Mamy już aż dziesięć rozdziałów :3. Chciałam bardzo podziękować Alicji (znanej bardziej jako ~Ravy Malfoy na facebooku :D), dzięki której w ogóle piszę bloga. Dziękuję również Ziolowanej Zakręconej za to, że jest ze mną od początku tej opowieści. Oczywiście muszę też podziękować kochanej Moni :*, wspaniałej becie, która jest niezastąpiona <3
Dobra przestanę już pisać. Zapraszam do czytania.
Czytasz=komentujesz.
***
Hermiona
Lekcje
skończyły się dość szybko. Jak zwykle, nauczyciele dali mi mnóstwo zadań
domowych. Pod koniec lekcji spotkałam Ginny, ale nie miałam ochoty na rozmowę.
Wiedziałam, że będzie chciała wyjaśnić to co się działo między mną, a Ronem.
Jeszcze nie byłam na to gotowa. Na szczęście, Ruda zawsze mnie rozumiała i dała
mi czas.
Zaszyłam się
w bibliotece i odrabiałam zadania domowe. Pisałam dodatkowy esej z eliksirów o
beozarze, kiedy do biblioteki wleciał srebrny pies.
-Mionko-
wzdrygnęłam się na głos Weasley’a. Zabolało mnie to, że powiedział „Mionko”.
Nazywał mnie tak wtedy kiedy byłam smutna. Gdy byliśmy parą.- Proszę cię,
porozmawiajmy. Czekam na ciebie na błoniach przy jeziorze- powiedział terier i
rozpłynął się w powietrzu.
Postanowiłam
nie odpowiadać. Co jakieś dziesięć minut przylatywały do mnie patronusy
Ronalda. W końcu zaczęły mnie wkurzać, ponieważ przeszkadzały w nauce. Po
czwartej wiadomości podeszła do mnie rozwścieczona pani Pince.
-Panno
Granger!- wrzasnęła, a ja się wzdrygnęłam. Pomimo to spojrzałam jej w oczy.- Proszę
zapanować nad tymi patronusami! Przeszkadzają innym uczniom!- z jej oczu sypały
się groźne iskry.
-Oczywiście,
pani Pince- powiedziałam.- Zaraz się tym zajmę.
Zebrałam
wszystkie książki i spakowałam je do torby. Byłam okropnie wkurzona na Ronalda.
Pobiegłam do
pokoju wspólnego prefektów naczelnych. Rzuciłam książki na łóżko, a potem
zastanowiłam się nad wiadomością, jaką wyślę. Zdecydowałam się i chwyciłam
pewnie różdżkę.
-Expecto
patronum!- srebrna wydra wyleciała jak strzała z mojej różdżki i poleciała do
Rona. Wyszłam z dormitorium i usiadłam przed kominkiem w pokoju wspólnym.
-Incendio-
szepnęłam, a ogień rozświetlił ciepłym blaskiem wnętrze pomieszczenia.
Siedziałam nieruchomo i pogrążyłam się w myślach.
***
Ron
Wpatrywałem
się w gładką taflę jeziora i rozmyślałem. Miałem nadzieję, że Hermiona w końcu
przyjdzie. Wiedziałem, że jest na mnie wściekła. Nie powinna zobaczyć tego, co
się działo z Parvati w pokoju wspólnym.
Siedzieliśmy
razem przy kominku i odrabialiśmy lekcje. Co jakiś czas odzywaliśmy się do
siebie. Nie mówiliśmy tylko o zadaniach domowych. Parvati zapytała mnie o czasy
wojny. Chciała wiedzieć co się ze mną działo kiedy ona musiała siedzieć w
Hogwarcie kierowanym przez bezlitosnych Carrow’ów i Snape’a. Nasz temat zszedł
do drugiej bitwy o Hogwart. W końcu się rozpłakała, ponieważ przypomniała sobie
o śmierci Lavender.
Usiadłem
obok, aby ją pocieszyć. Przytuliła się do mnie, a ja pozwoliłem jej się
wypłakać. Kiedy się trochę uspokoiła, spojrzała mi w oczy przepraszająco. Wtedy
zadziałałem impulsywnie i ją pocałowałem. Ona wcale nie protestowała, a nawet
była mi wdzięczna. Całowaliśmy się coraz bardziej namiętnie, ale przerwała nam
Miona. Nie wiem dlaczego się nie opamiętałem wcześniej. Targały mną różne
uczucia. Jednego byłem pewien. Kochałem Hermionę. Nie potrafię wyjaśnić
dlaczego postąpiłem tak, a nie inaczej. Ale kiedy zobaczyłem te piękne oczy
Parvati…
W moją
stronę leciał srebrny kształt. Zmrużyłem oczy i rozpoznałem patronusa Prefekt Naczelnej.
