niedziela, 27 lipca 2014

Rozdział 4

Nowy rozdział! Cieszę się, że już go skończyłam. Wyszedł mi naprawdę bardzo długi. 
Mówiłam Wam na początku we wstępnych informacjach, że narratorzy będą różni. W tym rozdziale pojawie się nowy narrator- Ginny. Mam nadzieję, że się Wam spodoba. Przepraszam, ze nie ma tutaj tak dużo przemyśleń Draco ale w następnych rozdziałach się pojawią. Już nie będę gadać.
Przeczytałeś- skomentuj. To bardzo pomaga ;)



***

Ginny


Siedziałam z Nevillem w przedziale i sobie wesoło gawędziliśmy. Niedługo mieliśmy dotrzeć do Hogsmeade. Za oknem tradycyjnie padało.
Po wyjściu Harry’ego, Rona i Luny wpadł do nas Dean Thomas. Pokazał nam swoją nową różdżkę. Buk, włos z ogona jednorożca, 10 i pół cala, odpowiednio giętka. Zdobył ją zaraz po tym jak Ollivander wrócił do pracy. Nie  mogłam sobie wyobrazić jak on przeżył tak długi czas bez różdżki.
Po krótkiej rozmowie Dean wrócił do Seamus’a i reszty przyjaciół.
 -Cześć- powiedziała Luna wchodząc do przedziału. Za nią szli Harry i Ron. Nigdzie jednak nie widziałam gryfonki.
-I co?- zapytałam zaciekawiona.- Kto jeszcze został prefektem?- najbardziej chciałam się dowiedzieć kto razem z Hermioną jest prefektem naczelnym ale Harry zaczął wymieniać prefektów innych domów.
-Michael Corner, Hanna Abbott, Zachariasz Smith, Pansy Parkinson i Blaise Zabini- na dźwięk ostatniego nazwiska delikatnie się zarumieniłam.  Przypomniała mi się sytuacja w Esach i Floresach. Opanowałam się szybko. Miałam tylko nadzieję, że Harry nic nie zauważył.
-Przecież wiesz, że chodzi mi o prefekta naczelnego- w tym momencie weszła Miona. Wszyscy zamilkli. Przyjaciółka spojrzała na mnie i od razu wiedziałam, że raczej nie jest zadowolona z drugiego prefekta.
Wyczytałam z jej oczu, że pogadamy później.
-Przebierzmy się, zaraz będziemy w Hogsmeade- powiedziała i wszyscy zaczęliśmy się szykować.
Kiedy byliśmy już gotowi i zdjęliśmy bagaże z półek pociąg zaczął zwalniać.
-Nareszcie w domu- powiedział Złoty Chłopiec i ruszył do wyjścia. Reszta poszła w jego ślady.
W przedziale zostałam tylko ja z Mioną.
-Porozmawiamy potem, ok? Muszę iść na peron i pilnować uczniów- powiedziała i poszła na peron. Zanim wyszła, uścisnęłam jej rękę i się do niej uśmiechnęłam.
-Wszystko będzie dobrze. Na pewno wspaniale się spiszesz- powiedziałam a ona odwzajemniła uśmiech i wyszła.

