wtorek, 30 września 2014

Rozdział 9

Taaaddaaaaaam :D Cieszę się, ze wreszcie wstawiam ten rozdział. Przepraszam Was jeszcze raz bardzo mocno :* I dziękuję mojej kochanej becie, Moni za poprawienie.
Rozdział dedykuje Ziolowanej Zakręconej, mojej kochanej Moni i oczywiście Alicji, która mnie zachęcila do pisania.
Czytasz-komentujesz.




***
Hermiona

Leżałam na czymś miękkim. Wokół rozchodził się przyjemny zapach, którego nie potrafiłam zidentyfikować. Otworzyłam leniwie oczy. Okazało się, że leżę w swoim dormitorium. Przytuliłam się do czerwonej poduszki i wzięłam głęboki wdech. Poczułam ten sam zapach co w moim śnie.
Otworzyłam szerzej oczy i usiadłam na łóżku. W moich nogach leżał  rudy kłębek cicho pomrukując. Uśmiechnęłam się do niego i mocno przeciągnęłam. Odsunęłam krwistoczerwone zasłony. Spojrzałam na godło Gryffindoru.
Wspomnienia do mnie wróciły. Pokój wspólny, kanapa i Parvati z Ronem. W moich oczach zebrały się łzy a w głowie poczułam ból. Efekt wypitego wczoraj alkoholu. Sięgnęłam pod poduszkę po różdżkę.
 -Accio eliksir otrzeźwiający- wymruczałam słabym i zapłakanym głosem. W mojej ręce wylądowała fiolka z niebieskim płynem. Odkorkowałam ją i wypiłam duszkiem. Ból głowy od razu minął.
Poszłam do łazienki aby się uszykować. Po moich policzkach nadal płynęły łzy. Jak Ron mógł mi cos takiego zrobić?
Weź się w garść, Miona!- pomyślałam i odkręciłam kurki. Woda od razu zaczęła napełniać wannę a ja wlałam mój cynamonowy żel. Odwróciłam się na pięcie i wróciłam do pokoju po rzeczy. Choć próbowałam się uspokoić, z moich oczu nadal leciały łzy. Wróciłam do łazienki i weszłam do wanny.
Przypomniałam sobie wszystkie chwile spędzone z Ronem, a potem szóstą klasę, kiedy zawołał mnie zamiast Lavender i kiedy w czasie wojny powiedział, że mnie kocha.
Uspokój się!
 A potem przypomniałam sobie wszystkie wieczory spędzone z Parvati w naszym dormitorium w Wieży Gryffindoru.
Wyszłam z wanny i osuszyłam się prostym zaklęciem. Włożyłam szatę, umyłam zęby, a potem zaplotłam moje włosy w skomplikowany warkocz. Oczywiście z pomocą różdżki.
Skierowałam się do dormitorium, wzięłam torbę z książkami i wyszłam. Na kanapie siedział Malfoy ubrany w szatę szkolną.
-Dzień dobry- powiedział uprzejmie.- Kawy?- zapytał i wskazał na ładny porcelanowy dzbanek, który stał na stole. Obok były dwa kubki, cukierniczka i mały dzbanuszek z mlekiem.
-Tak, poproszę- uśmiechnęłam się nieśmiało do ślizgona. Położyłam na ziemi torbę i usiadłam obok niego na kanapie.
-Jak się czujesz?- zapytał łagodnie i podał mi kawę z mlekiem.
-Bywało lepiej- mruknęłam i wzięłam od niego kubek.- Skąd wiedziałeś, że piję kawę z mlekiem?- zapytałam.
-Raz widziałem w Wielkiej Sali jak sobie przygotowujesz- uśmiechnął się do mnie ciepło a potem upił łyk swojej kawy.
Uświadomiłam sobie z kim rozmawiam i od kogo właśnie wzięłam kawę. Pomimo tego, że mnie pocieszał, nadal nie chciałam mu zaufać. Wyjęłam różdżkę.
-Reprehendo potum*- mruknęłam a z mojej różdżki wypłynęła biała mgiełka, która poleciała do mojej kawy. Wypłynęła z powrotem. Była beżowa.
-Spokojnie, dodałem tylko mleko i dwie łyżeczki cukru- zaśmiał się Draco.- Aż tak bardzo mi nie ufasz?
-Mam taki nawyk. Po wojnie nie wyzbyłam się, niektórych odruchów- uśmiechnęłam się blado.- Co nie zmienia faktu, że raczej ci nie ufam- upiłam łyk kawy.
-Dlaczego? Granger, ja naprawdę się zmieniłem- powiedział cicho a jego oczy wpatrzyły się w jakiś odległy punkt jakby wspominał. Przypomniałam sobie moja rozmowę z Ginny. Biedny Draco.
-Idę na śniadanie- przerwałam jego rozmyślania i wstałam. Malfoy też wstał i założył sobie na ramię czarną torbę. Uśmiechał się lekko. Patrzył na mnie z troską ale w jego oczach dostrzegłam też wesołe iskierki. Przypomniałam sobie wczorajszy wieczór i objęłam nieśmiało jego szyję.
- Dziękuję za wczoraj- szepnęłam mu do ucha, a on objął mnie w pasie.
-Drobiazg. Tylko proszę cię, nie płacz z powodu tego dupka. Olej go- ---powiedział i ścisnął mnie mocniej.
-Dobrze- powiedziałam i wyślizgnęłam się z jego ramion i poszłam w stronę Wielkiej Sali.
Malfoy szedł za mną, ale nie odzywaliśmy się do siebie. Doszliśmy na miejsce. Zajrzałam do środka i spojrzałam na stół gryfonów. Na razie siedzieli tam tylko Seamus z Deanem i jakieś pierwszoroczniaki. Westchnęłam głęboko.
-Dasz radę- usłyszałam szept ślizgona przy moim uchu.
Zacisnęłam pięści i poszłam do stołu. Na szczęście nikt nie zwracał na mnie uwagi. Usiadłam przy stole i nałożyłam sobie jajecznicę i kilka tostów.
Wyjęłam z torby pergamin i napisałam parę słów do rodziców, aby się nie martwili. Przeczytałam list kilka razy i schowałam go do torby. Spojrzałam na zegarek. Do rozpoczęcia lekcji miałam jeszcze dwadzieścia minut. Stwierdziłam, że zdążę dojść do sowiarni. Złożyłam list i spakowałam go do torby. Dokończyłam pośpiesznie jajecznicę i wstałam od stołu.
-Hermiono- usłyszałam za sobą męski głos. Odwróciłam się.
-Daruj sobie- powiedziałam chłodno do Rona stojącego przede mną ze smutną miną. Wyminęłam go i już miałam iść kiedy poczułam jego rękę na moim nadgarstku.
-Porozmawiajmy- spojrzał mi w oczy a ja dostrzegłam w nich ból i cierpienie. Moje serce trochę zmiękło, ale po chwili przypomniałam sobie wczorajszą sytuację.
-Nie mamy o czym- syknęłam ze złością. Wyrwałam rękę z jego uścisku i szybkim krokiem ruszyłam do wyjścia.
-Miona!- usłyszałam jeszcze głos Rona, a potem zaczęłam biec ile sił w nogach do sowiarni. W moich oczach zebrały się łzy.
Nie, Miona! Nie będziesz się wypłakiwać przez tego dupka!- pomyślałam.
Dostałam kolki więc trochę zwolniłam. Próbowałam uspokoić oddech. Po chwili doszłam do sowiarni.
Weszłam do środka. Na ziemi było pełno odchodów i resztek po łowach. Podeszłam do ładnej brązowej sowy. Przywiązałam jej list do nóżki, a ona otworzyła bursztynowe oczy.
-Huuu-huuu!- zachuczała na pożegnanie i wyleciała z sowiarni.
Odwróciłam się i poszłam na lekcje.

