poniedziałek, 10 listopada 2014

Rozdział 14

Wooow, nie wiedziałam, ze mi się uda napisać ten rozdział. Szczególnie, że jest on tak długi. Mam nadzieję, że się Wam spodoba. Rozdział 15 się tworzy. Myślę, że albo napiszę go teraz jeśli wena pozwoli, albo dopiero za tydzień.
W ogóle, to ostatnio wróciłąm do moich pierwszych rozdziałów i stwierdzam że były okropne. Gratuluję tym, którzy wytrwali. Nie wiem czy nadal jest tak okropnie ale mam nadzieję, ze nie.
Dedykuje go Moni, mojej wspaniałej przyjaciółce i becie.
Czytacie- komentujcie.



***
Ginny
-Luna- szepnęłam do krukonki na lekcji. Ćwiczyliśmy zaklęcie aguamenti.- Jutro Miona ma urodziny i potrzebujemy twojej pomocy- powiedziałam i znowu napełniłam wodą swój puchar.
-Oczywiście, że pomogę- uśmiechnęła się do mnie ciepło.- Tylko jak?
-Dzisiaj będziemy dekorowali Pokój Życzeń. Robimy jej imprezę niespodziankę, na którą oczywiście też jesteś zaproszona- zrobiłam krótką pauzę.- Miona ostatnio dużo przesiaduje w Pokoju Życzeń, bo szuka informacji o Pierwotnym Pierścieniu- Luna drgnęła, a ja na chwilę spuściłam wzrok.
Krukonka dopiero niedawno zaczęła znowu chodzić na lekcje i choć udawała, że wszystko w porządku, to wiedziałam, że szybko nie zapomni o tym co jej zrobił Nott. Choć zauważyłam poprawę. Ciągle gada o jakiś chrapkach i innych niestworzonych rzeczach.
Odetchnęłam głęboko i zaczęłam kontynuować.
-Chodzi o to, żebyś utrzymała ją zdala od Pokoju Życzeń. Masz jakiś pomysł?
-Tak- na jej twarz znów wrócił uśmiech.- Nic się nie martw, nie wejdzie tam. A jak długo wam to zajmie?- zapytała.
Zastanowiła się chwilę. Na pewno trzeba będzie ustalić jakieś szczegóły. Kiedy zaczniemy imprezę, jak będzie wyglądać sala i trzeba ją będzie udekorować.
-Myślę, że tak…- odezwałam się.- trzy godziny? Coś w tym guście. Ale najlepiej będzie jak ją będziesz przetrzymywać jak najdłużej.
-Dobra, da się zrobić- powiedziała blondynka ze swoim charakterystycznym rozmarzonym wyrazem twarzy.
-Wspaniale, panno Weasley!- podszedł do nas profesor Flitwick.- Widzę, że zaklęcie aguamenti masz perfekcyjnie opanowane. Dziesięć punktów dla Gryffindoru- powiedział, a ja się szeroko uśmiechnęłam.- Panna Lovegood też doskonale sobie radzi. Dziesieć punktów dla Ravenclawu- powiedział i poszedł oglądać pracę innych.
Do końca lekcji ćwiczyłyśmy i już się do siebie nie odzywałyśmy.
-Koniec zajęć!- powiedział profesor i wszyscy zaczęli się zbierać.- Proszę, aby ci, którzy jeszcze sobie nie radzą z tym zaklęciem, poćwiczyli je po lekcjach. Możecie wychodzić- zakończył i wszyscy ruszyli do wyjścia.
-Powodzenia Luna- szepnęłam do przyjaciółki i poszłam w kierunku Pokoju Życzeń.
Po drodze spotkałam Blaise’a i Malfoya. Oboje byli bardzo zadowoleni. Skinęłam im głową. Zabini puścił mi oko i oboje ruszyli schodami na siódme piętro.
Z okropnym rumieńcem na twarzy, udałam się w kierunku skrótu, który poznałam na mapie Huncwotów, aby nikt nic nie podejrzewał.
Dlaczego ten ślizgon tak na mnie działał? Nie miałam pojęcia. Te jego wspaniałe ciemne oczy, czarne włosy, dobrze zbudowana szczęka i pełne usta…
Stop! Ginny o czym ty w ogóle myślisz? Pamiętaj o Harrym!- skarciłam się w myślach i zaczęłam rozmyślać o moim chłopaku.
W końcu doszłam na siódme piętro. Czekali już tam na mnie dwaj ślizgoni, Wybraniec i mój brat.
-Cześć chłopaki!- przywitałam ich z szerokim uśmiechem.- Dzięki, że przyszliście.
-Oczywiście, dla Miony wszystko- powiedział Harry z uśmiechem. Podszedł do mnie i pocałował mnie delikatnie na przywitanie. Za jego plecami usłyszałam jakieś pstryknięcie, jakby ktoś wyłamywał sobie palce.
-No dobra- powiedziałam, kiedy oderwałam się od Chłopca-Który-Przeżył.- Zacznijmy- stanęłam przed pustą ścianą.- Myślicie, że jakieś duże pomieszczenie, czy lepiej by było, abyśmy zażyczyli sobie na przykład łąkę?- zapytałam reszty.
-Myślę, że Mionie się spodoba coś na świeżym powietrzu- odezwał się Ron.
Harry i Blaise kiwnęli głową a Draco tylko wzruszył ramionami, patrząc na Rona wilczym wzrokiem.
-Dobra- mruknęłam.
Potrzebuję dużej łąki, na której zorganizujemy imprezę- pomyślałam trzy razy. W ścianie pojawiły się dębowe drzwi ze złotymi zawijasami.
Nacisnęłam na klamkę i stanęłam jak wryta. Łąka była przepiękna. Wszędzie rosły kolorowe kwiaty i magiczne rośliny. Jakieś sto metrów od drzwi stał stolik z czerwonym obrusem, który był przygotowany na jedzenie. Niedaleko stały głośniki aby można było puścić muzykę.
-No, no- usłyszałam za swoimi plecami głos Zabiniego.- Nieźle, tyle że trzeba tu będzie wprowadzić parę zmian- powiedział i wyminął mnie rozglądając się wokół.
-Wchodźcie- powiedziałam i poszłam za Blaisem.