***
Hermiona
Wyszłam z pociągu i odetchnęłam świeżym powietrzem. Nałożyłam kaptur i poszłam poinstruować i przypilnować uczniów.
-Pirszoroczni do mnie!- usłyszałam za sobą Hagrida.- W porząsiu Hermiono?- zapytał mnie.
 -Tak, dziękuję!- odwróciłam się do pół-olbrzyma i uśmiechnęłam się do niego. Miło było zobaczyć go po tak długim czasie. Prawie się nie zmienił. Na policzku miał bliznę, która zapewne była pamiątką po drugiej bitwie o Hogwart. Poza tym, wyglądał normalnie.
-Gratuluję!- przekrzyczał deszcz i wskazał na odznakę. Potem wrócił do zbierania pierwszoroczniaków a ja poszłam w kierunku powozów.
Po raz pierwszy zobaczyłam na żywo testrala. Widziałam go tylko w książkach. Pomimo tego, że wiedziałam, że je zobaczę po wojnie to i tak na chwilę mnie zamurowało. Pochłaniałam go wzrokiem. Z początku wydawał mi się przerażający ale po pierwszym wstrząsie można było się przyzwyczaić do jego wyglądu.
-Podobają ci się?- usłyszałam przy uchu cichy głos. Za mną pochylał się Draco Malfoy. Od razu od niego odskoczyłam. Zmroziłam go wzrokiem.
-Chodźmy, musimy pilnować uczniów- powiedziałam chłodno i go wyminęłam.
Nikt raczej nie sprawiał kłopotów. Rozdzieliłam tylko jakiś bijących się drugoklasistów. Kazałam im wskakiwać do powozów i poszłam dalej. Kiedy już wszyscy pojechali w stronę szkoły został już tylko jeden powóz.
Wchodziłam do powozu, gdy nagle poślizgnęłam się na ostatnim schodku. Poczułam, że lecę do tyłu. Spodziewałam się, że upadnę ale nic takiego się nie stało. Oplatały mnie umięśnione i ciepłe ramiona. Poczułam zapach jakiś męskich perfum.
Odwróciłam się do mojego wybawcy.
Spojrzałam mu w oczy. Były stalowoszare. Z tej odległości mogłam zobaczyć małe brązowe plamki przy źrenicy. Patrzył na mnie z rozbawieniem ale też z czymś czego nie mogłam odczytać. Po chwili zorientowałam się, że to Malfoy.
Odskoczyłam od niego jak oparzona. Jak mogłam się nie domyślić, że to on? Tylko prefekci naczelni zostają na samym końcu.
-Następnym razem uważaj, dobra?- ciągle na mnie patrzył. Rzuciłam mu pełne nienawiści spojrzenie i wsiadłam do powozu. Ponieważ ten był ostatni, musiałam jechać ze ślizgonem. Ruszyliśmy w stronę zamku.
-Nic ci się nie stało?- spojrzałam na niego. Jego włosy było mokre od deszczu. Nie zawracał sobie głowy tym aby założyć kaptur. Patrzył na mnie z lekkim rozbawieniem, zaciekawieniem i… troską?
-Nic- przez chwilę biłam się z myślami czy mu podziękować. Wypadałoby ale dziękować komuś takiemu jak ta tleniona fretka?- Dziękuję- szepnęłam i odrobinę się zaczerwieniłam. Stwierdziłam, że jednak muszę mu podziękować.
-Nie ma za co-odpowiedział. Spojrzałam w stronę zamku.
Dopiero teraz zreflektowałam się, że przecież jak ostatnio tu byłam, to szkoła była w opłakanym stanie. Nauczycielom udało się doprowadzić ją jednak do poprzedniego wyglądu. Nic się tu nie zmieniło. Hogwart wyglądał jak dawniej. Jedyną nową rzeczą był pomnik. Upamiętniał on poległych w bitwie. Przedstawiał czarodzieja z podniesioną różdżką. Przypomniało mi się jak podnosiliśmy różdżki po śmierci Dumbledore’a u stóp wieży astronomicznej. Wzdrygnęłam się na to wspomnienie. Czarodziej stał na bloku na którym były wypisane nazwiska poległych.
Odwróciłam wzrok od pomnika. Nie chciałam czytać tych nazwisk. Od razu zalałaby mnie fala rozpaczy. Wśród nich było wielu moich znajomych. Fred, Lupin, Tonks… odrzuciłam od siebie te myśli.
 Powóz się zatrzymał. Malfoy wyszedł pierwszy. Poszłam za nim i znowu bym się przewróciła na ziemię gdyby nie ramiona arystokraty.
-Mówiłem ci żebyś uważała, Granger- powiedział a ja znowu od niego odskoczyłam. Oblałam się rumieńcem i bez słowa weszłam do zamku.
Osuszyłam się różdżką i weszłam do Wielkiej Sali. Jeszcze parę osób zajmowało miejsca, było wielkie zamieszanie i nikt na szczęście na mnie nie zwrócił uwagi. Zajęłam miejsce przy stole Gryffindoru obok Ginny i Parvati. Bliźniaczka po stracie Lavender już nie była tą samą rozchichotaną dziewczyną co kiedyś.
