piątek, 27 marca 2015

Magiczne ferie część 3

I ostatnia. Na wstępie powiem tak- Przesłodziłam i to bardzo mocno. Dlaczego, wyjaśnię Wam na dole, żebyście przeczytali najpierw miniaturkę. Od razu mówię, że bardzo odbiegłam od rzeczywistości. Jedyne wspólne rzeczy to to, że historia z "Draco", "Pansy" i tą drugą dziewczyną była prawdziwa oraz miejsca w których byli no i oczywiście to, że źle się kończy chociaż nie w taki sposób...
Nie sprawdzone, wstawiam takie jakie było, nie zdziwcie się jeśli coś będzie bez sensu (ale od razu powiadomcie mnie jeśli coś takiego będzie) bo czasem mogą się zdarzyć skróty myślowe.
Nie będę już nawijać, zapraszam do czytania no i oczywiście skomentowania.
Dedykacja dla Stokrotki, Kapitana Quidditcha i trzeciej osoby- Małej Czarnej :*




20 lutego
Nie miałam pojęcia w co się ubrać, czego się spodziewać i bałam się tego spotkania. Dlaczego Ginny musiała wyjechać akurat wtedy? Ona by mi doradziła. I pewnie wyszykowała tak, że kilka razy bym się na nią wydarła zanim znalazłybyśmy coś odpowiedniego…
Po namyśle stwierdziłam, że nie mam co się stroić i po prostu będę sobą. Założyłam jedną z moich ulubionych bluzek, zwykłe jeansy, a włosy zostawiłam rozpuszczone. Wzięłam różdżkę i wyszłam dziesięć minut przed spotkaniem z domu, aby ze spokojem dojść do parku i uspokoić nerwy, co nie było trudne. Po tylu latach opanowywania emocji za całą Świętą Trójcę, jak nazywał nas profesor Snape, byłam w tym mistrzem.
Kiedy doszłam do parku, Draco już tam był. Miał na sobie czarny płaszcz i stał do mnie tyłem.
-Cześć- powiedziałam gdy byłam już za nim. Odwrócił się i uśmiechnął promiennie po czym znowu mnie przytulił.- Gdzie idziemy?- zapytałam gdy ruszyliśmy ścieżką.
Nie odpowiedział nic, tylko uśmiechnął się tajemniczo, a ja postanowiłam po prostu mu zaufać, jednak co chwilę próbowałam zgadnąć gdzie idziemy. Ciągle jednak nic nie mówił. Co chwilę skręcaliśmy i każda moja teoria zostawała niszczona.
W końcu stanęliśmy przed jakimś budynkiem. Zobaczyłam na górze brązowy napis „Street Cafe” na białym tle. Przy drzwiach stały dwie duże donice z niebieskimi kwiatami. Wejście było przyozdobione jakimiś skomplikowanymi wzorami, które miały przypominać egzotyczne rośliny.
Draco podszedł do drzwi i otworzył mi je. Miło zaskoczona weszłam do środka. Od razu wyczułam zapach kawy i cynamonu, który uwielbiałam. Podeszliśmy razem do lady, za którą stała młoda kelnerka.
-Co bierzesz?- zwrócił się do mnie chłopak. Spojrzałam na menu.
-Wezmę duże cappuccino- mruknęłam i zaczęłam szukać pieniędzy w kieszeni. Wyjęłam jakieś knuty, które by mi się tutaj nie przydały, ale za nic nie mogłam znaleźć dziesięciu funtów, które wzięłam ze sobą. W końcu udało mi się je wyciągnąć  i podniosłam gwałtownie głowę.
Kiedy ślizgon zobaczył co trzymam w ręce spojrzał na mnie wzrokiem mówiącym „Chyba sobie żartujesz, schowaj to natychmiast”. Zrobiło mi się miło ale i tak przewróciłam oczami z rozbawieniem.
-Poprosimy duże cappuccino i latte machiatto- zwrócił się do kelnerki po czym usiedliśmy przy jednym ze stolików.
-Dlaczego akurat to miejsce?- zapytałam ślizgona.
-Blaise kiedyś mi je pokazał- powiedział i uśmiechnął się smutno.- Jego rodzice są podobni do moich jeśli chodzi o różne poglądy, ale pozwalają mu na spędzanie czasu w mugolskiej części miast. Z każdego zapamiętuje coś charakterystycznego. W Paryżu spodobała mu się jedna kafejka Le Rose Café. W Brukseli najbardziej mu się spodobał taki sklep z czekoladą.
-Wszystko związane z jedzeniem ?
-Nie tylko. Zawsze zapamiętuje coś typu kafejka czy restauracja oraz jakiś ulubiony zabytek. W Paryżu była to Wieża Eiffla.
-Wieża Eiffla każdego potrafi zachwycić- mruknęłam wspominając moje wakacje z rodzicami we Francji. Był to bardzo ciekawy kraj, zarówno jego mugolska część jak i czarodziejska. Do dzisiaj pamiętam magiczną wytwórnię perfum La petite fleur*, w której spotkałam Katie Bell z rodziną oraz francuski odpowiednik naszej ulicy Pokątnej. Dokładnie zapadło mi w pamięci jak płynęliśmy po Sekwanie, widok katedry Notre-Dame i majestatyczny Pałac Wersalski...
W tym czasie podeszła do nas kelnerka i przyniosła nam nasze kawy. Spojrzałam na ogromną białą filiżankę z pianką na górze. Nie patrzyłam na niego zbierając w sobie całą gryfońską odwagę. Stwierdziłam jednak, że najpierw poczekam na rozwój rozmowy i zaczęłam ze spokojem popijać kawę.
