poniedziałek, 29 grudnia 2014

Rozdział 19

No i tak jak obiecałam- rozdział 19. Tym razem nie betowała Monia, lecz mój kolega- Schab ze śliwką (myślę, że osoby czytające komentarze, wiedzą o kogo chodzi ;) ). Bardzo ci za to dziękuję :D. Na razie on będzie poprawiał, ponieważ Monia ma zaległości z innymi rozdziałami a poza tym... no nie ważne. Przepraszam cię Moniu :/
Rozdział dedykuje Schabowi (tak to się odmienia? xD). Dziękuję za to, że w ogóle to przeczytałeś i za to, że mnie wspierasz i możesz znaleźć czas na poprawianie tego beznadziejnego czegoś :D
Co do rozdziału- nawet mi się podoba chociaż narracja z Annie znowu mi nie wyszła, ale cóż, postaram się następnym razem poprawić. Za zakończenie najprawdopodobniej mnie zabijecie, ale po coś musicie tutaj wrócić, prawda?
Przestanę nawijać. Zapraszam do czytania i bardzo proszę o szczere komentarze pod rozdziałem ;)



***
Luna
-Mam nowe informacje o Pierwotnym Pierścieniu- powiedziała wydra.- Spotkajmy się w bibliotece. Wszystko ci opowiem.- Po tych słowach zwierzątko rozpłynęło się w powietrzu.
Nie zwracając na nic uwagi poszłam w stronę biblioteki. Wiedziałam, że witrażki sagesowe* w końcu Mionie pomogą. Te małe stworzonka często potrafią pomóc przy łamigłówkach lub lekcjach. Pierwszego witrażka widziałam kiedy miałam dziewięć lat. Poszliśmy z tatą do Esów i Floresów, ponieważ mieszkają one w bibliotekach. Są malutkie i wyglądają jak kolorowe szkiełka. Potem widziałam je tu w Hogwarcie. Zawsze były chętne do pomocy, kiedy nie mogłam znaleźć jakiejś książki, a widziałam, że pani Pince jest zajęta.
Właśnie miałam zejść na piąte piętro kiedy coś stanęło mi na drodze, ale niestety nie zdążyłam wyhamować i walnęłam z całej siły w przeszkodę. Spodziewałam się bolesnego upadku, ale nic takiego nie nastąpiło.
-Uważaj jak chodzisz Lovegood- usłyszałam zimny głos osoby, która uratowała mnie przed spotkaniem z podłogą. Odchyliłam głowę i zobaczyłam stalowoszare tęczówki, kojarzące mi się z futerkiem ględatka pospolitego.
-Ty też mógłbyś czasem uważać Malfoy- odparłam.- Te gnębiwtryski pomieszały ci jeszcze bardziej w głowie- powiedziałam, a on tylko przewrócił oczami. Nie miałam co prawda przy sobie swoich okularów, ale kiedy je miałam na początku roku, zauważyłam, że wokół tego ślizgona było ich pełno. Gnębiwtryski gromadzą się tak tylko przy osobie zakochanej, dlatego tacy ludzie są zawsze roztargnieni.
-Tak, tak, Lovegood- pomógł mi normalnie stanąć na nogach i się ode mnie odsunął.- Czy widziałaś gdzieś może Hermionę?- spojrzałam na niego zdziwiona.- No wiesz, taka gryfonka, przyjaciółka Pottera…- zaczął tłumaczyć takim tonem, jakby mówił do dziecka.
-Przecież wiem o kogo ci chodzi- machnęłam leniwie ręką.- Po prostu zastanawiałam się po co jej szukasz. Na razie nie będziesz mógł z nią porozmawiać bo się ze mną umówiła, a to bardzo ważne. Jak skończymy rozmawiać to ją do ciebie przyślę.
-Dobra. Powiedz jej, że będę w naszym pokoju wspólnym- powiedział i odwrócił się w stronę korytarza na piątym piętrze, a ja zwyczajnie poszłam do biblioteki.
Usiadłam przy dziale z magicznymi stworzeniami i wybrałam dosyć gruby tom, żeby się nie nudzić. Hermiona powinna niedługo przyjść, ale stwierdziłam, że trochę zdążę przeczytać.
Zaczęłam przeglądać księgę. Na początku autor opisał podstawowe stworzenia, takie jak hipogryf, gnom czy akromantula. Chyba nie miał zbyt wielkiej wiedzy na ich temat. Przecież akromantule są takie urocze i potrafią nam wskazać drogę jeśli się zgubimy, a on opisał je jako niebezpieczne i krwiożercze bestie. Jad gnomów potrafi czynić cuda. Jeden z nich ugryzł mnie na ślubie Billa i Fleur. Potem bardzo dużo malowałam i całkiem nieźle mi to wychodziło.
Oderwałam się na chwilę od lektury i spojrzałam za okno. Niebo robiło się już pomarańczowe, a Miona nadal nie przyszła.
Zatrzasnęłam księgę, odłożyłam na półkę i ruszyłam na poszukiwanie Hermiony. Nie wiedziałam od czego bym mogła zacząć, więc skierowałam się do Wieży Gryffindoru. Może akurat spotkam Neville’a, Ginny albo Harry’ego i powiedzą mi czy jest w środku.
Kiedy dotarłam przed portret Grubej Damy, był tam tylko Seamus.
-Hej Seamus, czy Miona jest może u was?- zapytałam chłopaka.
-Nie widziałem jej, ale poczekaj tu chwilę- powiedział i zniknął na chwilę za portretem.- Nie ma- wychylił się zza ramy.
-Dobra, dzięki- pożegnałam się i zaczęłam odczuwać niepokój. Coś musiało się stać.
Zaczęłam krążyć w tę i z powrotem. Gdzie mogłabym jej szukać? W bibliotece jej nie ma. W Wieży Gryffindoru też nie. Potem jednak przypomniałam sobie, że Ginny wspominała mi, iż Hermiona szuka informacji o Pierwotnym Pierścieniu w Pokoju Życzeń.
Pobiegłam szybko w tamtym kierunku wyciągając po drodze różdżkę. Na pewno musiało się coś stać. Gdyby nie mogła teraz ze mną rozmawiać na pewno by się ze mną nie umawiała.
Wyszłam zza rogu i pierwszym co zobaczyłam było bezwładne ciało gryfonki na posadzce.
-Hermiona!- podbiegłam do nieprzytomnej dziewczyny i ukucnęłam przy niej. Była okropnie blada, obok leżały jej rzeczy. Sprawdziłam puls i odetchnęłam z ulgą. Żyła.
W otwartym składzie na miotły leżała jeszcze jedna osoba- Hanna Abbott.
Podniosłam różdżkę i torbę należącą do Hermiony. Potem wstałam i z pomocą zaklęć przetransportowałam je do Skrzydła Szpitalnego.

