Proszę Was o komentowanie. Nie wiedziałam, że będę musiała to zrobić ale... jeśli przynajmniej trzy osoby (oprócz ciebie Ravy, bo ty zawsze mi piszesz na czacie albo mówisz w szkole :p ) nie skomentują, nie wstawię następnego rozdziału. Kochani, dla Was to tylko chwila a dla mnie ogromna przyjemność. Napiszcie chociaż "złe" albo "dobre". Widzę ile jest wyświetleń a ile komentarzy. Proszę Was, skomentujcie.
Czytasz= komentujesz.
***
Ginny
W Hogsmeade
było strasznie zimno. Niebo było zakryte szarymi chmurami, lekko kropiło, a
wiatr mocno wiał w oczy. Mimo okropnej pogody, większość hogwartckich uczniów
szło w kierunku wioski. Było to ostatnie wyjście do niej przed Nocą Duchów.
-No dalej Miona-
popędziłam przyjaciółkę.
Szłyśmy
wąską ścieżką w stronę małej wioski. Cudem wyciągnęłam Hermionę z Hogwartu.
-No co ty, w
taką pogodę?- zapytała się z niedowierzaniem kiedy powiedziałam, że idziemy
kupić sobie sukienki, ponieważ McGonagall postanowiła, że po uczcie będzie coś
w stylu balu.- Przecież mogę założyć chociażby tą co miałam na urodzinach.
Bardzo ją lubię i nie potrzebuje nowej- próbowała się wyplątać na milion
różnych sposobów, jednak po niezliczonych prośbach i groźbach z moim
upiorogackiem w roli głównej oraz prośbach Annie, której bardzo spodobał się
mój pomysł, uległa.
-No idę,
idę- powiedziała teraz zmęczonym głosem.- Dlaczego ty i Annie tak się
uparłyście? Mogłabym sobie teraz siedzieć w bibliotece, zająć się Pierwotnym
Pierścieniem, pouczyć się do owutemów albo chociażby ćwiczyć początkowe
przemówienie, które muszę wygłosić z Draco- uśmiechnęłam się pod nosem tak żeby
nie widziała. Już zaczęła go nazywać po imieniu. Trochę źle się czułam, nie
mówiąc jej o tym co mi pokazał Harry, ale tak jak powiedział, chyba nie musimy
za bardzo mieszać. Ron oddala się od Miony, co widać już na pierwszy rzut oka i
ciągle gdzieś znika. Zakładam, że spotyka się z Parvati. No a Hermiona coraz
bardziej „przyzwyczaja się” do Malfoya.- Czemu ta McGonagall tak się uparła?-
rozpaczała dalej.- Przecież w poprzednich latach prefekci naczelni nie musieli
nic mówić.
-Oj, już
uspokój się Miona- przewróciłam oczami. Doszłyśmy do punktu aportacyjnego.
Wyciągnęłam do niej ramię.- To co, Madame Malkin?
-Wszystko mi
jedno- powiedziała zrezygnowana, dotknęła mojego ramienia i od razu przeniosłam
nas na Pokątną.
Na Pokątnej
lało, było strasznie ślisko i gdyby nie Miona to teraz bym leżała na zimnym
bruku. Założyłyśmy kaptury i poszłyśmy do sklepu Madame Malkin. Po drodze spotkałyśmy
parę znajomych dziewczyn z naszego rocznika, które też poszły na zakupy.
Weszłyśmy do
sklepu i ściągnęłyśmy kaptury. Na szczęście w środku nie było nikogo oprócz
właścicielki.
-Witam
panie!- powiedziała i od razu do nas podeszła. Wyciągnęłyśmy różdżki i
osuszyłyśmy ubranie.
-Szukamy
jakichś dwóch sukienek na jutrzejszą Noc Duchów- powiedziałam do wesołej
kobiety.
-Trzech-
poprawiła mnie Miona a ja spojrzałam na nią ze zdziwieniem. Brązowowłosa
machnęła różdżką, a przed nią zmaterializował się manekin.- Annie mnie prosiła,
żebym też jej coś kupiła, a że jeszcze nie może nawet wychodzić do Hogsmeade to
stworzyłam manekina, który ją odwzoruje- uśmiechnęła się do mnie z zadowoleniem
i dumą.- Annie prosiła o jakąś niebiesko-czarną sukienkę- zwróciła się do
Madame Malkin.
-To nie
będzie trudne- powiedziała wesoło i zniknęła na zapleczu.