-Ale wiesz co, moi rodzice nie są aż tacy źli- uśmiechnął się blado, a ja miałam ochotę go przytulić, zmierzwić jego blond czuprynę i pocieszyć. Jak jedna osoba może mieć w sobie tyle smutku ?
-Nie jest łatwo, prawda ?- powiedziałam trochę nieśmiało. Bardzo dobrze zdawałam sobie sprawę z tego, że Lucjusz i Narcyza byli wiernymi sługami Voldemorta. Musiało być u niego nieciekawie.
-Jakoś wytrzymuje- powiedział cicho rozglądając się na boki i upewniając, że nie ma tam nikogo znajomego, który mógłby nas usłyszeć.- Ojciec chce abym przyjął Mroczny Znak*- szeptał a ja gwałtownie wciągnęłam powietrze.- Wcale tego nie chcę, ale nie wiem co robić. To mimo wszystko są moi rodzice i gdybym na przykład uciekł, a w jakiejś bitwie miał stanąć po drugiej stronie różdżki...
-Na pewno jakoś się ułoży- szepnęłam i nie konsultując tego z rozumem przytuliłam się do niego. Teraz było to dla mnie takie naturalne, choć kiedyś na pewno gdyby ktoś mi powiedział, ze będę z własnej woli przytulała się do Dracona Malfoya, wysłałabym go do Świętego Munga.- Na pewno podejmiesz dobrą decyzję.
-No nie wiem- powiedział smutno, a mi się ścisnęło serce z bólu. Jak tak można ?- Ale na razie nie zawracajmy sobie tym głowy- oderwał się ode mnie ku mojemu niezadowoleniu.
-A jak ci idzie z Pansy ?- postanowiłam zmienić temat i przygotować się do mojego wyznania.
-Stwierdziłem, że jest dla mnie jak siostra- uśmiechnął się.- Ona też uważa, że jestem dla niej jak brat, poza tym, chyba czuje coś do Zabiniego. Moi rodzice to akceptują i wszyscy są zadowoleni.
-Właśnie, co do celu naszego spotkania- zaczęłam próbując jak najbardziej przedłużyć tę chwilę. Weź się w garść, jesteś gryfonką !, skarciłam się w myślach i kontynuowałam.- Na lodowisku nie dostałeś dokładnej odpowiedzi- Spójrz mu w oczy ! Nie jesteś tchórzem ! i spojrzałam na niego. W jego stalowoszarych oczach zobaczyłam ciekawość pomieszaną z nadzieją i odrobiną niepewności.- Odpowiedź brzmi tak i to już od czwartej klasy- dzielnie wytrzymałam jego spojrzenie czekając na to co powie. Mógł dawno wyjść, ale moja duma by na tym nie ucierpiała, powiedziałam tylko szczerą prawdę. Jeśli po prostu sobie pójdzie to pomimo tego, że trochę mnie to zaboli to wytrzymam. Nie okazałam się tchórzem i to powiedziałam.
Dlaczego jeszcze został ? Czy to nie ten Draco Malfoy, który gardzi szlamami ? Jednak on nie wyglądał na takiego, który ma zamiar wyjść. W jego oczach zobaczyłam zadowolenie i... ulgę.
-Ekhem- odchrząknęłam stwierdzając, że chyba to ja muszę się odezwać po tym wyznaniu pierwsza.- Czy mogę ci zadać dziwne pytanie ?
-Pytaj- powiedział tylko nadal patrząc mi w oczy. Widać było, że nad czymś intensywnie rozmyśla i bije się z myślami.
-Zapytam o coś z czystej ciekawości- wcale nie mam pewnych podejrzeń, które chce sprawdzić.- Jak nie chcesz to nie musisz mi odpowiadać. Czy mogę poznać tożsamość tej drugiej dziewczyny, o której kiedyś mi opowiadałeś w bibliotece ?
-To bardzo ciekawe wiesz- powiedział po krótkiej przerwie i wyprostował się.- Bo tą drugą dziewczyną... jesteś ty. Nie wiem nawet jak to się stało. Myślę, że chyba cię kocham- powiedział cicho.
Ha! Miałam rację! Moje serce zaczęło skakać z radości. Więc to jestem ja! Draco Malfoy, chłopak, który mi się podoba już od paru lat zakochał się we mnie! To oznacza, że cuda się jednak zdarzają.
Nic nie mówiliśmy. Po prostu pochłanialiśmy się wzrokiem. Żadne z nas nie mogło uwierzyć w swoje szczęście. On mnie kocha, on mnie kocha, on mnie kocha... te słowa ciągle chodziły mi po głowie i nie mogłam przyjąć do wiadomości faktu, że to dzieje się naprawdę. Może zaraz się obudzę i okaże się, że to wszystko było tylko snem ? Tylko czy wtedy byłby taki realny ?
-Przejdziemy się ?- wyrwał mnie z rozmyślań aksamitny głos blondyna.
Zgodziłam się i wyszliśmy z kawiarni. Na zewnątrz było zimno. Wszędzie leżał biały puch, który przykrywał wszystko dookoła. Nagle poczułam jak ktoś mnie chwyta za rękę. Obejrzałam się i spojrzałam prosto w jego szare tęczówki. Poczułam, że kolana mi miękną. Dlaczego on musiał tak na mnie działać ?
Ciągle patrząc mi w oczy i jakby szukając pozwolenia, zaczął się powoli przybliżać. Trochę mnie to zirytowało dlatego nie czekając na nic, nawet nie konsultując tego z mózgiem, przysunęłam się i go pocałowałam.

