Mówiłam Wam na początku we wstępnych informacjach, że narratorzy będą różni. W tym rozdziale pojawie się nowy narrator- Ginny. Mam nadzieję, że się Wam spodoba. Przepraszam, ze nie ma tutaj tak dużo przemyśleń Draco ale w następnych rozdziałach się pojawią. Już nie będę gadać.
Przeczytałeś- skomentuj. To bardzo pomaga ;)
***
Ginny
Siedziałam z
Nevillem w przedziale i sobie wesoło gawędziliśmy. Niedługo mieliśmy dotrzeć do
Hogsmeade. Za oknem tradycyjnie padało.
Po wyjściu
Harry’ego, Rona i Luny wpadł do nas Dean Thomas. Pokazał nam swoją nową
różdżkę. Buk, włos z ogona jednorożca, 10 i pół cala, odpowiednio giętka.
Zdobył ją zaraz po tym jak Ollivander wrócił do pracy. Nie mogłam sobie wyobrazić jak on przeżył tak
długi czas bez różdżki.
Po krótkiej rozmowie Dean wrócił do Seamus’a i reszty przyjaciół.
Po krótkiej rozmowie Dean wrócił do Seamus’a i reszty przyjaciół.
-Cześć- powiedziała Luna wchodząc do
przedziału. Za nią szli Harry i Ron. Nigdzie jednak nie widziałam gryfonki.
-I co?-
zapytałam zaciekawiona.- Kto jeszcze został prefektem?- najbardziej chciałam
się dowiedzieć kto razem z Hermioną jest prefektem naczelnym ale Harry zaczął
wymieniać prefektów innych domów.
-Michael
Corner, Hanna Abbott, Zachariasz Smith, Pansy Parkinson i Blaise Zabini- na
dźwięk ostatniego nazwiska delikatnie się zarumieniłam. Przypomniała mi się sytuacja w Esach i
Floresach. Opanowałam się szybko. Miałam tylko nadzieję, że Harry nic nie
zauważył.
-Przecież
wiesz, że chodzi mi o prefekta naczelnego- w tym momencie weszła Miona. Wszyscy
zamilkli. Przyjaciółka spojrzała na mnie i od razu wiedziałam, że raczej nie
jest zadowolona z drugiego prefekta.
Wyczytałam z
jej oczu, że pogadamy później.
-Przebierzmy
się, zaraz będziemy w Hogsmeade- powiedziała i wszyscy zaczęliśmy się szykować.
Kiedy
byliśmy już gotowi i zdjęliśmy bagaże z półek pociąg zaczął zwalniać.
-Nareszcie w
domu- powiedział Złoty Chłopiec i ruszył do wyjścia. Reszta poszła w jego
ślady.
W przedziale
zostałam tylko ja z Mioną.
-Porozmawiamy
potem, ok? Muszę iść na peron i pilnować uczniów- powiedziała i poszła na
peron. Zanim wyszła, uścisnęłam jej rękę i się do niej uśmiechnęłam.
-Wszystko
będzie dobrze. Na pewno wspaniale się spiszesz- powiedziałam a ona odwzajemniła
uśmiech i wyszła.
***
Hermiona
Wyszłam z
pociągu i odetchnęłam świeżym powietrzem. Nałożyłam kaptur i poszłam
poinstruować i przypilnować uczniów.
-Pirszoroczni
do mnie!- usłyszałam za sobą Hagrida.- W porząsiu Hermiono?- zapytał mnie.
-Tak, dziękuję!- odwróciłam się do
pół-olbrzyma i uśmiechnęłam się do niego. Miło było zobaczyć go po tak długim
czasie. Prawie się nie zmienił. Na policzku miał bliznę, która zapewne była
pamiątką po drugiej bitwie o Hogwart. Poza tym, wyglądał normalnie.
-Gratuluję!-
przekrzyczał deszcz i wskazał na odznakę. Potem wrócił do zbierania pierwszoroczniaków
a ja poszłam w kierunku powozów.