***
Hermiona
Cisza, ciemność, ból. Czułam się tak, jakbym znajdowała się w jakimś czarnym dole. Żadnej osoby, która mogłaby mi pomóc załagodzić cierpienie. Nie wiedziałam ile to trwa. Straciłam poczucie czasu. Chciałam jak najszybciej się z tego wyrwać. Jak długo mogę tak leżeć? Co mnie w ogóle trafiło? Aha, już wiem, jakiś fioletowy grot. Chwila, on był niebieski. Chyba coś o tym zaklęciu czytałam. Osoba trafiona takim czymś była jak w zamknięciu lub klatce, z której nie da się wyjść. Tylko cisza, ciemność,ból. Ale gdzie ja to czytałam? To było chyba coś z czarnej magii, a takie książki czytałam tylko przed wyprawą w poszukiwaniu horkruksów. Wiem!„Tajemnice najczarniejszej magii” z gabinetu Dumbledore’a. Z tego dziwnego transu może mnie wybudzić tylko przerobiony eliksir Squintella, wynaleziony przez Henryka Devillon. Miejmy nadzieję, że Slughorn ma go w magazynie, nie mogę wytrzymać tego bólu. A jeśli pani Pomfrey nie rozpozna mojej przypadłości? To zaklęcie jest bardzo stare i bardzo, ale to bardzo złe. Jak nie ona to ktoś inny, przecież w szkole roi się od dzieci byłych śmierciożerców, chociażby taki Draco. Myśl o nim trochę złagodziła ból. Zaczęłam myśleć o nim, moich rodzicach, o Ginny, Harrym i Annie, a mój ból stał się do zniesienia. 
Wreszcie poczułam jakiś ostry zapach, a na języku poczułam ciepłą substancję. Nareszcie! Poczułam jak eliksir zaczął kojąco działać na mój organizm. Ból powoli ustawał i zaczęłam słyszeć różne rzeczy.
-…dziękujemy profesorze Slughorn- usłyszałam obok swojego łóżka. Był to głos, który bardzo dobrze mi się kojarzył. A no tak, to był Draco.
-Na merlina, miejmy nadzieję, że zadziała- usłyszałam płaczliwy głos Annie. Było w nim tyle smutku, że chciałam od razu zerwać się z łóżka i przytulić ją mocno do siebie, ale byłam sparaliżowana.
-Oczywiście, że zadziała- powiedziała Ginny. Po jej głosie wiedziałam, że długo płakała.- Dobrze, że wiedziałeś co to jest, Malfoy. Nie wiedziałam, że kiedykolwiek to zrobię, ale dzięki fretko.
-Koniec odwiedzin- usłyszałam gdzieś po prawej stronie głos pielęgniarki.- Na razie się nie obudzi, a wy też musicie odpocząć.
-Ale proszę pani…- zaczął Harry. No tak, zawsze chce zostać i walczyć.
-Nie ma dyskusji- skończyła ostro pani Pomfrey.
Po tej krótkiej wymianie zdań wszyscy zaczęli się ze mną żegnać.
-Do zobaczenia Mionka- powiedziała najpierw Annie i przytuliła się do mnie mocno zostawiając na moim policzku parę łez.
-Wracaj do nas szybko- usłyszałam Ginny i poczułam jak mnie na chwilę obejmuje.
-Przepraszam Hermiono- powiedziała cicho Luna, a jedna z jej łez skapnęła na moje nieruchome ramię.
-Pa Mionka- tym razem Harry podszedł do mojego łóżka i tylko uścisnął moją rękę.
-Pa- obecność Rona mnie zdziwiła, ale nie miałam czasu nad tym rozmyślać.
Później wszyscy wyszli. Miałam ochotę zapewnić ich, że wszystko ze mną dobrze i przytulić po kolei. Nigdy nie lubiłam patrzeć na smutek innych, szczególnie jeśli byli to moi przyjaciele.
Pani Pomfrey poszła do swojego pokoju i zapadła cisza. Po chwili jednak usłyszałam ciche kroki i poczułam, że ktoś siada obok mnie.
-Cześć Miona- usłyszałam głęboki głos ślizgona.- Pomyślałem, że tu z tobą zostanę, bo z doświadczenia wiem, że osoba po zażyciu eliksiru strasznie się nudzi- powiedział i objął moją dłoń. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego jakie mam zimne ręce.- Kiedyś dostałem tym od mojej uroczej cioci Bellatrix- powiedział ironicznie.- Ojciec nie miał eliksiru i musiałem siedzieć w tej czarnej pułapce o wiele dłużej niż ty. Czas się dla mnie zatrzymał i nie wiedziałem ile tak leżałem. Potem mama mi powiedziała, że dwa tygodnie byłem…- jego historia zaczęła mnie usypiać. Nie ma to jak zasnąć w śnie.

