Sklep nadal był taki sam a George nadal zajmował się klientami opowiadając dowcipy. Ponieważ dobrze go znałam zauważyłam, że jednak nie jest taki wesoły jak kiedyś. Od razu było widać, że śmierć Freda naprawdę go zabolała.



Porozmawiałyśmy z nim trochę, kupiłyśmy parę rzeczy i wyszłyśmy.



-To co, może masz ochotę na lody? Ja stawiam!- zaproponowałam mojej przyjaciółce. Zgodziła się i razem poszłyśmy do nowej lodziarni.

10 komentarzy:

  1. Możliwe, że kiedyś zostaniesz wielka pisarka :D.
    Widzę znaczna poprawę :D Mniej błędów ortograficznych i tylko jedno powtórzenie. :) A przynajmniej tyle wyłapałam :D
    Świetna akcja w księgarni. Brakuje mi trochę myśli Draco.

    PS. Wybrałaś chyba najtrudniejszą narracje ponieważ pierwszoosobową. :D

    Życzę weny i pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  2. A to to jest po prostu bomba!

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak zwykle dobrze wyszło ;) Wiem, że bety jeszcze nie masz, rozumiem, że ciężko ja znaleźć, ale ja jakoś radzę sobie bez bety. Po prostu sama sprawdzam sobie rozdział od razu po napisaniu i czasami dodaję trochę opisów, dialogów- potem wychodzi wszystko gładko i dobrze.
    A co do akcji- Coś wisi w powietrzu :3 Te ukradkowe spojrzenia, nieprzyzwoite myśli... No, no, zaczyna iskrzyć, ale powoli (a ja lubię, jak jest powoli XD) Wyczuwam też tutaj Blinny, co bardzo przypadło mi do gustu. Mionka z Draco, Ginny z Blaisem <3 Fajnie by było, ale zobaczymy jako to zrobisz i ułożysz potem :* Buziaki!
    Megan

    OdpowiedzUsuń
  4. No i wyszło... szydło z worka :D Klasycznie i dość potocznie, ale plus za dobry styl. Hermiona oczywiście wie, że Malfoy to fretka, ale powinna mieć w sobie tyle klasy, by go nie przezywać jak tylko się do niej odezwie... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po prostu chciałam wtedy pokazać, że ona go nienawidzi i przyzwyczajona do jego zaczepek i wrednych tekstów, woli zaatakować pierwsza... choć może masz rację... wiesz, dopiero zaczynałam heh :D Może trochę zbyt ostro... no nie ważne :) Jak zwykle, dziękuję za Twój komentarz <3

      Usuń
  5. Akcja w księgarni-fenomenalna. Oczywiście dialogi można by podreperowac, dodać poprzez nie wyrazu innym bohaterom. Ale tak to mega. Czyta się super.
    Z wrazami owocnego dalszego pisania
    Yoshito :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba *wyrazami
      Od razu ostrzegałam, że jest beznadziejne
      Miona

      Usuń
    2. Cicho Miona, wcale nie jest bez nadziejne. Jak zaczniesz czytać zeszyty to pogadamy o beznadziejności.
      Yoshito

      Usuń