-Cześć, w porządku?- zapytałam ją łagodnie. Zauważyłam, że miała podkrążone oczy. Próbowała to zasłonić makijażem.
-Tak, jest już lepiej. Dziękuję ci- uśmiechnęła się do mnie blado.- Nie było źle dzięki Padmie- spojrzała ciepło na siostrę, która siedziała razem z innymi krukonami. Bliźniaczki Patil były jedynym rodzeństwem, które było w dwóch innych domach.-Gdyby nie ona to nie wiem co mogłoby się stać.
Uśmiechnęłam się do niej blado, uścisnęłam jej rękę aby dać jej do zrozumienia, że ją wspieram  i oderwałam od niej wzrok.
Rozejrzałam się po Wielkiej Sali. Wszyscy rozmawiali czekając na ucztę. Zauważyłam wielu znajomych z naszego rocznika i stwierdziłam, że chyba wszyscy wrócili dokończyć naukę w Hogwarcie.
Spojrzałam na stół ślizgonów. Książę Slytherinu siedział naprzeciwko mnie i patrzył mi prosto w oczy. Chyba przyglądał mi się przez dłuższy czas. Od razu przypomniałam sobie sytuacje przy powozie. Oblałam się rumieńcem ale nie odrywałam wzroku. Chciałam wygrać tę małą bitwę na spojrzenia. Patrzyłam chłodno w jego stalowoszare tęczówki. On jednak nie patrzył na mnie z pogardą czy obrzydzeniem. Patrzył na mnie ciepło z lekką nutką rozbawienia.
Nagle do pomieszczania weszli przerażeni pierwszoroczni z profesor McGonagall na czele. Nauczycielka trzymała stołek i starą Tiarę Przydziału.
Profesor McGonagall położyła Tiarę na stołku, a ta zaczęła śpiewać o Hogwarcie, domach i ich cechach. Każdy uczeń był przydzielany do któregoś z domów. Wyboru dokonywała zaczarowana Tiara, która zaglądając do naszego umysłu i poznając nasze cechy przydziela uczniów. W Gryffindorze znajdowały się osoby odważne i honorowe. Do Hufflepuffu trafiały osoby przyjazne i lojalne. Ravenclaw cenił mądrość i inteligencję. W Slytherinie znajdowały się osoby sprytne i ambitne. Najczęściej były wredne, przynajmniej ja tak uważałam.
Przypomniałam sobie jak profesor McGonagall nałożyła mi na głowę Tiarę Przydziału. Byłam tak samo przerażona jak tamci jedenastolatkowie. Tiara wahała się dokąd mnie przydzielić. Nie wiedziała czy bardziej będę pasować do Gryffindoru czy Ravenclawu. Na szczęście umieściła mnie w Gryffindorze z czego bardzo się cieszę.
-Abernate, Lucas!- pierwszy uczeń podszedł do stołka. Profesor McGonagall nałożyła mu na głowę Tiarę. Przysłoniła mu oczy a po chwili wykrzyknęła:
-GRYFFINDOR!- przy naszym stole wszyscy zaczęli gromko klaskać i wiwatować. Chłopiec wesoło usiadł pomiędzy Ronem a Seamusem.
Profesor McGonagall wywoływała kolejnych uczniów. Uwielbiałam patrzeć na Ceremonię Przydziału. Lubiłam wspominać moją.
Poczułam na sobie czyjś wzrok i odwróciłam się w tamtym kierunku. Znowu Malfoy. Zmroziłam go wzrokiem. Pomimo fali nienawiści, która mnie ogarnęła kiedy na niego spojrzałam, zauważyłam, że bardzo się zmienił, wyprzystojniał. Jego włosy już nie były przylizane jak kiedyś. Były w artystycznym nieładzie co dodawało mu uroku. Zaostrzyły mu się rysy twarzy i kości policzkowe. Jedynie oczy były takie same. Stalowoszare.
Ceremonia przydziału się skończyła. Profesor McGonagall wystąpiła aby wygłosić przemowę. Wyglądała bardzo majestatycznie. Miała na sobie zieloną szatę a włosy upięła w wysoki kok.
-Witam uczniów na kolejnym roku nauki w Hogwarcie- uśmiechnęła się do nas dyrektorka.- Ze względu na ostatnie wydarzenia wszyscy będę powtarzać poprzedni rok nauki. Z tego miejsca, chciałam bardzo podziękować osobom, które przyczyniły się do obalenia Lorda Voldemorta i walczyły o naszą szkołę i dobro czarodziejów-rozległy się oklaski a McGonagall spojrzała na każdego ucznia z naszego rocznika. Przez chwilę zawiesiła wzrok na Harrym i uśmiechnęła się do niego.- Bardzo cieszymy się, że zdecydowaliście się mimo wszystko dokończyć naukę- zrobiła krótka pauzę. W Sali panowała cisza. Wszyscy wsłuchiwali się w słowa profesorki i wyczekiwali z niecierpliwością na dalszy ciąg.