PS: Przepraszam za to drobne opóźnienie ale wczoraj nie byłam na laptopie i nie miałam jak wstawić.
Zapraszam do czytania ;)
***
Draco
Uśmiechnięty
od ucha do ucha, wszedłem za brązowowłosą do sali transmutacji. Przez cały czas
ją obserwowałem.
-Hermiono,
czy mogę usiąść z Fay na tej lekcji?- zwróciła się do dziewczyny jedna z
bliźniaczek Patil. Nigdy nie mogłem ich odróżnić.
Prawie
wszyscy zajęli już miejsca. Do głowy przyszła mi pewna wspaniała myśl.
-Blaise-
szepnąłem do przyjaciela.- Usiądź na tej lekcji z Pansy, dobrze?
Ślizgon był
trochę zdziwiony tą prośbą, ale zgodził się i zajął miejsce obok Czarnej.
- Oczywiście-
usłyszałem głos gryfonki. Odwróciła się i rozejrzała po klasie. Wszyscy już
siedzieli w ławkach. Jedyne wolne miejsce było obok mnie. Kiedy to sobie
uświadomiła stanęła jak wryta, a ja uśmiechnąłem się do niej kpiarsko.
-Panno
Granger, proszę usiąść obok pana Malfoya- w sali rozległ się zniecierpliwiony
głos McSztywnej.
Otrząsnęła
się i zajęła miejsce obok. Widocznie mnie ignorowała. Wyjęła z torby pióro
atrament i pergamin i zaczęła notować.
-Dzisiaj
zajmiemy się bardzo zaawansowanym rodzajem transmutacji- zaczęła dyrektorka.-
Mianowicie transmutacją ludzi w zwierzęta. Zaczniemy oczywiście od teorii.
Przemienianie człowieka w zwierzę jest bardzo skomplikowana… - Hermiona
zawzięcie robiła notatki podczas wywodu nauczycielki. Obserwowałem delikatne ruchy
jej dłoni. Kiedy się skupiała uroczo marszczyła czoło i przygryzała dolną
wargę.
-Mógłbyś
przestać się na mnie gapić?- syknęła cicho nie odrywając oczu od notatek.
-A dlaczego ?-
szepnąłem z rozbawieniem. Uwielbiałem ją denerwować.
-Bo sobie
tego nie życzę?- przewróciła oczami, już
się nie odzywaliśmy.
McGonagall właśnie
pokazywała ruchy różdżką, a cała klasa powtarzała.
-Teraz w
parach spróbujecie transmutować siebie na zmianę- wszyscy wstali z miejsc.-
Bądźcie w takich parach jak teraz ze sobą siedzicie.
Uśmiechnąłem
się do Hermiony. Ona miała minę jakby właśnie odwołano Boże Narodzenie. Szybko
się jednak otrząsnęła i do mnie podeszła.
-No to do
dzieła- powiedziała opiekunka Gryffindoru i zaklęciem odsunęła stoły na bok.
Stanąłem
naprzeciwko Hermiony. W klasie słychać było głosy uczniów próbujących
transmutować swojego partnera.
-Ty
pierwszy- powiedziała gryfonka i stanęła przede mną.
-Animalus
mutatio- powiedziałem ale nic się nie stało. Spróbowałem jeszcze trzy razy.-
Dlaczego dzisiaj rano się do mnie nie odzywałaś?- zapytałem nagle, nadal
próbując transmutować dziewczynę tym razem niewerbalnie.
- A co cię
to obchodzi, Malfoy? Poza tym, nie czas na takie rozmowy.
-Przecież
możemy sobie porozmawiać- uśmiechnąłem się do niej ciepło.- Animalus mutatio-
próbowałem ponownie rzucić zaklęcie. Stwierdziłem, że najpierw nauczę się je
wymawiać.- To dlaczego się do mnie nie odzywałaś?
-Nie miałam
humoru- prychnęła brązowooka.
-Ach tak?-
mruknąłem po kolejnej nieudanej próbie transmutacji.
-Od kiedy
wielkiemu arystokracie zależy na rozmowie ze szlamą?- zapytała sarkastycznie.
-Animalus
mutatio- spróbowałem jeszcze raz, ale znowu mi nie wyszło.
-Za bardzo
przekrzywiasz różdżkę w prawo i źle wymawiasz zaklęcie- powiedziała do mnie
tonem znawcy.- Przy słowie mutatio musisz zakcentować „ta”.
-To może
skoro jesteś taka mądra, to sama spróbuj- prychnąłem.
-Animalus
mutatio- powiedziała Hermiona i poczułem, że się kurczę. Mrugnąłem i
zobaczyłem, że wpatruje się we mnie cała klasa. Coś tu jednak było nie tak.
Dlaczego oni są czarno-biali? Gryfonka uśmiechała się do mnie z triumfem
wymalowanym na twarzy.
-Wspaniale
panno Granger!- usłyszałem okrzyk profesorki.- Pięćdziesiąt punktów dla
Gryffindoru. Nie spodziewałam się, że komuś się uda.
