Nie będę już gadać. Zapraszam do czytania!
Czytasz- komentuj (chociaż jedno słowo, może być z anonima ;) )
***
Hermiona
Był pierwszy
września. Na zewnątrz było ciepło, wiał lekki wiatr i świeciło słońce. Na ziemi
można było zauważyć pierwsze liście, które pospadały z drzew.
Podeszłam do
okna i je otworzyłam. Wzięłam głęboki wdech. W powietrzu roznosił się zapach
skoszonej trawy. Stałam przy oknie sekundę a potem odwróciłam się w stronę
pokoju.
Była godzina
dziewiąta. Mój kufer stał przy drzwiach. Brązowy, ze złotymi literami na boku,
„H.G.”. Obok leżała klatka dla Krzywołapa.
Oderwałam od
niej wzrok. Czas się szykować. Zabrałam potrzebne rzeczy z szuflady i poszłam
do łazienki. Wzięłam prysznic, umyłam zęby i wysuszyłam się. Ubrałam czarne
rurki i beżowy top. Do tego sandałki na małym obcasie. Nałożyłam lekki makijaż
i ułożyłam włosy. Po chwili namysłu stwierdziłam, że zostawię je rozpuszczone.
Wróciłam do pokoju.
Zagoniłam rudego kota do klatki. Był niezbyt zadowolony ale grzecznie położył
się w klatce i czekał aż go wezmę. Chwyciłam klatkę za czarny uchwyt,
zaczarowałam kufer aby leciał za mną i zeszłam na dół.
Mama już
szykowała śniadanie. Uścisnęła mnie mocno i zasiadłyśmy do stołu. Zjadłam parę
tostów i wypiłam kawę z mlekiem i cukrem, moją ulubioną.
Kiedy
skończyłam jeść była już dziesiąta trzydzieści. Pożegnałam się z rodzicami i
obiecałam, że będę do nich pisać.
Wyszłam do
ogrodu razem z kufrem i klatką z Krzywołapem. Spojrzałam ostatni raz na
rodziców, którzy kiwali do mnie przez okno i teleportowałam się z cichym
pyknięciem.
***
Draco
O dziesiątej
czterdzieści aportowałem się przy dworcu Kings Cross. Wziąłem kufer i klatkę z Persefoną,
moją nową czarną sową o bursztynowych oczach. Ruszyłem w stronę barierki między
peronami dziewiątym a dziesiątym. Po chwili już byłem na peronie 9 i ¾.
Z czerwonej
lokomotywy buchała gęsta para. Do wyjazdu pociągu pozostało dziesięć minut.
Zanim się spostrzegłem przyszedł do mnie Blaise klepiąc mnie po plecach na
powitanie. Razem z nim była też Pansy. Oboje byli już przebrani w szaty.
Przywitałem się z przyjaciółmi a potem ruszyliśmy aby znaleźć przedział i
pozbyć się bagaży.
Długo nie
musieliśmy szukać. Wrzuciłem bagaże na górne półki i sadłem. Obok mnie usiadł
Zabini, a naprzeciwko nas Pansy.
- Co tam u
Was? Jak minęły wakacje?- zapytała.
- Dobrze-
odpowiedziałem jej. Zauważyłem, że na jej piersi lśni odznaka prefekta. – No,
no. Widzę, że nasza panna Parkinson została prefektem- uśmiechnąłem się do
niej. Nie lubiła jak się do niej zwracało po nazwisku ale uwielbiałem kiedy się
wkurzała. Na jej twarzy pojawiła się niezadowolona mina.
- No
niestety. Chociaż ma to też swoje plusy- uśmiechnęła się tajemniczo. Po jej
wcześniejszej minie już nie było śladu. – A ty Malfoy przecież jesteś prefektem
naczelnym. Blaise mi powiedział.
- Tak-
potwierdziłem.– Dziwię się, że McSztywna mnie wybrała. Oczywiście ze względu na
moją przeszłość będę na początku miał trochę ograniczoną władzę ale mnie to
pasuje.
Właśnie w
tym momencie przypomniało mi się przesłuchanie w ministerstwie. Puścili mnie
wolno tylko dlatego, że Potter im powiedział, że nie zdradziłem go jak został
pojmany. Wzdrygnąłem się na wspomnienie dworu Malfoyów i tortur, które
przeżyłem słysząc krzyki Granger.
