wtorek, 9 września 2014

Rozdział 8

Witajcie! Przyszłam z nowym rozdziałem :3 Tym razem jest zabetowany wiec powinno Wam się lepiej czytać (Dziękuję ci Moniu :***) Jestem ciekawa co o nim sądzicie więc zostawcie jakiś komentarz, zadowole się komentarzem z anonima ;)
PS: Przepraszam za to drobne opóźnienie ale wczoraj nie byłam na laptopie i nie miałam jak wstawić.
Zapraszam do czytania ;)



***
Draco

Uśmiechnięty od ucha do ucha, wszedłem za brązowowłosą do sali transmutacji. Przez cały czas ją obserwowałem.
-Hermiono, czy mogę usiąść z Fay na tej lekcji?- zwróciła się do dziewczyny jedna z bliźniaczek Patil. Nigdy nie mogłem ich odróżnić.
Prawie wszyscy zajęli już miejsca. Do głowy przyszła mi pewna wspaniała myśl.
-Blaise- szepnąłem do przyjaciela.- Usiądź na tej lekcji z Pansy, dobrze?
Ślizgon był trochę zdziwiony tą prośbą, ale zgodził się i zajął miejsce obok Czarnej.
- Oczywiście- usłyszałem głos gryfonki. Odwróciła się i rozejrzała po klasie. Wszyscy już siedzieli w ławkach. Jedyne wolne miejsce było obok mnie. Kiedy to sobie uświadomiła stanęła jak wryta, a ja uśmiechnąłem się do niej kpiarsko.
-Panno Granger, proszę usiąść obok pana Malfoya- w sali rozległ się zniecierpliwiony głos McSztywnej.
Otrząsnęła się i zajęła miejsce obok. Widocznie mnie ignorowała. Wyjęła z torby pióro atrament i pergamin i zaczęła notować.
-Dzisiaj zajmiemy się bardzo zaawansowanym rodzajem transmutacji- zaczęła dyrektorka.- Mianowicie transmutacją ludzi w zwierzęta. Zaczniemy oczywiście od teorii. Przemienianie człowieka w zwierzę jest bardzo skomplikowana… - Hermiona zawzięcie robiła notatki podczas wywodu nauczycielki. Obserwowałem delikatne ruchy jej dłoni. Kiedy się skupiała uroczo marszczyła czoło i przygryzała dolną wargę.
-Mógłbyś przestać się na mnie gapić?- syknęła cicho nie odrywając oczu od notatek.
-A dlaczego ?- szepnąłem z rozbawieniem. Uwielbiałem ją denerwować.
-Bo sobie tego nie życzę?- przewróciła oczami,  już się nie odzywaliśmy.
McGonagall właśnie pokazywała ruchy różdżką, a cała klasa powtarzała.
-Teraz w parach spróbujecie transmutować siebie na zmianę- wszyscy wstali z miejsc.- Bądźcie w takich parach jak teraz ze sobą siedzicie.
Uśmiechnąłem się do Hermiony. Ona miała minę jakby właśnie odwołano Boże Narodzenie. Szybko się jednak otrząsnęła i do mnie podeszła.
-No to do dzieła- powiedziała opiekunka Gryffindoru i zaklęciem odsunęła stoły na bok.
Stanąłem naprzeciwko Hermiony. W klasie słychać było głosy uczniów próbujących transmutować swojego partnera.
-Ty pierwszy- powiedziała gryfonka i stanęła przede mną.
-Animalus mutatio- powiedziałem ale nic się nie stało. Spróbowałem jeszcze trzy razy.- Dlaczego dzisiaj rano się do mnie nie odzywałaś?- zapytałem nagle, nadal próbując transmutować dziewczynę tym razem niewerbalnie.
- A co cię to obchodzi, Malfoy? Poza tym, nie czas na takie rozmowy.
-Przecież możemy sobie porozmawiać- uśmiechnąłem się do niej ciepło.- Animalus mutatio- próbowałem ponownie rzucić zaklęcie. Stwierdziłem, że najpierw nauczę się je wymawiać.- To dlaczego się do mnie nie odzywałaś?
-Nie miałam humoru- prychnęła brązowooka.
-Ach tak?- mruknąłem po kolejnej nieudanej próbie transmutacji.
-Od kiedy wielkiemu arystokracie zależy na rozmowie ze szlamą?- zapytała sarkastycznie.
-Animalus mutatio- spróbowałem jeszcze raz, ale znowu mi nie wyszło.
-Za bardzo przekrzywiasz różdżkę w prawo i źle wymawiasz zaklęcie- powiedziała do mnie tonem znawcy.- Przy słowie mutatio musisz zakcentować „ta”.
-To może skoro jesteś taka mądra, to sama spróbuj- prychnąłem.
-Animalus mutatio- powiedziała Hermiona i poczułem, że się kurczę. Mrugnąłem i zobaczyłem, że wpatruje się we mnie cała klasa. Coś tu jednak było nie tak. Dlaczego oni są czarno-biali? Gryfonka uśmiechała się do mnie z triumfem wymalowanym na twarzy.
-Wspaniale panno Granger!- usłyszałem okrzyk profesorki.- Pięćdziesiąt punktów dla Gryffindoru. Nie spodziewałam się, że komuś się uda.
Chciałem zapytać co właściwie się tutaj dzieje, ale z mojego gardła wydobył się tylko jakiś dziwny pisk. Potem do mnie dotarło to co się stało. Podbiegłem do lustra opartego o ścianę i zobaczyłem fretkę z szarymi oczami. A jednak jej się udało. Stanąłem na dwóch łapach, a cała klasa się roześmiała.
-Hominis mutatio- usłyszałem za sobą słodki głos Granger. W lustrze zobaczyłem siebie w normalnej postaci. Spojrzałem na klasę. Znowu widziałem w kolorze!
-Dobra przyznaje, potrafisz- zwróciłem się do Hermiony i uśmiechnąłem się.
-Wracajcie do pracy- powiedziała McSztywna i usiadła za biurkiem. Wszyscy zajęli miejsca i znowu zaczęli próbować.
-Dlaczego akurat fretka?- zapytałem gryfonki, która promieniała ze szczęścia.- Nie mogłaś pomyśleć o jakimś innym zwierzęciu?
-Przykro mi, ale zawsze będziesz już mi się kojarzył z fretką- powiedziała i szczerze się roześmiała. Zrobiłem kwaśną minę, ale już nic nie powiedziałem.- Dobra, teraz ty spróbuj.
Do końca lekcji już nikomu się nie udało.
-Dopóki nie przerobimy tego zaklęcia, pozostańcie w takich parach, w jakich jesteście- powiedziała nauczycielka i wszyscy zaczęli wychodzić z sali. To była najlepsza lekcja transmutacji jaką dotąd miałem. 

