wtorek, 2 września 2014

Rozdział 7

Przepraszam Was. Po tym jak wróciłam od przyjaciółki nie miałam weny. Kiedy siadałam przy komputerze nie wiedziałam co robić. Po prostu brakowało mi słów. Przepraszam, że ten rozdział taki krótki ale chciałam dla Was wstawić COKOLWIEK. To jest pierwszy i ostatni krótki rozdział. W sobotę postaram się coś napisać ale nie wiem jak to będzie z lekcjami... Wiecie jak ma się zdawać sumy to nauczyciele raczej nie będą tacy łaskawi.
Moniu, przepraszam, ze nie dałam ci do zabetowania ale chciałam to jak najszybciej wstawić. Mam nadzieję, ze nie zrobiłam zbyt dużo błędów ;)
Czytacie- komentujcie



***
Hermiona
Szłam na śniadanie do Wielkiej Sali. Rozmyślałam o Malfoyu. Pomimo tego, że się zmienił, miałam blokadę żeby się zaprzyjaźnić. Przecież to takie wbrew naturze. Miły Malfoy? Nie to na pewno był jakiś przekręt.
Kiedy rano się obudziłam, postanowiłam, ze będę się zachowywać tak jak było przez wszystkie lata. Będę dla niego chłodna i nie dam się zwieść. Będą nas łączyły tylko obowiązki prefektów naczelnych. Potem jednak kiedy wychodziłam z dormitorium i go zobaczyłam, przez ułamek sekundy moje postanowienia zeszły na dalszy plan. Miał taki słodki wyraz twarzy. Na szczęście szybko się opamiętałam.
Doszłam do Wielkiej Sali. Drzwi były otwarte. W środku siedziało tylko paru uczniów. Ruszyłam do stolika Gryffindoru i zajęłam miejsce.
-Cześć Miona- powiedziała ruda siadając naprzeciwko mnie.- Cieszę się, że będziemy mogli opuszczać Hogsmeade. Lubię tam bywać ale czasem fajnie będzie pójść gdzie indziej- uśmiechnęła się do mnie a ja odwzajemniłam uśmiech.- Podasz mi tosty?- zapytała Ginny.
Jadłyśmy przez chwilę w milczeniu. Po paru minutach pojawił się Harry z Ronem. Rudy od razu zaczął jeść.
-Jak się czujesz po wczoraj?- zapytał Wybraniec troskliwie.
-Chyba dobrze- mruknęłam i wzięłam łyk kawy.- Po lekcjach poszukam czegoś w bibliotece na temat Pierścienia.
-Dobrze. Będziesz potrzebowała pomocy?- pokiwałam przecząco głową. Chciałam pobyć trochę sama.- Ok, jak się czegoś dowiesz to wyślij mi patronusa, spotkamy się w Pokoju Wspólnym.
-To co idziemy na transmutację?- zapytał Ron wstając od stołu. 
Poszliśmy razem pod klasę transmutacji. Ginny rozstała się z nami i poszła na zaklęcia.
-Na pewno wszystko w porządku?- zapytał mnie Ron przytulając.- Harry mi wczoraj wszystko opowiedział.
-Tak, jest w porządku- powiedziałam i wtuliłam się w niego. Jego ramiona niedbale mnie obejmowały. Moje myśli powędrowały do wczorajszego wieczoru. Malfoy o wiele lepiej przytulał niż Ron.
O czym ty w ogóle myślisz?- skarciłam się.
-Możecie już wejść- wyrwał mnie z rozmyślań głos profesor McGonagall. Dopiero teraz uświadomiłam sobie, że nie wiedziałam z kim będziemy mieć transmutacje.
Bez słowa weszłam do klasy i zajęłam miejsce obok Parvati.
-Pewnie jesteście zdziwieni dlaczego ja was uczę transmutacji- zaczęła dyrektorka.- Ponieważ na razie wasz nowy nauczyciel nie mógł dotrzeć, ja będę was uczyć transmutacji i tymczasowo będę opiekunką Gryffindoru. Będzie tak aż do końca października-zakończyła swoją wypowiedź i zaczęliśmy rozmawiać o owutemach. Na pierwszej lekcji powtarzaliśmy materiał z poprzednich lat.
Zaczęłam notować. Uważnie słuchałam nauczycielki. Po chwili poczułam, ze ktoś się we mnie wpatruje. Odwróciłam wzrok od notatek i ujrzałam Malfoya, który się na mnie patrzył. Zupełnie zapomniałam o obecności ślizgonów. Posłałam mu mordercze spojrzenie i wróciłam do notatek.
-Panno Granger, proszę zamienić tego żółwia w dzbanek do herbaty- profesor McGonagall postawiła przede mną żółwia a ja spełniłam jej polecenie. Zamiast żółwia na moim stoliku stał piękny biały dzbanek z niebieskimi wzorkami.
-Wspaniale, pięć punktów dla Gryffindoru- powiedziała nauczycielka i uśmiechnęła się do mnie ciepło.
Zaczęliśmy ćwiczyć zaklęcia transmutujące. Dzbanek Parvati nadal był zielony. Spojrzałam na nią. Widać było, że znowu płakała i nie może się skupić.
-Może ci pomóc?- zapytałam a ona przytaknęła.- Zobacz, musisz pewniej trzymać różdżkę- po paru minutach ćwiczeń czarnowłosej gryfonce udało się wyczarować wspaniały dzbanek.- Widzisz, udało się- uśmiechnęłam się do niej.