Po raz
pierwszy zobaczyłam na żywo testrala. Widziałam go tylko w książkach. Pomimo
tego, że wiedziałam, że je zobaczę po wojnie to i tak na chwilę mnie
zamurowało. Pochłaniałam go wzrokiem. Z początku wydawał mi się przerażający
ale po pierwszym wstrząsie można było się przyzwyczaić do jego wyglądu.
-Podobają ci
się?- usłyszałam przy uchu cichy głos. Za mną pochylał się Draco Malfoy. Od
razu od niego odskoczyłam. Zmroziłam go wzrokiem.
-Chodźmy,
musimy pilnować uczniów- powiedziałam chłodno i go wyminęłam.
Nikt raczej
nie sprawiał kłopotów. Rozdzieliłam tylko jakiś bijących się drugoklasistów.
Kazałam im wskakiwać do powozów i poszłam dalej. Kiedy już wszyscy pojechali w
stronę szkoły został już tylko jeden powóz.
Wchodziłam
do powozu, gdy nagle poślizgnęłam się na ostatnim schodku. Poczułam, że lecę do
tyłu. Spodziewałam się, że upadnę ale nic takiego się nie stało. Oplatały mnie
umięśnione i ciepłe ramiona. Poczułam zapach jakiś męskich perfum.
Odwróciłam się
do mojego wybawcy.
Spojrzałam
mu w oczy. Były stalowoszare. Z tej odległości mogłam zobaczyć małe brązowe
plamki przy źrenicy. Patrzył na mnie z rozbawieniem ale też z czymś czego nie
mogłam odczytać. Po chwili zorientowałam się, że to Malfoy.
Odskoczyłam
od niego jak oparzona. Jak mogłam się nie domyślić, że to on? Tylko prefekci
naczelni zostają na samym końcu.
-Następnym
razem uważaj, dobra?- ciągle na mnie patrzył. Rzuciłam mu pełne nienawiści
spojrzenie i wsiadłam do powozu. Ponieważ ten był ostatni, musiałam jechać ze ślizgonem.
Ruszyliśmy w stronę zamku.
-Nic ci się
nie stało?- spojrzałam na niego. Jego włosy było mokre od deszczu. Nie zawracał
sobie głowy tym aby założyć kaptur. Patrzył na mnie z lekkim rozbawieniem,
zaciekawieniem i… troską?
-Nic- przez
chwilę biłam się z myślami czy mu podziękować. Wypadałoby ale dziękować komuś
takiemu jak ta tleniona fretka?- Dziękuję- szepnęłam i odrobinę się
zaczerwieniłam. Stwierdziłam, że jednak muszę mu podziękować.
-Nie ma za
co-odpowiedział. Spojrzałam w stronę zamku.
Dopiero
teraz zreflektowałam się, że przecież jak ostatnio tu byłam, to szkoła była w
opłakanym stanie. Nauczycielom udało się doprowadzić ją jednak do poprzedniego
wyglądu. Nic się tu nie zmieniło. Hogwart wyglądał jak dawniej. Jedyną nową
rzeczą był pomnik. Upamiętniał on poległych w bitwie. Przedstawiał czarodzieja
z podniesioną różdżką. Przypomniało mi się jak podnosiliśmy różdżki po śmierci
Dumbledore’a u stóp wieży astronomicznej. Wzdrygnęłam się na to wspomnienie.
Czarodziej stał na bloku na którym były wypisane nazwiska poległych.
Odwróciłam
wzrok od pomnika. Nie chciałam czytać tych nazwisk. Od razu zalałaby mnie fala
rozpaczy. Wśród nich było wielu moich znajomych. Fred, Lupin, Tonks… odrzuciłam
od siebie te myśli.
Powóz się zatrzymał. Malfoy wyszedł pierwszy.
Poszłam za nim i znowu bym się przewróciła na ziemię gdyby nie ramiona
arystokraty.
-Mówiłem ci
żebyś uważała, Granger- powiedział a ja znowu od niego odskoczyłam. Oblałam się
rumieńcem i bez słowa weszłam do zamku.
Osuszyłam
się różdżką i weszłam do Wielkiej Sali. Jeszcze parę osób zajmowało miejsca,
było wielkie zamieszanie i nikt na szczęście na mnie nie zwrócił uwagi. Zajęłam
miejsce przy stole Gryffindoru obok Ginny i Parvati. Bliźniaczka po stracie
Lavender już nie była tą samą rozchichotaną dziewczyną co kiedyś.