***
Hermiona
Wyszłam z klasy eliksirów, wciąż czerwona na twarzy. Nie, to nie może być prawda. Zawsze w amortencji czułam skoszoną trawę, pergamin i szampon Rona. Dzisiaj, tego ostatniego zapachu zabrakło. Poczułam perfumy, które przypominały świeży zapach lasu i sosen. Mogłam je powiązać z tylko jedna osobą…
-Hermiona!- usłyszałam za sobą jakiś głos. Odwróciłam się i zobaczyłam Lunę, machającą do mnie ręką z drugiego końca korytarza.
Uśmiechnęłam się do niej ciepło. Tak się ucieszyłam, że może już normalnie funkcjonować po incydencie z Nottem. Podeszłam do niej i ją przytuliłam.
-Cześć, Luna- powiedziałam.- Jak się czujesz?
-Już lepiej- oderwała się na chwilę ode mnie.- Masz może chwilkę?
-Właściwie chciałam iść do Pokoju Życzeń…- zaczęłam ale krukonka mi przerwała.
-Potrzebuje twojej pomocy. Chodź, zrobimy razem lekcje- chwyciła mnie za rękę i pociągnęła w stronę biblioteki.
-No dobra- uśmiechnęłam się i poszłam razem z nią.
W bibliotece spędziłyśmy bardzo dużo czasu. Pomogłam jej w napisaniu eseju transmutacji i wytłumaczyłam eliksiry. Zrobiłam też swoje zadania domowe.
Kiedy już wszystko miałyśmy za sobą, zaczęłyśmy gadać o wszystkim i o niczym. Śmiałyśmy się razem i czasami pani Pince musiała nas upominać.
-Miona?- Luna miała poważną minę, co niezbyt często się zdarzało.- Czy znalazłaś już coś… o tym Pierwotnym Pierścieniu?- zapytała przyciszonym głosem.
-Muffliato- rzuciłam zaklęcie na bibliotekę.- Tak- odezwałam się, kiedy już byłam pewna, że nikt nas nie usłyszy.- Razem z Harrym, rozwiążemy tę zagadkę, nie martw się- uśmiechnęłam się do niej pocieszająco.- Na razie nie mam zbyt wiele- powiedziałam i opowiedziałam jej to samo co wcześniej Potterowi.
-Ja potomkinią Roveny Ravenclaw?- zapytała z niedowierzaniem krukonka.- No nie wiem, Miona. Niby wszyscy ze znanych mi członków rodziny byli krukonami, ale…
-Spokojnie, jeszcze to sprawdzę- mrugnęłam do niej.- I właśnie dlatego powinnam być już w Pokoju Życzeń- spojrzałam na zegarek. Dziewiętnasta pięćdziesiąt.- Siedziałyśmy tu cztery godziny!- krzyknęłam zaskoczona.- No trudno, dzisiaj już nie poszukam.
-Rzeczywiście już późno- mruknęła blondynka.- Muszę już iść. Dziękuję ci Miona, za wszystko- powiedziała i mnie przytuliła.
Ściągnęłam zaklęcie i pozbierałam rzeczy. Wyszłyśmy razem z biblioteki, pożegnałyśmy się i poszłyśmy do swoich dormitoriów.