- Niestety wiemy też, że nie wszystkim udało się przeżyć tę bitwę. Znajomi, rodzina, uczniowie, członkowie Zakonu Feniksa ale także inni. Chciałabym abyśmy uczcili wszystkich poległych minutą ciszy- wydawało się, że nikt nie oddychał. Wszyscy byli cicho. Widziałam jak z oczu Parvati powoli płyną łzy. Uścisnęłam jej rękę.- Dziękuję- powiedziała pani profesor i wszyscy jak jeden mąż wzięli głęboki wdech.- Teraz przejdziemy do weselszych rzeczy. Jak wiecie w gronie pedagogicznym nastąpi trochę zmian. Chciałam Wam przedstawić nowego profesora obrony przed czarną magią, profesor Katherine Goldenwand- rozległy się oklaski a od stołu nauczycielskiego wstała bardzo ładna ruda kobieta w czarnej szacie. Jej tęczówki były koloru zielonego i sprawiała wrażenie bardzo ciepłej i miłej osoby.- Mugoloznawstwa będzie Was uczył profesor Waren Richnoir- tym razem wstał czarny mężczyzna ze śnieżnobiałym uśmiechem. Ubrał na siebie czerwoną szatę ze złotymi ornamentami. Na jego widok wiele dziewczyn blisko mnie cicho westchnęło. Musiałam im przyznać racje, był przystojny.- Czas zacząć ucztę!- krzyknęła dyrektorka i na stołach pojawiły się znakomite potrawy. Dopiero teraz poczułam, że jestem bardzo głodna. Nałożyłam sobie wszystkiego po trochu.
Ledwo skończyłam jeść kiedy znowu odezwała się McGonagall.
-Prefekci odprowadzą was do waszych dormitoriów. Przed wyjściem chciałam wam jeszcze przedstawić prefektów naczelnych, do których zawsze możecie się zwrócić po pomoc. Są nimi Draco Malfoy i Hermiona Granger- była nauczycielka transmutacji spojrzała na mnie wyczekująco. Od razu wiedziałam, ze mam wstać. Wstałam a po drugiej stronie sali wstał Malfoy. Miał na sobie zwykłą maskę obojętności, którą zawsze miał przez te wszystkie lata. Rozglądał się po pomieszczeniu i dopiero kiedy spojrzał na mnie, zdjął na chwilę maskę i ciepło się do mnie uśmiechnął. Była to jednak tylko chwila bo po sekundzie jego twarz znowu była bez emocji.- A teraz zmykajcie do łóżek- uśmiechnęła się do nas dyrektorka i wszyscy wstali aby ruszyć w drogę.
-Gryfoni za mną- powiedziałam a potem spojrzałam porozumiewawczo na Harry’ego i Rona. Ustaliliśmy, ze ja będę szła z przodu, Ron będzie w środku aby pilnować uczniów, a Harry z tyłu.
Doszliśmy przed portret Grubej Damy.
-Hasło brzmi Wściekła tentakula –zwróciłam się do gryfonów.- Wściekła tentakula- powiedziałam do obrazu i weszłam do środka.
Kiedy wszyscy byli już w swoich dormitoriach poszłam na piąte piętro. Przemierzałam puste korytarze z zapaloną różdżką w ręce. Przy każdym podejrzanym dźwięku się spinałam i kierowałam w tę stronę różdżkę gotowa grzmotnąć jakimś zaklęciem. Najczęściej jednak były to bardzo dobrze mi znane postacie z obrazów.
Stanęłam przed obrazem młodej japońskiej czarownicy. Od razu rozpoznałam w niej Shizuke Wanabe. Dostała Order Merlina za odnalezienie nowego gatunku smoka, japońskiego kolczastego.
-Witam-powiedziała do mnie łagodnym głosem.- Hasło?
-Felix Felicis- odpowiedziałam jej z uśmiechem i weszłam do dormitorium.
Zamurowało mnie z wrażenia. Naprzeciwko mnie stał kominek. Nad nim wisiał herb Hogwartu. Ściany były z ciemnego drewna dzięki czemu było bardzo przytulnie. Przed kominkiem stała czarna kanapa a obok niej fotel w tym samym kolorze. Po prawej stronie na ścianie wisiał czerwony gobelin z herbem Gryffindoru. Po lewej wisiał taki sam, tyle, że zielony z herbem Slytherinu. Pod ścianami stało mnóstwo półek z książkami. Zobaczyłam po obu stronach dwie pary czarnych drzwi. Po prawej stronie na jednych drzwiach wisiała złota tabliczka z czarnym napisem Pokój Wspólny Gryffindoru. Na drugich drzwiach wisiała tabliczka z moim nazwiskiem. Podeszłam do tych drugich drzwi i nacisnęłam klamkę.
Na środku stało dwuosobowe łóżko z czerwonymi zasłonkami, podobnymi do tych, które miałam w poprzednim dormitorium. Obok stał mój kufer i klatka dla Krzywołapa. Jej właściciel smacznie spał na czerwonej pościeli.