-Cześć, w
porządku?- zapytałam ją łagodnie. Zauważyłam, że miała podkrążone oczy.
Próbowała to zasłonić makijażem.
-Tak, jest
już lepiej. Dziękuję ci- uśmiechnęła się do mnie blado.- Nie było źle dzięki Padmie-
spojrzała ciepło na siostrę, która siedziała razem z innymi krukonami.
Bliźniaczki Patil były jedynym rodzeństwem, które było w dwóch innych domach.-Gdyby
nie ona to nie wiem co mogłoby się stać.
Uśmiechnęłam
się do niej blado, uścisnęłam jej rękę aby dać jej do zrozumienia, że ją
wspieram i oderwałam od niej wzrok.
Rozejrzałam
się po Wielkiej Sali. Wszyscy rozmawiali czekając na ucztę. Zauważyłam wielu
znajomych z naszego rocznika i stwierdziłam, że chyba wszyscy wrócili dokończyć
naukę w Hogwarcie.
Spojrzałam
na stół ślizgonów. Książę Slytherinu siedział naprzeciwko mnie i patrzył mi
prosto w oczy. Chyba przyglądał mi się przez dłuższy czas. Od razu
przypomniałam sobie sytuacje przy powozie. Oblałam się rumieńcem ale nie
odrywałam wzroku. Chciałam wygrać tę małą bitwę na spojrzenia. Patrzyłam
chłodno w jego stalowoszare tęczówki. On jednak nie patrzył na mnie z pogardą
czy obrzydzeniem. Patrzył na mnie ciepło z lekką nutką rozbawienia.
Nagle do
pomieszczania weszli przerażeni pierwszoroczni z profesor McGonagall na czele. Nauczycielka
trzymała stołek i starą Tiarę Przydziału.
Profesor
McGonagall położyła Tiarę na stołku, a ta zaczęła śpiewać o Hogwarcie, domach i
ich cechach. Każdy uczeń był przydzielany do któregoś z domów. Wyboru
dokonywała zaczarowana Tiara, która zaglądając do naszego umysłu i poznając
nasze cechy przydziela uczniów. W Gryffindorze znajdowały się osoby odważne i
honorowe. Do Hufflepuffu trafiały osoby przyjazne i lojalne. Ravenclaw cenił
mądrość i inteligencję. W Slytherinie znajdowały się osoby sprytne i ambitne.
Najczęściej były wredne, przynajmniej ja tak uważałam.
Przypomniałam
sobie jak profesor McGonagall nałożyła mi na głowę Tiarę Przydziału. Byłam tak
samo przerażona jak tamci jedenastolatkowie. Tiara wahała się dokąd mnie
przydzielić. Nie wiedziała czy bardziej będę pasować do Gryffindoru czy
Ravenclawu. Na szczęście umieściła mnie w Gryffindorze z czego bardzo się
cieszę.
-Abernate,
Lucas!- pierwszy uczeń podszedł do stołka. Profesor McGonagall nałożyła mu na
głowę Tiarę. Przysłoniła mu oczy a po chwili wykrzyknęła:
-GRYFFINDOR!-
przy naszym stole wszyscy zaczęli gromko klaskać i wiwatować. Chłopiec wesoło
usiadł pomiędzy Ronem a Seamusem.
Profesor
McGonagall wywoływała kolejnych uczniów. Uwielbiałam patrzeć na Ceremonię
Przydziału. Lubiłam wspominać moją.
Poczułam na
sobie czyjś wzrok i odwróciłam się w tamtym kierunku. Znowu Malfoy. Zmroziłam
go wzrokiem. Pomimo fali nienawiści, która mnie ogarnęła kiedy na niego
spojrzałam, zauważyłam, że bardzo się zmienił, wyprzystojniał. Jego włosy już
nie były przylizane jak kiedyś. Były w artystycznym nieładzie co dodawało mu
uroku. Zaostrzyły mu się rysy twarzy i kości policzkowe. Jedynie oczy były
takie same. Stalowoszare.