-Dziękuję- powiedziała i ścisnęła moja rękę.
-Dobrze kochani, teraz idźcie na krótką przerwę, na następnej lekcji zaczniemy już nowy materiał- powiedziała profesor McGonagall i wszyscy poszli w kierunku wyjścia.
-Panno Granger, czy mogę prosić na słówko?- zatrzymał mnie głos nauczycielki. Podeszłam do niej. W klasie już było pusto.
-Czy wszystko w porządku?- dyrektorka przyglądała mi się badawczo.
-Tak, pani profesor.
-To dobrze. Pamiętaj, że zawsze możesz do mnie przyjść- spojrzałam jej prosto w oczy. Zobaczyłam w nich troskę.
-Oczywiście- odpowiedziałam i poszłam na przerwę.
Nie widziałam nigdzie Rona ani Harry’ego więc usiadłam przy klasie i wyciągnęłam sobie książkę.
-Co czytasz, Granger?- usłyszałam nad sobą męski głos.
-A co cię to obchodzi, Malfoy?- zapytałam nie odrywając wzroku od tekstu. Poczułam, że usiadł koło mnie więc pochyliłam się aby zasłonić litery włosami.
-Nie bądź taka- powiedział ślizgon z nutką zniecierpliwienia i rozbawienia.
-Spadaj, fretko- mruknęłam i znowu zagłębiłam się w lekturze. Po sekundzie jednak pożałowałam tych słów bo Malfoy zaczął mnie łaskotać.
-Przestań- krzyknęłam przez śmiech, nadal zasłaniając książkę.
-Najpierw pokaż mi co czytasz- powiedział blondyn z wrednym uśmiechem na ustach.
Nie chciałam dać tak łatwo za wygraną. Próbowałam go kopać i odpychać rękami ale on nic sobie z tego nie robił. Przez cały czas się śmiałam a on nie chciał przestać. Schowałam za siebie książkę, żeby nie miał do niej dostępu.
-Przestań- wydyszałam po chwili.- Przecież… wiesz… że… i tak… ze mną… nie wygrasz- śmiałam się pomiędzy słowami.
-Chyba śnisz- odpowiedział.
-Skoro tak- powiedziałam i zanim się zorientował wyciągnęłam różdżkę i rzuciłam na niego zaklęcie rozweselające. Widać było, ze się tego nie spodziewał. Zaczął się śmiać.
-Granger… ściągnij… to… zaklęcie- śmiał się Malfoy.
-To przeproś- spojrzałam na niego z rozbawieniem.
-Przepraszam- powiedział Malfoy pomiędzy napadami śmiechu. Chciałam jeszcze trochę go pomęczyć ale zlitowałam się nad nim bo zaczął się już dusić.
Dopiero po chwili zobaczyłam, ze wokół nas zebrał się mały tłum uczniów. Gapili się na nas z niedowierzaniem.
-No i po co to wszystko? Trzeba było od razu mówić, że czytasz Historię Hogwartu- powiedział Draco z uśmiechem. Trzymał w rękach mój egzemplarz Historii Hogwartu. Wyglądał tak słodko kiedy się tak uśmiechał.
Skończ!- skarciłam się w myślach ale też się uśmiechnęłam.
-Gdybym wiedziała, że to tak będzie…- zaczęłam.
-Wchodźcie już na lekcję- powiedziała profesor McGonagall. Wszyscy powoli wchodzili do klasy szepcząc między sobą. Co chwilę ktoś się odwracał w naszym kierunku.
Zarumieniłam się lekko. Podeszłam do Malfoya i wyrwałam mu książkę z rąk.
-Nigdy więcej tak nie rób- uśmiechnięta odwróciłam się na pięcie i weszłam do klasy.

-----
Mam nadzieję że sie podoba. I przepraszam, ze tak krótko. Następny na pewno będzie bardzo długi. Chciałam w tym rozdziale jeszcze napisać jak bedzie nadrugiej lekcji ale na razie nie... Potrzymam Was w niepewności 3:)

Hermiona :*
 

9 komentarzy:

  1. Kocham ten rozdział :D Jest taki słodziutki ;D Serio kocham ten rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. muiałam jakoś zrekompensować to że taki krótki xd Dziekuję za komentarz :3

      Usuń
  2. Fajny rozdzial. Czekam na nastepny. Zycze duzo weny.
    miloscDramione.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo mi sie podoba kiedy kolejny?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postaram sie napisać coś w sobotę ale nwm jak wyjdzie i jeśli wszystko pójdzie po mojej myśli to najpóźniej w poniedziałek będzie kolejny rozdział ;) Dziękuję za Twój komentarz <3 One bardzo motywują do działania, uwierz mi ;)

      Usuń
  4. Słodkooooo!!!!! :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Biedny Ron. Niegdy za bardzo za nim nie przepadałem, ale... cóż. Nawet nie wie co się święci... błahahaha
    Rozdział lekki, miły, zabawny :-)
    Yoshito

    OdpowiedzUsuń