Chciałem
zapytać co właściwie się tutaj dzieje, ale z mojego gardła wydobył się tylko
jakiś dziwny pisk. Potem do mnie dotarło to co się stało. Podbiegłem do lustra
opartego o ścianę i zobaczyłem fretkę z szarymi oczami. A jednak jej się udało.
Stanąłem na dwóch łapach, a cała klasa się roześmiała.
-Hominis
mutatio- usłyszałem za sobą słodki głos Granger. W lustrze zobaczyłem siebie w
normalnej postaci. Spojrzałem na klasę. Znowu widziałem w kolorze!
-Dobra
przyznaje, potrafisz- zwróciłem się do Hermiony i uśmiechnąłem się.
-Wracajcie
do pracy- powiedziała McSztywna i usiadła za biurkiem. Wszyscy zajęli miejsca i
znowu zaczęli próbować.
-Dlaczego
akurat fretka?- zapytałem gryfonki, która promieniała ze szczęścia.- Nie mogłaś
pomyśleć o jakimś innym zwierzęciu?
-Przykro mi,
ale zawsze będziesz już mi się kojarzył z fretką- powiedziała i szczerze się
roześmiała. Zrobiłem kwaśną minę, ale już nic nie powiedziałem.- Dobra, teraz
ty spróbuj.
Do końca
lekcji już nikomu się nie udało.
-Dopóki nie
przerobimy tego zaklęcia, pozostańcie w takich parach, w jakich jesteście-
powiedziała nauczycielka i wszyscy zaczęli wychodzić z sali. To była najlepsza
lekcja transmutacji jaką dotąd miałem.
***
Hermiona
Szłam rozzłoszczona
korytarzem. Dlaczego akurat on musiał mi się przytrafić? Byłam zła na
wszystkich naokoło.
-Cześć!-
usłyszałam za sobą Ginny.
-Hej-
mruknęłam ponuro.
-Co się
stało?- zapytała zatroskanym głosem ruda.
-Nie dość, że
siedzi ze mną na eliksirach to jeszcze musi ze mną ćwiczyć na transmutacji-
powiedziałam rozgniewana.- Dlaczego akurat ja? Niech on się wreszcie odczepi!-
krzyknęłam i opowiedziałam jej cicho o tym co się działo wczoraj po tym, jak
wróciłam do dormitorium. Ginny uśmiechała się tajemniczo.- O co ci chodzi?-
zapytałam poirytowana.
-Nic, nic-
powiedziała.- Musimy lecieć na lekcje. Co teraz masz?
-Zaklęcia z
Krukonami- powiedziałam i ruszyłyśmy w stronę klasy zaklęć. Rozstałam się z
najlepszą przyjaciółką i po chwili siedziałam w ławce.
Reszta
lekcji przebiegła dość spokojnie. Powtarzaliśmy materiał z poprzednich lat, ale
robiliśmy też nowe rzeczy. Nauczyciele dali nam sporo zadań.
Zaraz po
lekcjach poszłam do biblioteki i odrobiłam zadania domowe. Kiedy skończyłam,
zaczęłam szukać czegoś o Pierwotnym Pierścieniu.
Sprawdziłam
wszystkie książki, ale w żadnej nie było o nim mowy. Zawiedziona wróciłam do
dormitorium i usiadłam na kanapie, przed kominkiem. Pomyślałam, że warto byłoby
powiadomić Harry’ego o tym, że niczego nie znalazłam.
-Expecto
patronum- szepnęłam a srebrna wydra poleciała do Wybrańca. Po jakichś pięciu
minutach przyleciał do mnie lśniący jeleń.
-Przyjdź do
Pokoju Wspólnego kiedy tylko będziesz mogła, porozmawiamy- jeleń rozpłynął się,
a ja chwyciłam różdżkę i ruszyłam do drzwi do wieży Gryffindoru.
Hasło?- na drzwiach pojawił się złoty napis.
-Wściekła
tentakula- szepnęłam i ruszyłam w górę z zapaloną różdżką.
Otworzyłam
drzwi i stanęłam jak wryta. Na kanapie przed kominkiem leżały dwie osoby, które
się obściskiwały. Rozpoznałam znajomą rudą czuprynę.
-Ronald!-
krzyknęłam ze łzami w oczach. Coś we mnie pękło.
Na dźwięk
mojego głosu Weasley zerwał się z kanapy, na której leżała przerażona Parvati.
-To nie tak
jak myślisz- powiedział Ron i przeczesał włosy palcami.- Porozmawiajmy.
-Nie mamy o
czym rozmawiać- powiedziałam, odwróciłam się na pięcie i nacisnęłam na klamkę.
Hasło?
-Felix
felicis- szepnęłam roztrzęsionym płaczliwym głosem, a drzwi ustąpiły.
-Hermiono-
usłyszałam za sobą szept rudzielca, ale nie zamierzałam go słuchać. Trzasnęłam
drzwiami i pobiegłam na dół. Łzy spływały mi po policzkach.
Przed
kominkiem siedział Malfoy. Od razu zauważył, że płaczę. Zerwał się na równe
nogi i mnie przytulił. Wtuliłam się w jego szatę i płakałam przez cały czas.
