Będzie to mały szantaż ale trudno- jeżeli nie będzie chociaż jednego komentarza pod tym rozdziałem to nie wstawię następnego :p Jeżeli ktoś skomentuje to pojawi się (mam nadzieję) za tydzień. Jak już zauważyliscie, zaczynam dodawać rozdziały w miarę regularnie. Mam nadzieję, że się utrzymam :D
Czytasz=skomentuj
***
Hermiona
Sobota była
dość chłodna. Wiał zimny wiatr. Większość uczniów Hogwartu szła do miasteczka
Hogsmeade z radością i podekscytowaniem. Wszędzie słychać było wesołe rozmowy.
Nie miałam
ochoty wychodzić do Hogsmeade, ani gdziekolwiek indziej. Robiłam to tylko ze
względu na Harry’ego, który od razu po moim ogłoszeniu, poprosił mnie abyśmy
się spotkali w Dziurawym Kotle. Nie wiedziałam dlaczego akurat tam, a nie pod
Trzema Miotłami, ale się zgodziłam.
Doszłam do
Hogsmeade i westchnęłam. Przypomniały mi się wszystkie wyjścia w trzeciej
klasie. Byłam wtedy taka szczęśliwa, że mogłam tu przyjść. Wiedziałam o tym
miasteczku wszystko. W wakacje przed trzecią klasą bardzo dużo o nim czytałam.
Spojrzałam
na zegarek. Harry już dawno pewnie był w Londynie.
Dziurawy Kocioł, Londyn- pomyślałam i teleportowałam się z
cichym pyknięciem.
Otworzyłam
oczy. Za ladą stał jak zwykle Tom. Uśmiechnął się do mnie, a ja mu skinęłam
głową. Rozejrzałam się po sali. Przy jednym ze stolików siedziały dwie
czarownice w podeszłym wieku, rozmawiające o Transmutacji Współczesnej. Obok
siedział czarodziej w ogromnej, zielonej tiarze, popijający Ognistą Whiskey.
Z kąta
machał do mnie Harry. Uśmiechnęłam się i podeszłam do niego. Chciałam zająć
miejsce, kiedy zobaczyłam, że obok Wybrańca już ktoś siedzi. Stanęłam i
rzuciłam wściekłe spojrzenie na Pottera.
-Nie bądź na
mnie zła, Hermiono- zaczął z miną niewiniątka.- Po prostu uważam, że
powinniście ze sobą porozmawiać. Lecę do Ginny, pogadamy później- pożegnał się
i teleportował.
-Hermiono…
-Nie!-
przerwałam ostro Ronowi, który wstał od stołu.- Nie mam zamiaru z tobą
rozmawiać.
Odwróciłam
się ze łzami w oczach. Potem szybko powstrzymałam łzy zanim zaczęły płynąć.
Powiedziałam przecież Malfoyowi, że nie będę płakać przez tego rudego dupka.
Musiałam jak najszybciej znaleźć się daleko od niego.
-Proszę cię-
usłyszałam za sobą Rona. W jego głosie było coś co na sekundę mnie
powstrzymało. Słyszałam w nim taki ból i błaganie, którego po prostu nie da się
opisać. Postanowiłam jednak być bezlitosna.
Puszcza Forest of Dean- pomyślałam i się odwróciłam.
Poczułam
takie samo uczucie jak przy zwykłej teleportacji. Jednak coś było nie tak. Ktoś
kurczowo zaciskał rękę na moim ramieniu. Przypomniała mi się sytuacja, kiedy
razem z Harrym i Ronem uciekaliśmy z Ministerstwa, a Yaxley mnie chwycił.
Poczułam
grunt pod nogami i od razu wyrwałam się z uścisku. Tak jak podejrzewałam, był
to Weasley.
-Mionka,
proszę porozmawiajmy- spojrzał na mnie błagalnie.
-Daruj
sobie, Ronald- byłam na niego okropnie wściekła.
Wzgórze Stoatshead- pomyślałam o nim, bo tylko ono
przyszło mi do głowy.
