środa, 3 grudnia 2014

Rozdział 16

Nie jest zabetowany ale czekaliście tak długo, ze nie mogłam się powstrzymać. Jak Monia poprawi to od razu wstawię, więc jak ktoś nie lubi błędów (które raczej tu się znajdą niestety) to niech poczeka, aż wstawię rozdział zabetowany.
Co do tego rozdziału- nie jestem z niego jakoś szczególnie zadowolona. Podobno jest "cudnyyy" (wypowiedź Ravy xd) ale coś mi się nie wydaje... Wy to oceńcie. I pamiętajcie- jak macie jakieś pytania, wątpliwości, uwagi itp to piszcie w komentarzu. Naprawdę bardzo będę wdzięczna za ostrą krytykę.
Osoby, które piszą z anonima- proszę, żeby przybrały jakiś pseudonim. To naprawdę pomaga i mogę jako tako identyfikować moich czytelników. 
Proszę o zostawienie jakiegoś krótkiego komentarza. Chociażby "fajne"/"okropne".
Dziękuję :D 
Ale się rozpisałam... No dobra, już przestanę, zapraszam do czytania ;)




***
Hermiona
Po przebudzeniu, pierwszym co poczułam był wspaniały zapach sosen. Nie chciałam otwierać oczu. Rozkoszowałam się tym zapachem, aż w końcu dotarło do mnie do kogo on może należeć.
Przerażona otworzyłam oczy. Spałam w ogromnym łóżku, bardzo podobnym do mojego, tyle że wszędzie było czuć ten nieziemski zapach, a pościel była zielona.
Ze złymi przeczuciami spojrzałam pod kołdrę, by od razu odetchnąć. Nadal miałam na sobie mundurek w którym zasnęłam. Obróciłam głowę. Okazało się, że leżałam sama w łóżku. Podniosłam się i rozejrzałam po pokoju w poszukiwaniu jego właściciela.
Wszystko wyglądało tak dziwnie. Przyzwyczaiłam się do czerwonych barw.
Wyjęłam różdżkę spod poduszki i spojrzałam na drzwi łazienki. Tam też go nie było. Zaniepokoiłam się. Wstałam z łóżka. Obok stały moje buty. Włożyłam je i cicho wyszłam z pokoju.
Od razu go zauważyłam. Leżał na kanapie przed kominkiem, przykryty zielonym kocem. Wyglądał jak dziecko. Miał lekko rozchylone usta, a kilka niesfornych kosmyków opadało mu na oczy, dodając uroku. Oddychał miarowo. Stałam w drzwiach jego dormitorium patrząc przez parę sekund.
W końcu wróciłam do rzeczywistości i spojrzałam na zegarek. Była już siódma.
Podeszłam do niego cicho i przysiadłam obok na kanapie.
-Draco- szepnęłam, szturchając go lekko.- Czas wstawać- zanim zdążyłam zareagować, poczułam mocną rękę Dracona na talii. W mgnieniu oka leżałam obok niego na kanapie. Od razu poczułam zapach sosen.
-Draco- powiedziałam, próbując wyplątać się z jego uścisku i zachować trzeźwość umysłu. Jego perfumy nie pomagały mi w tym. Trzymał mnie zbyt mocno.-Hej, obudź się!- wiedziałam, że robi to nieświadomie, ale o dziwo podobało mi się to.- Draco! Draco!- spróbowałam jeszcze. Niestety to nic nie dawało.- Przykro mi- powiedziałam cicho i walnęłam go mocno łokciem w brzuch.
-Auuuuuu!- krzyknął z bólu. Od razu kiedy jego uścisk zelżał, wstałam z kanapy.
-Przepraszam, nie słuchałeś mnie- powiedziałam z lekkim poczuciem winy.- Próbowałam cię obudzić łagodnie, ale wtedy chwyciłeś mnie przez sen i…
-Dobra, już się nie tłumacz- powiedział zmęczonym głosem Draco rozcierając bolące miejsce.- Która godzina?
-Parę minut po siódmej- odpowiedziałam automatycznie.- W ogóle, to dlaczego spałam u ciebie?- zapytałam i kiedy dotarł do mnie sens tych słów, spłonęłam rumieńcem.
-Nie znałem hasła do twojego dormitorium- odpowiedział po czym ziewnął i się przeciągnął.- Nie chciałem cię budzić. Położyłem cię u mnie i przeniosłem się na kanapę.    
Nie wiedziałam co powiedzieć. Wpatrywałam się w niego z niedowierzaniem i podziwem.
-Już zamknij usta- roześmiał się, a ja zdałam sobie sprawę, że miałam szeroko otwartą buzię. Znowu poczułam gorąco na policzkach.
-Dziękuję- powiedziałam cicho.- To bardzo miło z twojej strony- powiedziałam i spojrzałam na podłogę.
-Nie ma za co- poczułam, że obejmują mnie jego silne ramiona. Wtuliłam się w niego ufnie wdychając zapach sosen. Draco oparł się o moją głowę.
-Nie zmieniaj żelu- szepnął a ja zesztywniałam. Że co?- Ten zapach jest nieziemski- powiedział i zanim się spostrzegłam, blondyn już zamykał drzwi do swojego dormitorium.
Przez chwilę stałam i wpatrywałam się w drzwi. Nie mogłam uwierzyć. Przecież to niemożliwe żeby…
Otrząsnęłam się i poszłam do swojego dormitorium, aby się uszykować do szkoły.
Chyba mi się przesłyszało. Chyba.

