Przychodzę do Was z moją pierwszą miniaturką. stwierdziłam, że podzielę ją na części, ponieważ napisanie tego nie zajmie mi długo, a Wy będziecie mieli co czytać. Od razu mówię- jest to oparte na faktach, choć wiele szczegółów zostało zmienionych. Mam nadzieję, że Wam się spodoba... Możliwe, że są jakieś błędy... Stwierdziłam, że nie będę zawracać głowy ani Rumcajsowi ani Moni więc wstawiam takie jakie jest.
Dedykacja dla Stokrotki, mojej przyjaciółki, która pewnie i tak tego nie przeczyta, ale co tam :D
Zapraszam do czytania ;)
14 lutego
14 lutego. Walentynki. Dzień zakochanych.
U mnie zawsze wyglądał tak samo. Nigdy nie widziałam w nim
nic ciekawego. Dzień jak każdy inny, prawda? Jednak z tą różnicą, że po ulicach
chodziło pełno zakochanych. Nigdy nie obchodziłam z nikim walentynek, ponieważ
nie miałam chłopaka. W mojej głowie był tylko jeden, który był już z
góry nieosiągalny. Nazywał się Draco Malfoy i był tępicielem gryfonów i szlam,
takich jak ja. Ślizgon nigdy nie darzył mnie sympatią ze względu na moje
pochodzenie, przynależność do Gryffindoru i przyjaźń z Harrym Potterem,
Chłopcem-Który-Przeżył.
Jak to się stało, że się w nim zakochałam? Serce nie sługa.
Nawet nie wiem kiedy to się stało. To było niedorzeczne. Przez wszystkie lata
widziałam w nim wroga, wrednego nadętego idiotę, który obraża wszystkich
dookoła, a w razie czego zasłoni się tekstem „Mój ojciec się o tym dowie!”. Pod
koniec piątej klasy zaczęłam przyłapywać się na śledzeniu go wzrokiem,
podziwianiu jego urody i tym podobnych rzeczy. Po tym się karciłam i wmawiałam,
że mój mózg chyba ucierpiał. Jednak po jakimś czasie przyjęłam do wiadomości
fakt, iż wpadłam po uszy. I to w dodatku beznadziejnie. Mogłabym równie dobrze
spróbować złapać gwiazdy.
Choć było też pare dziwnych sytuacji. Gdy nikt nie
widział to czasem wysyłał mi przyjazny uśmiech. Kiedy zrobił to po raz pierwszy
musiałam przetrzeć oczy ze zdumienia. Często
było tak, że przez przypadek spotykaliśmy się w bibliotece, dyskutowaliśmy na
jakieś tematy. Oczywiście nie obyło się bez złośliwych inwektyw i kłótni, ale
potrafiłam to znieść, nawet mi to czasem sprawiało przyjemność. Wyprowadzanie
tego chłopaka z równowagi dawało ogromną satysfakcję.
Czy było mi przykro patrząc na te wszystkie pary w
Walentynki? Z jednej strony tak, tak samo jak każda inna dziewczyna marzyłam o
romantycznym dniu spędzonym z ukochanym, lecz u mnie to nie było tak nasilone.
Zawsze wystarczyły mi książki. Poza tym, pogodziłam się, że będę żyć w
samotności. Moje uczucie do tego blondyna było zbyt silne, żebym zakochała się
w kimś innym, a on był zbyt nieosiągalny.
W tym roku było inaczej. Ten dzień miał wszystko zmienić.
Po tym jak Harry rzucił Ginny pod koniec stycznia, ciągle
wypłakiwała sobie oczy, a zbliżające się Walentynki jeszcze bardziej nasilały
płacz. Żeby go uniknąć, postanowiłam z nią spędzić ten dzień. Postanowiłam
zaprosić Lunę, żeby jakoś rozweseliła dziewczynę. Weasley’ówna o niczym nie
wiedziała. Miała to być niespodzianka.
