sobota, 6 grudnia 2014

Rozdział 17

No nie spodziewałam się, że tak szybko mi pójdzie. Monia jest chora i nie jest w stanie poprawiać ale jestem ciekawa Waszej opinii, więc wstawiłam Wam niezabetowany. Ravy, ten rozdział ci się spodoba (przynajmniej tak myślę :D ). Ten rozdział jest chyba na razie najdłuższy ze wszystkich. Możecie go traktować jako prezent na mikołajki ode mnie :*
Proszę Was o komentowanie. Nie wiedziałam, że będę musiała to zrobić ale... jeśli przynajmniej trzy osoby (oprócz ciebie Ravy, bo ty zawsze mi piszesz na czacie albo mówisz w szkole :p ) nie skomentują, nie wstawię następnego rozdziału. Kochani, dla Was to tylko chwila a dla mnie ogromna przyjemność. Napiszcie chociaż "złe" albo "dobre". Widzę ile jest wyświetleń a ile komentarzy. Proszę Was, skomentujcie.
Czytasz= komentujesz.



***
Ginny
W Hogsmeade było strasznie zimno. Niebo było zakryte szarymi chmurami, lekko kropiło, a wiatr mocno wiał w oczy. Mimo okropnej pogody, większość hogwartckich uczniów szło w kierunku wioski. Było to ostatnie wyjście do niej przed Nocą Duchów. 
-No dalej Miona- popędziłam przyjaciółkę.
Szłyśmy wąską ścieżką w stronę małej wioski. Cudem wyciągnęłam Hermionę z Hogwartu.
-No co ty, w taką pogodę?- zapytała się z niedowierzaniem kiedy powiedziałam, że idziemy kupić sobie sukienki, ponieważ McGonagall postanowiła, że po uczcie będzie coś w stylu balu.- Przecież mogę założyć chociażby tą co miałam na urodzinach. Bardzo ją lubię i nie potrzebuje nowej- próbowała się wyplątać na milion różnych sposobów, jednak po niezliczonych prośbach i groźbach z moim upiorogackiem w roli głównej oraz prośbach Annie, której bardzo spodobał się mój pomysł, uległa.
-No idę, idę- powiedziała teraz zmęczonym głosem.- Dlaczego ty i Annie tak się uparłyście? Mogłabym sobie teraz siedzieć w bibliotece, zająć się Pierwotnym Pierścieniem, pouczyć się do owutemów albo chociażby ćwiczyć początkowe przemówienie, które muszę wygłosić z Draco- uśmiechnęłam się pod nosem tak żeby nie widziała. Już zaczęła go nazywać po imieniu. Trochę źle się czułam, nie mówiąc jej o tym co mi pokazał Harry, ale tak jak powiedział, chyba nie musimy za bardzo mieszać. Ron oddala się od Miony, co widać już na pierwszy rzut oka i ciągle gdzieś znika. Zakładam, że spotyka się z Parvati. No a Hermiona coraz bardziej „przyzwyczaja się” do Malfoya.- Czemu ta McGonagall tak się uparła?- rozpaczała dalej.- Przecież w poprzednich latach prefekci naczelni nie musieli nic mówić.
-Oj, już uspokój się Miona- przewróciłam oczami. Doszłyśmy do punktu aportacyjnego. Wyciągnęłam do niej ramię.- To co, Madame Malkin?
-Wszystko mi jedno- powiedziała zrezygnowana, dotknęła mojego ramienia i od razu przeniosłam nas na Pokątną.
Na Pokątnej lało, było strasznie ślisko i gdyby nie Miona to teraz bym leżała na zimnym bruku. Założyłyśmy kaptury i poszłyśmy do sklepu Madame Malkin. Po drodze spotkałyśmy parę znajomych dziewczyn z naszego rocznika, które też poszły na zakupy.