***
Draco
-Miona!- krzyknął za nią Łasic a ja ścisnąłem w ręce widelec tak że pobielały mi knykcie. Byłem niewyobrażalnie wściekły. Najpierw zdradza Hermionę z jakąś tam Patil, a teraz chce pogadać.
Trzeba było się zastanowić zanim to zrobiłeś idioto!- pomyślałem zezłoszczony.
-Smoku, uspokój się- szepnął do mnie Diabeł.
-Aż tak to widać?- zapytałem cicho Blaise’a.
-Ja to widzę, inni nie- powiedział do mnie i się uśmiechnął.
-Serio?- uśmiechnąłem się do niego kpiąco.
-Zbyt długo cię znam- powiedział i mrugnął do mnie porozumiewawczo.- Smoku?
-Tak?
-Myślisz, że Wiewiórka chodzi ciągle z Potterem?- zakrztusiłem się sokiem dyniowym. Blaise jednak nic sobie z tego nie robił. Miał tylko zmarszczone czoło i rozmarzony wzrok.
-Diable, nie mów, że się zakochałeś w Weasley’ównej- powiedziałem rozbawiony.
-Nawet jeśli, to co z tego?- zapytał rzucając mi wyzywające spojrzenie.
-Nic, nic- powiedziałem od razu.- Nie wiem czy nadal chodzi z Potterem. Ale chyba tak. Sam zobacz- przy stole gryfonów pojawiła się rudowłosa dziewczyna. Pocałowała namiętnie Bliznowatego i trzymając się za ręce usiedli do śniadania. Blaise zacisnął pięści.
-Cześć chłopaki!- usłyszałem za sobą dobrze mi znany głos Pansy.- Co ci się stało Diable? Masz minę jakbyś chciał kogoś zamordować- powiedział ślizgonka i usiadła pomiędzy mną, a Zabinim.
-Bo tak jest- powiedziałem do niej teatralnym szeptem.
-Nie ważne- mruknął mój najlepszy przyjaciel.- Zjadłaś już Pansy?
-Jakbyś nie zauważył to dopiero co usiadłam przy stole- prychnęła ślizgonka.- Ale możemy iść, wezmę tosty ze sobą- chwyciła resztę swojego śniadania i wszyscy odeszliśmy od stołu.
-Co mamy pierwsze?- spytałem.
-Chyba transmutację- mruknęła Pansy i ugryzła kawałek tosta.
-Cudownie- uśmiechnąłem się do siebie. To oznaczało lekcję z Granger.
Zaszliśmy pod klasę transmutacji. Oprócz nas było jeszcze paru innych ślizgonów i Hermiona z nosem w książce.
Uśmiechnąłem się na jej widok, ale postanowiłem nie przeszkadzać jej w czytaniu, przynajmniej na razie.
Po paru minutach zeszli się już wszyscy, a z sali wychyliła się McSztywna.
-Wchodźcie - powiedziała i wróciła do klasy.
Kiedy  ostatni uczeń zamknął drzwi wszyscy ustawili się na swoich miejscach.
-Mam nadzieję, że dzisiaj się już komuś uda. Panno Granger, proszę jeszcze raz pokazać reszcie klasy- zwróciła się do Hermiony, a ta spojrzała na mnie pytająco. Skinąłem głową dając jej pozwolenie.
-Tylko nie fretka, okej?- zapytałem i wszyscy zachichotali.
-Postaram się- powiedziała Miona. Machnęła różdżką i poczułem, że się kurczę. Mrugnąłem i znowu widziałem na czarno - biało. Poruszyłem się i coś zagrzechotało. Z mojego gardła wydobył się syk. No tak, skoro nie fretka to wąż.
Podpełzłem do lustra opartego o ścianę. Zobaczyłem grzechotnika. Patrzył na mnie przenikliwym wzrokiem. Podejrzewałem, że pewnie jestem w kolorze piasku, choć nie wiedziałem do końca. Wiedziałem, że jestem jasny.
Potrząsnąłem ogonem i zagrzechotałem wesoło. Potem wydałem krótki syk.
-Wystarczy panno Granger. Dwadzieścia punktów dla Gryffindoru- powiedziała dyrektorka.- Pan Malfoy chyba chce już wrócić do swojej normalnej postaci- na potwierdzenie syknąłem przeciągle.Prefekt machnęła różdżką, a ja znowu przybrałem swoją normalną postać.