-Ronald-
odezwała się cicho wydra. W głosie gryfonki usłyszałem tłumioną wściekłość.-
Nie mam zamiaru z tobą rozmawiać. Proszę cię, przestań wreszcie wysyłać te
patronusy. Przez nie musiałam opuścić bibliotekę- złapałem się za głowę.
Dlaczego nie szukałem w bibliotece?! Przecież to było takie oczywiste!- Jeśli
nadal będziesz mi je przysyłać, to nie odpowiem ci patronusem, wyślę wyjca-
ostatnie słowa zabrzmiały złowieszczo. Wydra rozpłynęła się w powietrzu, a ja
westchnąłem głęboko.
Mogłem
przewidzieć, że nie będzie chciała ze mną rozmawiać. Wiedziałem, że będę musiał
do niej dotrzeć w jakiś inny sposób. Nie bałem się wyjca, ale wiedziałem, że
jeśli nie odpuszczę nawet po wyjcu, to ona wymyśli coś znacznie gorszego,
przecież była najmądrzejszą czarownicą od czasów samej Roveny Ravenclaw.
Stwierdziłem,
że najlepiej będzie ją złapać w czasie wypadu do Hogsmeade. Potrzebowałem do
tego tylko pomocy Harry’ego.
-Expecto
patronum- szepnąłem a z mojej różdżki wystrzelił srebrny pies, który pobiegł do
Wybrańca.
***
Draco
-To do
zobaczenia, Smoku!- pożegnał się ze mną Blaise i poszedł do swojego
dormitorium. Odwróciłem się do zielonego gobelinu z godłem Slytherinu, za
którym znajdował się skrót do pokoju wspólnego prefektów naczelnych.
Rozejrzałem
się ostatni raz po pomieszczeniu. Przed kominkiem siedziała tylko Pansy, która
pokiwała mi z uśmiechem na pożegnanie, sięgnęła po książkę i zagłębiła się w
lekturze.
Sięgnąłem do
złotej klamki.
Hasło?- pojawił się napis na drzwiach.
-Felix
Felicis- szepnąłem, a potem zapaliłem różdżkę i zszedłem na dół.
Otworzyłem
drzwi do pokoju wspólnego. Na kanapie przed kominkiem siedziała Hermiona.
Wpatrywała się w ogień i nawet nie zauważyła mojego przybycia.
-Mrużko?-
rzuciła w przestrzeń gryfonka zanim zdążyłem zrobić jakikolwiek ruch. Przed nią
zmaterializowała się niska skrzatka i od razu głęboko się pokłoniła.
-Mrużka
przybyła na wezwanie- powiedziała z oczami wlepionymi w podłogę.
-Przynieś mi
proszę ciepłą herbatę z cytryną i dużo ilością miodu- mruknęła orzechowo oka, a
Mrużka zniknęła z cichym pyknięciem. Po sekundzie znowu się zjawiła, tym razem
z dużą filiżanką w dłoni.
-Dziękuję,
Mrużko. Możesz już iść- skrzatka skłoniła się i zniknęła.
Podszedłem
cicho do kanapy i usiadłem obok niej. Od razu poczułem zapach cytryny, miodu
oraz cynamonu.
-Och, cześć-
powiedziała do mnie lekko roztargniona.
-Jak się
czujesz?- zapytałem i przyjrzałem się jej badawczo. Nie płakała, ale była
bardzo smutna i zmęczona.
-Niezbyt
dobrze- upiła łyk herbaty i oparła głowę na moim ramieniu.- Ten dureń wysyłał
do mnie po lekcjach patronusy. Byłam wtedy w bibliotece i pani Pince w końcu
się wkurzyła, więc postanowiłam przyjść
tutaj. Wysłałam do niego patronusa, aby wreszcie przestał i zagroziłam mu
wyjcem- uśmiechnęła się blado.
-Myślisz, że
przestraszy się wyjca? Wiem, że jest tchórzem ale aż takim?
-Nie jest
głupi- powiedziała z zadowoleniem.- Wie, że jeśli nadal będzie je do mnie
wysyłać to na wyjcu się nie skończy. A mam parę pomysłów w zanadrzu.
Uśmiechnąłem się pod nosem. Cieszyłem się, że
Miona umie o siebie zadbać.
Do naszego
pokoju wpadł srebrny kot.
-W następną
sobotę odbędzie się wyjście do Hogsmeade- rozległ się głos McSztywnej.- Proszę
abyście to ogłosili jutro rano w swoich domach. Przypominam o przywilejach osób
pełnoletnich-kot rozpłynął się w powietrzu.
-Mam już
dość patronusów jak na jeden dzień- mruknęła gryfonka. Podniosła do ust
filiżankę z herbatą i trochę z niej upiła.- Lubię herbatę z miodem i cytryną.