***
Harry
Wszędzie w Wielkiej Sali słychać było gwary rozmów. Uczniowie rozmawiali o wczorajszej wspaniałej imprezie. Przy niektórych stołach, można było zauważyć kilka nowych par. Widocznie zeszli się podczas zabawy.
Sięgnąłem po talerz z kiełbaskami i nałożyłem sobie kilka. Naprzeciwko mnie siedział Ron, jedząc co popadnie.
-Dzichaj tchening pawda?- zapytał Ron z pełną buzią. Wzdrygnąłem się lekko.
-Tak- odpowiedziałem.- Dzisiaj będziemy wybierać nowych członków.
-Uper- uśmiechnął się, a ja odwróciłem wzrok. Tyle razy upominaliśmy go z Hermioną, że nie powinien tak się zachowywać przy stole. Widocznie nie podziałało. Skoro przez osiem lat się nie nauczył, to chyba już do końca życia mu to nie wyjdzie.
-Hej, chłopaki!- usłyszałem za sobą wesoły głos Ginny. Odwróciłem się do niej i szeroko uśmiechnąłem. Odwzajemniła uśmiech a potem spojrzała na swojego brata.- Ogarnij się Ron.
-O czo ci odzi?
-Achh, już po prostu się zamknij- powiedziała i przewróciła oczami.- Harry czy możemy pogadać?- zwróciła się do mnie Ruda.
-Jasne. Zaraz wrócę, Ron- powiedziałem i wstałem od stołu.
Wyszliśmy z Wielkiej Sali i weszliśmy do jakiejś pustej klasy. Przepuściłem Ginny w drzwiach, zamknąłem je i wyciągnąłem różdżkę.
-Muffliato- mruknąłem. Schowałem różdżkę i odwróciłem się do dziewczyny.- O co chodzi?- powiedziałem cicho i przyciągnąłem ją do siebie.
-Harry, nie teraz- powiedziała i wyrwała się z mojego uścisku.- Chodzi o Mionę.
Wyprostowałem się od razu. Jeśli chodziło o Hermionę zawsze byłem gotów zrobić wszystko. Była dla mnie jak siostra.
-Co się stało?
-Spokojnie- powiedziała gryfonka i chwyciła moją dłoń. Od razu się uspokoiłem. Zaczęła kciukiem rysować kółka na mojej dłoni.- Chodzi o to, że chciałam się o coś zapytać.
-Mów, kochanie- powiedziałem i uśmiechnąłem się zachęcająco. Ona przygryzła wargę, jakby się wahała.
-Chciałam się zapytać o to już dawno, ale jakoś tak nie było okazji- zaczęła w końcu.- Słyszałeś o tym incydencie w naszej wieży?- musiałem chwilę się zastanowić. Potem do mnie dotarło do czego ona zmierza. Skinąłem tylko potwierdzająco głową.-Czy…- zrobiła krótką pauzę.- wiesz czy Ron był z Mioną szczery? Bo ja na przykład mam pewne wątpliwości. Poza tym, bądźmy szczerzy, między nimi się nie układa i…- mówiła dalej ale ja już jej nie słuchałem. Zastanawiałem się tylko czy powiedzieć jej czy nie powiedzieć. Też zauważyłem, że między nimi się nie układa i że Mionę chyba coś ciągnie do Malfoya, ale mimo wszystko Ron jest moim przyjacielem, ale uważam też, że Hermiona nie powinna z nim być, nie pasują do siebie…
-Harry? Słuchasz mnie w ogóle?- wyrwała mnie Ruda z rozmyślań.
-Szczerze? Nie- powiedziałem i uśmiechnąłem się do niej łobuzersko. Przewróciła oczami ale i tak zauważyłem, że się uśmiechnęła. Uwielbiała ten uśmiech a ja bardzo dobrze o tym wiedziałem.- Zauważyłem, że się im nie układa- zacząłem ważąc każde słowo.- I myślę, że chyba nie powinni ze sobą być. A odpowiadając na twoje pytanie. Ron nie do końca był z nią szczery.