-Skąd wiesz,
że będzie się jej podobała ta sukienka?- zapytałam cicho przyjaciółkę, kiedy
się upewniłam, że sprzedawczyni nas nie usłyszy.
-Ocenę
zostawiła tobie- powiedziała Miona. Zdziwiłam się, ale nie mogłam już nic
powiedzieć, ponieważ już wróciła właścicielka.
Polubiłam
Annie. Była bardzo mądra i oprócz książek, interesowała się też chłopakami i
ciuchami, nie to co Hermiona. Była bardzo dojrzała i bardzo lubiłam z nią
rozmawiać ale mimo to zdziwiłam się, że wybór zostawiła mnie. Mimo wszystko
bardziej przyjaźniła się z Mioną.
-Może coś
takiego?- wyrwał mnie z rozmyślań głos Madame Malkin.
Na manekinie
zobaczyłam bardzo ładna błękitną sukienkę sięgającą kolan z grubym czarnym
paskiem ze złotą klamrą. Na dole widniały czarne wzory układające się w różne
kwiaty.
-Myślę, że
jest piękna- powiedziała Hermiona.- Ginny?- zwróciła się do mnie.
-Chyba bym
zmieniła odcień niebieskiego, żeby ładnie współgrał z oczami Annie. Może ciemny
turkus?- zastanowiłam się. Czarownica machnęła różdżką i sukienka przybrała
taką barwę jaką sobie wyobrażałam.- Teraz jest dobrze- powiedziałam.- Teraz
zajmujemy się nami- powiedziałam i spojrzałam na przyjaciółkę, która chyba
liczyła na to, że się jakoś wywinie i będzie mogła wrócić do swojej ukochanej
biblioteki.
-No już
dobrze- mruknęła. Miała minę obrażonego dziecka i o mało nie wybuchnęłam
śmiechem.
Z wyborem
mojej sukienki nie było ogromnego problemu, choć wybierałyśmy dosyć długo.
Miona nadal była obrażona, ale grzecznie oceniała każdą sukienkę i jak w niej
wyglądam. W końcu wybrałyśmy dla mnie krwistoczerwoną rozkloszowaną sukienkę do
połowy uda.
-Jest
idealna a ty w niej dobrze wyglądasz no i ładnie współgra z twoimi włosami. Jak
Harry na ciebie spojrzy, to padnie- powiedziała.
-To teraz
ty- powiedziałam a ona od razu zaczęła protestować.- Nie ma żadnego ale!
Kiedy się
przebrałam zaczęłyśmy wybierać następną sukienkę. Było to o wiele trudniejsze.
Czasem wkładała sukienki, które naprawdę bardzo dobrze by jej pasowały, ale
ciągle marudziła, że albo za duży dekolt, albo zbyt duże rozcięcie na plecach,
czy też, że jest za krótka.
W końcu
wyszła do mnie w ładnej zielonej sukience z czarnym pasem.
-Nieźle,
nieźle- usłyszałam za sobą znajomy głos.- Powinnaś wziąć tę sukienkę, Granger.
Odwróciłam
się i zobaczyłam trzy osoby.
-Hej
Wiewióreczko- odezwał się znowu Blaise, tym razem do mnie.
-Cześć
Zabini- powiedziałam i zmroziłam go wzrokiem.
-Blaise ma
rację- odezwał się stojący obok niego Malfoy.- Ta sukienka jest niezła i do
tego będziesz mogła założyć naszyjnik ode mnie- mrugnął do gryfonki a na jej
policzkach od razu pojawiły się rumieńce.
-Dzięki
Draco, ale wolę kolor czerwony. Ginny po co kupować nową?- zwróciła się do
mnie.- Przecież ta moja…
-Nie Miona.
Wiem, że bardzo ją lubisz ale tym razem pójdziesz w nowej.
-Ruda ma
rację- odezwał się za mną blondyn.- Ale skoro tak bardzo nie chcesz to dawaj
następną- powiedział i usiadł obok mnie. Po drugiej stronie usiadł Blaise, a
obok niego trzecia osoba, Pansy Parkinson.- Fajnie by było jakby nasze stroje
na przemówieniu do siebie pasowały więc muszę wiedzieć jak będziesz wyglądać.
-Spadaj
Malfoy- powiedziała Hermiona, ale tylko przewróciła oczami i wróciła do
przebieralni.
-Nie miejcie
jej tego za złe- odezwałam się cicho do ślizgonów.- Nienawidzi zakupów. Ledwo
ją wyciągnęłam z Hogwartu, już chciała wracać do biblioteki- cała trójka
wybuchnęła śmiechem ale od razu się zamknęła.