***
Draco
-No to gotowe- powiedziała Ruda i odwróciła się do nas.- Dziękuję wam. Oczywiście też możecie przyjść, jeśli chcecie. Na dwudziestą- powiedziała i uśmiechnęła się zadowolona z naszej wspólnej pracy.
-Będziemy- powiedział Blaise i uśmiechnął się do niej, błyskając białymi zębami. Miałem ochotę przewrócić oczami, ale ze względu na przyjaciela, nie zrobiłem tego tylko zachowałem maskę obojętności.
-No to do jutra- powiedziała Ginny i poszliśmy do wyjścia.
Rzuciłem okiem na efekt końcowy. Wszystko wyglądało wspaniale. Na łące było pełno kwiatów i magicznych roślin, które wyglądały jak wyciągnięte z jakiejś baśni. Wszędzie latało pełno świetlików. Księżyc świecił jasno na niebie razem z milionem gwiazd.
Hermionie musiało się to spodobać. Opuściłem Pokój Życzeń i nie czekając na Blaise’a, który pewnie chciał zostać przez chwilę sam na sam z Weasley’ówną, poszedłem na piąte piętro.
Zacząłem rozpamiętywać  przygotowywania do imprezy. Łasic i Bliznowaty wyszli wcześniej z Pokoju Życzeń z misją załatwienia od skrzatów jedzenia i napojów. My razem z gryfonką przygotowywaliśmy salę. Nawet dobrze nam się pracowało. Większość rzeczy, które mi zostały przydzielone robiłem sam, aby Diabeł mógł trochę pobyć z Wiewiórką. Kiedy patrzyłem na nich co jakiś czas, musiałem się powstrzymywać aby nie wybuchnąć śmiechem. Ruda ciągle miała czerwone policzki i próbowała odesłać Blaise’a do mnie, a on ciągle za nią łaził. Było widać, że oboje nie są obojętni, choć dziewczyna ciągle, próbowała go od siebie odpychać.
Stanąłem przed portretem Shizuke Wanabe.
-Hasło?- zapytała czarownica.
-Felix Felicis- skinęła głową i otworzyła przejście.
Wszedłem do środka. Na kanapie siedziała Hermiona i czytała jakąś książkę. W ręce trzymała jak zwykle kubek z herbatą.
-Cześć- powiedziałem z uśmiechem. Oderwała się od lektury z lekko rozkojarzonym wzrokiem.
-Cześć- również się uśmiechnęła i spojrzała mi w oczy. Przez chwilę nic nie mówiliśmy, tylko patrzyliśmy sobie w oczy. Nie mogłem nacieszyć się ich widokiem. Zreflektowałem się i podszedłem do niej żeby usiąść obok na kanapie.
-Przepraszam- powiedziałem, nadal patrząc jej prosto w oczy. Dostrzegłem w nich iskierki niezrozumienia. Zmarszczyła charakterystycznie czoło, jak zawsze kiedy się skupiała.
-Ale za co?- zapytała nieprzytomnie.
-Za to jaki dla ciebie byłem ostatnio. Po prostu…- nie mogłem znieść, że wróciłaś do Łasica. Dokończyłem w myślach.- Miałem trudny okres i…
-Cii- położyła mi palec na ustach. Byłem jak sparaliżowany. Mogłem jedynie patrzeć w jej orzechowe oczy.- Wybaczam ci- wyszeptała.
Siedzieliśmy tak przez chwilę, która dla mnie była wiecznością. Nie chciałem za żadne skarby jej przerywać.
Gryfonka się ocknęła i na jej policzkach pojawił się rumieniec. Oderwała palec z moich ust i wstała z kanapy. Zrobiłem to samo i stanęliśmy bardzo blisko siebie.
-Dobranoc Draco- powiedziała cicho.
-Dobranoc Hermiono- powiedziałem i przytuliłem ją mocno do siebie. Wtuliła się we mnie, a ja rozkoszowałem się jej zapachem.
Potem odrobinę się ode mnie odsunęła. Spojrzała mi głęboko w oczy. Dostrzegłem w nich ciepło, radość i ulgę. Po chwili jednak coś w jej oczach zgasło. Wyślizgnęła się z moich objęć i odwróciła w kierunku swojego dormitorium z odrobinę zwieszoną głową. Po kilku krokach zatrzymała się. Odwróciła się, szybko do mnie podbiegła i pocałowała w policzek. Zanim zdążyłem zareagować, znalazła się z powrotem przy swoich drzwiach.
-Dobranoc- szepnęła przez ramię trochę smutnym głosem i zniknęła w swoim dormitorium.

