W ogóle, to ostatnio wróciłąm do moich pierwszych rozdziałów i stwierdzam że były okropne. Gratuluję tym, którzy wytrwali. Nie wiem czy nadal jest tak okropnie ale mam nadzieję, ze nie.
Dedykuje go Moni, mojej wspaniałej przyjaciółce i becie.
Czytacie- komentujcie.
***
Ginny
-Luna-
szepnęłam do krukonki na lekcji. Ćwiczyliśmy zaklęcie aguamenti.- Jutro Miona
ma urodziny i potrzebujemy twojej pomocy- powiedziałam i znowu napełniłam wodą
swój puchar.
-Oczywiście,
że pomogę- uśmiechnęła się do mnie ciepło.- Tylko jak?
-Dzisiaj
będziemy dekorowali Pokój Życzeń. Robimy jej imprezę niespodziankę, na którą
oczywiście też jesteś zaproszona- zrobiłam krótką pauzę.- Miona ostatnio dużo
przesiaduje w Pokoju Życzeń, bo szuka informacji o Pierwotnym Pierścieniu- Luna
drgnęła, a ja na chwilę spuściłam wzrok.
Krukonka
dopiero niedawno zaczęła znowu chodzić na lekcje i choć udawała, że wszystko w
porządku, to wiedziałam, że szybko nie zapomni o tym co jej zrobił Nott. Choć
zauważyłam poprawę. Ciągle gada o jakiś chrapkach i innych niestworzonych rzeczach.
Odetchnęłam
głęboko i zaczęłam kontynuować.
-Chodzi o
to, żebyś utrzymała ją zdala od Pokoju Życzeń. Masz jakiś pomysł?
-Tak- na jej
twarz znów wrócił uśmiech.- Nic się nie martw, nie wejdzie tam. A jak długo wam
to zajmie?- zapytała.
Zastanowiła
się chwilę. Na pewno trzeba będzie ustalić jakieś szczegóły. Kiedy zaczniemy
imprezę, jak będzie wyglądać sala i trzeba ją będzie udekorować.
-Myślę, że
tak…- odezwałam się.- trzy godziny? Coś w tym guście. Ale najlepiej będzie jak
ją będziesz przetrzymywać jak najdłużej.
-Dobra, da
się zrobić- powiedziała blondynka ze swoim charakterystycznym rozmarzonym
wyrazem twarzy.
-Wspaniale,
panno Weasley!- podszedł do nas profesor Flitwick.- Widzę, że zaklęcie
aguamenti masz perfekcyjnie opanowane. Dziesięć punktów dla Gryffindoru-
powiedział, a ja się szeroko uśmiechnęłam.- Panna Lovegood też doskonale sobie
radzi. Dziesieć punktów dla Ravenclawu- powiedział i poszedł oglądać pracę
innych.
Do końca
lekcji ćwiczyłyśmy i już się do siebie nie odzywałyśmy.
-Koniec zajęć!-
powiedział profesor i wszyscy zaczęli się zbierać.- Proszę, aby ci, którzy
jeszcze sobie nie radzą z tym zaklęciem, poćwiczyli je po lekcjach. Możecie
wychodzić- zakończył i wszyscy ruszyli do wyjścia.
-Powodzenia
Luna- szepnęłam do przyjaciółki i poszłam w kierunku Pokoju Życzeń.
Po drodze
spotkałam Blaise’a i Malfoya. Oboje byli bardzo zadowoleni. Skinęłam im głową.
Zabini puścił mi oko i oboje ruszyli schodami na siódme piętro.
Z okropnym
rumieńcem na twarzy, udałam się w kierunku skrótu, który poznałam na mapie
Huncwotów, aby nikt nic nie podejrzewał.
Dlaczego ten
ślizgon tak na mnie działał? Nie miałam pojęcia. Te jego wspaniałe ciemne oczy,
czarne włosy, dobrze zbudowana szczęka i pełne usta…
Stop! Ginny o czym ty w ogóle
myślisz? Pamiętaj o Harrym!- skarciłam się w myślach i zaczęłam rozmyślać o moim chłopaku.