Z
przebieralni wyszła Hermiona. Miała na sobie ładną czarną sukienkę do kolan.
Bardzo ładnie w niej wyglądała, lecz jakoś tak nijako.
-Madame
Malkin?- zawołałam w przestrzeń a kobieta od razu się pojawiła.- Czy może pani
trochę ją… podrasować? Coś ze srebrem- zwróciłam się do niej.
Czarownica
zaczęła wykonywać jakieś skomplikowane ruchy różdżką.
Na sukni
Miony zaczęły pojawiać się różne wzory. Srebrne rośliny i jakieś runy, których
nie umiałam odczytać. Wszystko ze sobą świetnie współgrało. Było takie
tajemnicze i piękne. Madame Malkin skończyła wymachiwać różdżką.
-Wyglądasz
wspaniale- powiedziałam cicho.- Ten naszyjnik z kotem będzie do tego idealnie
pasować- powiedziałam i zobaczyłam, że rzuciła szybkie spojrzenie na Dracona
ale on nie zwrócił na to uwagi, ponieważ był zbyt zajęty widokiem gryfonki w
tej wspaniałej sukni.
-To prawda-
odezwała się Parkinson.- Obróć się- rozkazała, a Miona wykonała powolny obrót.-
Super- powiedziała na koniec.
-Jest bardzo
ładna- powiedziała dziewczyna gładząc materiał.- Może być. Dziękuję, madame
Malkin.
-Nie ma za
co- powiedziała kobieta przyglądając się dziewczynie.- Bardzo dobry wybór.
Zakładam, że teraz następni?- zwróciła się do ślizgonów.
-Spotkamy
się w szkole- zwróciłam się do nich a potem spojrzałam na Mionę.- Choć,
pakujemy sukienki i wracamy do zamku.
-Pójdziemy
jeszcze do Esów i Floresów?- zapytała z nadzieją w głosie.
-Dobra-
roześmiałam się.
Opuściłyśmy
sklep Madame Malkin z trzema pięknymi sukienkami i poszłyśmy do księgarni.
***
Hermiona
Szłam
szybkim krokiem przez korytarz prowadzący do biblioteki. Chciałam pouczyć się
do owutemów lub coś poczytać.
Przekroczyłam
próg i wzięłam głęboki wdech, żeby poczuć zapach pergaminu. Skierowałam się do
mojego stałego kącika, w którym zwykle przebywałam z Annie.
Ostatni
miesiąc wyglądał mniej więcej tak samo. Lekcje, biblioteka, dormitorium, patrol,
łóżko. Nauczyciele zaczęli coraz więcej od nas wymagać i było wielu uczniów,
którzy po prostu się nie wyrabiali. Zawsze robiłam dokładne notatki, tak jak
przez ostatnich siedem lat i robiłam lekcje na bieżąco, wiec nie miałam takiego
problemu.
Najbardziej
jednak lubiłam przebywać w bibliotece razem z Annie. Najpierw odrabiałyśmy
lekcje, a potem rozmawiałyśmy na różne tematy zaczynając od naukowych po
towarzyskie. Różnica wieku nam nie przeszkadzała. Często rozmawiałyśmy też o
Danielu. Okazało się, że poznała się z nim w łódce, kiedy płynęli do zamku, a
Annie się w nim zakochała. Uważałam, że miłość w tym wieku nie ma racji bytu
ale skoro ja i Ron też poznaliśmy się w tym wieku, to może coś z tego wyjdzie.
Potem
przychodził Daniel i szedł razem z Annie, a ja wracałam do mojego dormitorium.
Czasami rozmawiałam z Draco na tematy dotyczące prefektów, ale też inne. Nadal
nie wiedziałam jaki mam do niego stosunek.
Jednak
często się zdarzało, że rozmawiałam z Ginny. Miałam dziwne wrażenie, że po
mojej imprezie urodzinowej, zaczęła coś przede mną ukrywać. Ciągle mnie to
niepokoiło, ale kiedy zaczynałam temat, Ginny zawsze jakoś udawało się wymknąć.
Czasem do naszych rozmów przyłączała się Annie.
Bywały też
takie dni, kiedy nie rozmawiałam ani z Draco, ani z Ginny, tylko zajmowałam się
Pierwotnym Pierścieniem. Byłam już bardzo blisko odkrycia współczesnego rodu
pochodzącego od Roveny Ravenclaw.