Znowu coś
było przyczepione do mojego ramienia w czasie teleportacji. Próbowałam się
wyrwać ale nic to nie dało. Ron miał zbyt mocny uścisk.
Poczułam
świeży podmuch powietrza. Rozejrzałam się wokół. Dobrze pamiętam jak w czwartej
klasie z tego wzgórza teleportowaliśmy się za pomocą świstoklika na Mistrzostwa
Świata w Quidditchu.
Usiadłam na
ziemi. W ręce trzymałam różdżkę.
-Proszę
Miona- jęknął Ron, gotowy w każdej chwili mnie złapać. Doszłam do wniosku, że
uciekanie jest w tej sytuacji bezsensowne. Rudzielec zawsze mnie chwyci w
ostatniej chwili.
-Masz pięć
minut, nie więcej- powiedziałam ostro, Ron chciał usiąść obok mnie.- Nie!-
wycelowałam w niego różdżkę, a na jego twarzy zobaczyłam niedowierzanie i lekki
strach.- Stój tam gdzie stoisz. Wiesz co potrafię zrobić w pojedynku, więc
nawet nie próbuj.
-Dobrze-
westchnął ciężko.- Miona, to co się stało w wieży… To nie było tak jak myślisz-
zaczął się tłumaczyć.
-Jasne-
przerwałam mu z sarkazmem.- Przez przypadek całowałeś się z Parvati. Jak to
zawsze jest? „To ona mnie pocałowała”- zaznaczyłam cudzysłowie w powietrzu.
-Dasz mi się
wypowiedzieć?- zapytał, a ja już otworzyłam usta, lecz po chwili je zamknęłam,
gdy ujrzałam jego błagające spojrzenie. Teraz było mi wszystko jedno. Machnęłam
na niego ręką i odwróciłam wzrok.
-Mów, tylko
nie myśl, że coś ci to da.
-Tylko mi
nie przerywaj- powiedział i przeczesał palcami swoje rude włosy.- To co się
stało to się nie odstanie. Wiem co zrobiłem i teraz bardzo tego żałuje. Ale
wiedz, że to ona mnie pocałowała- prychnęłam, ale dałam mu skończyć.- To był
czysty przypadek. Myślę, że Parvati też nie zrobiła tego specjalnie- spojrzałam
na niego z niedowierzaniem. Czy on myśli,
że ja w coś takiego uwierzę?!- Płakała, bo wspominała śmierć Lavender-
zacisnęłam usta. Teraz moje spojrzenie na tę sytuację trochę złagodniało.-
Myślę, że nie działała racjonalnie.
Zapadła
cisza. Ron wpatrywał się we mnie z bólem, przeprosinami i oczekiwaniem.
Musiałam przeanalizować całą sytuację. Kiedy sięgnęłam pamięcią do tej sytuacji
to sobie przypomniałam, że Parvati, rzeczywiście wyglądała jakby przed chwilą
płakała. Może Ron miał rację. Po co było to całe nieporozumienie?
-Mionka-
podniosłam na niego wzrok.- Naprawdę żałuję, że tak to wyszło. Wiedz, że
naprawdę cię kocham- przełknęłam głośno ślinę, a w oczach zebrały mi się łzy
wzruszenia.- I nigdy nie przestanę cię kochać. Nie zdziwię się, jeśli mi nie
wybaczysz. Wiem, że to pewnie było straszne. Dziękuję, że dałaś mi się
wytłumaczyć- odwrócił się i zwiesił głowę.
Wstałam i
podeszłam do niego cicho.
-Ron-
szepnęłam, a on podniósł na mnie wzrok. Zobaczyłam w jego oczach łzy.-Ja też
cię kocham- powiedziałam i pocałowałam go lekko.
Byłam taka
szczęśliwa. Dopiero teraz sobie uświadomiłam jak mi go brakowało. Nie
wiedziałam jak mogłam w niego zwątpić.
Pocałowałam
go mocniej, a potem delikatnie się od niego odsunęłam.