***
Hermiona
Biegłam przez zaśnieżoną uliczkę w Dolinie Godryka. Coś mnie goniło. Nie wiedziałam dokładnie co. Na pewno coś złego. Rzucałam na oślep wszystkie zaklęcia jakie przychodziły mi do głowy. Byłam coraz bardziej zmęczona. Skręciłam w jakąś uliczkę i próbowałam się teleportować. Nic z tego.
Znowu zaczęłam biec. Na końcu drogi zobaczyłam kogoś. Był to wysoki blondyn, którego bardzo dobrze znałam. Z poczuciem ulgi pobiegłam w jego stronę. Kiedy byłam jakieś dwadzieścia metrów od chłopaka zauważyłam, że ktoś za nim stoi. Był to człowiek z czerwonymi oczami i wężową głową.
-Zabij- syknął Voldemort do niego. Ten, z przerażeniem, poczuciem winy i przeprosinami w oczach, wycelował we mnie różdżką.
-Avada Kedavra- powiedział dobitnie. Zobaczyłam zielony promień lecący w moja stronę.
-Nieeee!- wstałam gwałtownie z łóżka. Cała się trzęsłam. Wyciągnęłam spod poduszki różdżkę. Dopiero po kilku minutach się uspokoiłam. Spojrzałam na zegarek. Szósta trzydzieści. Przeczesałam włosy palcami. Wiedziałam, że już nie zasnę, więc wstałam i poszłam do łazienki aby przygotować sobie kąpiel.
Nalałam do środka mój cynamonowy żel, którego zawsze używałam i weszłam do wanny. Tego mi było trzeba.
Zaczęłam rozmyślać. Następnym razem będę musiała przed zaśnięciem wziąć eliksir Słodkiego Snu. Dlaczego akurat wczoraj zapomniałam?
Właśnie, wczorajszy wieczór. Poczułam się wspaniale. W ramionach Malfoya mogłabym zostać na zawsze. Jego zapach był zniewalający. Lecz potem przypomniałam sobie o Ronie. On nadal był moim chłopakiem. Nadal go kochałam. Ale Draco…
Wróciłam do rzeczywistości i wyszłam z wanny. Ubrałam czyste szaty, włosy zaplotłam z pomocą różdżki w skomplikowany warkocz. Wpięłam spinkę w kształcie srebrnej lilii, którą kupiłam w jednym ze sklepów na Pokątnej. Była zaczarowana w taki sposób, że sama dopasowywała się do fryzury i magicznie się mieniła. Wyglądała bardzo ładnie.
Potem nałożyłam makijaż. Spojrzałam na efekt końcowy. Wyglądałam w miarę dobrze.
Wróciłam do pokoju i wzięłam torbę z książkami. Dzisiaj był czwartek. Najpierw numerologia, mugoloznawstwo z profesorem Richnoirem, potem dwie godziny eliksirów i obrona przed czarną magią.
Spakowałam potrzebne podręczniki. Kiedy byłam już gotowa, podrapałam Krzywołapa za uchem na pożegnanie i wyszłam z mojego dormitorium.
Nigdzie nie spotkałam Malfoya. Stwierdziłam, że jeszcze śpi. Podeszłam więc do drzwi od jego dormitorium i zapukałam.
-Eeee, Draco?- powiedziałam głośno.- Niedługo śniadanie, wstawaj!
-Dobrze- usłyszałam przytłumiony i zaspany głos ślizgona.
Zaśmiałam się i w dobrym humorze wyszłam z dormitorium.