Później
szłam na patrole, najczęściej z Draco, ale czasami chodziłam na patrole z
Harrym. Po incydencie z Luną, na szczęście nic się nie działo. Tylko raz na
jakiś czas, co zdarzało się raczej rzadko, znajdywaliśmy jakąś parę w składziku
na miotły. Nienawidziłam takich sytuacji.
Po patrolach
zawsze kładłam się spać. Coraz rzadziej śniły mi się złe sny, choć co jakiś czas
się zdarzały i stwierdziłam, że do końca życia będę miała jakieś koszmary
związane z wojną.
I tak
wyglądało codziennie. Teraz usiadłam na krześle tam gdzie zwykle. Już miałam
wyciągać książki kiedy coś mnie powstrzymało.
-Nie ma
mowy- usłyszałam głos Rudej i podniosłam wzrok. Stała niedaleko z różdżką w
ręku. Obok niej zobaczyłam Annie, która patrzyła na mnie w ten sam sposób co
Ginny.- Dzisiaj Noc Duchów, a ty wygłaszasz przemówienie.
-Już się go
nauczyłam i wychodzi mi dobrze. Nie rozumiem więc o co ci chodzi.
-Musisz
wyglądać oszałamiająco- powiedziała Weasley’ówna jakby to była najoczywistsza
rzecz pod słońcem, a mała blondynka obok niej tylko potakiwała.- Idziemy się
przygotować. Już- spojrzałam na zegarek.
-Dziewczyny
mamy jeszcze pięć godzin- mruknęłam ale od razu wiedziałam co będzie. Zawsze
kiedy było jakieś większe wydarzenie, Ginny kazała mi się szykować parę godzin
wcześniej.
-Nie kłóć
się ze mną i choć- już otwierałam usta, żeby się sprzeciwić kiedy odezwała się
Annie.
-Proszę cię,
Miona- spojrzała na mnie swoimi pięknymi zielonymi oczami i po prostu uległam.
Kiedy już
znalazłyśmy się w moim dormitorium, zaczęły się wielkie przygotowania. Najpierw
zajęłyśmy się Annie. Czesanie, układanie, makijaż… Zajęło to nam więcej niż
godzinę.
-Wyglądasz
ślicznie- powiedziałam do niej.- Daniel padnie z zachwytu- machnęłam różdżką i
w kącie mojego pokoju zmaterializowało się ogromne lustro w złotej ramie.
Dziewczynka obróciła się w tamtą stronę i otworzyła szeroko usta ze zdumienia.
-Czy to na
pewno ja?- powiedziała cicho, upewniając się. Miała na sobie sukienkę, którą
kupiłyśmy dla niej u Madame Malkin. Włosy zostały spięte dzięki moim czarom w
skomplikowanego warkocza, zawiniętego w koka. Przyozdobiłyśmy je wiroczkami
turkusowymi*, które wypatrzyłyśmy w jednej z witryn wracając z Esów i Floresów.
Twarz dziewczynki umalowałyśmy lekko ale nie zbyt mocno, ponieważ nie było to
potrzebne.
-Tak, to ty-
roześmiała się Ruda.- Wyglądasz wspaniale.
-Dziękuję
wam- powiedziała i rzuciła się na szyję najpierw Rudej, a potem mnie.
Potem
zajęłyśmy się Weasley’ówną. Mała blondynka bardzo mi pomogła.
Ginny
została przebrana w swoją sukienkę. Postanowiłyśmy nie spinać jej włosów. Były
lekko pofalowane i idealnie się układały na jej ramionach.
Potem
dziewczyny zajęły się mną. Nie wiedziałam ile to zajęło.
-Gotowe-
powiedziała Ruda po jakimś czasie, który dla mnie był wiecznością.
Odwróciłam
się w stronę lustra. Miałam na sobie tę samą sukienkę co wczoraj ale wyglądałam
zupełnie inaczej. Dziewczyny postanowiły zostawić moje włosy rozpuszczone ale
mimo wszystko wpięły w nie srebrną lilię. Byłam umalowana dosyć mocno ale nadal
naturalnie. Na szyi miałam wisiorek od Dracona. Nie ściągałam go od wtedy kiedy
mi go założył.
-No nieźle
dziewczyny- powiedziałam cicho, a one uśmiechnęły się do siebie.- Dziękuję-
powiedziałam i przytuliłam je.