Ceremonia przydziału
się skończyła. Profesor McGonagall wystąpiła aby wygłosić przemowę. Wyglądała
bardzo majestatycznie. Miała na sobie zieloną szatę a włosy upięła w wysoki
kok.
-Witam
uczniów na kolejnym roku nauki w Hogwarcie- uśmiechnęła się do nas dyrektorka.-
Ze względu na ostatnie wydarzenia wszyscy będę powtarzać poprzedni rok nauki. Z
tego miejsca, chciałam bardzo podziękować osobom, które przyczyniły się do
obalenia Lorda Voldemorta i walczyły o naszą szkołę i dobro czarodziejów-rozległy
się oklaski a McGonagall spojrzała na każdego ucznia z naszego rocznika. Przez
chwilę zawiesiła wzrok na Harrym i uśmiechnęła się do niego.- Bardzo cieszymy
się, że zdecydowaliście się mimo wszystko dokończyć naukę- zrobiła krótka
pauzę. W Sali panowała cisza. Wszyscy wsłuchiwali się w słowa profesorki i
wyczekiwali z niecierpliwością na dalszy ciąg.- Niestety wiemy też, że nie
wszystkim udało się przeżyć tę bitwę. Znajomi, rodzina, uczniowie, członkowie
Zakonu Feniksa ale także inni. Chciałabym abyśmy uczcili wszystkich poległych
minutą ciszy- wydawało się, że nikt nie oddychał. Wszyscy byli cicho. Widziałam
jak z oczu Parvati powoli płyną łzy. Uścisnęłam jej rękę.- Dziękuję-
powiedziała pani profesor i wszyscy jak jeden mąż wzięli głęboki wdech.- Teraz
przejdziemy do weselszych rzeczy. Jak wiecie w gronie pedagogicznym nastąpi
trochę zmian. Chciałam Wam przedstawić nowego profesora obrony przed czarną
magią, profesor Katherine Goldenwand- rozległy się oklaski a od stołu
nauczycielskiego wstała bardzo ładna ruda kobieta w czarnej szacie. Jej
tęczówki były koloru zielonego i sprawiała wrażenie bardzo ciepłej i miłej
osoby.- Mugoloznawstwa będzie Was uczył profesor Waren Richnoir- tym razem
wstał czarny mężczyzna ze śnieżnobiałym uśmiechem. Ubrał na siebie czerwoną
szatę ze złotymi ornamentami. Na jego widok wiele dziewczyn blisko mnie cicho
westchnęło. Musiałam im przyznać racje, był przystojny.- Czas zacząć ucztę!-
krzyknęła dyrektorka i na stołach pojawiły się znakomite potrawy. Dopiero teraz
poczułam, że jestem bardzo głodna. Nałożyłam sobie wszystkiego po trochu.
Ledwo
skończyłam jeść kiedy znowu odezwała się McGonagall.
-Prefekci
odprowadzą was do waszych dormitoriów. Przed wyjściem chciałam wam jeszcze
przedstawić prefektów naczelnych, do których zawsze możecie się zwrócić po
pomoc. Są nimi Draco Malfoy i Hermiona Granger- była nauczycielka transmutacji
spojrzała na mnie wyczekująco. Od razu wiedziałam, ze mam wstać. Wstałam a po
drugiej stronie sali wstał Malfoy. Miał na sobie zwykłą maskę obojętności,
którą zawsze miał przez te wszystkie lata. Rozglądał się po pomieszczeniu i
dopiero kiedy spojrzał na mnie, zdjął na chwilę maskę i ciepło się do mnie
uśmiechnął. Była to jednak tylko chwila bo po sekundzie jego twarz znowu była
bez emocji.- A teraz zmykajcie do łóżek- uśmiechnęła się do nas dyrektorka i
wszyscy wstali aby ruszyć w drogę.
-Gryfoni za
mną- powiedziałam a potem spojrzałam porozumiewawczo na Harry’ego i Rona.
Ustaliliśmy, ze ja będę szła z przodu, Ron będzie w środku aby pilnować uczniów,
a Harry z tyłu.
Doszliśmy przed
portret Grubej Damy.