Pociąg
ruszył. Gadaliśmy jeszcze przez chwilę po czym kupiliśmy parę smakołyków z
wózka. Jedliśmy w milczeniu. Po krótkiej chwili do naszego przedziału wpadł
patronus w kształcie kota. Odezwał się głosem dyrektorki.
- Prefekci
naczelni są proszeni do pierwszego wagonu- powiedział kot po czym rozpłynął się
w powietrzu.
***
Hermiona
Siedziałam w
przedziale razem z Harrym, Ronem, Ginny, Luną i Nevillem. Nagle do przedziału
wleciał patronus. Od razu rozpoznałam w nim kota profesor McGonagall.
- Prefekci
naczelni są proszeni do pierwszego wagonu – usłyszałam głos dyrektorki.
Patronus rozpłynął się w powietrzu.
- Muszę iść-
powiedziałam i pożegnałam się ze wszystkimi. Przed wyjściem spojrzałam na moją
najlepszą przyjaciółkę. Obie pomyślałyśmy o tym samym. O drugim prefekcie
naczelnym. Jej spojrzenie zdawało się mówić „Potem będziesz musiała mi wszystko
opowiedzieć!”. Kiwnęłam jej głową aby zrozumiała, że się dowie.
Ruszyłam w
stronę pierwszego wagonu. Po drodze minęłam parę znajomych osób. Kiedy byłam
już prawie na miejscu, poczułam, że ktoś na mnie wpadł i przewróciłam się z
hukiem na ziemię.
Pomimo bólu
w kostce, szybko wstałam i skierowałam różdżkę w stronę osoby, która na mnie
wbiegła. Draco Malfoy.
- Co tutaj
robisz, fretko?- zapytałam wciąż trzymając przed sobą różdżkę.- Z resztą, nie
ważne. Następnym razem, uważaj jak chodzisz- powiedziałam na odchodne i
ruszyłam do przedziału, w którym czekała na mnie profesor McGonagall. Nie
miałam zamiaru się spóźnić przez tego ślizgona.
Przypomniała
mi się sytuacja z pierwszej klasy. Kiedy pierwszy raz byłam w drodze do
Hogwartu.
Chodziłam po
pociągu szukając żaby Neville’a. Nagle ktoś na mnie wpadł. Był to chłopiec o
blond włosach i stalowoszarych oczach.
- Wszystko w
porządku?- zapytał mnie wtedy. Potwierdziłam skinieniem głowy.- Jestem Draco
Malfoy.
- Hermiona
Granger- przedstawiłam się i podałam mu rękę. Bardzo mi się wtedy spodobał. Nie
wiedziałam jednak, że stanie się on moim śmiertelnym wrogiem.
Wyrwałam się
z wiru wspomnień i weszłam do przedziału.. Był o wiele większy od naszych.
Ściany były w szkarłatnym kolorze. Po lewej stronie stał stolik przy którym
siedziała pani profesor. Czytała Żonglera.
Rozejrzałam
się po przedziale. Drugiego prefekta jeszcze nie było.
- Dzień
dobry, panno Granger. Proszę usiąść- surowa nauczycielka wskazała mi krzesło po
drugiej stronie stolika.
Usłyszałam
za sobą kroki i do przedziału wszedł… Draco Malfoy. Jego włosy były w
artystycznym nieładzie. Miał na sobie dżinsy i obcisłą czarną koszulkę. Dopiero
teraz zauważyła jego dobrze wyrobione mięśnie. Jego twarz wydawała się
obojętna. Uśmiechał się do mnie kpiąco, jak to on. Jego stalowoszare oczy
wpatrywały się we mnie przez krótką chwilę. Był taki przystojny… Hermiona, skup się! O czym ty w ogóle myślisz?!,
pomyślałam.
- No to
jesteśmy w komplecie- uśmiechnęła się profesor McGonagall. Spojrzałam na nią ze
zdziwieniem. Nie to nie może być prawda. Malfoy prefektem naczelnym?!