Wyszłyśmy z
mojego dormitorium. Pożegnałam się z dziewczynami, które poszły przez skrót do
Pokoju Wspólnego Gryffindoru. Chwilę potem ze swojego pokoju wyszedł Draco.
Miał na
sobie zwykły czarny garnitur, który idealnie kontrastował z jego bladą skórą.
Jego koszula była w tym samym kolorze. Jedynie wyróżniała się srebrna lilia w
kieszonce jego marynarki.
-Wyglądasz
wspaniale- wyrwał mnie z rozmyślań.
-Dziękuję,
ty też dobrze wyglądasz- odparłam.- No to chodźmy.
Wzięłam go
pod ramię i poszliśmy do Wielkiej Sali.
Pierwszym co
zobaczyłam, były ogromne dynie Hagrida latające pod sufitem. Wokół latały
nietoperze, a ściany były przyozdobione pajęczynami. Wszędzie było pełno
duchów.
-Gotowa?-
zapytał szeptem Draco.
-Tak-
powiedziałam i razem z nim skierowałam się w stronę stołu.
Wszyscy
odwracali głowy i patrzyli na nas z zaciekawieniem. Wiele dziewczyn podziwiało
moją sukienkę i patrzyły na mnie z zazdrością, a chłopacy patrzyli na mnie jak
w obrazek. Postanowiłam ich wszystkich zignorować i skupić się na mocnym
ramieniu Malfoya, który był dla mnie oparciem.
Usiedliśmy
obok siebie. Po krótkiej chwili od stołu wstała McGonagall.
-Witam was z
okazji dzisiejszej Nocy Duchów!- zaczęła.- Na początku roku szkolnego
zapowiadałam, że w właśnie dzisiaj przybędzie nasz nowy nauczyciel
transmutacji. Powitajmy gromkimi brawami profesora Aberfortha Dumbledore’a!- od
stołu wstał mężczyzna z siwą brodą i przenikliwymi niebieskimi oczami, który
bardzo przypominał swojego zmarłego brata. Wszyscy zaczęli klaskać, a ja
zaczęłam się zastanawiać, dlaczego Aberforth nie mógł przybyć do szkoły we
wrześniu.- Profesor Dumbledore był na ważnej misji, dlatego też nie mógł
przybyć do naszej szkoły we wrześniu- powiedziała dyrektorka, jakby czytając mi
w myślach.- A teraz, czas na ucztę!- zakończyła swoją przemowę i usiadła.
Na talerzach
od razu pojawiły się różne potrawy. Nie jadłam zbyt dużo, zadowoliłam się
jedynie kawałkiem puddingu.
-Za chwilę
musimy się zbierać- powiedziałam do blondyna.- Przemówienie.
-A, no tak-
powiedział i wstaliśmy od stołu.
Skierowaliśmy
się na środek Wielkiej Sali. Wszyscy umilkli.
-Witamy was
drodzy uczniowie- zaczął Draco.
-Jako
prefekci naczelni- powiedziałam.- Chcieliśmy was zaprosić na bal z okazji Nocy
Duchów.
-Będzie to
pierwszy haloweenowy bal w naszej szkole- powiedział Draco.- Proszę, żeby
wszyscy wstali- Wszyscy uczniowie wstali. Wyjęłam różdżkę z tajemniczej
kieszonki, którą sobie dorobiłam wczoraj od razu po powrocie do zamku,
machnęłam nią i stoliki od razu zniknęły.
-Zapraszamy
do zabawy- powiedziałam kończąc i usłyszałam pierwsze nuty walca.
-Chodź,
musimy dać przykład- szepnął do mnie Draco i wyciągnął rękę, prosząc mnie do
tańca. Przyjęłam ją i wyszliśmy na środek Wielkiej Sali. Bez stolików wydawała
się jeszcze większa niż dotychczas.
Zaczęliśmy
tańczyć. Po kilku sekundach dołączyły się do nas inne pary aż w końcu wszyscy znajdowali
się na parkiecie.
-Dlaczego
zawsze tańczymy walca?- zapytałam ślizgona.
-Ponieważ to
wspaniały taniec i zawsze nim się rozpoczyna bale w świecie czarodziejów-
odpowiedział i spojrzał mi w oczy.
-Ale chodzi
mi o to dlaczego zawsze my tańczymy walca.
-Nie mam
pojęcia- powiedział i wzruszył ramionami.
Wirowaliśmy
tak jeszcze bardzo długo. Ciągle patrzyłam w jego stalowoszare oczy.