W końcu
doszłam na siódme piętro. Czekali już tam na mnie dwaj ślizgoni, Wybraniec i
mój brat.
-Cześć
chłopaki!- przywitałam ich z szerokim uśmiechem.- Dzięki, że przyszliście.
-Oczywiście,
dla Miony wszystko- powiedział Harry z uśmiechem. Podszedł do mnie i pocałował
mnie delikatnie na przywitanie. Za jego plecami usłyszałam jakieś pstryknięcie,
jakby ktoś wyłamywał sobie palce.
-No dobra-
powiedziałam, kiedy oderwałam się od Chłopca-Który-Przeżył.- Zacznijmy-
stanęłam przed pustą ścianą.- Myślicie, że jakieś duże pomieszczenie, czy
lepiej by było, abyśmy zażyczyli sobie na przykład łąkę?- zapytałam reszty.
-Myślę, że
Mionie się spodoba coś na świeżym powietrzu- odezwał się Ron.
Harry i
Blaise kiwnęli głową a Draco tylko wzruszył ramionami, patrząc na Rona wilczym
wzrokiem.
-Dobra-
mruknęłam.
Potrzebuję dużej łąki, na której
zorganizujemy imprezę-
pomyślałam trzy razy. W ścianie pojawiły się dębowe drzwi ze złotymi
zawijasami.
Nacisnęłam
na klamkę i stanęłam jak wryta. Łąka była przepiękna. Wszędzie rosły kolorowe
kwiaty i magiczne rośliny. Jakieś sto metrów od drzwi stał stolik z czerwonym
obrusem, który był przygotowany na jedzenie. Niedaleko stały głośniki aby można
było puścić muzykę.
-No, no-
usłyszałam za swoimi plecami głos Zabiniego.- Nieźle, tyle że trzeba tu będzie
wprowadzić parę zmian- powiedział i wyminął mnie rozglądając się wokół.
-Wchodźcie-
powiedziałam i poszłam za Blaisem.
***
Hermiona
Wyszłam z
klasy eliksirów, wciąż czerwona na twarzy. Nie, to nie może być prawda. Zawsze
w amortencji czułam skoszoną trawę, pergamin i szampon Rona. Dzisiaj, tego
ostatniego zapachu zabrakło. Poczułam perfumy, które przypominały świeży zapach
lasu i sosen. Mogłam je powiązać z tylko jedna osobą…
-Hermiona!-
usłyszałam za sobą jakiś głos. Odwróciłam się i zobaczyłam Lunę, machającą do
mnie ręką z drugiego końca korytarza.
Uśmiechnęłam
się do niej ciepło. Tak się ucieszyłam, że może już normalnie funkcjonować po
incydencie z Nottem. Podeszłam do niej i ją przytuliłam.
-Cześć,
Luna- powiedziałam.- Jak się czujesz?
-Już lepiej-
oderwała się na chwilę ode mnie.- Masz może chwilkę?
-Właściwie
chciałam iść do Pokoju Życzeń…- zaczęłam ale krukonka mi przerwała.
-Potrzebuje twojej
pomocy. Chodź, zrobimy razem lekcje- chwyciła mnie za rękę i pociągnęła w
stronę biblioteki.
-No dobra-
uśmiechnęłam się i poszłam razem z nią.
W bibliotece
spędziłyśmy bardzo dużo czasu. Pomogłam jej w napisaniu eseju transmutacji i
wytłumaczyłam eliksiry. Zrobiłam też swoje zadania domowe.
Kiedy już
wszystko miałyśmy za sobą, zaczęłyśmy gadać o wszystkim i o niczym. Śmiałyśmy
się razem i czasami pani Pince musiała nas upominać.
-Miona?-
Luna miała poważną minę, co niezbyt często się zdarzało.- Czy znalazłaś już
coś… o tym Pierwotnym Pierścieniu?- zapytała przyciszonym głosem.