***
Draco
Lekcje minęły dość szybko. Zbyt szybko. Wczoraj, Ginny kazała mi przyprowadzić Hermionę na jej imprezę urodzinową. Ona chyba w ogóle nie pamiętała o swoich urodzinach. Przez cały dzień była wesoła i aktywna na lekcjach, a przecież nikt nie przysłał jej prezentów. Tak jakby nie tylko ona, ale i cały świat zapomniał.
Siedzieliśmy u nas w pokoju wspólnym i razem odrabialiśmy lekcje. Kiedy skończyliśmy, zaczęliśmy rozmawiać o sprawach prefektów. Na razie od incydentu z Pomyluną nic ważnego się nie działo.
Spojrzałem na zegarek. Była już dziewiętnasta.
-Hermiona- zacząłem, a ta kiwnęła głową dając mi pozwolenie na kontynuację.- Chodź- wstałem, a ona z zaskoczonym wyrazem twarzy zrobiła to samo.- Za chwilę zaprowadzę cię w pewne miejsce- mówiłem powoli. Ona zmarszczyła jedynie czoło.- Ubierz się jakoś ładnie, dobrze?
-Malfoy…- zaczęła, ale od razu jej przerwałem.
-Ufasz mi?- zapytałem patrząc jej prosto w oczy.
-Tak- powiedziała cicho, ale pewnie.
-To idź się przebrać w coś ładnego, najlepiej w sukienkę- na jej twarzy dostrzegłem zdumienie ale poszła do swojego dormitorium.
Kiedy zamknęła za sobą drzwi, poszedłem do swojego pokoju aby szybko się przebrać. Założyłem zwyczajną czarna koszulę i do tego spodnie w tym samym kolorze.
Umyłem zęby, a potem spojrzałem w lustro. Przeczesałem włosy palcami. Poza tym wyglądałem dobrze, jak zwykle. Użyłem perfum, które dawno temu dostałem od matki i tak mi przypadły do gustu, że zacząłem stale ich używać.
Wziąłem po drodze małą zieloną paczuszkę i schowałem do kieszeni. Wyszedłem z pokoju.
Po chwili, ze swojego dormitorium wyszła gryfonka. Miała na sobie czerwoną sukienkę sięgającą kolan z grubym paskiem opinającym jej idealną talię. Założyła do tego czarne sandałki na obcasie. Nadal jednak była ode mnie niższa. Rozpuściła włosy, które spływały falami na jej ramiona. Nadal miała wpiętą magiczną lilię, tak jak wcześniej, ale teraz była czarna. Jej makijaż był odrobinę mocniejszy niż wcześniej, ale wyglądał bardzo dobrze i naturalnie.
-Jak wyglądam?- zapytała okręcając się.- Tak może być?
-Tak, tak może być. Wyglądasz wspaniale- powiedziałem, a ona uśmiechnęła się lekko.
-Dziękuję. To co, idziemy?
-Tak tylko jest jeszcze jedna sprawa- wycelowałem w nią różdżką, ale ta od razu wyleciała mi z ręki.- Ej!- była w delikatnych dłoniach Hermiony.
-Malfoy jeśli myślisz, że jestem taka głupia i że nie umiem się obronić to wybij sobie z głowy to wyjście. Chyba się zapominasz!- kipiała wściekłością.- Jeśli myślisz, że jestem jakąś kolejną pustą lalą, którą będziesz mógł sobie uwieść…
-Nie!- przerwałem jej.- Chciałem ci tylko zasłonić oczy.
-Co chciałeś?- zapytała wybita z rytmu.
-To ma być niespodzianka- powiedziałem i spojrzałem jej prostu w oczy.
-Jeśli będziesz próbował cokolwiek mi zrobić…!- zaczęła mi grozić, ale ja znowu jej przerwałem.
-Wiem jak to by się mogło skończyć- powiedziałem i westchnąłem głęboko.- Hermiono, nie jestem wcale taki głupi- na dźwięk swojego imienia z moich ust lekko drgnęła. Uśmiechnąłem się w duchu.-To pozwolisz? Będziesz mogła mieć ze sobą różdżkę jeśli mi aż tak bardzo nie ufasz- od razu zobaczyłem w jej wyrazie twarzy poczucie winy.
-Ufam ci- podeszła do mnie i delikatnie mi oddała różdżkę. Swoją schowała do kieszeni w sukience, która w ogóle nie była widoczna.
-Twój wynalazek?- zapytałem wskazując na już niewidoczna kieszeń.
-Tak. Trochę zaklęć zwodzących no i hmmm… krawieckich- uśmiechnęła się tajemniczo.- W każdej sukience robię sobie taką kieszeń na różdżkę. Wiesz, po wojnie, zawsze wolę ją mieć przy sobie.
-I bardzo dobrze- uśmiechnąłem się.- Mogę?- wycelowałem w nią różdżką. Skinęła głową.- Obscuro- mruknąłem i już miała zasłonięte oczy opaską.
-Draco?- machała ręką jakby szukając mojej aby ją chwycić. Podałem jej szybko ramię. Kiedy się zbliżyła od razu doszedł do mnie ten wspaniały zapach cynamonu.
-No to idziemy- powiedziałem i ruszyliśmy na imprezę.
Szliśmy naokoło. Chciałem, żeby się nie zorientowała, dokąd idziemy. Ciągle zgadywała.
-Lochy?
-Nie- zaśmiałem się cicho.
Podejrzewała jeszcze błonia, wieżę Gryffindoru, a nawet kuchnię. Dotarliśmy w końcu na siódme piętro. Drzwi już pojawiły się w ścianie.
-Poddaje się, Draco. Nie mam pojęcia gdzie jesteśmy.
Podeszliśmy pod same drzwi. Cofnąłem zaklęcie. Mrugnęła parę razy.
-Wszystkiego najlepszego, Hermiono- powiedziałem, pocałowałem ją w policzek i otworzyłem drzwi na oścież.
-NIESPODZIANKA!!!