-Odbijamy-
usłyszałam za sobą głos Rona. Odwróciłam się do swojego chłopaka. Spojrzałam
jeszcze przepraszająco w stronę Dracona i poszłam w stronę Weasleya.
Przez cały
czas tańczyłam tylko z rudzielcem. Co jakiś czas próbowałam wypatrzyć Malfoya
ale nie udawało mi się to. Trochę się zaniepokoiłam, ale doszłam do wniosku, że
przecież sobie poradzi.
Zauważyłam
Annie i Daniela tańczących razem i uśmiechnęłam się do siebie. Potem
wypatrzyłam Ginny z Harrym, a obok nich Blaise’a z Pansy i przypomniała mi się
sytuacja z imprezy urodzinowej.
-Ron-
powiedziałam po jakimś czasie.- Chcę już iść, jestem zmęczona.
-Dobrze,
chodź- objął mnie w talii i wyszliśmy z Wielkiej Sali.
Szliśmy
przez ciche korytarze. Słychać było jedynie stukot moich niskich obcasów. Obrazy
były wyjątkowo puste i doszłam do wniosku, że pewnie poszli odwiedzić swoich
kolegów na dole, popatrzeć na uczniów i po prostu pogadać.
-Chodź-
powiedział Ron i wepchnął mnie do jakiejś starej pustej klasy. Wszedł za mną,
zamknął za nami drzwi i machnął w tamtą stronę różdżką.
-Ron, ale co
ty…- nie zdążyłam dokończyć, ponieważ od razu poczułam jego ciepłe usta na
swoich.- Ron- powiedziałam kiedy się na chwilę ode mnie oderwał.- nie teraz.
Jestem zmęczona.
Ale on mnie
nie słuchał. Pocałował mnie jeszcze raz a ja zaczęłam się cofać, aż w końcu
poczułam za plecami ścianę. Coś mi tu nie grało. Poczułam się zagrożona.
-Ron-
powiedziałam ostrzegawczo.
-Och,
Mionko, tyle na to czekałem- powiedział Weasley a ja zrozumiałam o co mu
chodzi.
-Co w ciebie
wstąpiło? Ile razy ci mówiłam, że nie chcę- chciałam jeszcze coś powiedzieć ale
znowu mnie uciszył pocałunkiem. Zaczęłam się wkurzać.- Ronald, nie chcę-
powiedziałam stanowczo. Poczułam jego rękę na moim udzie.- Nie!- chciałam go
odepchnąć ale przytrzymał mi ręce z tyłu.
Nie
wiedziałam co robić. Dlaczego nie założyłam bransoletki od Ginny? Mogłabym w
ten sposób wezwać pomoc. Ale potem sobie uświadomiłam, że ona też jej nie
założyła więc nawet gdybym ją miała to to by mi nic nie dało.
Krzyczenie o
pomoc też było bezsensowne. Zapewne Weasley rzucił Muffliato.
Gdybym tylko
mogła sięgnąć po różdżkę… Jednak ze skrępowanymi rękami nie mogłam nic zrobić,
a Ron zaczął sobie pozwalać na zbyt wiele. Zaczęłam myśleć gorączkowo. Postanowiłam
zmienić taktykę.
-Ron-
powiedziałam najbardziej zmysłowym głosem na jaki było mnie stać. Oderwał się
ode mnie na ułamek sekundy i to mi wystarczyło. Zanim zdążył się zorientować
sięgnęłam po różdżkę.
-Drętwota!-
krzyknęłam a chłopak wylądował na podłodze.
-Jak śmiałeś
w ogóle to zrobić?!- wrzasnęłam a po każdym słowie posyłałam w stronę rudzielca
czerwony grot.- Czy naprawdę myślałeś, że nie zdołam się obronić?!- kolejna
seria promieni z różdżki. W moich oczach zaczęły zbierać się łzy. Jak on mógł?
Czy to był na pewno Ron? Przecież on czegoś takiego by nie zrobił.- Petrificus
totalus- szepnęłam cicho a chłopak znieruchomiał.- Musisz się nauczyć, że kiedy
kobieta mówi nie, to znaczy nie- powiedziałam z bólem. Teraz nie czułam gniewu,
lecz smutek.
Czy to
naprawdę był mój przyjaciel? Mój chłopak? Czy ja go w ogóle kochałam? Kiedy
teraz nad tym myślałam, doszłam do wniosku, że zaczęłam chodzić z Ronem tylko
dlatego, że w czasie wojny był dla mnie jedynym oparciem. Oczywiście był
jeszcze Harry, ale on zawsze był dla mnie jak brat.