Weszłyśmy do sklepu i ściągnęłyśmy kaptury. Na szczęście w środku nie było nikogo oprócz właścicielki.
-Witam panie!- powiedziała i od razu do nas podeszła. Wyciągnęłyśmy różdżki i osuszyłyśmy ubranie.
-Szukamy jakichś dwóch sukienek na jutrzejszą Noc Duchów- powiedziałam do wesołej kobiety.
-Trzech- poprawiła mnie Miona a ja spojrzałam na nią ze zdziwieniem. Brązowowłosa machnęła różdżką, a przed nią zmaterializował się manekin.- Annie mnie prosiła, żebym też jej coś kupiła, a że jeszcze nie może nawet wychodzić do Hogsmeade to stworzyłam manekina, który ją odwzoruje- uśmiechnęła się do mnie z zadowoleniem i dumą.- Annie prosiła o jakąś niebiesko-czarną sukienkę- zwróciła się do Madame Malkin.
-To nie będzie trudne- powiedziała wesoło i zniknęła na zapleczu.
-Skąd wiesz, że będzie się jej podobała ta sukienka?- zapytałam cicho przyjaciółkę, kiedy się upewniłam, że sprzedawczyni nas nie usłyszy.
-Ocenę zostawiła tobie- powiedziała Miona. Zdziwiłam się, ale nie mogłam już nic powiedzieć, ponieważ już wróciła właścicielka.
Polubiłam Annie. Była bardzo mądra i oprócz książek, interesowała się też chłopakami i ciuchami, nie to co Hermiona. Była bardzo dojrzała i bardzo lubiłam z nią rozmawiać ale mimo to zdziwiłam się, że wybór zostawiła mnie. Mimo wszystko bardziej przyjaźniła się z Mioną.
-Może coś takiego?- wyrwał mnie z rozmyślań głos Madame Malkin.
Na manekinie zobaczyłam bardzo ładna błękitną sukienkę sięgającą kolan z grubym czarnym paskiem ze złotą klamrą. Na dole widniały czarne wzory układające się w różne kwiaty.
-Myślę, że jest piękna- powiedziała Hermiona.- Ginny?- zwróciła się do mnie.
-Chyba bym zmieniła odcień niebieskiego, żeby ładnie współgrał z oczami Annie. Może ciemny turkus?- zastanowiłam się. Czarownica machnęła różdżką i sukienka przybrała taką barwę jaką sobie wyobrażałam.- Teraz jest dobrze- powiedziałam.- Teraz zajmujemy się nami- powiedziałam i spojrzałam na przyjaciółkę, która chyba liczyła na to, że się jakoś wywinie i będzie mogła wrócić do swojej ukochanej biblioteki.
-No już dobrze- mruknęła. Miała minę obrażonego dziecka i o mało nie wybuchnęłam śmiechem.
Z wyborem mojej sukienki nie było ogromnego problemu, choć wybierałyśmy dosyć długo. Miona nadal była obrażona, ale grzecznie oceniała każdą sukienkę i jak w niej wyglądam. W końcu wybrałyśmy dla mnie krwistoczerwoną rozkloszowaną sukienkę do połowy uda.
-Jest idealna a ty w niej dobrze wyglądasz no i ładnie współgra z twoimi włosami. Jak Harry na ciebie spojrzy, to padnie- powiedziała.
-To teraz ty- powiedziałam a ona od razu zaczęła protestować.- Nie ma żadnego ale!
Kiedy się przebrałam zaczęłyśmy wybierać następną sukienkę. Było to o wiele trudniejsze. Czasem wkładała sukienki, które naprawdę bardzo dobrze by jej pasowały, ale ciągle marudziła, że albo za duży dekolt, albo zbyt duże rozcięcie na plecach, czy też, że jest za krótka.