- Niech pan
usiądzie, panie Malfoy- zwróciła się do ślizgona.- Ponieważ jesteście
prefektami naczelnymi, chciałam z wami omówić parę spraw- zaczęła.- Myślę, że
przypominanie wam waszych obowiązków jest bezsensowne. Mam nadzieję, że dobrze
je wypełnicie. Przejdźmy do innych rzeczy. Macie tutaj listę haseł do
wszystkich portretów- podała nam pergamin z hasłami.- Zapoznajcie innych
prefektów z nimi. Będziecie musieli jak najszybciej ustalić też dyżury. Kto i
kiedy będzie patrolował po ciszy nocnej. Oczekuję, że zrobicie to jak
najszybciej- przy tym stwierdzeniu spojrzała na mnie.- Panno Granger-
wyprostowałam się na krześle.- ze względu na przeszłość pana Malfoya- zrobiła
krótka pauzę.- przez pierwsze trzy miesiące będziesz kontrolować pana Malfoya.
Jeśli przez ten czas będzie się dobrze sprawował, zostanie prefektem naczelnym
już na pewno. Jeśli nie, wtedy niestety kto inny zostanie prefektem naczelnym.
Spojrzałam
na Malfoya. Z jego twarzy nic nie dało się wyczytać prócz obojętności.
- W tym
roku- kontynuowała pani profesor.- odbędą się różne imprezy. Między innymi bal
bożonarodzeniowy. Będziecie razem go organizować. Na każdej uroczystości
oczekuję iż będziecie występować razem- spojrzałam na nią. Nie mogłam uwierzyć
własnym uszom. Miałam chodzić na różne bale z tą tleniona fretką?! Teraz to
przesadziła.- Z bieżących spraw to chyba wszystko. Aha! Jeszcze zapomniałam Wam
powiedzieć o ważnej kwestii. Prefekci naczelni mają własne dormitorium.
Znajduje się ono na piątym piętrze. Hasło brzmi „Felix Felicis”. Oczekuję, że
się tam wprowadzicie.
Przeanalizowałam
jej wypowiedź. Wprowadzicie? Ona
myśli, że będziemy mieszkać w jednym dormitorium?! Czy ona naprawdę chce, żeby
Malfoy mnie zabił? Bez ofiar śmiertelnych się nie obędzie.
-Czy są
jakieś pytania?- zakończyła swój wywód pani profesor. Od razu podniosłam rękę.-
Tak, panno Granger?
- My mamy
mieszkać razem w jednym dormitorium?- zapytałam dyrektorkę.
- Tak. Jest
to już tradycja. Prefekci naczelni zawsze mieszkają w jednym dormitorium.
Będziecie mieli osobne pokoje i łazienki. Jest jeszcze basen ale nie musicie z
niego korzystać- zakończyła profesor McGonagall.
Stwierdziłam,
że już nie będę się sprzeciwiać. Jakoś chyba sobie dam radę. Najwyżej rzucę
jakieś zaklęcia ochronne. Umiem się dobrze bronić.
-Jeszcze
coś?- spojrzała na mnie pytająco. Pokręciłam przecząco głową. Pogodziłam się ze
swoim losem.- Panie Malfoy?
- Nie mam
żadnych pytań- usłyszałam jego głęboki męski głos.
- Wspaniale.
Dziękuję za Wasze przybycie. Zwołajcie jeszcze zebranie prefektów. Przedział
obok jest wolny- powiedziała po czym znowu zaczęła czytać gazetę.
Odwróciłam
się na pięcie i wyszłam.
- Expecto
patronum- szepnęłam i z mojej różdżki wyskoczyły wydry, które poleciały do
wszystkich przedziałów aby ogłosić zebranie.
-Nieźle
sobie radzisz z tym zaklęciem- usłyszałam za sobą głos Malfoya. Odwróciłam się
do niego. Opierał się o drzwi przedziału, w którym miało być zebranie.
Uśmiechał się do mnie kpiąco.
Spojrzałam
na niego spod przymrużonych powiek.
-Lepiej właź
do przedziału, zaraz zaczynamy zebranie- powiedziałam chłodno. Wyminęłam go i
weszłam do środka.
Usiadłam na
krześle. Zaczęłam przeglądać hasła. Poczułam oddech na ramieniu. Okazało się,
że Draco patrzy na hasła.
- Odsuń się-
warknęłam. Wyjęłam różdżkę i skierowałam na pergamin.- Geminio- mruknęłam i
podałam mu kopię listy.
Kiedy
zapoznałam się ze wszystkimi hasłami weszli już pierwsi prefekci, Ron i Harry.
Uśmiechnęli się do mnie i zajęli miejsca. Zdziwili się na widok Malfoya i się
trochę spięli. Uspokoiłam ich uśmiechem.