-Hasło brzmi
Wściekła tentakula –zwróciłam się do
gryfonów.- Wściekła tentakula-
powiedziałam do obrazu i weszłam do środka.
Kiedy
wszyscy byli już w swoich dormitoriach poszłam na piąte piętro. Przemierzałam
puste korytarze z zapaloną różdżką w ręce. Przy każdym podejrzanym dźwięku się
spinałam i kierowałam w tę stronę różdżkę gotowa grzmotnąć jakimś zaklęciem.
Najczęściej jednak były to bardzo dobrze mi znane postacie z obrazów.
Stanęłam
przed obrazem młodej japońskiej czarownicy. Od razu rozpoznałam w niej Shizuke
Wanabe. Dostała Order Merlina za odnalezienie nowego gatunku smoka, japońskiego
kolczastego.
-Witam-powiedziała
do mnie łagodnym głosem.- Hasło?
-Felix
Felicis- odpowiedziałam jej z uśmiechem i weszłam do dormitorium.
Zamurowało
mnie z wrażenia. Naprzeciwko mnie stał kominek. Nad nim wisiał herb Hogwartu.
Ściany były z ciemnego drewna dzięki czemu było bardzo przytulnie. Przed
kominkiem stała czarna kanapa a obok niej fotel w tym samym kolorze. Po prawej
stronie na ścianie wisiał czerwony gobelin z herbem Gryffindoru. Po lewej
wisiał taki sam, tyle, że zielony z herbem Slytherinu. Pod ścianami stało
mnóstwo półek z książkami. Zobaczyłam po obu stronach dwie pary czarnych drzwi.
Po prawej stronie na jednych drzwiach wisiała złota tabliczka z czarnym napisem
Pokój Wspólny Gryffindoru. Na
drugich drzwiach wisiała tabliczka z moim nazwiskiem. Podeszłam do tych drugich
drzwi i nacisnęłam klamkę.
Na środku
stało dwuosobowe łóżko z czerwonymi zasłonkami, podobnymi do tych, które miałam
w poprzednim dormitorium. Obok stał mój kufer i klatka dla Krzywołapa. Jej
właściciel smacznie spał na czerwonej pościeli.
Ściany były
czerwone. Po lewej był gobelin z godłem domu Lwa. Pod ścianami stały półki z
książkami. Było tutaj też biurko i krzesło do odrabiania zadań domowych.
Wiedziałam, że i tak będę je raczej odrabiała w bibliotece albo będzie
odwiedzała Wieżę Gryffindoru.
Zauważyłam
też jeszcze jedne czarne drzwi. Nie miały tabliczki więc podeszłam aby je
otworzyć. Na wszelki wypadek jednak przybliżyłam rękę do kieszeni z różdżką.
Nacisnęłam złotą klamkę.
Moim oczom
ukazała się wspaniała łazienka. W kącie stała ogromna wanna. Kafelki były tutaj
złote. Po lewej była umywalka a nad nią ogromne lustro.
Wróciłam do
mojego pokoju. Tutaj było wprost idealnie.
Potem
przypomniałam sobie o drzwiach sąsiadujących z moimi.
Podeszłam do
nich. Nacisnęłam na złotą klamkę ale ta się nie poruszyła. Na drzwiach pojawił
się złoty napis. Hasło?
-Wściekła
tentakula- powiedziałam a drzwi się otworzyły. Zapaliłam różdżkę i odważnie
ruszyłam do przodu. Szłam przez długi korytarz, który prowadził lekko pod górę.
Na końcu zauważyłam czarne drzwi ze
złotą klamką. Bez wahania je otworzyłam i okazało się, że jestem w Pokoju
Wspólnym. Drzwi cicho się za mną zamknęły. Uśmiechnęłam się do siebie. Nieźle
przemyślane. Teraz będę mogła przychodzić na skróty.
Postanowiłam
wrócić ponieważ byłam już bardzo zmęczona. Podeszłam do czarnych drzwi.
Nacisnęłam klamkę. Na drzwiach znowu pojawił się napis. Hasło? Domyśliłam się jak działa przejście.
-Felix
Felicis- szepnęłam bez wahania i wróciłam do mojego dormitorium.