W końcu wyszła do mnie w ładnej zielonej sukience z czarnym pasem.
-Nieźle, nieźle- usłyszałam za sobą znajomy głos.- Powinnaś wziąć tę sukienkę, Granger.
Odwróciłam się i zobaczyłam trzy osoby.
-Hej Wiewióreczko- odezwał się znowu Blaise, tym razem do mnie.
-Cześć Zabini- powiedziałam i zmroziłam go wzrokiem.
-Blaise ma rację- odezwał się stojący obok niego Malfoy.- Ta sukienka jest niezła i do tego będziesz mogła założyć naszyjnik ode mnie- mrugnął do gryfonki a na jej policzkach od razu pojawiły się rumieńce.
-Dzięki Draco, ale wolę kolor czerwony. Ginny po co kupować nową?- zwróciła się do mnie.- Przecież ta moja…
-Nie Miona. Wiem, że bardzo ją lubisz ale tym razem pójdziesz w nowej.
-Ruda ma rację- odezwał się za mną blondyn.- Ale skoro tak bardzo nie chcesz to dawaj następną- powiedział i usiadł obok mnie. Po drugiej stronie usiadł Blaise, a obok niego trzecia osoba, Pansy Parkinson.- Fajnie by było jakby nasze stroje na przemówieniu do siebie pasowały więc muszę wiedzieć jak będziesz wyglądać.
-Spadaj Malfoy- powiedziała Hermiona, ale tylko przewróciła oczami i wróciła do przebieralni.
-Nie miejcie jej tego za złe- odezwałam się cicho do ślizgonów.- Nienawidzi zakupów. Ledwo ją wyciągnęłam z Hogwartu, już chciała wracać do biblioteki- cała trójka wybuchnęła śmiechem ale od razu się zamknęła.
Z przebieralni wyszła Hermiona. Miała na sobie ładną czarną sukienkę do kolan. Bardzo ładnie w niej wyglądała, lecz jakoś tak nijako.
-Madame Malkin?- zawołałam w przestrzeń a kobieta od razu się pojawiła.- Czy może pani trochę ją… podrasować? Coś ze srebrem- zwróciłam się do niej.
Czarownica zaczęła wykonywać jakieś skomplikowane ruchy różdżką.
Na sukni Miony zaczęły pojawiać się różne wzory. Srebrne rośliny i jakieś runy, których nie umiałam odczytać. Wszystko ze sobą świetnie współgrało. Było takie tajemnicze i piękne. Madame Malkin skończyła wymachiwać różdżką.
-Wyglądasz wspaniale- powiedziałam cicho.- Ten naszyjnik z kotem będzie do tego idealnie pasować- powiedziałam i zobaczyłam, że rzuciła szybkie spojrzenie na Dracona ale on nie zwrócił na to uwagi, ponieważ był zbyt zajęty widokiem gryfonki w tej wspaniałej sukni.
-To prawda- odezwała się Parkinson.- Obróć się- rozkazała, a Miona wykonała powolny obrót.- Super- powiedziała na koniec.
-Jest bardzo ładna- powiedziała dziewczyna gładząc materiał.- Może być. Dziękuję, madame Malkin.
-Nie ma za co- powiedziała kobieta przyglądając się dziewczynie.- Bardzo dobry wybór. Zakładam, że teraz następni?- zwróciła się do ślizgonów.
-Spotkamy się w szkole- zwróciłam się do nich a potem spojrzałam na Mionę.- Choć, pakujemy sukienki i wracamy do zamku.
-Pójdziemy jeszcze do Esów i Floresów?- zapytała z nadzieją w głosie.
-Dobra- roześmiałam się.
Opuściłyśmy sklep Madame Malkin z trzema pięknymi sukienkami i poszłyśmy do księgarni.