***
Draco
Pierwszym co poczułem po przebudzeniu, był okropny ból pleców. Najwyraźniej zasnąłem, kiedy patrzyłem wczoraj jak Hermiona śpi. Wyprostowałem się i przeczesałem palcami włosy.
-Dzień dobry Miona- szepnąłem do dziewczyny, a ona lekko się poruszyła.
-Dzień dobry Draco- powiedziała chrapliwym głosem i ścisnęła moją dłoń. No tak, eliksir już zrobił to co trzeba.- Zostałeś?- powiedziała z niedowierzaniem.
-Jasne- odpowiedziałem.
Przeciągnęła się i otworzyła powoli swoje orzechowe oczy. Chciała się od razu podnieść, ale ją powstrzymałem.
-Nie przemęczaj się na razie. Też tak miałem i uwierz mi, jeśli się podniesiesz, to ból rozsadzi ci czaszkę- po moich słowach przewróciła oczami i z powrotem opadła na poduszki.
-Nienawidzę bezczynności- burknęła.- O merlinie!- krzyknęła i spojrzała na mnie.- Jak długo spałam? Co dzisiaj mamy? A lekcje? Notatki?
-Spokojnie, nie przejmuj się- zaśmiałem się cicho.- Ja ci pożyczę swoje notatki. A odpowiadając na wcześniejsze pytanie, mamy piątek. Spałaś tylko cztery dni.
-Panie Malfoy- usłyszałem za sobą krzyk Pomfrey.- Proszę iść na lekcje! Przecież wie pan, że o tej godzinie nie można odwiedzać pacjentów.
-Dobrze zaraz pójdę, proszę pani- powiedziałem i przytuliłem Hermionę.
-Jak ci się udało tutaj zostać?- szepnęła mi do ucha.
-Zaklęcie Kameleona- odszepnąłem, a potem poszedłem na lekcje.