-Ale gdzie my idziemy, Miona?- pytała co chwile zaciekawiona
Ruda, dzięki czemu udało mi się odwrócić jej uwagę od Wybrańca. Ciekawość
zawsze ją zżera od środka. Był to jeden ze sposobów na odwrócenie jej uwagi.
-Zobaczysz, to wspaniałe miejsce, spodoba ci się-
odpowiadałam za każdym razem z tajemniczym uśmiechem.
Teleportowałyśmy się do mojego rodzinnego miasta niedaleko
Londynu. Zmierzałam do miejsca, które zawsze mnie uspokajało. Pierwszy raz
rodzice mnie tam zabrali gdy miałam zaledwie pięć lat. Byłam im za to bardzo
wdzięczna.
W końcu dotarłyśmy do celu, a kiedy Ginny je zobaczyła
wytrzeszczyła na mnie oczy.
-Co to jest?
-Lodowisko- uśmiechnęłam się do niej.- Jeździsz po lodzie na
łyżwach.
-Na czym?- w tej chwili dziewczyna bardzo mi przypominała
swojego brata Ronalda. Otwarte usta, zmarszczone czoło i blask nierozumienia w
oczach. Ale trudno ją było za to winić, przecież czarodzieje nie jeżdżą na
łyżwach.
-Sama zobaczysz- mrugnęłam i pociągnęłam ją za sobą.
W środku czekała na nas Luna, której bardzo spodobał się
pomysł jazdy na łyżwach. Podobno już kiedyś była na lodowisku, co było dla mnie
miłym zaskoczeniem.
Ginny bardzo ucieszyła się na jej widok, a ja uśmiechnęłam
się pod nosem. Wiedziałam, że to podziała. Po przywitaniu się poszłyśmy kupić
bilety i skierowałyśmy się do szatni.
-A nie wypożyczamy tych ły-cośtam?- zapytała zdezorientowana
rudowłosa, a ja uśmiechnęłam się porozumiewawczo do Luny, która odwzajemniła
mój uśmiech. Nie odpowiedziałam jej na pytanie tylko od razu pociągnęłam ją do
szatni.
Zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć, wyciągnęłam ze swojej
torby parę prześlicznych białych figurówek z małymi niebieskimi zdobieniami
przy tylnej części łyżwy. Reakcja Ginny była warta zakupienia ich. Zapiszczała
z uciechy i uściskała mnie.
-Są przepiękne- pisnęła. W jej oczach tańczyły radosne
iskierki, których nie widziałam od końca stycznia. Wiedziałam, że dziewczyna
bardzo lubi nowe ubrania, buty, torebki i inne tego typu rzeczy. Ja na nie nie
zwracałam wielkiej uwagi, ale umiałam dobrze wybrać, a wiedziałam, że takie coś
jeszcze bardziej ją rozweseli. - Muszę je przymierzyć!
Pasowały na nią jak ulał. Po milionach podziękowań i wielu
uściskach poszłyśmy na lodowisko.
Zaczęłam uczyć Ginny jeździć. Szybko załapała o co we wszystkim chodzi, a dzięki jej
umiejętnościom i odwadze już po kilku minutach śmigała po lodowisku. Często
lądowała na zimnym lodzie, ale tylko się z tego śmiała, wstawała i jechała
dalej. Byłam bardzo zadowolona z siebie, że udało mi się odciągnąć ją od
wszelkich trosk.
Luna też bardzo dobrze sobie radziła, chociaż czasem się
zastanawiałam czy lepiej by nie było gdyby zeszła. Robiła takie skomplikowane
rzeczy w dodatku tak niebezpieczne nie tylko dla niej ale również dla
otoczenia. Jednak po jakimś czasie przekonałam się, że nie ma się czego
obawiać. Luna może i była szalona, ale zachowywała ostrożność.