***
 Hermiona
Szłam szybkim krokiem przez korytarz prowadzący do biblioteki. Chciałam pouczyć się do owutemów lub coś poczytać.
Przekroczyłam próg i wzięłam głęboki wdech, żeby poczuć zapach pergaminu. Skierowałam się do mojego stałego kącika, w którym zwykle przebywałam z Annie.
Ostatni miesiąc wyglądał mniej więcej tak samo. Lekcje, biblioteka, dormitorium, patrol, łóżko. Nauczyciele zaczęli coraz więcej od nas wymagać i było wielu uczniów, którzy po prostu się nie wyrabiali. Zawsze robiłam dokładne notatki, tak jak przez ostatnich siedem lat i robiłam lekcje na bieżąco, wiec nie miałam takiego problemu.
Najbardziej jednak lubiłam przebywać w bibliotece razem z Annie. Najpierw odrabiałyśmy lekcje, a potem rozmawiałyśmy na różne tematy zaczynając od naukowych po towarzyskie. Różnica wieku nam nie przeszkadzała. Często rozmawiałyśmy też o Danielu. Okazało się, że poznała się z nim w łódce, kiedy płynęli do zamku, a Annie się w nim zakochała. Uważałam, że miłość w tym wieku nie ma racji bytu ale skoro ja i Ron też poznaliśmy się w tym wieku, to może coś z tego wyjdzie.
Potem przychodził Daniel i szedł razem z Annie, a ja wracałam do mojego dormitorium. Czasami rozmawiałam z Draco na tematy dotyczące prefektów, ale też inne. Nadal nie wiedziałam jaki mam do niego stosunek.
Jednak często się zdarzało, że rozmawiałam z Ginny. Miałam dziwne wrażenie, że po mojej imprezie urodzinowej, zaczęła coś przede mną ukrywać. Ciągle mnie to niepokoiło, ale kiedy zaczynałam temat, Ginny zawsze jakoś udawało się wymknąć. Czasem do naszych rozmów przyłączała się Annie.
Bywały też takie dni, kiedy nie rozmawiałam ani z Draco, ani z Ginny, tylko zajmowałam się Pierwotnym Pierścieniem. Byłam już bardzo blisko odkrycia współczesnego rodu pochodzącego od Roveny Ravenclaw.
Później szłam na patrole, najczęściej z Draco, ale czasami chodziłam na patrole z Harrym. Po incydencie z Luną, na szczęście nic się nie działo. Tylko raz na jakiś czas, co zdarzało się raczej rzadko, znajdywaliśmy jakąś parę w składziku na miotły. Nienawidziłam takich sytuacji.
Po patrolach zawsze kładłam się spać. Coraz rzadziej śniły mi się złe sny, choć co jakiś czas się zdarzały i stwierdziłam, że do końca życia będę miała jakieś koszmary związane z wojną.
I tak wyglądało codziennie. Teraz usiadłam na krześle tam gdzie zwykle. Już miałam wyciągać książki kiedy coś mnie powstrzymało.
-Nie ma mowy- usłyszałam głos Rudej i podniosłam wzrok. Stała niedaleko z różdżką w ręku. Obok niej zobaczyłam Annie, która patrzyła na mnie w ten sam sposób co Ginny.- Dzisiaj Noc Duchów, a ty wygłaszasz przemówienie.
-Już się go nauczyłam i wychodzi mi dobrze. Nie rozumiem więc o co ci chodzi.
-Musisz wyglądać oszałamiająco- powiedziała Weasley’ówna jakby to była najoczywistsza rzecz pod słońcem, a mała blondynka obok niej tylko potakiwała.- Idziemy się przygotować. Już- spojrzałam na zegarek.
-Dziewczyny mamy jeszcze pięć godzin- mruknęłam ale od razu wiedziałam co będzie. Zawsze kiedy było jakieś większe wydarzenie, Ginny kazała mi się szykować parę godzin wcześniej.
-Nie kłóć się ze mną i choć- już otwierałam usta, żeby się sprzeciwić kiedy odezwała się Annie.
-Proszę cię, Miona- spojrzała na mnie swoimi pięknymi zielonymi oczami i po prostu uległam.
Kiedy już znalazłyśmy się w moim dormitorium, zaczęły się wielkie przygotowania. Najpierw zajęłyśmy się Annie. Czesanie, układanie, makijaż… Zajęło to nam więcej niż godzinę.
-Wyglądasz ślicznie- powiedziałam do niej.- Daniel padnie z zachwytu- machnęłam różdżką i w kącie mojego pokoju zmaterializowało się ogromne lustro w złotej ramie. Dziewczynka obróciła się w tamtą stronę i otworzyła szeroko usta ze zdumienia.
-Czy to na pewno ja?- powiedziała cicho, upewniając się. Miała na sobie sukienkę, którą kupiłyśmy dla niej u Madame Malkin. Włosy zostały spięte dzięki moim czarom w skomplikowanego warkocza, zawiniętego w koka. Przyozdobiłyśmy je wiroczkami turkusowymi*, które wypatrzyłyśmy w jednej z witryn wracając z Esów i Floresów. Twarz dziewczynki umalowałyśmy lekko ale nie zbyt mocno, ponieważ nie było to potrzebne.