***
Annie
-Obudziła się?- zapytałam od razu Dracona Malfoya. Kiedy wszedł do Wielkiej Sali od razu do niego podbiegłam.
-Skąd mam wiedzieć?- zapytał.
-Widziałam jak używasz Zaklęcia Kameleona i zostajesz w Skrzydle Szpitalnym- powiedziałam i się uśmiechnęłam triumfalnie.- Obudziła się?
-Tak- powiedział cicho Malfoy i zanim zdążył zareagować uwiesiłam się na jego szyi.
-Dziękuję, dziękuję, dziękuję- przez cały czas powtarzałam.
-No już, spokojnie- powiedział i objął mnie na chwilę.- Ale idź do niej po lekcjach, inaczej Gryffindor straci punkty.- Chciałam od razu zaprotestować, ale od razu ugryzłam się w język. Mógłby mi odjąć punkty za pyskowanie prefektowi naczelnemu.
-Jeszcze raz dziękuję- powiedziałam tylko i poszłam w stronę Daniela.
Poszliśmy na transmutację. Polubiłam profesora Dumbledore’a. Jest bardzo miły, choć dosyć surowy. Robiłam starannie notatki pierwszy raz w Hogwarcie, chciałam, żeby lekcje jak najszybciej się skończyły.
Na innych lekcjach ćwiczyliśmy rzeczy, które miałam już perfekcyjnie opanowane i zdobyłam czterdzieści punktów dla Gryffindoru.
-Możecie już wychodzić- powiedział na ostatniej lekcji profesor Flitwick. Spakowałam szybko książki do torby i, wyjątkowo, jako pierwsza wyszłam z klasy i popędziłam do Skrzydła Szpitalnego.
Hermiona właśnie siedziała i czytała książkę, jakżeby inaczej.
-Miona!- krzyknęłam i rzuciłam się jej na szyję.- Tak się o ciebie martwiłam! Gdyby nie Draco Malfoy…- nie powiedziałam już nic więcej, bo zaczęłam płakać ze szczęścia i nie mogłam już wykrztusić z siebie ani słowa.
-Cii, spokojnie- objęła mnie i zaczęła nami kołysać w przód i w tył.- Nigdzie się na razie nie wybieram, nie martw się.
-I bardzo dobrze- usłyszałam za sobą głos Harry’ego Pottera.- Jak się czujesz Mionka?
-Nie najgorzej- odpowiedziała nadal mnie tuląc.- Jeśli wszystko będzie dobrze to będę mogła już dzisiaj wieczorem wrócić do swojego dormitorium- bardzo się ucieszyłam słysząc tę wiadomość i mocniej się do niej przytuliłam.- Właśnie, Annie- powiedziała, a ja podniosłam głowę, żeby na nią spojrzeć.- pamiętaj, że jutro idziemy na mecz quidditcha.
-Ale jesteś pewna?- zapytałam z lekkim wahaniem. Mimo wszystko Miona dostała niedawno czarnomagicznym zaklęciem i chyba nie powinna się za bardzo przemęczać.
-Na sto procent- odparła i uśmiechnęła się do mnie ciepło.
-Dziękuję- powiedziałam już chyba po raz setny dzisiaj.
-Dobra mała, bo ją udusisz- odezwał się Chłopiec-Który-Przeżył. Oderwałam się od Hermiony i stanęłam obok jej łóżka.
-Annie?
-Tak, Miona?
-Zrobiłaś lekcje?- kiedy się mnie o to zapytała stanęłam jak wryta. Pierwszy raz nie zrobiłam od razu zadania domowego.
Bez słowa poleciałam od razu do biblioteki, słysząc za sobą ciche śmiechy.

***
Hermiona
-Dziękuję ci- powiedziałam do blondyna i przyjęłam od niego stos papierów.
-Masz szczęście. W tym tygodniu nie robiliśmy nic nowego. Trochę mi ciebie brakowało na eliksirach ale jakoś sobie poradziłem- powiedział i uśmiechnął się do mnie ciepło.
-To dobrze. Przynajmniej nie będę miała aż takiego problemu. - odetchnęłam z ulgą.- A jak się czuje Hanna?- zapytałam. Okazało się, że w tamtym składziku na miotły znaleziono Hannę Abbott. Powiadomił mnie o tym Harry. Jak widać poszukiwacze Pierścienia nie próżnują i szukają nie tylko wśród krukonów.
-Na razie jeszcze się nie obudziła- odpowiedział Draco.- Ale pani Pomfrey mówi, że niedługo powinna się ocknąć- rozejrzał się po skrzydle i podszedł do mnie bliżej.- Poprosiła mnie, żebym pomógł jej zdiagnozować Hannę- zaczął szeptem.- Dostała naprawdę paskudnymi klątwami. Większość była z czarnej magii i to bardzo starej. Ta osoba musiała się nieźle na tym znać- zakończył i odsunął się ode mnie.
-Dziękuję. A teraz jeśli pozwolisz, trochę się pouczę oraz przepiszę notatki- po tych słowach przytuliliśmy się na pożegnanie i poszłam przykryć się kołdrą.
Rozłożyłam notatki,a tuż po tym zaczęłam się uczyć. Po jakichś dwóch godzinach usłyszałam kroki na korytarzu.
-Mionka- usłyszałam głos rudzielca.- Czy możemy porozmawiać?