-Do roboty- powiedział nauczycielka i zajęła się poprawianiem esejów. Wszyscy zajęli się zaklęciem.
-Twoja kolej- usłyszałem głos gryfonki.
-Animalus mutatio- powiedziałem. Znowu nic nie wyszło.- Dlaczego akurat grzechotnik?- zapytałem rozbawiony i znowu spróbowałem rzucić zaklęcie. Nic z tego.
-Ponieważ tylko to mi przyszło do głowy. Kojarzysz mi się z fretką, ewentualnie wężem- uśmiechnęła się do mnie.
-Animalus mutatio- znowu nic.
-Może spróbuj zastosować moje rady z poprzedniej lekcji? - zapytała uprzejmie.- Tylko pamiętaj, żeby pomyśleć o jakimś konkretnym zwierzęciu. Czytałam o okropnych przypadkach transmutacji, kiedy czarodziej niezbyt dobrze się skupiał- wzdrygnęła się lekko.
-Spróbuję- powiedziałem cicho. Skupiłem się na tym co mi mówiła i spróbowałem jeszcze raz. Już wiedziałem co wybiorę.- Animalus mutatio- poczułem moc spływającą z mojej różdżki, a Granger zaczęła się kurczyć. Przybrała postać pięknej brązowej kotki. Zamrugała kilka razy swoimi orzechowymi oczami i skierowała się powolnym krokiem w stronę lustra.
-Wspaniale panie Malfoy, dwadzieścia punktów dla Slytherinu- powiedziała dyrektorka, a ja się lekko skłoniłem.
Hermiona stała przed lustrem przypatrując się swojemu odbiciu. Wygięła grzbiet w dół i miałknęła przeciągle. Nawet kiedy była kotem, jej głos był wspaniały. Usiadła przed lustrem i zaczęła leniwie machać ogonem. Potem spojrzała na mnie znacząco swoimi ciepłymi oczami. Zobaczyłem w nich zadowolenie i pochwałę. Była dumna z tego, że udało jej się nauczyć mnie tego zaklęcia.
-Hominis mutatio- powiedziałem, a przed lustrem znowu stała Granger.
-Widzisz, jak chcesz to potrafisz- powiedziała, skinęła głową i uśmiechnęła się do mnie ciepło. Potem wróciła na miejsce, a reszta klasy znowu zaczęła ćwiczyć.
-Dlaczego akurat kot?- zapytała mnie i uniosła brwi.
-Ponieważ tylko to mi przyszło do głowy- zacytowałem gryfonkę.
Do końca lekcji Hermiona zamieniła mnie jeszcze raz w fretkę i grzechotnika. Ja oprócz kota, postanowiłem zamienić ją w sowę. Jako sowa tez wyglądała bardzo ładnie. Zarobiliśmy po sześćdziesiąt punktów dla swoich domów.
Oprócz nam udało się jeszcze Potterowi zamienić Weasley’a w lwa, Pansy transmutowała Blaise’a w panterę, a on ją w pięknego charta.
-Dziękuję wam bardzo za tę lekcję- powiedziała profesorka.- Ci, którzy jeszcze się nie nauczyli, będą musieli dokonać tego we własnym zakresie- usłyszałem pomruki niezadowolenia.- Za tydzień będziecie to zdawać. Aha, przynieście na następną lekcję wypracowanie na ten temat. Dziękuję, możecie już iść- wszyscy wzięli swoje torby i skierowali się do wyjścia.
-Dziękuję- powiedziałem do Miony.- Praca z tobą to była przyjemność.
-Ja też dziękuję- powiedziała i uśmiechnęła się do mnie. Zauważyłem na jej twarzy chwilowe wahanie.- Jeśli chcesz, możemy z sobą ćwiczyć na transmutacji- powiedziała niepewnie.
-Bardzo chętnie- powiedziałem.
-Do zobaczenia, Malfoy- powiedziała i szybkim krokiem poszła na następną lekcję.
Z uśmiechem na twarzy ruszyłem na zaklęcia ciągle wspominając transmutację i ciepły uśmiech pięknej gryfonki.