-Tak, to ty- roześmiała się Ruda.- Wyglądasz wspaniale.
-Dziękuję wam- powiedziała i rzuciła się na szyję najpierw Rudej, a potem mnie.
Potem zajęłyśmy się Weasley’ówną. Mała blondynka bardzo mi pomogła.
Ginny została przebrana w swoją sukienkę. Postanowiłyśmy nie spinać jej włosów. Były lekko pofalowane i idealnie się układały na jej ramionach.
Potem dziewczyny zajęły się mną. Nie wiedziałam ile to zajęło.
-Gotowe- powiedziała Ruda po jakimś czasie, który dla mnie był wiecznością.
Odwróciłam się w stronę lustra. Miałam na sobie tę samą sukienkę co wczoraj ale wyglądałam zupełnie inaczej. Dziewczyny postanowiły zostawić moje włosy rozpuszczone ale mimo wszystko wpięły w nie srebrną lilię. Byłam umalowana dosyć mocno ale nadal naturalnie. Na szyi miałam wisiorek od Dracona. Nie ściągałam go od wtedy kiedy mi go założył.
-No nieźle dziewczyny- powiedziałam cicho, a one uśmiechnęły się do siebie.- Dziękuję- powiedziałam i przytuliłam je.
Wyszłyśmy z mojego dormitorium. Pożegnałam się z dziewczynami, które poszły przez skrót do Pokoju Wspólnego Gryffindoru. Chwilę potem ze swojego pokoju wyszedł Draco.
Miał na sobie zwykły czarny garnitur, który idealnie kontrastował z jego bladą skórą. Jego koszula była w tym samym kolorze. Jedynie wyróżniała się srebrna lilia w kieszonce jego marynarki.
-Wyglądasz wspaniale- wyrwał mnie z rozmyślań.
-Dziękuję, ty też dobrze wyglądasz- odparłam.- No to chodźmy.
Wzięłam go pod ramię i poszliśmy do Wielkiej Sali.
Pierwszym co zobaczyłam, były ogromne dynie Hagrida latające pod sufitem. Wokół latały nietoperze, a ściany były przyozdobione pajęczynami. Wszędzie było pełno duchów.
-Gotowa?- zapytał szeptem Draco.
-Tak- powiedziałam i razem z nim skierowałam się w stronę stołu.
Wszyscy odwracali głowy i patrzyli na nas z zaciekawieniem. Wiele dziewczyn podziwiało moją sukienkę i patrzyły na mnie z zazdrością, a chłopacy patrzyli na mnie jak w obrazek. Postanowiłam ich wszystkich zignorować i skupić się na mocnym ramieniu Malfoya, który był dla mnie oparciem.
Usiedliśmy obok siebie. Po krótkiej chwili od stołu wstała McGonagall.
-Witam was z okazji dzisiejszej Nocy Duchów!- zaczęła.- Na początku roku szkolnego zapowiadałam, że w właśnie dzisiaj przybędzie nasz nowy nauczyciel transmutacji. Powitajmy gromkimi brawami profesora Aberfortha Dumbledore’a!- od stołu wstał mężczyzna z siwą brodą i przenikliwymi niebieskimi oczami, który bardzo przypominał swojego zmarłego brata. Wszyscy zaczęli klaskać, a ja zaczęłam się zastanawiać, dlaczego Aberforth nie mógł przybyć do szkoły we wrześniu.- Profesor Dumbledore był na ważnej misji, dlatego też nie mógł przybyć do naszej szkoły we wrześniu- powiedziała dyrektorka, jakby czytając mi w myślach.- A teraz, czas na ucztę!- zakończyła swoją przemowę i usiadła.
Na talerzach od razu pojawiły się różne potrawy. Nie jadłam zbyt dużo, zadowoliłam się jedynie kawałkiem puddingu.
-Za chwilę musimy się zbierać- powiedziałam do blondyna.- Przemówienie.
-A, no tak- powiedział i wstaliśmy od stołu.
Skierowaliśmy się na środek Wielkiej Sali. Wszyscy umilkli.
-Witamy was drodzy uczniowie- zaczął Draco.
-Jako prefekci naczelni- powiedziałam.- Chcieliśmy was zaprosić na bal z okazji Nocy Duchów.
-Będzie to pierwszy haloweenowy bal w naszej szkole- powiedział Draco.- Proszę, żeby wszyscy wstali- Wszyscy uczniowie wstali. Wyjęłam różdżkę z tajemniczej kieszonki, którą sobie dorobiłam wczoraj od razu po powrocie do zamku, machnęłam nią i stoliki od razu zniknęły.
-Zapraszamy do zabawy- powiedziałam kończąc i usłyszałam pierwsze nuty walca.
-Chodź, musimy dać przykład- szepnął do mnie Draco i wyciągnął rękę, prosząc mnie do tańca. Przyjęłam ją i wyszliśmy na środek Wielkiej Sali. Bez stolików wydawała się jeszcze większa niż dotychczas.