***
Ginny
Wiedziałam! Po prostu swojego brata się zna. Wpatrywałam się w Harry’ego z uśmiechem na ustach. Byłam mu bardzo wdzięczna, że mi powiedział.
-Jak chcesz to mogę ci coś pokazać- powiedział a ja spojrzałam na niego pytająco.- Legilimencja- podpowiedział mi.
-Jesteś tego pewien?- zmarszczyłam czoło. Wszystko rozumiem ale myślę, że nikt nie chce aby ktoś mu właził do głowy.
-Tak- powiedział i znowu się uśmiechnął łobuzersko. Wyciągnęłam różdżkę.- Na trzy?- zapytał Wybraniec skupiając się na jakimś wspomnieniu. Przytaknęłam.- Raz, dwa, TRZY!
-Legilimens- szepnęłam.
Zobaczyłam pokój chłopaków w Wieży Gryffindoru. Na łóżku siedział Harry i przeglądał podręcznik do obrony przed czarną magią.
Po sekundzie do pokoju wleciał Ron. Jego twarz była cała czerwona.
-Stary, zrobiłem coś głupiego- powiedział i usiadł ciężko naprzeciwko Pottera.
-Co się stało? Myślałem, że uczysz się z Parvati na dole- powiedział nieświadom niczego brunet.
-Bo uczyliśmy się- zmieszał się Weasley.- Ale potem jakoś tak zaczęliśmy rozmawiać o wojnie, drugiej bitwie i ona się rozpłakała. No i potem jakoś tak wyszło, że pocałowałem ją- powiedział i zrobił się jeszcze bardziej czerwony, co było aż nieprawdopodobne.- I wtedy weszła Hermiona.
-Cooo?!- Harry wybałuszył oczy i wstał z łóżka.- Ron, ty chyba jednak jesteś idiotą- powiedział Harry i usiadł z powrotem.
-Harry, ja teraz nie wiem co robić.
-Kochasz Hermionę?- zapytał od razu Złoty Chłopiec.
-No tak-bąknął rudzielec.- Chyba. Ale Parvati…- powiedział po chwili szeptem.
-Jeśli tak to powinieneś to jak najszybciej odkręcić. Najlepiej jutro rano- przerwał mu od razu.
-Spróbuję- powiedział Ron.
Teraz obraz rozmył mi się przed oczami. Wirowałam wokół różnych wspomnień, aż wreszcie zatrzymałam się.
Stałam na błoniach obok dużego dębu. Za nim chował się Harry i przyglądał się komuś nad jeziorem. Obróciłam się w tamtą stronę i zobaczyłam Rona obejmującego Parvati.
-Harry- usłyszałam za plecami głos. To był Seamus.- Czy mógłbyś mi pomóc? Chodzi o obronę przed czarną magią- zapytał.
Wspomnienie znowu się rozmazało. Głupi Finnigan! Gdyby nie przerwał to może bym zobaczyła czy coś się stało nad jeziorem.
Potem wylądowałam w klasie obrony przed czarną magią. Zdziwiłam się ale widocznie było tutaj coś istotnego, co Harry chciał mi pokazać.
Ćwiczyli na tej lekcji zaklęcie patronusa. Stałam obok Harry’ego. Wyczarował jelenia, który od razu pobiegł wokół sali.
Mój wzrok zatrzymał się na Mionie, która stała obok Malfoya. Ćwiczyli razem. Po chwili wyczarowali patronusy równocześnie.
Pomknęły w moją stronę a ja nie mogłam się nadziwić. Wydry? Co prawda, Miona mi mówiła o tej sytuacji ale zobaczyć ją…
Znowu wirowałam aż w końcu wylądowałam na łące, gdzie Miona miała wyprawiane urodziny.
Harry wpatrywał się w dwójkę osób. Kiedy się przyjrzałam, zobaczyłam, że to była Hermiona i Tleniona Fretka.
Wyciągnął z kieszeni spodni jakąś paczuszkę. Zdziwiłam się, ponieważ nie widziałam tej sytuacji. Obejrzałam się i zobaczyłam samą siebie wśród tańczących. No tak…
Wróciłam do pary czarodziejów stojących trochę dalej od tańczącego tłumu. Malfoy właśnie zakładał Mionie jakiś naszyjnik.
Odwróciła się do niego i zobaczyłam srebrnego kota ze szmaragdowymi oczami. Teraz połączyłam fakty. Po imprezie zastanawiałam się od kogo dostała ten wspaniały prezent.
Wspomnienie na chwilę się rozmyło by po chwili pokazać tę dwójkę w tańcu. Na twarzy Miony zobaczyłam ogromne szczęście. Byli wpatrzeni w siebie i nie zwracali uwagi na nikogo dookoła.
Opuściłam umysł Harry’ego. Rozumiałam co zaczynał podejrzewać. Spojrzałam na niego porozumiewawczo. Oboje myśleliśmy tak samo. Ron nie powinien być z Mioną. Nie pasują do siebie, poza tym, mój durny brat chyba coś poczuł do Parvati, a i tak Miona powinna być z Malfoyem. Nie wiedziałam, że kiedykolwiek tak pomyślę.
-Dziękuję ci- powiedziałam i wtuliłam się w swojego chłopaka. Jak powiem Mionie…
-Tylko niemów jej tego, nie powinniśmy się wtrącać w ich sprawy. Jeśli nie mają być ze sobą to nie będą, ale jeśli teraz im powiemy…- powiedział. Na początku chciałam zaprotestować ale po chwili doszłam do wniosku, że Harry ma rację.
-Zaraz zaczną się lekcję- powiedziałam i pocałowałam go na pożegnanie. Kiedy się od siebie oderwaliśmy poszłam do drzwi.- Do zobaczenia- wyszłam z klasy i skierowałam się w stronę sali zaklęć.
***
Hermiona
Siedziałam w bibliotece i pisałam kolejny esej z transmutacji. Ostatnio McGonagall zadawała nam eseje z lekcji na lekcję. Teraz pisałam o transmutacji przedmiotów nieożywionych w ożywione.