-Co powiesz
na piwo kremowe w Trzech Miotłach?- szepnął mi w usta Ron. Uśmiechnęłam się
lekko.
-Jestem za-
odpowiedziałam, a potem teleportowaliśmy się do Hogsmeade.
***
Draco
-Smoku,
wracajmy już- jęknęła Czarna.
Byliśmy w
jakimś teatrze. Pomyślałem, że razem z Zabinim i Pansy wykorzystamy to, że
możemy legalnie wymykać się poza Hogsmeade i pójdziemy do teatru. Niestety
sztuka była tak nudna, że już nie wytrzymywaliśmy.
-Bo zaraz
spetryfikuje tego nudziarza- mruknął do mnie Blaise.
-Macie
rację, spadajmy stąd- mruknąłem i wstaliśmy z miejsc. Poszliśmy do recepcji po
kurtki.
-Przepraszam
Was- powiedziałem do przyjaciół.- Myślałem, że to będzie coś fajnego.
-Dobra,
tylko już nigdy więcej nas tu nie zabieraj- powiedziała z rozbawieniem
Parkinson. Poszliśmy w jakiś boczny korytarz. Rozejrzałem się dookoła.
-To co, Trzy
Miotły?- zapytałem. Blaise i Pansy kiwnęli z zadowoleniem głowami. Chwyciłem
ich za ręce i deportowaliśmy się.
Kiedy
znaleźliśmy się już na głównej ulicy Hogsmeade, skierowaliśmy się do pubu.
Zanim jednak weszliśmy ktoś otworzył drzwi.
Zobaczyłem
Hermionę i Łasica obejmujących się. Poczułem ukłucie w sercu, ale od razu
przyjąłem na siebie maskę obojętności. Spojrzałem na Mionę i nasze spojrzenia
się spotkały. W jej oczach dostrzegłem szczęście. Kiedy jednak na mnie
spojrzała zobaczyłem, że coś ją tknęło.
Skinąłem jej
głową, wyminąłem ich i wszedłem do Trzech Mioteł. Byłem wściekły na Wieprzleja
i wszystkich wokół. Podszedłem do madame Rosmerty, zamówiłem trzy piwa kremowe
i usiadłem przy stoliku. Po chwili dołączyła do mnie Pansy i Diabeł.
-Jak się
czujesz Smoku?- zapytała ostrożnie. Ona i Blaise wiedzieli o moich uczuciach do
Hermiony. Blaise wiedział o tym od początku. Czarnej powiedziałem to dopiero
później, kiedy Wieczysta Przysięga już mnie nie obowiązywała.
-Dobrze-
mruknąłem. Podeszła do nas Rosmerta z trzema kuflami piwa kremowego. Postawiła
je na stoliku i wróciła do swoich obowiązków.
-Nie martw
się- powiedział Zabini.- Wieprzlej i tak nie ma z tobą szans.
-Wiem o tym
Diable, wiem- mruknąłem, ale nie powiedziałem już ani słowa.
***
Hermiona
-Do
zobaczenia- powiedział Ron i pocałował mnie na pożegnanie.
-Do
zobaczenia- odpowiedziałam. Odwrócił się, a potem zostawił mnie samą przy
portrecie.
-Felix
Felicis- powiedziałam i weszłam do pokoju wspólnego prefektów naczelnych.
Usiadłam na
kanapie przed kominkiem. Byłam szczęśliwa. Wreszcie miedzy mną i Ronem się
układało. Jednak coś mi nie pasowało. Uświadomiłam to sobie kiedy spojrzałam na
Malfoya przed Trzema Miotłami. Dlaczego w ramionach Weasley’a nie czułam się
tak dobrze jak w jego? Dlaczego poczułam ukłucie w sercu? Czy mi się tylko
wydawało, czy kiedy Ron się tłumaczył usłyszałam fałszywą nutkę w jego głosie?
Potrząsnęłam
głową. Zbyt dużo myślenia. Ron mnie kochał i tylko to się liczyło.