27 lutego
Kochana Ginny!
Nie uwierzysz w to co się ostatnio tutaj dzieje! Pamiętasz jak kiedyś ci opowiadałam o tym, jak kiedyś mi powiedział o Pansy i jakiejś drugiej dziewczynie? Okazało się, że to byłam ja! A teraz zanim przeczytasz następne zdanie lepiej usiądź.
Całowaliśmy się...
Dlaczego akurat teraz Ciebie nie ma? No ale trudno. Powiem Ci chociaż w skrócie. Byliśmy w kawiarni (tak, zabrał mnie do kawiarni!) i  było wspaniale! Zamówiłam cappuccino (od teraz, oficjalnie jest to mój ulubiony napój) no a resztę opowiem Ci jak wrócisz...
Aha, byliśmy jeszcze w poniedziałek na łyżwach (tak, znowu). Rozmawialiśmy, wspominaliśmy stare czasy itp. Potem mnie odprowadził i pocałował na pożegnanie. Jutro też się spotykamy, zaprosił mnie do kina.
Mam jednak pewne obawy. Jego rodzice na pewno tego nie zaakceptują. Jestem zwykłą szlamą (nie przewracaj oczami, przecież wiesz, że to prawda!) no i nie wiem jak to dalej będzie. Ale stwierdziłam, że będę się trzymać zasady carpe diem (zajrzyj do „Historii Magii” Bathildy Bagshot, jeśli nie pamiętasz co to znaczy, strona 267).
Mam nadzieję, że u Was wszystko dobrze. Czekam na Wasz powrót!
Całusy,
Hermiona.       