------------
*Witrażki sagesowe- stworzenia magiczne wymyślone przeze mnie. Są to małe stworzonka wyglądające jak malutkie witraże. Sagesse- we francuskim mądrość, a że nie chciałam nazwać witrażków mądrymi to wymyśliłam sagesowe. Jak zapewne zauważyliście, często zapożyczam słówka z francuskiego (ponieważ sie go uczę :3 ) lub z łaciny (bo lubię ten język i często po prostu mi pasuje, ładnie brzmi i w ogóle).

Tak, oczy Was nie mylą, tutaj jest koniec. Myślę, że chyba nie zamknę opowiadania w trzydziestu rozdziałach, tak szybko się mnie nie pozbędziecie 3:) 
Proszę o komentarze. Bardzo jestem ciekawa Waszych opinii.

Hermiona :*

16 komentarzy:

  1. Sliczny rozdzial i widze ze wena wrocila. Ciesze sie z tego powodu fajnie tez ze uchwycilas to wszystko z perspektywy kilku osob czekam na kolejny ❤️

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A za takie zakonczenie rowniez dziekuje bo jeszcze bardziej chce rozdzial heh :*

      Usuń
    2. Tak wena na razie jest ;) takie zakończenia będą się coraz częściej zdarzały xd

      Usuń
    3. Wiec pewnie bede dusic hehe :* mam nadzieje ze nie bede musiala miesiacami czekac na rozdzial :) ciesze sie na prawde ze wena wrocila i szykuje sie z tego wszystkiego bardzo dlugie opowiadanie ❤️

      Usuń
    4. Według mnie narracja ze strony Annie wyszła Ci bez zarzutu i nie mam się do czego przyczepić. Ale ja się chyba nigdy do niczego nie czepiałam :) Podoba mi się (i to nawet bardzo), że dodajesz własne słówka. Trzymaj tak dalej. ~Luna

      Usuń
    5. Dziękuję Luna ;* Miona- na pewno nie zostawię Was na miesiace... musiałoby się coś naprawdę strasznego stać

      Usuń
  2. Super. Ciekawe o czym będą rozmawiać Ron i Miona. Czekam na kolejny rozdział. Pozdrawiam! ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Mega fajnie ci wyszla narracja Luny :D Ale za przerywanie w takim momencie powinnas Avadą dostać -,-' ~Ravy Malfoy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak narracja Luny jakoś fajnie mi wyszła, skromnie powiedziawszy xd a co do momentu- też cię kocham Ravy 😘

      Usuń
  4. No wiesz co?? W tym momencie? Jak mogłaś? Ja nie wytrzymam do kolejnego rozdziału. A co do rozdziału- jest cudowny. Draco taki uroczy.
    Pozdrawiam Angel

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będziesz musiała ;D nwm kiedy kolejny, ale postaram się jak najszybciej ;)

      Usuń
  5. Kto zaatakował Hanne i Hermione ? I to jeszcze starymi czarnomagicznymi zaklęciam. Ja tu chyba zejdę. Ron oczywiście musi się wtrącać. Pewnie każe Hermione uważać na Dracona. Kolejny rozdział proszę jak najszybciej.
    Ten jest bardzo dobry, ale bywały lepsze. Proszę o więcej akcji, a mniej dialogów.Powodzenia.
    Passiflora

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Akurat w następnym rozdziale nie będzie dużo akcji... ale powolutku... wszystko musi się wyjaśnić, najpierw rozmowa z Ronem ;)

      Usuń
  6. No nie. Takie zakończenie, ehh. Rozumiem, rozumiem podtrzymanie napięcia :-)
    Yoshito

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty się ciesz, że masz ciąg dalszy i nie musisz czekać na wyjaśnienie ;P
      Miona

      Usuń