Znowu mnie
zamurowało. Przede mną stał Draco Malfoy. Kompletnie o nim zapomniałam.
Wszystko byłoby w miarę normalne gdyby nie to, że nie miał koszuli. Musiałam
przyznać, że ma bardzo dobrze wyrzeźbione ciało.
Otrząsnęłam
się szybko.
-Malfoy
wyjaśnij mi jedną rzecz- zaczęłam.- Dlaczego ty nie masz na sobie koszuli?
-Gorąco mi
było, Granger. Przypominam ci, że nie tylko ty tu mieszkasz i mogę sobie robić
co chcę- uśmiechnął się do mnie z rozbawieniem.- Poza tym, nie mów, że ten
widok ci się nie podoba- puścił do mnie oko i oblałam się rumieńcem. Poszedł w
stronę kominka i stanął przed ścianą. Ku mojemu zdumieniu otworzył ukryty
barek. Nie wiedziałam, że McGonagall pozwoli na coś takiego. Chociaż, jesteśmy
dorośli.- Napijesz się czegoś?- zapytał mnie z łobuzerskim uśmiechem.
-Nie,
dziękuję- odwróciłam się od niego z zamiarem pójścia spać. Usłyszałam jak
nalewa sobie czegoś do szklanki.
-No tak,
przecież nasza wzorowa panna Granger nie może pić- powiedział kpiąco.
Na te słowa
odwróciłam się do niego, wyrwałam mu z ręki prawie pełną butelkę Ognistej
Whiskey i wypiłam całą jego zawartość. Poczułam ciepło w moim gardle. Oddałam
mu butelkę. Stał przede mną ze zdziwioną miną.
-No, no tego
to bym się nie spodziewał po tobie- powiedział i obdarzył mnie swoim powalającym
spojrzeniem.
-Dobranoc-
powiedziałam i odwróciłam się na pięcie.
-Dobranoc,
Hermiono- stanęłam. Powiedział do mnie Hermiono?!
Zawsze nazywał mnie szlamą albo zwracał się po nazwisku, a teraz użył mojego
imienia.
Weszłam do
mojego pokoju i zamknęłam drzwi. Wyjęłam różdżkę. Co jak co, ale przed Malfoyem
to trzeba się zabezpieczyć. Próbowalam niewerbalnie rzucić jakieś zaklęcie
ochronne ale na drzwiach pojawił się złoty napis. Jak ma brzmieć hasło, Hermiono Granger?
Zastanowiłam
się chwilę.
-Krzywołap-
powiedziałam a napis się rozpłynął i nie pozostało po nim żadnego śladu.
Weszłam do
łazienki i odkręciłam kurki. Nalałam do wody mój cynamonowy żel, którego zawsze
używałam.
Wykąpałam
się w wannie, założyłam moją ulubiona piżamę a potem położyłam się do łóżka
wciąż myśląc o dziwnym zachowaniu blond ślizgona. Co to miało być? Ratowanie
przed upadkami, uśmiechanie się do mnie, nie z kpiną ale ciepłem. Potem jeszcze
sytuacja w dormitorium. On użył mojego imienia?! Czy może mi się tylko zdawało?
W głowie
zaszumiała mi Ognista Whiskey. Był to znak, że chyba powinnam już spać.
Pomyślałam, że jutro będę musiała wziąć eliksir na otrzeźwienie. Na wszelki
wypadek. Przecież wypiłam całą butelkę.
Po pięciu
minutach zasnęłam wciąż myśląc o moim przystojnym współlokatorze.
Wow, świetny rozdział :D I te romantyczne scenki :D Grrrr <3 Ciekawi mnie jak to dalej pociągniesz :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny ;)
dziękuję <3
OdpowiedzUsuńŚwietny post, mam dla cb radę, musisz swojego bloga reklamować na innych, to na prawdę pomaga ;)).
OdpowiedzUsuńwiem, ale jakos się jeszcze za to nie zabrałam xdd cieszę się z Waszych komentarzy <3
OdpowiedzUsuńZaraz, zaraz *poprawia okulary* CZY TUTAJ NARRATOREM JEST GINNY? Świetnie! Bardzo mi się spodobała taka odmiana i mam nadzieję, że z czasem wprowadzisz więcej innych narratorów :)
OdpowiedzUsuń"-Podobają ci się?- usłyszałam przy uchu cichy głos. Za mną pochylał się Draco Malfoy. Od razu od niego odskoczyłam. Zmroziłam go wzrokiem.