-Muffliato-
rzuciłam zaklęcie na bibliotekę.- Tak- odezwałam się, kiedy już byłam pewna, że
nikt nas nie usłyszy.- Razem z Harrym, rozwiążemy tę zagadkę, nie martw się-
uśmiechnęłam się do niej pocieszająco.- Na razie nie mam zbyt wiele-
powiedziałam i opowiedziałam jej to samo co wcześniej Potterowi.
-Ja
potomkinią Roveny Ravenclaw?- zapytała z niedowierzaniem krukonka.- No nie
wiem, Miona. Niby wszyscy ze znanych mi członków rodziny byli krukonami, ale…
-Spokojnie,
jeszcze to sprawdzę- mrugnęłam do niej.- I właśnie dlatego powinnam być już w
Pokoju Życzeń- spojrzałam na zegarek. Dziewiętnasta pięćdziesiąt.- Siedziałyśmy
tu cztery godziny!- krzyknęłam zaskoczona.- No trudno, dzisiaj już nie
poszukam.
-Rzeczywiście
już późno- mruknęła blondynka.- Muszę już iść. Dziękuję ci Miona, za wszystko-
powiedziała i mnie przytuliła.
Ściągnęłam
zaklęcie i pozbierałam rzeczy. Wyszłyśmy razem z biblioteki, pożegnałyśmy się i
poszłyśmy do swoich dormitoriów.
***
Draco
-No to
gotowe- powiedziała Ruda i odwróciła się do nas.- Dziękuję wam. Oczywiście też
możecie przyjść, jeśli chcecie. Na dwudziestą- powiedziała i uśmiechnęła się
zadowolona z naszej wspólnej pracy.
-Będziemy-
powiedział Blaise i uśmiechnął się do niej, błyskając białymi zębami. Miałem
ochotę przewrócić oczami, ale ze względu na przyjaciela, nie zrobiłem tego
tylko zachowałem maskę obojętności.
-No to do
jutra- powiedziała Ginny i poszliśmy do wyjścia.
Rzuciłem
okiem na efekt końcowy. Wszystko wyglądało wspaniale. Na łące było pełno
kwiatów i magicznych roślin, które wyglądały jak wyciągnięte z jakiejś baśni.
Wszędzie latało pełno świetlików. Księżyc świecił jasno na niebie razem z
milionem gwiazd.
Hermionie
musiało się to spodobać. Opuściłem Pokój Życzeń i nie czekając na Blaise’a,
który pewnie chciał zostać przez chwilę sam na sam z Weasley’ówną, poszedłem na
piąte piętro.
Zacząłem
rozpamiętywać przygotowywania do
imprezy. Łasic i Bliznowaty wyszli wcześniej z Pokoju Życzeń z misją
załatwienia od skrzatów jedzenia i napojów. My razem z gryfonką
przygotowywaliśmy salę. Nawet dobrze nam się pracowało. Większość rzeczy, które
mi zostały przydzielone robiłem sam, aby Diabeł mógł trochę pobyć z Wiewiórką.
Kiedy patrzyłem na nich co jakiś czas, musiałem się powstrzymywać aby nie
wybuchnąć śmiechem. Ruda ciągle miała czerwone policzki i próbowała odesłać
Blaise’a do mnie, a on ciągle za nią łaził. Było widać, że oboje nie są
obojętni, choć dziewczyna ciągle, próbowała go od siebie odpychać.
Stanąłem
przed portretem Shizuke Wanabe.
-Hasło?-
zapytała czarownica.
-Felix
Felicis- skinęła głową i otworzyła przejście.
Wszedłem do
środka. Na kanapie siedziała Hermiona i czytała jakąś książkę. W ręce trzymała
jak zwykle kubek z herbatą.
-Cześć-
powiedziałem z uśmiechem. Oderwała się od lektury z lekko rozkojarzonym
wzrokiem.
-Cześć-
również się uśmiechnęła i spojrzała mi w oczy. Przez chwilę nic nie mówiliśmy,
tylko patrzyliśmy sobie w oczy. Nie mogłem nacieszyć się ich widokiem.