Ja go nie
kochałam. Teraz byłam już tego pewna.
-Ron, to
jest koniec- szepnęłam ze łzami w oczach i wybiegłam z pustej klasy nie
oglądając się za siebie.
***
Draco
-Moi drodzy,
koniec zabawy! Wszyscy do łóżek- powiedziała McSztywna i wszyscy zaczęli się
zbierać.
Próbowałem
wypatrzeć w tłumie Hermionę, ale od naszego walca jej nie widziałem. Łasica też
nigdzie nie było widać.
-Panie
Malfoy- usłyszałem za sobą głos profesorki.- Dzisiaj patrolem zajmą się
nauczyciele. Może pan już iść.
-Dobrze,
pani profesor- powiedziałem i poszedłem na piąte piętro.
-Felix
Felicis- powiedziałem do obrazu i wszedłem do środka.
W kominku
hulał ogień, a na kanapie leżała Hermiona. Płakała.
Nie wiele
myśląc usiadłem na skraju kanapy i ją objąłem. Ona od razu wtuliła się we mnie
i przez cały czas płakała. Musiało to być coś naprawdę poważnego, ponieważ
płakała bardzo długo.
-Co się
stało?- zapytałem szeptem. Nadal nie mogła się uspokoić.
-Boo-oo-o
Ron próbowa-a-ał… próbował- starała się dokończyć ale ja już wiedziałem o co
jej chodzi. Od razu wezbrał we mnie gniew.- Spokojnie- powiedziała od razu,
kiedy wyczuła, że się spiąłem. Przełknęła ślinę, żeby zapanować nad głosem- Nic
mi się nie stało. Myślisz, że on zdołałby coś takiego zrobić? Mi?- uśmiechnęła
się smutno a ja bez słowa ją przytuliłem.- Po prostu nie mogę uwierzyć w to, że
Ron próbował coś takiego zrobić. Mówiłam nie, ale mnie nie słuchał- głos jej
się załamywał.- Przecież znamy się od lat. Nigdy bym nie pomyślała…
-Cii-
uciszyłem ją tylko.- Już ze spokojem. Wychodzi na to, że Łasic jest
rzeczywiście taki głupi na jakiego wygląda- podsumowałem a ona spojrzała na
mnie karcąco.- No co? Przecież każdy chyba wie co znaczy słowo nie.
-Myślę, że
on nie był świadomy tego co robi.
-Niby jak?
Hermiono- powiedziałem i poczułem, że wstrząsnął nią dreszcz.- Nikt nie mógłby
rzucić Imperiusa w tej szkole. Nie po zabezpieczeniach, które zostały tutaj
założone. Poza tym, kto- oprócz mnie choć
ja nie jestem takim idiotą, żeby zrobić coś takiego, dodałem w myślach.-
Chciałby was poróżnić?
-Chyba masz
rację- powiedziała wciąż niepewna Hermiona.
-Dobra, już
o tym nie myśl- powiedziałem i uniosłem jej podbródek tak, żeby spojrzała mi w
oczy.- Czy robił to świadomie, czy też nie, nie daj mu satysfakcji. Jutro
będziesz go ignorować i będziesz dla niego chłodna, dopóki to się nie wyjaśni,
dobrze?- zapytałem a ona kiwnęła na potwierdzenie głową.- I nie płacz już-
otarłem samotną łzę, którą miała na policzku. Wokół jej oczu było pełno
rozmazanego tuszu. Wyjąłem różdżkę, machnąłem nią i jej makijaż wrócił do
poprzedniego stanu.- On nie jest tego wart. Poza tym, taka ładna dziewczyna jak
ty nie powinna płakać- spojrzała na mnie oszołomiona. Widocznie nie spodziewała
się usłyszeć komplementu od swojego byłego wroga.
Potem jednak
się otrząsnęła i oparła głowę na moim ramieniu.
-Dziękuję.
Nie wiem co bym bez ciebie zrobiła, Draco- powiedziała a ja się uśmiechnąłem na
dźwięk mojego imienia. Tak ładnie brzmiało wypowiedziane przez nią.
W kominku
nadal tańczyły płomienie. Oparłem swoją głowę o głowę Hermiony. Ostatnim co
pamiętam był słodki cynamonowy zapach.