Jak Ron mógł mi to zrobić? Moje serce rozsypało się na tysiąc kawałeczków.
-Co się
stało?- szepnął blondyn, a ja jeszcze mocniej się do niego przytuliłam. Teraz
mnie nie obchodziło, że był moim największym wrogiem. Potrzebowałam bliskości
drugiej osoby. Moje postanowienia z tego ranka zeszły na drugi plan.
Draco
widząc, że na razie i tak niczego się
nie dowie, posadził mnie na kanapie i przytulił jeszcze mocniej.
-Co się
stało?- zapytał ponownie, kiedy się trochę uspokoiłam. Opowiedziałam mu wszystko.
Nie wiedziałam dlaczego to robię. Dlaczego zwierzam się akurat temu zimnemu
arystokracie, który przez całe życie mnie wyśmiewał. Słuchał w milczeniu, a
kiedy skończyłam, przyciągnął mnie jeszcze mocniej do siebie.- Nie płacz, ten
rudzielec nie jest tego wart.
Odsunęłam
się trochę od niego i uśmiechnęłam z wdzięcznością.
-Napijesz
się czegoś?- wstał i otworzył barek.
-Poproszę-
szepnęłam zachrypniętym głosem.
Blondyn
podał mi szklankę z bursztynowym trunkiem, a ja wypiłam ją duszkiem. Poczułam
ogarniające mnie ciepło. Nalałam sobie więcej.
-Dziękuję-
powiedziałam, a potem spojrzałam na niego. -Przepraszam,
pobrudziłam ci ubranie - jęknęłam żałośnie. Na śnieżnobiałej koszuli było teraz
widać mokrą plamę i rozmazany, czarny tusz do rzęs.
- Nic się
nie stało- powiedział Malfoy i uśmiechnął się do mnie ciepło.- Lepiej?
-Lepiej-
powiedziałam i dopiłam Ognistą Whiskey do końca.- Dziękuję- szepnęłam. To był
impuls. Pochyliłam się i pocałowałam go w policzek. Po tym, zakłopotana, szybko
wstałam i ruszyłam do czarnych drzwi z moim nazwiskiem.
Hasło?
-Miodowe
królestwo- szepnęłam, a drzwi się otworzyły.
- Dobranoc,
Draco- powiedziałam i zostawiłam zaskoczonego ślizgona w pokoju wspólnym.
Zamknęłam cicho drzwi i uszykowałam sobie wieczorną kąpiel.
Kiedy
wyszłam z wanny przebrałam się w piżamę i powędrowałam do łóżka.
Przed
zaśnięciem rozmyślałam o pierwszych dniach spędzonych w Hogwarcie. Nie minął
tydzień a już z Harrym miałam zagadkę do rozwiązania, przyłapałam mojego
chłopaka z inną dziewczyną i zaprzyjaźniłam się z moim śmiertelnym wrogiem.
Mój umysł
skupił się na Draconie. Tylko on miał na mnie taki wpływ. Potrafił mnie
pocieszyć i w tylko jego ramionach
czułam się bezpiecznie.
Szybko
odgoniłam od siebie te myśli. To pewnie przez alkohol zaczęłam gadać takie
bzdury. Jutro wszystko musiało wrócić do normy.
Zasnęłam,
nadal rozpamiętując chwilę naszej bliskości.
------
Mam nadzieję, że się podoba :) Dla fanów Romione (chociaż myślę, że tutaj takich nie ma :D) zdradzę, że to nie koniec Rona i Hermiony. Jeszcze trochę ich przetrzymam 3:) Nie wiem kiedy będzie nastepny rozdział ale w moich marzeniach wygląda to tak: w sobotę piszę rozdział, wysyłam Moni do zabetowania i wstawiam w poniedziałek. W rzeczywistości to pewnie będzie tak, że wstawię w środę czy coś.
Hermiona :**
Błagam nie swataj Rona z Hermioną :) Sama ukazałaś, że ona go nie kocha :D Jakby jej jeszcze zależało na Ronie to nie cmokła by Draco w policzek :D
OdpowiedzUsuńRozdział bardzo mi się podoba ( haha też mi to niespodzianka ;) ) Świetnie piszesz ;D Oby tak dalej ;D Czekam z niecierpliwością na następny :)
Chce to troche przeciagnąć :D poza tym nie dawno czytałam po raz 10000 Insygnia i tak wiesz... I tak Ron okaze sie jeszcze większym dupkiem, nie martw sie ;) Najpierw bedzie próbował uratować zwiazek z Miona... a reszte sie dowiesz jak ędziesz czytac ;)
UsuńDziekuje za komentarz :*
Hahaha no tak, jak nie fretka, jak fretka!!!
OdpowiedzUsuńCudownie, Herm, cudownie!
Fretka hahaahaha gdy to przeczytałem, turlałem się po ziemi przez jakieś 10 minut. Ciekawe co zamierzasz zrobić z Ronem skoro ma się okazać jeszcze większym dupkiem...
OdpowiedzUsuńNie mogę się odczepić od tej historii.
Yoshito
Fretka zawsze i wszędzie :D
UsuńMiona