-Ty jesteś Hermioną Granger, prawda?- usłyszałam za sobą jakiś dziewczęcy głos. Odwróciłam się i ujrzałam jedenastoletnią gryfonkę ze stosem ksiąg w ręku. Rozpoznałam ją z Ceremonii Przydziału. To była Annie Trenstred.
-Tak, to ja jestem Hermiona- odparłam trochę zdziwiona. Dziewczynka uśmiechnęła się i położyła książki obok mnie.
-Potrzebuję twojej pomocy- powiedziała i usiadła obok.
Poprosiła mnie o pomoc w napisaniu eseju z eliksirów i poćwiczeniu zaklęć. Potem zaczęłyśmy rozmawiać o historii magii. Bardzo dobrze czułyśmy się w swoim towarzystwie.
Przyjrzałam się jej badawczo. Miała duże zielone oczy, w których zawsze gościły wesołe iskierki. Blond włosy miała spięte w luźnego koka, z którego wymsknęło się parę niesfornych kosmyków. Jej szata wyglądała bardzo schludnie. Doszłam do wniosku, że bardzo mi przypomina mnie samą z pierwszej klasy, tyle że ja zamiast pięknych blond włosów miałam brązowe gniazdo na głowie.
-Oooo! Czy ja dobrze widzę?- wskazała na moją otwartą torbę.- Czy to „Szlachectwo naturalne, czyli genealogia prawdziwych czarodziejów”?
-Tak. Pożyczyłam niedawno- powiedziałam i wyjęłam książkę.
-Ale to chyba nie z biblioteki? Wszędzie jej szukałam, bo potrzebowałam na historię magii, ale tutaj nie znalazłam.
-Nie, ona nie jest z biblioteki.
-Czy…- zawahała się i spojrzała mi w oczy.- Czy mogę ja zobaczyć? Oczywiście, zaraz ci oddam- dodała szybko.
-Tak, jasne- roześmiałam się i podałam jej książkę. Tak, jesteśmy do siebie bardzo podobne.
Otworzyła na zaznaczonej stronie. Ostatnio próbowałam znaleźć potomków Roveny Ravenclaw. Niestety, tak jak przewidywałam, było trudno wyśledzić jej ród. Zatrzymałam się na osiemnastym wieku. Potem trop znowu się urywał.
-Szukałaś potomków Roveny Ravenclaw, prawda?- zapytała z uśmiechem.
-Tak, ale nie mogę znaleźć żadnych wzmianek historycznych o następnych pokoleniach- westchnęłam ciężko.
-Ale zobacz- powiedziała do mnie a ja się przysunęłam, żeby widzieć co mi pokazuje.- Widzisz Edgara Forestwicka?- zapytała a ja skinęłam głową. To był ostatni potomek, którego znalazłam.- Tutaj jest napisane, że związał się z Mary Hantingson, a o ile dobrze widziałam- przewróciła parę stron.- to tutaj masz dalszą część rodu, tyle że zaczynającą się od Katherine Forestwick-Hantingson, ich córki- nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Wcześniej nie widziałam tej strony. Już wcześniej zauważyłam, że ta książka sprawia mi problemy. Najwidoczniej od razu wyczuwa „szlamy” i po prostu nie pokazuje dużej części zawartości.
Nagle mnie olśniło. No tak!
-Dziękuję!- uśmiechnęłam się szeroko do Annie i wyjęłam różdżkę.- Ostendite miti*- szepnęłam. Książka od razu zrobiła się grubsza. Otworzyłam ją i zobaczyłam dużo nowych informacji.
-Super!- usłyszałam gryfonkę.- Ja też tak będę umiała?
-Tak- odpowiadam z uśmiechem.- Ale to już trochę bardziej zaawansowana magia.
Byłam tak bardzo jej wdzięczna. Dzięki temu będę mogła w końcu odszukać potomka Roveny Ravenclaw!
-Annie?- usłyszałam zza regału jakiś głos chłopięcy głos.
-Zaraz idę Daniel- powiedziała w przestrzeń dziewczynka. Zauważyłam, że zarumieniła się lekko.- Hermiono- zwróciła się do mnie.- dziękuję ci bardzo za to, że mi pomogłaś i za tak miło spędzony czas.
-Nie ma sprawy. Jak będziesz potrzebowała pomocy to znajdziesz mnie w bibliotece- blondynka zaczęła zbierać swoje książki. Miała już pokaźny stos.- Poczekaj- powiedziałam i wzięłam jej torbę. Machnęłam różdżką.- Zobacz, to co rzuciłam na twoją torbę to było zaklęcie zmniejszająco –zwiększające. Patrz uważnie- wzięłam od niej książki i włożyłam je do dość małej torby. Dziewczynka patrzyła na mnie z otwartą buzią. Roześmiałam się ale po chwili uspokoiłam.- Jak będziesz chciała cofnąć zaklęcie, to przyjdź do biblioteki.
-Annie, idziesz?- zza regału wyszedł przystojny i dosyć wysoki jak na swój wiek szatyn z brązowymi oczami.  Blondynka znowu się lekko zarumieniła.
-To do zobaczenia Hermiono- powiedziała do mnie.
-Do zobaczenia- powiedziałam i przytuliłam się do niej.- Powodzenia- szepnęłam jej do ucha tak aby Daniel nas nie usłyszał.
-Dzięki- odszepnęła a potem poszła za chłopakiem.
Stałam tak jeszcze przez chwilę z uśmiechem na ustach. Może jednak się myliłam. Kiedy ja byłam w pierwszej klasie, nie zwracałam uwagi na chłopaków. Siedziałam tylko z nosem w książkach. Annie to po prostu taka lepsza wersja mnie.
Miałam nadzieję, że kiedyś będą ze sobą.