***
Hermiona

Szłam rozzłoszczona korytarzem. Dlaczego akurat on musiał mi się przytrafić? Byłam zła na wszystkich naokoło.
-Cześć!- usłyszałam za sobą Ginny.
-Hej- mruknęłam ponuro.
-Co się stało?- zapytała zatroskanym głosem ruda.
-Nie dość, że siedzi ze mną na eliksirach to jeszcze musi ze mną ćwiczyć na transmutacji- powiedziałam rozgniewana.- Dlaczego akurat ja? Niech on się wreszcie odczepi!- krzyknęłam i opowiedziałam jej cicho o tym co się działo wczoraj po tym, jak wróciłam do dormitorium. Ginny uśmiechała się tajemniczo.- O co ci chodzi?- zapytałam poirytowana.
-Nic, nic- powiedziała.- Musimy lecieć na lekcje. Co teraz masz?
-Zaklęcia z Krukonami- powiedziałam i ruszyłyśmy w stronę klasy zaklęć. Rozstałam się z najlepszą przyjaciółką i po chwili siedziałam w ławce.
Reszta lekcji przebiegła dość spokojnie. Powtarzaliśmy materiał z poprzednich lat, ale robiliśmy też nowe rzeczy. Nauczyciele dali nam sporo zadań.
Zaraz po lekcjach poszłam do biblioteki i odrobiłam zadania domowe. Kiedy skończyłam, zaczęłam szukać czegoś o Pierwotnym Pierścieniu.
Sprawdziłam wszystkie książki, ale w żadnej nie było o nim mowy. Zawiedziona wróciłam do dormitorium i usiadłam na kanapie, przed kominkiem. Pomyślałam, że warto byłoby powiadomić Harry’ego o tym, że niczego nie znalazłam.
-Expecto patronum- szepnęłam a srebrna wydra poleciała do Wybrańca. Po jakichś pięciu minutach przyleciał do mnie lśniący jeleń.
-Przyjdź do Pokoju Wspólnego kiedy tylko będziesz mogła, porozmawiamy- jeleń rozpłynął się, a ja chwyciłam różdżkę i ruszyłam do drzwi do wieży Gryffindoru.
Hasło?- na drzwiach pojawił się złoty napis.
-Wściekła tentakula- szepnęłam i ruszyłam w górę z zapaloną różdżką.
Otworzyłam drzwi i stanęłam jak wryta. Na kanapie przed kominkiem leżały dwie osoby, które się obściskiwały. Rozpoznałam znajomą rudą czuprynę.
-Ronald!- krzyknęłam ze łzami w oczach. Coś we mnie pękło.
Na dźwięk mojego głosu Weasley zerwał się z kanapy, na której leżała przerażona Parvati.
-To nie tak jak myślisz- powiedział Ron i przeczesał włosy palcami.- Porozmawiajmy.
-Nie mamy o czym rozmawiać- powiedziałam, odwróciłam się na pięcie i nacisnęłam na klamkę.
Hasło?
-Felix felicis- szepnęłam roztrzęsionym płaczliwym głosem, a drzwi ustąpiły.
-Hermiono- usłyszałam za sobą szept rudzielca, ale nie zamierzałam go słuchać. Trzasnęłam drzwiami i pobiegłam na dół. Łzy spływały mi po policzkach.
Przed kominkiem siedział Malfoy. Od razu zauważył, że płaczę. Zerwał się na równe nogi i mnie przytulił. Wtuliłam się w jego szatę i płakałam przez cały czas. Jak Ron mógł mi to zrobić? Moje serce rozsypało się na tysiąc kawałeczków.
-Co się stało?- szepnął blondyn, a ja jeszcze mocniej się do niego przytuliłam. Teraz mnie nie obchodziło, że był moim największym wrogiem. Potrzebowałam bliskości drugiej osoby. Moje postanowienia z tego ranka zeszły na drugi plan.
Draco widząc, że na razie  i tak niczego się nie dowie, posadził mnie na kanapie i przytulił jeszcze mocniej.
-Co się stało?- zapytał ponownie, kiedy się trochę uspokoiłam. Opowiedziałam mu wszystko. Nie wiedziałam dlaczego to robię. Dlaczego zwierzam się akurat temu zimnemu arystokracie, który przez całe życie mnie wyśmiewał. Słuchał w milczeniu, a kiedy skończyłam, przyciągnął mnie jeszcze mocniej do siebie.- Nie płacz, ten rudzielec nie jest tego wart.
Odsunęłam się trochę od niego i uśmiechnęłam z wdzięcznością.
-Napijesz się czegoś?- wstał i otworzył barek.
-Poproszę- szepnęłam zachrypniętym głosem.
Blondyn podał mi szklankę z bursztynowym trunkiem, a ja wypiłam ją duszkiem. Poczułam ogarniające mnie ciepło. Nalałam sobie więcej.
-Dziękuję- powiedziałam, a potem spojrzałam na niego.                                 -Przepraszam, pobrudziłam ci ubranie - jęknęłam żałośnie. Na śnieżnobiałej koszuli było teraz widać mokrą plamę i rozmazany, czarny tusz do rzęs.
- Nic się nie stało- powiedział Malfoy i uśmiechnął się do mnie ciepło.- Lepiej?
-Lepiej- powiedziałam i dopiłam Ognistą Whiskey do końca.- Dziękuję- szepnęłam. To był impuls. Pochyliłam się i pocałowałam go w policzek. Po tym, zakłopotana, szybko wstałam i ruszyłam do czarnych drzwi z moim nazwiskiem.
Hasło?
-Miodowe królestwo- szepnęłam, a drzwi się otworzyły.
- Dobranoc, Draco- powiedziałam i zostawiłam zaskoczonego ślizgona w pokoju wspólnym. Zamknęłam cicho drzwi i uszykowałam sobie wieczorną kąpiel.
Kiedy wyszłam z wanny przebrałam się w piżamę i powędrowałam do łóżka.
Przed zaśnięciem rozmyślałam o pierwszych dniach spędzonych w Hogwarcie. Nie minął tydzień a już z Harrym miałam zagadkę do rozwiązania, przyłapałam mojego chłopaka z inną dziewczyną i zaprzyjaźniłam się z moim śmiertelnym wrogiem.
Mój umysł skupił się na Draconie. Tylko on miał na mnie taki wpływ. Potrafił mnie pocieszyć i w tylko  jego ramionach czułam się bezpiecznie.
Szybko odgoniłam od siebie te myśli. To pewnie przez alkohol zaczęłam gadać takie bzdury. Jutro wszystko musiało wrócić do normy.
Zasnęłam, nadal rozpamiętując chwilę naszej bliskości.