28 lutego
-Cześć- powiedziałam, a on się do mnie odwrócił.
Od razu zauważyłam, że coś jest nie tak i że raczej nie pójdziemy do kina. Coś musiało się stać. Draco był okropnie blady, a pod oczami miał widoczne cienie. Co chwila rozglądał się na boki, jakby spodziewając się kogoś.
-Co się stało ?- spytałam zmartwiona i pogłaskałam go po policzku. Przytulił się do mnie, a ja bardzo się zdziwiłam tym jego nagłym niespodziewanym zachowaniem.
-Zmusili mnie do przyjęcia Mrocznego Znaku- szeptał mi rozpaczliwie do ucha.- Nie chciałem tego, ale mój ojciec...- zawiesił głos.- Jesteś przyjaciółką Pottera, jeśli się dowiedzą, że coś nas łączy to każą mi cię porwać i przyprowadzić do Czarego Pana. Pewnie na samym porwaniu by się nie skończyło. Hermiono, wiedz, że nadal cię bardzo kocham, ale nie chcę żeby coś ci się stało i...
-Ciiii- uciszyłam go i zaczęłam uspokajająco gładzić po plecach. Po moich policzkach leciały łzy. Dokładnie rozumiałam jego postawę. Jednak wiedziałam, że nawet jeśli zerwiemy teraz kontakt to on wciąż będzie się przejmował tym czy mi się nic nie stało. Znałam rozwiązanie. Mój umysł od razu znalazł odpowiedź. Choć moje serce krzyczało abym tego nie robiła, chciało zatrzymać czas i nigdy już nie ruszyć na przód, pokierowałam się rozumem.
-Draco- szepnęłam łagodnie ale stanowczo.- Spójrz na mnie- podniósł głowę i spojrzał prosto w moje oczy. On też płakał.- Ja też cię kocham. I zawsze będę. Mam do ciebie prośbę- zobaczyłam lekkie zaskoczenie ale skinął głową więc kontynuowałam.- Musisz mi obiecać, że będziesz na siebie uważał.
-Obiecuję- powiedział zachrypniętym głosem.
-Kocham cię- powiedziałam drżącym głosem i pocałowałam go nienawidząc całego świata, Voldemorta i innych ludzi, przez których musiałam zrobić to co miało za chwilę nastąpić. Przytuliłam go wiedząc, że to będzie ostatni raz kiedy poczuję bliskość i ciepło jego ciała.
Sięgnęłam do kieszeni po różdżkę i zanim zdążył cokolwiek zrobić, skierowałam ją na niego i szepnęłam :
-Obliviate.  


-----------------------------------------
*Na potrzeby opowiadania zmieniłam trochę fakty i Draco przyjął Mroczny Znak dopiero w ferie.

Co działo się dalej? Hermiona przez resztę życia cierpiała. Draco już nic nie pamiętał i zaczął się do niej odnosić jak wcześniej w trzeciej klasie. Ciągle wyzywał ją od szlam, a ona wspominała te magiczne ferie, które wydawały się tylko snem. Najgorsze jednak było to, że to się zdarzyło naprawdę. Jedynym pocieszającym faktem było to, że on był bezpieczny, nic mu się nie stało i przeżył wojnę.

Co było wspólnego a co nie? Wszystkiego Wam nie wymienię ale dla jasności- w rzeczywistości się nie całowaliśmy (nawet lepiej bo chyba bardziej bym rozpaczała), uczucia "Dracona" nie były takie jak w opowiadanku... Ciągle nie byl pewien itd... No nie ważne, nie będę Wam tutaj opowiadać. No i nasze hmm... rozstanie (?) było innego rodzaju. I nic sobie nie myślcie, nawet przez chwilę nie byliśmy "parą" czy coś.

Dlaczego zrobiłam tak jak zrobiłam? Stwierdziłam, że skoro źle się kończy to dla równowagi będzie słodko jak cholera i myślę, że mi się udało. Nawet przesadziłam, ale trudno.

Wniosek z tego taki, że życie to nie bajka (niestety :/). Mam nadzieję, że Wam się podobało, czekam na Wasze opinie i ucieszę się na jakąś ostrą krytykę :D Jak macie pytania- pytajcie. Postaram się na nie odpowiedzieć. Nie wiem czy chciałam pisać coś jeszcze... Chyba wszystko ujęłam... 

Podsumowując...
Mi też pozostało tylko jedno- zapomnieć.

Pozdrawiam Was serdecznie,
Hermiona :* 

15 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Za takie zakończenie czy za co i kogo? ;) zakładam że mnie ale wolę zapytać c;

      Usuń
  2. bardzo fajne opowiadanie i zakonczenie wcale nie takie zle. czekam na dalsza czesc naszej ,, nowej milosci ,,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. fajnie ze wiem wiecej o twojej historii

      Usuń
    2. Jak chcesz wiedzieć coś więcej to pytaj ;) najlepiej szczerze i prosto z mostu... nie gwarantuje, że odpowiem ale spróbować zawsze można ;) kto pyta nie błądzi