Zaczęliśmy tańczyć. Po kilku sekundach dołączyły się do nas inne pary aż w końcu wszyscy znajdowali się na parkiecie.
-Dlaczego zawsze tańczymy walca?- zapytałam ślizgona.
-Ponieważ to wspaniały taniec i zawsze nim się rozpoczyna bale w świecie czarodziejów- odpowiedział i spojrzał mi w oczy.
-Ale chodzi mi o to dlaczego zawsze my tańczymy walca.
-Nie mam pojęcia- powiedział i wzruszył ramionami.
Wirowaliśmy tak jeszcze bardzo długo. Ciągle patrzyłam w jego stalowoszare oczy.
-Odbijamy- usłyszałam za sobą głos Rona. Odwróciłam się do swojego chłopaka. Spojrzałam jeszcze przepraszająco w stronę Dracona i poszłam w stronę Weasleya.
Przez cały czas tańczyłam tylko z rudzielcem. Co jakiś czas próbowałam wypatrzyć Malfoya ale nie udawało mi się to. Trochę się zaniepokoiłam, ale doszłam do wniosku, że przecież sobie poradzi.
Zauważyłam Annie i Daniela tańczących razem i uśmiechnęłam się do siebie. Potem wypatrzyłam Ginny z Harrym, a obok nich Blaise’a z Pansy i przypomniała mi się sytuacja z imprezy urodzinowej.
-Ron- powiedziałam po jakimś czasie.- Chcę już iść, jestem zmęczona.
-Dobrze, chodź- objął mnie w talii i wyszliśmy z Wielkiej Sali.
Szliśmy przez ciche korytarze. Słychać było jedynie stukot moich niskich obcasów. Obrazy były wyjątkowo puste i doszłam do wniosku, że pewnie poszli odwiedzić swoich kolegów na dole, popatrzeć na uczniów i po prostu pogadać.
-Chodź- powiedział Ron i wepchnął mnie do jakiejś starej pustej klasy. Wszedł za mną, zamknął za nami drzwi i machnął w tamtą stronę różdżką.
-Ron, ale co ty…- nie zdążyłam dokończyć, ponieważ od razu poczułam jego ciepłe usta na swoich.- Ron- powiedziałam kiedy się na chwilę ode mnie oderwał.- nie teraz. Jestem zmęczona.
Ale on mnie nie słuchał. Pocałował mnie jeszcze raz a ja zaczęłam się cofać, aż w końcu poczułam za plecami ścianę. Coś mi tu nie grało. Poczułam się zagrożona.
-Ron- powiedziałam ostrzegawczo.
-Och, Mionko, tyle na to czekałem- powiedział Weasley a ja zrozumiałam o co mu chodzi.
-Co w ciebie wstąpiło? Ile razy ci mówiłam, że nie chcę- chciałam jeszcze coś powiedzieć ale znowu mnie uciszył pocałunkiem. Zaczęłam się wkurzać.- Ronald, nie chcę- powiedziałam stanowczo. Poczułam jego rękę na moim udzie.- Nie!- chciałam go odepchnąć ale przytrzymał mi ręce z tyłu.
Nie wiedziałam co robić. Dlaczego nie założyłam bransoletki od Ginny? Mogłabym w ten sposób wezwać pomoc. Ale potem sobie uświadomiłam, że ona też jej nie założyła więc nawet gdybym ją miała to to by mi nic nie dało.
Krzyczenie o pomoc też było bezsensowne. Zapewne Weasley rzucił Muffliato.
Gdybym tylko mogła sięgnąć po różdżkę… Jednak ze skrępowanymi rękami nie mogłam nic zrobić, a Ron zaczął sobie pozwalać na zbyt wiele. Zaczęłam myśleć gorączkowo. Postanowiłam zmienić taktykę.
-Ron- powiedziałam najbardziej zmysłowym głosem na jaki było mnie stać. Oderwał się ode mnie na ułamek sekundy i to mi wystarczyło. Zanim zdążył się zorientować sięgnęłam po różdżkę.
-Drętwota!- krzyknęłam a chłopak wylądował na podłodze.
-Jak śmiałeś w ogóle to zrobić?!- wrzasnęłam a po każdym słowie posyłałam w stronę rudzielca czerwony grot.- Czy naprawdę myślałeś, że nie zdołam się obronić?!- kolejna seria promieni z różdżki. W moich oczach zaczęły zbierać się łzy. Jak on mógł? Czy to był na pewno Ron? Przecież on czegoś takiego by nie zrobił.- Petrificus totalus- szepnęłam cicho a chłopak znieruchomiał.- Musisz się nauczyć, że kiedy kobieta mówi nie, to znaczy nie- powiedziałam z bólem. Teraz nie czułam gniewu, lecz smutek.
Czy to naprawdę był mój przyjaciel? Mój chłopak? Czy ja go w ogóle kochałam? Kiedy teraz nad tym myślałam, doszłam do wniosku, że zaczęłam chodzić z Ronem tylko dlatego, że w czasie wojny był dla mnie jedynym oparciem. Oczywiście był jeszcze Harry, ale on zawsze był dla mnie jak brat.
Ja go nie kochałam. Teraz byłam już tego pewna.
-Ron, to jest koniec- szepnęłam ze łzami w oczach i wybiegłam z pustej klasy nie oglądając się za siebie.