Jest dobra na właśnie takie dołujące dni. Mrużka robi ją po mistrzowsku-
powiedziała Hermiona.- Dobrze, że w końcu pozwoliła McGonagall na to aby jej
płaciła.
-Też tak
myślę- szepnąłem cicho. Przypomniałem sobie o czymś.- Dostałaś raport z
wczorajszego patrolu?
-Tak-
powiedziała cicho.- Na brodę Merlina!- krzyknęła. Odwróciła głowę w moja
stronę.- Myślisz, że wśród tych książek, które tu są znajdę coś na temat
Pierwotnego Pierścienia?
-Bardzo
możliwe. Jeszcze nie patrzyłem co tutaj mamy.
Ku mojemu
niezadowoleniu dopiła herbatę i szybko wstała. Zachwiała się lekko, a ja błyskawicznie
złapałem ją w talii, aby się nie przewróciła. Zaczerwieniła się lekko.
-Za szybko
wstałam- mruknęła.- Nic mi nie jest- wyrwała się i zaczęła przeglądać książki
na półkach. Po przejrzeniu wszystkich tytułów wzięła kilka pozycji. Odłożyła je
na kanapę i wróciła do regału. Próbowała sięgnąć na najwyższą półkę, ale była
zbyt niska.
Podszedłem
do niej od tyłu i ją podniosłem. Zaskoczona zachwiała się lekko.
-Malfoy!-
udawała oburzenie, ale słyszałem w jej głosie rozbawienie zmieszane z
zaskoczeniem.
-Nie gadaj,
tylko bierz tę książkę- powiedziałem, a ona wykonała polecenie. Klepnęła mnie
lekko w ramię, aby dać mi znać, że już ją ma.
Postawiłem
ją na ziemi. Staliśmy bardzo blisko siebie. Obejmowałem ja w talii i
wpatrywałem się głęboko w jej oczy.
-Wiesz, że
mogłam użyć zaklęcia przywołującego?- zapytała mnie odrobinę zawstydzona i
rozbawiona.
-Wiem-
mruknąłem. Między nami coś zaiskrzyło, a ona przybliżyła się lekko do mnie.
-Dziękuję-
szepnęła i się we mnie wtuliła. Miałem nadzieję na coś innego, ale objąłem ją
mocniej.- Nie tylko za książkę- zaśmiała się cicho.- Za wszystko.
-Nie ma za
co- staliśmy tak przez krótką chwilę. Potem gryfonka wyplotła się lekko z moich
objęć.
-Idę
poczytać, dobranoc- zebrała wszystkie książki z kanapy i zniknęła za drzwiami
swojego dormitorium.
-Dobranoc-
mruknąłem i usiadłem na kanapie.
Wpatrując
się w ogień zacząłem rozpamiętywać dzisiejszy wieczór.
Kiedy po
jakimś czasie, powieki zaczęły mi ciążyć, wstałem i poszedłem do mojego
dormitorium ciągle wspominając brązowe oczy, ciepły głos i wspaniały cynamonowy
zapach, należący tylko i wyłącznie do niej.
***
Harry
-Chcesz,
żebym się z nią umówił w Dziurawym kotle, tak?- zapytałem nadal nie wierząc w
słowa przyjaciela. Po tym jak przyleciał do mnie jego patronus poleciałem do
naszego wspólnego dormitorium. Nie mogłem uwierzyć w to, że zdradził Mionę z
Parvati. Twierdził, że to ona go pocałowała i choć nie uwierzyłem mu, dałem mu się wypowiedzieć.
-Tak-
powiedział Ron.- Muszę z nią porozmawiać. Bardzo mi na niej zależy, ale wiesz
jaka ona jest uparta- westchnął ciężko. Potem spojrzał mi prosto w oczy.-
Bardzo mi na niej zależy. Proszę, pomóż Harry.
-Dobrze-
zgodziłem się.- Zaproszę ją do Londynu, kiedy będzie wyjście do Hogsmeade. Mam
nadzieję, że sobie wszystko wyjaśnicie- powiedziałem, a Ron odetchnął z ulgą.-
Tylko nie zepsuj tego, stary.
-Dzięki-
powiedział, a potem położyliśmy się spać.
Pierwsza.
OdpowiedzUsuńSuper rozdział. Ron mógłby dać sobie spokój z tą swoją miłością zdrajca jeden. Pozdrawiam.
malagwiazdka
Drugi :-)
OdpowiedzUsuńRon jest idiotą. Zawsze był.
Co to ten pierścień?
Yoshito
Wszystko się okaże ;P Oczywiście, że zawsze był
UsuńJeszcze go znielubisz, zadbałam o to
Miona