      Usuń
  3. Wowowow.... Zabije za takie zakonczenie! (nie wazne ze wiedzialam ze skonczy sie zle!) Opowiesz mi teraz jak to bylo naprawde bo ja ci nie odpuszcze :>
    I pisz kolejny rozdzial! Juz tyle innych ff przeczytalam a tu rozdzialu nie ma .-. WENY KOCHANA! :*
    ~Ravy Malfoy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ravy :* nie wiem jednak jak to będzie... ale możliwe, że będzie rozdział choć nic nie obiecuje... też nwm czy Rumcajsowi będzie się chciało poprawić :p

      Usuń
  4. Fajne, ale powiesz jak to było naprawdę? :B

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę? Hmm... to trochę skomplikowane... ale dobra, postaram się... choć jeśli cos pominę to dlatego, że raczej nie chcę się tym dzielić...
      Zacznę od walentynek...
      Rzeczywiście byłam na łyżwach. Byliśmy ja, on oraz moje dwie przyjaciółki ("Luna" i "Ginny") Ginny to Stokrotka, choć tak naprawdę nie rozstała się z obiektem swoich westchnień... Jej sytuacja jest trochę bardziej skomplikowana. No i nie była na lodowisku, tamtego dnia akurat z nami nie jeździła.
      To właśnie ze Stokrotką (i z nim) poszłam na koncert walentynkowy (tak koncert, nie tak jak w miniaturce musical). Przytuliliśmy się na pożegnanie... a co do relacji opisywanej na początku... Nie byliśmy wrogami jak Draco i Miona... Zaczęliśmy gadać tak 2 (?) lata temu, a znamy się teoretycznie 3. Ja byłam z nim zakochana od tamtego czasu... On raczej (słusznie) uważał, że za dużo gadam. Zawsze wychodziłam na taką paplajacą idiotkę co zauważyłam teraz przeglądając nasze wiadomości na fejsie...
      Co do sytuacji w bibliotece- to była sytuacja na konwersacji tak naprawdę. Oczywiścei nie było nic o akceptacji rodziców czy coś (musiałam zabarwić, żeby było "Malfoyowo"), ale było wahanie pomiędzy dziewczyną, która podobno kochał od podstawówki ale zaczynał się wahać czy to jest na pewno to i czy to mu się wydaje...
      No i ta sytuacja w kawiarni była prawdziwa.
      No i nie wiem co jeszcze mogę powiedzieć... Możesz sie zapytać o to o co chcesz ;) Odpowiem :*

      Usuń
    2. W takim razie... kiedy kolejny rozdział Nowej Miłości? :B XD

      Usuń
  5. Ciekawe, ale smutne, Hermiona musiała to bardzo przeżywać :(
    ~ Mrs. M.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie ma to jak się zakochać w kimś, kto nie odwzajemniania tych uczuć, a jeszcze lepiej gdy ten ktoś jest zajęty... Ale niestety życie to nie kolorowanka, gdzie możemy dobrać kolor i wyjechać poza czarne linie. Miniaturka przepiękna i oryginalna. Choć nienawidzę smutnych zakończeń, czasami takie owe pomagają przebrnąć przez jakieś uczucia. Świetnie piszesz i mam nadzieje, że wzbierzesz w sobie siłę, po czym skończysz opowiadanie. Jeżeli pocieszy Cię myśl odnośnie Twojej historii;
    Nie był Ciebie wart, a warto poczekać na kogoś kto będzie...
    Więc poczekaj i tym razem nie będziesz musiała zapominać.
    Poza tym nie Jesteś sama i jeżeli ktoś mógł przez to przebrnąć to Ty też możesz i mam nadzieje, że już to zrobiłaś.
    Pisze to walentynki - czysta ironia, nieprawdaż?
    Życzę dużo weny!
    Pozdrawiam,
    Shadow Follow

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jejku, dziękuję Ci ❤
      Tak... ironia... dużo myślałam o tym w te Walentynki... nie wiem czy się otrząsnęłam, ale na pewno jest lepiej 😉
      Dziękuję za komentarz i ciepłe słowa 😘 A ta mądrość życiowa na początku taka prawdziwa 😍
      Pozdrawiam,
      Miona

      Usuń
    2. Jejku, dziękuję Ci ❤
      Tak... ironia... dużo myślałam o tym w te Walentynki... nie wiem czy się otrząsnęłam, ale na pewno jest lepiej 😉
      Dziękuję za komentarz i ciepłe słowa 😘 A ta mądrość życiowa na początku taka prawdziwa 😍
      Pozdrawiam,
      Miona

      Usuń