-Chodźmy, musimy pilnować uczniów- powiedziałam chłodno i go wyminęłam." UUU, ostro. Strasznie spodobał mi się ten moment. Idealnie odzwierciedla uczucia Hermiony. Jest taka chłodna i unika podrywów Draco- bardzo mi się taka Hermiona podoba :D
Ogólnie genialne jest to, że w bardzo dobry sposób ujęłaś tutaj uczucia Hermiony. Jest taka niezdecydowana i zagubiona- czasami nie wie jak się zachować w stosunku do Draco, ale nadal jest dla niego chłodna. Bardzo mi się to podoba! Serio, zaskoczyłaś mnie tutaj :D
Ach, a potem te rozmyślania o Draco... mrau :3 Podobało mi się to i nawet zmieściłaś się w chronologii, w sensie, że wszystko dzieje się w odpowiednim czasie :P Fajny rozdział ciekawy i nawet trochę zabawny. Mam nadzieję, że pozostałe będą równie dobre, choć z chęcią bym przeczytała gdyby okazały się jeszcze lepsze ;)
Pozdrawiam, Megan
Uwielbiam Twoje komentarze <3 Zawsze przynajmniej w jednym momencie się uśmiecham do monitora :3
UsuńWcześnie Draco dojrzał, skoro już teraz taki wyrzeźbiony. To pewnie prze Qudditcha :) W jednym zdaniu dwa razy powtórzyłaś słowo "miał" i zgrzytnęło. Cała reszta - jak na szkolne dramione przystało - klasycznie :) (Podoba mi się o czarownicy, która odkryła Smoka Kolczastego - kreatywne)
OdpowiedzUsuńZaraz lece poprawić ;) Dziekuję, ze jesteś ze mną taka szczera :3 a co do Shizuke.... to był taki pierwszy przebłysk :D przynajmniej coś innego. W dalszych rozdziałach spróbuję odbiec od szablonu i mam nadzieję, że mi się to uda ;) Dziękuję za Twój komentarz :3
UsuńWiem że jestem czepialska, ale jakim cudem Granger mogła wypić CAŁĄ butelkę whisky na raz?
OdpowiedzUsuńMożliwe że nigdy nie piłaś whisky ale problem jest z nią taki że nawet gdy się ją sączy to pali w gardło, wypicie całej butelki na raz skończyło by się po paru łykach ostrymi wymiotami. Pragnę zaznaczyć także że whisky to wysoko procentowy trunek (około 40% więc tyle ile wódka, pomyśl że ktoś "eksuje" 0.7 ognistej wody) wypicie całej butelki na raz mogłoby skończyć się zgonem, a w najlepszym wypadku nie byłaby w stanie nawet zrobić paru kroków a co dopiero ustalać hasło.
Oliwia F.
Dopiero teraz znalazłam Twój komentarz... wiesz co... wtedy nie myślałam ale skoro mamy się czepiać takich szczegółów- może ta butelka nie była duża? ;)
UsuńA tak to jakoś o tym nie pomyślałam 😄 i nie, nigdy nie piłam whiskey
Dziękuję jednak za Twoją uwagę, mam nadzieję że w przyszłości nie popełnie takiego błędu logicznego :D
Dziękuję za komentarz ;)
Pozdrawiam serdecznie
Hermiona :*
Świetny rozdział :) Kontynułuje ;*
OdpowiedzUsuńChciałem napisać o tej butelce, ale się powstrzymam. Spóźniłem się tak ze dwa lat.
OdpowiedzUsuńRozdział świetny, "+" z Japonię. Chociaż móbłby się pojawić trochu dłuższy opis uczty ��
Yoshito
Wtedy wszystko pisałam rzeczowo
UsuńButelka nieważna ;P Jak już wcześniej pisałam, nie napisałam jakiej wielkości była xD a tak serio to był po prostu symbol ;P