---------
*Wiroczki turkusowe- magiczne kwiaty wymyślone przeze mnie :D nazwa nie pochodzi z żadnego języka, tylko z mojej głowy ;)
*Wiroczki turkusowe- magiczne kwiaty wymyślone przeze mnie :D nazwa nie pochodzi z żadnego języka, tylko z mojej głowy ;)
Często w blogach dramione mnie wkurza, że autorzy robią z Hermiony taką bezbronną dziewczynę, która najczęściej zostaje skrzywdzona przez Rona np. właśnie przez gwałt. Jak dla mnie to jest okropne. Przecież Hermiona przeżyła wojnę, jest bardzo mądra i umie się pojedynkować, a ponieważ u mnie Mionka zawsze nosi ze sobą różdżkę, nawet jeśli jest w sukience, to wykorzystałam to :D
Kolejny rozdział nie wiem kiedy się pojawi ale najprawdopodobniej za tydzień. Proszę o SZCZERE opinie. Nawet szczere do bólu.
Pozdrawiam Was,
Hermiona :*
Jak możesz to pisz takie długie rozdziały jak ten. Ten pomysł z balem w Noc Duchów.... Brak mi słów, ja nigdy bym nie wpadła na taki ciekawy pomysł. I jeszcze ta akcja z Ronem!!! Podoba mi się, że przedstawiasz Hermionę jako silną, umiejącą się obronić dziewczynę, a nie jako łamagę potrzebującą przy wszystkim pomocy. Ciekawie się rozwija akcja i nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. Pozdrawiam i życzę weny takiej jak tu. :D ~Luna
OdpowiedzUsuńWena... raz przychodzi, raz odchodzi ale chyba za tydzień będzie rozdział ;3 cieszę się ze się podoba ;)
UsuńHa! Nareszcie zerwała z Ronem! To mi sie podoba! 3:) Dobrze że Miona sobie poradziła z Ronem. Masz rzacje ze nie jest bezbronna ;) Rozdzial jak zwykle cudny *.*
OdpowiedzUsuń~Ravy Malfoy
Kocham cię Ravy <3 dzięki za komentarz ale i tak pamiętaj że nie bede cię liczyć do tych trzech osób ;p
UsuńSuper sliczny rozdzial. Kocham tego bloga. Ciesze sie ze tak szybko napisalas nastepny rozdzial i czekam na wiecej ❤️
OdpowiedzUsuńNajprawdopodobniej następny napiszę w sobotę ale jeśli nauczyciele trochę odpuszczą to może napiszę wcześniej ;) dziękuję za Twój komentarz
UsuńSuper rozdział, czekam na kolejny :) ~Mamba
OdpowiedzUsuńNajprawdopodobniej w przyszłą sobotę ;)
UsuńSuperaśne <3 uwielbiam waleczną Hermione i opiekuńczego Draco ale RAZEM są super cudowni Angel :*
OdpowiedzUsuńTeż tak uważam ^^ dlatego tak ich przedstawiłam <3
UsuńSuper. Dobrze, że się obroniła. Moim zdaniem Hermiona powinna być z Draco. Super! Czekam na kolejny rozdział ;*
OdpowiedzUsuńDzięki za komentarz ;*
UsuńWłaśnie skończyłam czytać wszystkie rozdziały. Blog jest fajny. Podoba mi się taka Hermiona no i oczywiście Draco. Fajnie też, że Zabini coś ma do Ginny. Czyżbyś też chciała połączyć Harrego z Pansy? Fajnie by było. Czekam na kolejny rozdział.
OdpowiedzUsuńEwa
Zobaczymy ;) dziękuję za Twój komentarz ;*
UsuńA więc, tu się ślad urywa :p póki co nie jest tak źle jak mówiłaś ;) aczkolwiek widać po stylu pisania, że jesteś dziewczyną xD a reszta komentarzy (jak coś się nasunie na myśl, to do następnych rozdziałów też) na fb ;) co do autora: już wiesz kim jestem ;)
OdpowiedzUsuń~Kanapka z szynką
Oczywiście że wiem ;D jak zobaczyłam pseudo to od razu pomyślałam o Tobie xd cieszę się ze skończyłeś ;)
UsuńRon jest okropny. Lecz to mi się podoba. Bardzo dobrze że Hermiona umie się sama obronić. Świetnie by było gdybyś połączyła Ginny z Blaisem. Życzę powodzenia
OdpowiedzUsuńPassiflora
Nic dodać nic ująć :-)
OdpowiedzUsuńNajelszy rozdział chyba jak do tej pory :-)
Yoshito
Heh, dzięki, starałam się ;D
UsuńMiona