-----------
*Ostendite miti- zaklęcie wymyślone przeze mnie. Jak się pewnie domyślacie- z łaciny :D. Oznacza "Pokaż mi", choć tak naprawdę powinno być Ostendite mihi ale stwierdziłam, że "miti" lepiej brzmi xd Aha i to nie jest zaklęcie aperacjum! Aperacjum ujawnia atrament sympatyczny, a moje zaklęcie to coś troche bardziej skomplikowanego, bo ukazuje ukryte strony książki i jej zawartość, poza tym to jest dość trudne zaklęcie.

Jak widzicie Miona zyskała nową przyjaciółkę- Annie. Bardzo mi się podoba ta postać. Ravy mi zwróciłą uwagę na to, że Annie jest trochę zbyt dojrzała jak na swój wiek. Może tak jest ale chciałam, żeby taka była. Mądra, dojrzała i w ogóle. Miona się z nią utożsamia. Myślę, że często będą się ze sobą spotykały, ale jeszcze zobaczymy ;). Daniela wstawiłam, ponieważ tak jakoś wyszło. Annie to taka trochę przerobiona wersja Hermiony. Zakochana od pierwszego wejrzenia w jednym z gryfonów (co oznacza, że od razu była zainteresowana chłopakami) no i jeszcze te włosy. Musiałam tak z tym gniazdem :D Nie mogłam się powstrzymać :D
W następnym rozdziale będzie lekki przeskok w czasie. Akcja wlecze się za wolno. Możecie wierzyć, że w następnym rozdziale będzie coś naprawdę ważnego.