Zapatrzyłam się na nią jak robiła piruet w powietrzu gdy
nagle coś, a raczej ktoś, na mnie wpadł. Ten ktoś próbował mnie chyba
przytrzymać i powstrzymać od upadku, niestety wpadł na mnie z tak wielkim
impetem, że pomimo starań nie zdążył wyhamować. Poczułam jak lecę do tyłu by po
chwili zetknąć się z twardym lodem. Chyba zmiażdżyłam rękę tej osobie, która na
mnie wpadła, ponieważ wyczułam ją pomiędzy lodem a mną na wysokości talii.
-Przepraszam, nic ci się nie stało?- usłyszałam z prawej
strony głos, przez który moje serce zaczęło bić szybciej. Obróciłam głowę i
spojrzałam prosto w chłodne stalowoszare tęczówki.
-Nie, wszystko w porządku Malfoy- w pierwszej chwili zobaczyłam
w jego oczach błysk zaskoczenia, lecz po chwili nie było po nim śladu i powróciła
tak dobrze mi znana maska obojętności.
-Hej, Granger- chyba stwierdził, że może opuścić swoją
zwykłą maskę i się do mnie ciepło uśmiechnął, a po moich plecach przeszedł
przyjemny dreszcz.- Co robisz sama w Walentynki? Wieprzlej cię już nie chce?-
uśmiechnął się kpiąco a ja w duchu się zaśmiałam. Przecież to jest Draco
Malfoy! Musiał dorzucić coś w swoim stylu.
-Dla twojej wiadomości Ron jest zajęty Lavender. Poza tym,
nie jestem tu sama- podniosłam lekko głowę i wypatrzyłam rudą czuprynę oraz
szaleńca z długimi blond włosami.- Przyszłam z Ginny i Luną.
-A Wiewiórka nie powinna być z Bliznowatym?- zmarszczył
czoło zastanawiając się nad czymś intensywnie.
-Gdyby z nim chodziła to pewnie teraz byliby razem gdzieś-
powiedziałam cicho. Draco już otwierał usta żeby coś powiedzieć, ale mu się
wcięłam. Uwielbiałam to robić. To jedna z rzeczy, które go okropnie
denerwowały.- Tak Sherlocku, zerwali ze sobą. I zanim zapytasz- powiedziałam gdy
znowu nabrał powietrza.- To on z nią zerwał.
-Zawsze musisz mi się wcinać, Granger?- zapytał zezłoszczony
na co zaśmiałam się cicho.
-Uwielbiam to robić- powiedziałam i wyprostowałam się, żeby
wstać.
-Kim do cholery jest Sherlock?- uspokoił się już nieco, ale
nadal uśmiechałam się z satysfakcją.
-Taka postać z mugolskiej książki- uśmiechnęłam się jeszcze
szerzej. Uwielbiałam Sherlocka Holmesa już od małego. Podziwiałam go za jego
umiejętności. Zawsze się od niego uczyłam.- I tak byś nie zdołał przeczytać.
Twoje arystokrackie ego nie zniosłoby czytania książki napisanej przez mugola.
-Założymy się?- uniósł jedną brew.
-Dobra, umowa stoi, a o co?
-Jeszcze zobaczymy- powiedział tajemniczo a ja zadrżałam.
Przez chwile jechaliśmy w milczeniu kiedy znowu coś mnie
zwaliło z nóg. Zobaczyłam płomiennorude włosy i się od razu uśmiechnęłam.
-Przepraszam Mionka- pisnęła i zerwała się na równe nogi po
czym pomogła mi wstać.- Dlaczego nie zabrałaś mnie tutaj wcześniej? Musimy to
powtórzyć!- zaśmiała się i przytuliła do mnie.
-Idź jeszcze trochę pojeździć, za chwilę tercja się kończy-
powiedziałam do niej z uśmiechem.
-Tercja?
-Czas ci się kończy- powiedziałam wyjaśniająco, a ona nie
mówiąc nic więcej śmignęła znikając mi z oczu.