-------
Tak, tak, wiem, wspaniały moment, żeby przerwać i potrzymać Was w niepewności 3:) Choć myślę, ze to opowiadanie i tak jest bardzo przewidywalne... jedyną niewiadomą jest pierwotny pierścień :D
Dobra, juz kończę gadać. Pozdrawiam wszystkich serdecznie i dziękuję, że nadal tu ze mną jesteście :*
Od razu mówię- aguamenti jest poprawnie, przez G a nie przez Q.

15 komentarzy:

  1. Super, super i jeszcze raz super!!! Życzę weny i czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To dobrze, że się podoba. Czy mogłabyś przybrać jakiś pseudonim, żebym wiedziała kto do mnie pisze przy następnych rozdziałach? Zajęta jest ~Ravy Malfoy (w skrócie ~R.M.) i Angel. Możesz przybrać taki jaki chcesz. Na przykład, Patronus czy nie wiem, chociażby Miona :D

      Usuń
    2. Pisząc ten komentarz wiedziałam że o czymś zapomniałam :D mój pseudonim to ~Luna

      Usuń
  2. Jeszcze.raz.mi.powiesz.ze.nie.umiesz.pisac.itp.to.oberwiesz.i.nie.obchodzi.mnie.ze.trenujesz.trav.mage.

    A tak wgl rozdzial jak zwykle cudny :*
    ~Ravy Malfoy

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział fajny nawet boski <3 dlaczego przerwałaś w takim momencie? Ja do nastepnego rozdziału nie wytrzymam Angel

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozdział 15 się tworzy :3 możliwe, że będzie niedługo...
      Ale nie wiem heh :D Cieszę się, że sie podobał ;)

      Usuń
  4. Normalnie ekstra. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału! ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytam to od początku i powiem Ci ze jest super. Kocham to opowiadanie. Życzę weny ;* Johanna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, nawet nie wiecie jak komentarze działają na autora :3

      Usuń
  6. Piszesz coraz lepiej. Mam nadzieje że nie karzesz nam zbyt długo czekać na kolejny rozdział.
    Passiflora

    OdpowiedzUsuń
  7. Genialny rozdział 😉 myśli Smoka są fenomenalne.

    OdpowiedzUsuń