------
Mam nadzieję, że się podoba :) Dla fanów Romione (chociaż myślę, że tutaj takich nie ma :D) zdradzę, że to nie koniec Rona i Hermiony. Jeszcze trochę ich przetrzymam 3:) Nie wiem kiedy będzie nastepny rozdział ale w moich marzeniach wygląda to tak: w sobotę piszę rozdział, wysyłam Moni do zabetowania i wstawiam w poniedziałek. W rzeczywistości to pewnie będzie tak, że wstawię w środę czy coś. 

Hermiona :**
 

5 komentarzy:

  1. Błagam nie swataj Rona z Hermioną :) Sama ukazałaś, że ona go nie kocha :D Jakby jej jeszcze zależało na Ronie to nie cmokła by Draco w policzek :D


    Rozdział bardzo mi się podoba ( haha też mi to niespodzianka ;) ) Świetnie piszesz ;D Oby tak dalej ;D Czekam z niecierpliwością na następny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chce to troche przeciagnąć :D poza tym nie dawno czytałam po raz 10000 Insygnia i tak wiesz... I tak Ron okaze sie jeszcze większym dupkiem, nie martw sie ;) Najpierw bedzie próbował uratować zwiazek z Miona... a reszte sie dowiesz jak ędziesz czytac ;)
      Dziekuje za komentarz :*

      Usuń
  2. Hahaha no tak, jak nie fretka, jak fretka!!!
    Cudownie, Herm, cudownie!

    OdpowiedzUsuń
  3. Fretka hahaahaha gdy to przeczytałem, turlałem się po ziemi przez jakieś 10 minut. Ciekawe co zamierzasz zrobić z Ronem skoro ma się okazać jeszcze większym dupkiem...
    Nie mogę się odczepić od tej historii.
    Yoshito

    OdpowiedzUsuń