Ściany były czerwone. Po lewej był gobelin z godłem domu Lwa. Pod ścianami stały półki z książkami. Było tutaj też biurko i krzesło do odrabiania zadań domowych. Wiedziałam, że i tak będę je raczej odrabiała w bibliotece albo będzie odwiedzała Wieżę Gryffindoru.
Zauważyłam też jeszcze jedne czarne drzwi. Nie miały tabliczki więc podeszłam aby je otworzyć. Na wszelki wypadek jednak przybliżyłam rękę do kieszeni z różdżką. Nacisnęłam złotą klamkę.
Moim oczom ukazała się wspaniała łazienka. W kącie stała ogromna wanna. Kafelki były tutaj złote. Po lewej była umywalka a nad nią ogromne lustro.
Wróciłam do mojego pokoju. Tutaj było wprost idealnie.
Potem przypomniałam sobie o drzwiach sąsiadujących z moimi.
Podeszłam do nich. Nacisnęłam na złotą klamkę ale ta się nie poruszyła. Na drzwiach pojawił się złoty napis. Hasło?
-Wściekła tentakula- powiedziałam a drzwi się otworzyły. Zapaliłam różdżkę i odważnie ruszyłam do przodu. Szłam przez długi korytarz, który prowadził lekko pod górę.  Na końcu zauważyłam czarne drzwi ze złotą klamką. Bez wahania je otworzyłam i okazało się, że jestem w Pokoju Wspólnym. Drzwi cicho się za mną zamknęły. Uśmiechnęłam się do siebie. Nieźle przemyślane. Teraz będę mogła przychodzić na skróty.
Postanowiłam wrócić ponieważ byłam już bardzo zmęczona. Podeszłam do czarnych drzwi. Nacisnęłam klamkę. Na drzwiach znowu pojawił się napis. Hasło? Domyśliłam się jak działa przejście.
-Felix Felicis- szepnęłam bez wahania i wróciłam do mojego dormitorium.
Znowu mnie zamurowało. Przede mną stał Draco Malfoy. Kompletnie o nim zapomniałam. Wszystko byłoby w miarę normalne gdyby nie to, że nie miał koszuli. Musiałam przyznać, że ma bardzo dobrze wyrzeźbione ciało.
Otrząsnęłam się szybko.
-Malfoy wyjaśnij mi jedną rzecz- zaczęłam.- Dlaczego ty nie masz na sobie koszuli?
-Gorąco mi było, Granger. Przypominam ci, że nie tylko ty tu mieszkasz i mogę sobie robić co chcę- uśmiechnął się do mnie z rozbawieniem.- Poza tym, nie mów, że ten widok ci się nie podoba- puścił do mnie oko i oblałam się rumieńcem. Poszedł w stronę kominka i stanął przed ścianą. Ku mojemu zdumieniu otworzył ukryty barek. Nie wiedziałam, że McGonagall pozwoli na coś takiego. Chociaż, jesteśmy dorośli.- Napijesz się czegoś?- zapytał mnie z łobuzerskim uśmiechem.
-Nie, dziękuję- odwróciłam się od niego z zamiarem pójścia spać. Usłyszałam jak nalewa sobie czegoś do szklanki.
-No tak, przecież nasza wzorowa panna Granger nie może pić- powiedział kpiąco.
Na te słowa odwróciłam się do niego, wyrwałam mu z ręki prawie pełną butelkę Ognistej Whiskey i wypiłam całą jego zawartość. Poczułam ciepło w moim gardle. Oddałam mu butelkę. Stał przede mną ze zdziwioną miną.
-No, no tego to bym się nie spodziewał po tobie- powiedział i obdarzył mnie swoim powalającym spojrzeniem.
-Dobranoc- powiedziałam i odwróciłam się na pięcie.
-Dobranoc, Hermiono- stanęłam. Powiedział do mnie Hermiono?! Zawsze nazywał mnie szlamą albo zwracał się po nazwisku, a teraz użył mojego imienia.
Weszłam do mojego pokoju i zamknęłam drzwi. Wyjęłam różdżkę. Co jak co, ale przed Malfoyem to trzeba się zabezpieczyć. Próbowalam niewerbalnie rzucić jakieś zaklęcie ochronne ale na drzwiach pojawił się złoty napis. Jak ma brzmieć hasło, Hermiono Granger?
Zastanowiłam się chwilę.
-Krzywołap- powiedziałam a napis się rozpłynął i nie pozostało po nim żadnego śladu.
Weszłam do łazienki i odkręciłam kurki. Nalałam do wody mój cynamonowy żel, którego zawsze używałam.
Wykąpałam się w wannie, założyłam moją ulubiona piżamę a potem położyłam się do łóżka wciąż myśląc o dziwnym zachowaniu blond ślizgona. Co to miało być? Ratowanie przed upadkami, uśmiechanie się do mnie, nie z kpiną ale ciepłem. Potem jeszcze sytuacja w dormitorium. On użył mojego imienia?! Czy może mi się tylko zdawało?
W głowie zaszumiała mi Ognista Whiskey. Był to znak, że chyba powinnam już spać. Pomyślałam, że jutro będę musiała wziąć eliksir na otrzeźwienie. Na wszelki wypadek. Przecież wypiłam całą butelkę.
Po pięciu minutach zasnęłam wciąż myśląc o moim przystojnym współlokatorze.
 