***
Draco
-Moi drodzy, koniec zabawy! Wszyscy do łóżek- powiedziała McSztywna i wszyscy zaczęli się zbierać.
Próbowałem wypatrzeć w tłumie Hermionę, ale od naszego walca jej nie widziałem. Łasica też nigdzie nie było widać.
-Panie Malfoy- usłyszałem za sobą głos profesorki.- Dzisiaj patrolem zajmą się nauczyciele. Może pan już iść.
-Dobrze, pani profesor- powiedziałem i poszedłem na piąte piętro.
-Felix Felicis- powiedziałem do obrazu i wszedłem do środka.
W kominku hulał ogień, a na kanapie leżała Hermiona. Płakała.
Nie wiele myśląc usiadłem na skraju kanapy i ją objąłem. Ona od razu wtuliła się we mnie i przez cały czas płakała. Musiało to być coś naprawdę poważnego, ponieważ płakała bardzo długo.
-Co się stało?- zapytałem szeptem. Nadal nie mogła się uspokoić.
-Boo-oo-o Ron próbowa-a-ał… próbował- starała się dokończyć ale ja już wiedziałem o co jej chodzi. Od razu wezbrał we mnie gniew.- Spokojnie- powiedziała od razu, kiedy wyczuła, że się spiąłem. Przełknęła ślinę, żeby zapanować nad głosem- Nic mi się nie stało. Myślisz, że on zdołałby coś takiego zrobić? Mi?- uśmiechnęła się smutno a ja bez słowa ją przytuliłem.- Po prostu nie mogę uwierzyć w to, że Ron próbował coś takiego zrobić. Mówiłam nie, ale mnie nie słuchał- głos jej się załamywał.- Przecież znamy się od lat. Nigdy bym nie pomyślała…
-Cii- uciszyłem ją tylko.- Już ze spokojem. Wychodzi na to, że Łasic jest rzeczywiście taki głupi na jakiego wygląda- podsumowałem a ona spojrzała na mnie karcąco.- No co? Przecież każdy chyba wie co znaczy słowo nie.
-Myślę, że on nie był świadomy tego co robi.
-Niby jak? Hermiono- powiedziałem i poczułem, że wstrząsnął nią dreszcz.- Nikt nie mógłby rzucić Imperiusa w tej szkole. Nie po zabezpieczeniach, które zostały tutaj założone. Poza tym, kto- oprócz mnie choć ja nie jestem takim idiotą, żeby zrobić coś takiego, dodałem w myślach.- Chciałby  was poróżnić?
-Chyba masz rację- powiedziała wciąż niepewna Hermiona.
-Dobra, już o tym nie myśl- powiedziałem i uniosłem jej podbródek tak, żeby spojrzała mi w oczy.- Czy robił to świadomie, czy też nie, nie daj mu satysfakcji. Jutro będziesz go ignorować i będziesz dla niego chłodna, dopóki to się nie wyjaśni, dobrze?- zapytałem a ona kiwnęła na potwierdzenie głową.- I nie płacz już- otarłem samotną łzę, którą miała na policzku. Wokół jej oczu było pełno rozmazanego tuszu. Wyjąłem różdżkę, machnąłem nią i jej makijaż wrócił do poprzedniego stanu.- On nie jest tego wart. Poza tym, taka ładna dziewczyna jak ty nie powinna płakać- spojrzała na mnie oszołomiona. Widocznie nie spodziewała się usłyszeć komplementu od swojego byłego wroga.
Potem jednak się otrząsnęła i oparła głowę na moim ramieniu.
-Dziękuję. Nie wiem co bym bez ciebie zrobiła, Draco- powiedziała a ja się uśmiechnąłem na dźwięk mojego imienia. Tak ładnie brzmiało wypowiedziane przez nią.
W kominku nadal tańczyły płomienie. Oparłem swoją głowę o głowę Hermiony. Ostatnim co pamiętam był słodki cynamonowy zapach.