Poszłam do
swojego dormitorium i wziełam „Historię Hogwartu”. Postanowiłam, że dzisiaj nie
będę już zawracała sobie głowy Pierwotnym Pierścieniem. Tydzień temu nie znalazłam
niczego wśród książek z naszego pokoju wspólnego. Nie miałam kiedy porozmawiać
z Harrym z powodu mnóstwa zadań domowych, ale stwierdziłam, że to może
poczekać.
Wróciłam do
pokoju wspólnego i usiadłam na kanapie. Machnęłam różdżką i w kominku buchnęły
wesoło płomienie.
Wysłałam
patronusa do Mrużki z prośbą o kubek gorącej herbaty, a potem zagłębiłam się w
lekturze. Po paru minutach pojawiła się skrzatka z napojem. Podziękowałam jej a
potem znowu zaczęłam czytać.
Nie wiem ile
czytałam. Może godzinę, może dwadzieścia minut. Przerwało mi skrzypienie
podłogi.
-Cześć
Draco- powiedziałam i się do niego uśmiechnęłam.
-Cześć-
powiedział krótko i skierował się do drzwi swojego dormitorium.
-Poczekaj,
porozmawiajmy- powiedziałam spokojnie, ale poczułam lekki niepokój, ponieważ
przypomniałam sobie sytuację przed Trzema Miotłami.- Jak ci minął dzień?
-W miarę
dobrze- mruknął. Dotknął mnie chłód w jego głosie.- Widziałem, że pogodziłaś
się z rudzielcem.
-Tak-
powiedziałam cicho i spojrzałam na podłogę.
-Wspaniale-
powiedział chłodno ślizgon i zniknął za drzwiami swojego dormitorium.
Całe
szczęście, które mnie ogarniało gdzieś się ulotniło. Byłam teraz bardzo smutna
i nie wiedziałam co myśleć. Poszłam do swojego dormitorium. Już na nic nie
miałam ochoty.
Spojrzałam na
zegarek. Było bardzo późno. Poszłam do łazienki i przygotowałam sobie kąpiel.
Po umyciu się, przebrałam się w piżamę a potem poszłam spać nadal myśląc o
rudzielcu, blondynie i moich uczuciach.
----------
Wiem, ze pewnie mnie zabijecie za to, że Mionka wróciła do Rona. Ale jak widzicie, ona sama nie jest pewna swoich uczuć. Przy najbliższych rozdziałach zajmiemy się już trochę Pierwotnym Pierścieniem ;)
Czekam na Wasze opinie :*
Pierwsza! Jak zwykle cudny rozdzial ale za to ze Ron i Hermiona sie pogodzili oberwiesz xd
OdpowiedzUsuńhahah teraz musisz dodac kolejny rozdzial 3:)
~Ravy Malfoy
Hahhahahah Ravy <3
UsuńDlaczego?? Dlaczego ten dupek jeszcze żyje? On powinien być już martwy(mowa tu o Ronie). Rozdział fajny bardzo mi sie podobał :)
OdpowiedzUsuńSpokojnie, Ron jest tu tylko przejściowy... Miona i tak nie jest pewna swoich uczuć. Uważam, ze po prostu nie może się od tak odkochać i od razu zakochać w Draconie. Dziekuję za Twój komentarz ;* A możesz wymyśleć sobie jakiś pseudonim? Np "~Patronus" czy cos takiego? Chce znać moich czytelników a jak piszecie z anonima to nwm kto do mnie pisał... :D
UsuńBęde sie podpisywała jako Angel oki?
Usuńoki ;)
UsuńMilutki rozdział. Doszła twoja wiadomość do mnie. Dziękuję. Pozdrawiam malagwiazdka
OdpowiedzUsuńDziękuję :*
UsuńFajny rozdział :-) coś czuję, że Ron okarze się jednak świnią.
OdpowiedzUsuńYoshito
*Okaże
UsuńCóż za dedukcja ;P Może dlatego, że to jest Dramione?
Miona