Za nimi
wszedł Zachariasz Smith i Hanna Abbott. Potem, o dziwo, Luna Lovegood, Michael
Corner, Blaise Zabini i Pansy Parkinson.
Skopiowałam
listy haseł i za pomocą zaklęcia rozdałam je prefektom. Przypomniałam o ich
przywilejach i obowiązkach. Potem ustaliliśmy dyżury na pierwszy tydzień.
Resztę będę musiała ustalić ja z Malfoyem.
- Wszystko
jasne?- spytałam. Inni pokiwali głowami.- No to zakończymy zebranie. Nie długo
będziemy w Hogwarcie więc idźcie się już przebrać do przedziałów.
Prefekci po
kolei wychodzili z przedziału. Zostałam już tylko ja i Draco. Przez całe
zebranie w ogóle się nie odzywał.
-Świetnie ci
poszło. Do zobaczenia- powiedział po czym uśmiechnął się do mnie i wyszedł.
-Stałam w
osłupieniu a potem skierowałam się w stronę przedziału, w którym czekali już na
mnie moi przyjaciele.
Zakochałam się w tym rozdziale ;D Jeżeli każdy następny będzie taki cudowny :) To możesz już zaczynać pisać swoją pierwszą książkę :D.
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na następny :)
PS. Dziękuje za dedykację :D
Dziękuję <3 Bardzo mi pomagają Twoje komentarze :* Z książką może jeszcze poczekam :D
OdpowiedzUsuńPewna jesteś :D ? Zaiste ciekawa to by była powieść :D
OdpowiedzUsuń;) możliwe
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, mam do cb pytanie: Czy mogę w swoim opowiadaniu dać, że Harry mieszka na Grimauld Place 12 ze stworkiem? Nie wiem gdzie by mógł mieszkać ;), tylko tylr i będę twój blog reklamować na moim ;).
OdpowiedzUsuńoczywiście, ze mozesz ;) dasz mi linka do swojego bloga? :3
UsuńNa razie mam na kartce i dzięki :).
OdpowiedzUsuńEkhem, uwaga, Megan wbiła na bloga! Od razu chciałabym Cię przeprosić, że nie przeczytałam wszystkich rozdziałów wczoraj, gdyż oczy odmówiły mi posłuszeństwa i kazały natychmiast wyłączyć laptopa :)
OdpowiedzUsuńAle teraz przybyłam z komentarzem!
Ten rozdział jest bardzo dobry, stanowczo lepszy od poprzednich. Zaczyna się coś dziać, nowe zdarzenia i nowe obowiązki, jak i zmiany, które bardzo mi się podobają! Hermiona z Draco w dormitorium :3 Mmm, co tam się będzie działo! Ale, nie, nie, nie... Najpierw powolutku, powolutku, miłość kwitnie z czasem :) Na tę chwilę Twój blog się nieźle rozkręca, tylko polecam Ci poudostępniać tego bloga gdzieś na Facebooku, aby Ci czytelników przybyło ;) Mam nadzieję, że każdy następny rozdział będzie coraz lepszy ;) Pozdrawiam, 3maj się cieplutko :*
Megan
Ojej dziękuję *.* nie ma to jak odnaleźć komentarze przy starych rozdziałach <3 bardzo lubię długie komentarze ;3 d dziękuję ci ;*
UsuńTylko, ktoś bez wyobraźni umieści dwójkę 17-sto latków tak blisko siebie, bez nadzoru :D Ale tradycją w bardzo, bardzo wielu dramione jest to, że ta para mieszka razem. Wcale mnie to nie zaskoczyło, podobnie jak wspólne bale. W zupełności jednak to rozumiem - jak zaczynałam pisać swoje dramione, też chciałam to wszystko umieścić. Nie do końca to zrobiłam, ale i tak rozumiem to pragnienie :)
OdpowiedzUsuńHahahah rzeczywiście xd dziękuję za Twój komentarz, jest dla.mnie bardzo ważny ;*
UsuńŚwietne ;) ... Czytam dalej bo mnie tak to wciągnęło :D
OdpowiedzUsuńTak będę pisał pod każdym rozdziałem.
OdpowiedzUsuńWciąga, nie można się oderwać od czytania.
Yoshito :-)
Dziękuję
UsuńMiona