---------
*Wiroczki turkusowe- magiczne kwiaty wymyślone przeze mnie :D nazwa nie pochodzi z żadnego języka, tylko z mojej głowy ;)
Często w blogach dramione mnie wkurza, że autorzy robią z Hermiony taką bezbronną dziewczynę, która najczęściej zostaje skrzywdzona przez Rona np. właśnie przez gwałt. Jak dla mnie to jest okropne. Przecież Hermiona przeżyła wojnę, jest bardzo mądra i umie się pojedynkować, a ponieważ u mnie Mionka zawsze nosi ze sobą różdżkę, nawet jeśli jest w sukience, to wykorzystałam to :D
Kolejny rozdział nie wiem kiedy się pojawi ale najprawdopodobniej za tydzień. Proszę o SZCZERE opinie. Nawet szczere do bólu.

Pozdrawiam Was,
Hermiona :*

19 komentarzy:

  1. Jak możesz to pisz takie długie rozdziały jak ten. Ten pomysł z balem w Noc Duchów.... Brak mi słów, ja nigdy bym nie wpadła na taki ciekawy pomysł. I jeszcze ta akcja z Ronem!!! Podoba mi się, że przedstawiasz Hermionę jako silną, umiejącą się obronić dziewczynę, a nie jako łamagę potrzebującą przy wszystkim pomocy. Ciekawie się rozwija akcja i nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. Pozdrawiam i życzę weny takiej jak tu. :D ~Luna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wena... raz przychodzi, raz odchodzi ale chyba za tydzień będzie rozdział ;3 cieszę się ze się podoba ;)

      Usuń
  2. Ha! Nareszcie zerwała z Ronem! To mi sie podoba! 3:) Dobrze że Miona sobie poradziła z Ronem. Masz rzacje ze nie jest bezbronna ;) Rozdzial jak zwykle cudny *.*
    ~Ravy Malfoy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kocham cię Ravy <3 dzięki za komentarz ale i tak pamiętaj że nie bede cię liczyć do tych trzech osób ;p

      Usuń
  3. Super sliczny rozdzial. Kocham tego bloga. Ciesze sie ze tak szybko napisalas nastepny rozdzial i czekam na wiecej ❤️

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najprawdopodobniej następny napiszę w sobotę ale jeśli nauczyciele trochę odpuszczą to może napiszę wcześniej ;) dziękuję za Twój komentarz

      Usuń
  4. Super rozdział, czekam na kolejny :) ~Mamba

    OdpowiedzUsuń
  5. Superaśne <3 uwielbiam waleczną Hermione i opiekuńczego Draco ale RAZEM są super cudowni Angel :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak uważam ^^ dlatego tak ich przedstawiłam <3

      Usuń
  6. Super. Dobrze, że się obroniła. Moim zdaniem Hermiona powinna być z Draco. Super! Czekam na kolejny rozdział ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Właśnie skończyłam czytać wszystkie rozdziały. Blog jest fajny. Podoba mi się taka Hermiona no i oczywiście Draco. Fajnie też, że Zabini coś ma do Ginny. Czyżbyś też chciała połączyć Harrego z Pansy? Fajnie by było. Czekam na kolejny rozdział.
    Ewa

    OdpowiedzUsuń
  8. A więc, tu się ślad urywa :p póki co nie jest tak źle jak mówiłaś ;) aczkolwiek widać po stylu pisania, że jesteś dziewczyną xD a reszta komentarzy (jak coś się nasunie na myśl, to do następnych rozdziałów też) na fb ;) co do autora: już wiesz kim jestem ;)
    ~Kanapka z szynką

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście że wiem ;D jak zobaczyłam pseudo to od razu pomyślałam o Tobie xd cieszę się ze skończyłeś ;)

      Usuń
  9. Ron jest okropny. Lecz to mi się podoba. Bardzo dobrze że Hermiona umie się sama obronić. Świetnie by było gdybyś połączyła Ginny z Blaisem. Życzę powodzenia
    Passiflora

    OdpowiedzUsuń
  10. Nic dodać nic ująć :-)
    Najelszy rozdział chyba jak do tej pory :-)
    Yoshito

    OdpowiedzUsuń