-Widzę, że jej się podoba- powiedział Malfoy, a ja lekko
podskoczyłam. Tak bardzo skupiłam się na przyjaciółce, że zapomniałam o tym
dziwnym spotkaniu.
-Tak, chyba polubiła łyżwy. Cieszę się, że chociaż na razie
jest szczęśliwa. Potem mam zamiar ją zabrać na taki musical. Jest o miłości,
ale jest tak genialny, że musi go obejrzeć- uśmiechnęłam się na samo
wspomnienie wczorajszego występu. Poszłam razem z moimi rodzicami, którzy wprost
uwielbiali musicale. Ja nigdy nie byłam ich fanką ale tamten pokochałam.
-Mogę pójść z wami?
-Co?- zapytałam nieprzytomna. On z nami na musicalu w
dodatku o miłości?
W tym momencie usłyszeliśmy sygnał świadczący o końcu
tercji. Odszukałam Lunę i Ginny wzrokiem, które właśnie jechały w stronę
wyjścia. Podjechałam do nich z uśmiechem. Po ubraniu się i wypiciu gorącej
czekolady poszłyśmy do drzwi.
-Granger- usłyszałam za sobą, a moje serce przyspieszyło.
-Tak?
-Zajmij mi miejsce- uśmiechnął się łobuzersko po czym
wyszedł z budynku i zniknął.
***
O godzinie osiemnastej zaczął się musical. Pomimo tego, że
już wcześniej go widziałam, byłam bardzo uradowana, że mogę go zobaczyć jeszcze
raz. Muzyka była idealna, tak samo jak taniec i gra aktorska. Jedyne co mi
przeszkadzało była obecność Malfoya, który przybył pomimo tego, że myślałam, że
go nie będzie. Dziewczyny nie skomentowały jego obecności. Ginny wiedziała
wszystko o moich uczuciach ponieważ nigdy nie miałyśmy przed sobą tajemnic, a
Luna i tak odnosiła się do wszystkich miło i nie zwróciła uwagi na to, że
przysiadł się do nich jeden z najwredniejszych ślizgonów na tej ziemi.
Kiedy występ się skończył zeszliśmy na dół do szatni. Ginny
wiele razy mi podziękowała za to, że spędziłam z nią czas. Po paru minutach
przyszedł po nią pan Weasley, który wiedział o całym naszym wyjściu. Pożegnali
się i wyszli.
-Idziemy?
-My?- zapytałam z niedowierzaniem słysząc to od Malfoya.
-Tak, my. Myślisz, że zostawię cię samą w środku nocy, żebyś
samotnie łaziła po mieście?
-Ja tam nie wiem- powiedziałam cicho i ruszyłam do drzwi.
Przez większą część drogi się do siebie nie odzywaliśmy, ale
żadnemu z nas to nie przeszkadzało. Cisza czasem może wyrazić więcej niż tysiąc
słów. Każde z nas było pogrążone w swoich rozmyślaniach, Az w końcu doszliśmy
pod mój dom.
-Dziękuję, że mnie odprowadziłeś, Malfoy- powiedziałam i
lekko się do niego uśmiechnęłam. Szczerze mówiąc nie uśmiechała mi się samotna
wycieczka po mieście.
-Po prostu Draco- powiedział cicho.
-Słucham?
-Mam na imię Draco- powiedział i dopiero wtedy do mnie
dotarło o co mu chodzi. Moje serce zabiło mocniej, o ile to było w ogóle
możliwe.
-Hermiona- opowiedziałam z szerokim uśmiechem.
Potem stała się rzecz niespodziewana. Zbliżył się do mnie i
czule przytulił. Na początku byłam w szoku ale po otrząśnięciu się z niego,
objęłam blondyna. W tym było coś magicznego. Nie umiałam tego określić. Byłam
bardzo szczęśliwa a moje serce waliło tak mocno, że ślizgon musiał je już dawno
usłyszeć.