13 komentarzy:

  1. Wow, świetny rozdział :D I te romantyczne scenki :D Grrrr <3 Ciekawi mnie jak to dalej pociągniesz :D
    Pozdrawiam i życzę weny ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny post, mam dla cb radę, musisz swojego bloga reklamować na innych, to na prawdę pomaga ;)).

    OdpowiedzUsuń
  3. wiem, ale jakos się jeszcze za to nie zabrałam xdd cieszę się z Waszych komentarzy <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Zaraz, zaraz *poprawia okulary* CZY TUTAJ NARRATOREM JEST GINNY? Świetnie! Bardzo mi się spodobała taka odmiana i mam nadzieję, że z czasem wprowadzisz więcej innych narratorów :)
    "-Podobają ci się?- usłyszałam przy uchu cichy głos. Za mną pochylał się Draco Malfoy. Od razu od niego odskoczyłam. Zmroziłam go wzrokiem.
    -Chodźmy, musimy pilnować uczniów- powiedziałam chłodno i go wyminęłam." UUU, ostro. Strasznie spodobał mi się ten moment. Idealnie odzwierciedla uczucia Hermiony. Jest taka chłodna i unika podrywów Draco- bardzo mi się taka Hermiona podoba :D
    Ogólnie genialne jest to, że w bardzo dobry sposób ujęłaś tutaj uczucia Hermiony. Jest taka niezdecydowana i zagubiona- czasami nie wie jak się zachować w stosunku do Draco, ale nadal jest dla niego chłodna. Bardzo mi się to podoba! Serio, zaskoczyłaś mnie tutaj :D
    Ach, a potem te rozmyślania o Draco... mrau :3 Podobało mi się to i nawet zmieściłaś się w chronologii, w sensie, że wszystko dzieje się w odpowiednim czasie :P Fajny rozdział ciekawy i nawet trochę zabawny. Mam nadzieję, że pozostałe będą równie dobre, choć z chęcią bym przeczytała gdyby okazały się jeszcze lepsze ;)
    Pozdrawiam, Megan