-------------
Mam nadzieję, że się podoba ;) Chcę poznać Wasze opinie ;)

13 komentarzy:

  1. <3 <3 <3 OMG świetne :* ja chce już następny <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za twój komentarz :* Wiele on dla mnie znaczy ;) Postaram sie jak najszybciej napisac kolejny ale nic nie obiecuje, możliwe, ze będzie w poniedziałek ale nie wiem

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Cieszę się :3 Przepraszam jeszcze raz za tak długą przerwę :/

      Usuń
  3. Boskie. Nie można się oderwać. Gratuluję. Oby tak dalej :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Genialne *.* A myślałaś o tym, by zamiast mieszać w życiu miłosnym Rona i Hermiony, trochę namieszać u Draco? Np. dodać tu Pansy? :D Przecież zawsze wydawała się zainteresowana Ślizgonem. :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To tak nie wygląda... Pansy na pewno nie, a czemu dowiesz się w rozdziale 24, który zaraz wstawię ;) Ale namieszam, jeszcze zobaczysz :*
      Pozdrawiam,
      Hermiona :*

      Usuń
  5. Już rozumiem �� Masz świetny styl pisania. Nie przerywaj bloga. Rozdział 24 świetny. A co do Draco czekam na komplikacje. Pozdrawiam i weny życzę.����

    OdpowiedzUsuń
  6. Genialne :-) jak zwykle zresztą. Później napiszę coś więcej, na razie się wciągnąłem :-)
    Yoshito

    OdpowiedzUsuń