Stwierdziłam, że chyba za dużo piszę xd Mam nadzieję, że Wy też się tak rozpiszecie ;) Uwielbiam długie komentarze, choc oczywiście nie wymagam od Was, żeby były długie. Piszcie to co Wam przyjdzie do głowy, nawet jak będzie głupie albo nie miłe czy chamskie ;) Moze być nie poukładane logicznie i wgl i wgl ale naprawdę chcę wiedzieć co myślicie.
Dobra, koniec :D Czekam na Wasze komentarze ;) 

8 komentarzy:

  1. No nareszcie tyle czekalam i jest ale w jakim stylu ❤️ Rozkrecasz sie z tym opowiadaniem i intryguje mnie poczatek aj juz czekam na kolejny rozdzial. Super rozdzial poprostu go kocham

    OdpowiedzUsuń
  2. Jupi!! Rozdział boski aww <3 Bardzoooo lubie twoje opowiadanie jest boskie pozdrawiam Angel

    OdpowiedzUsuń
  3. Opowiadanie jest okej. Dobrze że wprowadziłaś nowe postacie i zaklęcia. Życzę powodzenia.
    Passiflora

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Genialny 😊 jak zwykle. Chociaż dialogi leżą i proszą o powstanie ;-)
    Yoshito

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, wiem, że moje dialogi są okropne... Właśnie dlatego nie napiszę Sevmione, bo przy Sevmione trzeba mieć talent do dialogów
      Ten blog i tak jest tylko testowy i w sumie pierwszy i ostatni
      Miona

      Usuń