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwielbiam Twoje komentarze <3 Zawsze przynajmniej w jednym momencie się uśmiecham do monitora :3

      Usuń
  5. Wcześnie Draco dojrzał, skoro już teraz taki wyrzeźbiony. To pewnie prze Qudditcha :) W jednym zdaniu dwa razy powtórzyłaś słowo "miał" i zgrzytnęło. Cała reszta - jak na szkolne dramione przystało - klasycznie :) (Podoba mi się o czarownicy, która odkryła Smoka Kolczastego - kreatywne)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaraz lece poprawić ;) Dziekuję, ze jesteś ze mną taka szczera :3 a co do Shizuke.... to był taki pierwszy przebłysk :D przynajmniej coś innego. W dalszych rozdziałach spróbuję odbiec od szablonu i mam nadzieję, że mi się to uda ;) Dziękuję za Twój komentarz :3

      Usuń
  6. Wiem że jestem czepialska, ale jakim cudem Granger mogła wypić CAŁĄ butelkę whisky na raz?
    Możliwe że nigdy nie piłaś whisky ale problem jest z nią taki że nawet gdy się ją sączy to pali w gardło, wypicie całej butelki na raz skończyło by się po paru łykach ostrymi wymiotami. Pragnę zaznaczyć także że whisky to wysoko procentowy trunek (około 40% więc tyle ile wódka, pomyśl że ktoś "eksuje" 0.7 ognistej wody) wypicie całej butelki na raz mogłoby skończyć się zgonem, a w najlepszym wypadku nie byłaby w stanie nawet zrobić paru kroków a co dopiero ustalać hasło.

    Oliwia F.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dopiero teraz znalazłam Twój komentarz... wiesz co... wtedy nie myślałam ale skoro mamy się czepiać takich szczegółów- może ta butelka nie była duża? ;)
      A tak to jakoś o tym nie pomyślałam 😄 i nie, nigdy nie piłam whiskey
      Dziękuję jednak za Twoją uwagę, mam nadzieję że w przyszłości nie popełnie takiego błędu logicznego :D
      Dziękuję za komentarz ;)
      Pozdrawiam serdecznie
      Hermiona :*

      Usuń
  7. Świetny rozdział :) Kontynułuje ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Chciałem napisać o tej butelce, ale się powstrzymam. Spóźniłem się tak ze dwa lat.
    Rozdział świetny, "+" z Japonię. Chociaż móbłby się pojawić trochu dłuższy opis uczty ��
    Yoshito

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wtedy wszystko pisałam rzeczowo
      Butelka nieważna ;P Jak już wcześniej pisałam, nie napisałam jakiej wielkości była xD a tak serio to był po prostu symbol ;P

      Usuń