-Jeśli przeczytam Sherlocka- szepnął mi do ucha.- To umówisz się ze mną na łyżwy- po czym oderwał się
ode mnie i poszedł do domu. Obserwowałam go aż zniknął za jednym z małych
beżowych domów.
Odwróciłam się do drzwi cała szczęśliwa. Przypomniała mi się
piosenka początkowa z tego musicalu i zaczęłam ją nucić.
„Brzydka ona, brzydki
on
Mała stacja, kiepski bar
A oni przytuleni, jakoś niezwykle tak
Jakby się miał utlenić nagle świat
I gdzieś w jeziorach źrenic
Światła na tysiąc par
W czterech słońcach żar”*
Mała stacja, kiepski bar
A oni przytuleni, jakoś niezwykle tak
Jakby się miał utlenić nagle świat
I gdzieś w jeziorach źrenic
Światła na tysiąc par
W czterech słońcach żar”*
----------------------------------------
* "Brzydcy" Grażyna Łobaszewska- jest to piosenka, z której powodu mogę się rozpłakać. Zbyt wiele wspomnień się z nią wiąże. Z NIM... No nie ważne...
Jak zapewne sie domyśliliście, Miona to ja :/ Od razu ostrzegam, że w tej miniaturce nie będzie happy endu. Przykro mi :'(
Część drugą prawdopodobnie dodam w czwartek.
Jestem ciekawa Waszych opinii. Mam nadzieję, że jakoś Wam się podobało. Proszę o Wasze komentarze :3 To dla mnie bardzo ważne!
Pozdrawiam,
Hermiona :*
Słuchaj no... myślałam, że o mnie wspomnisz jako, że jestem autorem pomysłu żeby zrobić z tego miniaturkę. :c
OdpowiedzUsuńAle przyznaję, że wyszło ci świetnie!
Z niecierpliwością czekam na następny, mimo że znam zakończenie. Pisz szybko! ♡
nasz-swiat-pelen-magii.blogspot.com
Przepraszam... jakoś wczoraj wieczorem za bardzo nie myślałam... ale wspomnę w części drugiej ;) dziękuję za Twój komentarz i cieszę ze ci się podoba skoro czekasz na następny... ;* może jutro będzie ;)
UsuńWow... Generalnie nie odpuszcze ci jesli mi dokadnie nie wyjasnisz sytuacji :* Dodawaj szybko kolejną część mimo że wiem jak sie skończy! ~Ravy Malfoy
OdpowiedzUsuńOpowiem ci po następnej części co było naprawdę ;*
UsuńFajne takie słodkie <3 Chce kolejną część teraz zaraz tu!
OdpowiedzUsuńMoże będzie jutro... ale nic nie obiecuje ;* a słodkie jest tylko na początku niestety :'( chociaż nwm... zobaczymy... dziękuję za Twój komentarz <3
UsuńFajne, fajne.
OdpowiedzUsuńTakie... romantyczne?
A kiedy rozdział? ^^
Rozdział... prawdopodobnie napiszę coś w piątek... albo sobotę... jutro mam zamiar wam dokończyć miniaturkę chociaż nie wiem czy nie będę musiała znowu podzielić na części... zobaczy się jeszcze...
UsuńAle postaram się jak najszybciej. Chyba już się ogarnelam ;) nie jest mi już chyba smutno więc jesteśmy na dobrej drodze :D ale rozdział w najbliższym czasie się pojawi
I to nic nie wnosi tak ?❤️ genialna ty genialny rozdzial bardzo romantyczny ciesze sie ze moge cos twojego znowu przeczytac pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję 😘 i również pozdrawiam ;)
UsuńRozumiem ze chcesz nam dac czastke siebie dobrze ze to nie wejdzie jako rozdzial bo czekam na happy end nie tylko dramione ale rowniez i twoj :*
Usuń