Zreflektowałem się i podszedłem do niej żeby usiąść obok na kanapie.
-Przepraszam-
powiedziałem, nadal patrząc jej prosto w oczy. Dostrzegłem w nich iskierki
niezrozumienia. Zmarszczyła charakterystycznie czoło, jak zawsze kiedy się
skupiała.
-Ale za co?-
zapytała nieprzytomnie.
-Za to jaki
dla ciebie byłem ostatnio. Po prostu…- nie
mogłem znieść, że wróciłaś do Łasica. Dokończyłem w myślach.- Miałem trudny
okres i…
-Cii-
położyła mi palec na ustach. Byłem jak sparaliżowany. Mogłem jedynie patrzeć w
jej orzechowe oczy.- Wybaczam ci- wyszeptała.
Siedzieliśmy
tak przez chwilę, która dla mnie była wiecznością. Nie chciałem za żadne skarby
jej przerywać.
Gryfonka się
ocknęła i na jej policzkach pojawił się rumieniec. Oderwała palec z moich ust i
wstała z kanapy. Zrobiłem to samo i stanęliśmy bardzo blisko siebie.
-Dobranoc
Draco- powiedziała cicho.
-Dobranoc
Hermiono- powiedziałem i przytuliłem ją mocno do siebie. Wtuliła się we mnie, a
ja rozkoszowałem się jej zapachem.
Potem
odrobinę się ode mnie odsunęła. Spojrzała mi głęboko w oczy. Dostrzegłem w nich
ciepło, radość i ulgę. Po chwili jednak coś w jej oczach zgasło. Wyślizgnęła
się z moich objęć i odwróciła w kierunku swojego dormitorium z odrobinę
zwieszoną głową. Po kilku krokach zatrzymała się. Odwróciła się, szybko do mnie
podbiegła i pocałowała w policzek. Zanim zdążyłem zareagować, znalazła się z
powrotem przy swoich drzwiach.
-Dobranoc-
szepnęła przez ramię trochę smutnym głosem i zniknęła w swoim dormitorium.
***
Hermiona
Biegłam
przez zaśnieżoną uliczkę w Dolinie Godryka. Coś mnie goniło. Nie wiedziałam
dokładnie co. Na pewno coś złego. Rzucałam na oślep wszystkie zaklęcia jakie
przychodziły mi do głowy. Byłam coraz bardziej zmęczona. Skręciłam w jakąś
uliczkę i próbowałam się teleportować. Nic z tego.
Znowu
zaczęłam biec. Na końcu drogi zobaczyłam kogoś. Był to wysoki blondyn, którego
bardzo dobrze znałam. Z poczuciem ulgi pobiegłam w jego stronę. Kiedy byłam
jakieś dwadzieścia metrów od chłopaka zauważyłam, że ktoś za nim stoi. Był to
człowiek z czerwonymi oczami i wężową głową.
-Zabij-
syknął Voldemort do niego. Ten, z przerażeniem, poczuciem winy i przeprosinami
w oczach, wycelował we mnie różdżką.
-Avada
Kedavra- powiedział dobitnie. Zobaczyłam zielony promień lecący w moja stronę.
-Nieeee!- wstałam
gwałtownie z łóżka. Cała się trzęsłam. Wyciągnęłam spod poduszki różdżkę.
Dopiero po kilku minutach się uspokoiłam. Spojrzałam na zegarek. Szósta
trzydzieści. Przeczesałam włosy palcami. Wiedziałam, że już nie zasnę, więc
wstałam i poszłam do łazienki aby przygotować sobie kąpiel.
Nalałam do
środka mój cynamonowy żel, którego zawsze używałam i weszłam do wanny. Tego mi
było trzeba.
Zaczęłam
rozmyślać. Następnym razem będę musiała przed zaśnięciem wziąć eliksir
Słodkiego Snu. Dlaczego akurat wczoraj zapomniałam?
Właśnie,
wczorajszy wieczór. Poczułam się wspaniale. W ramionach Malfoya mogłabym zostać
na zawsze. Jego zapach był zniewalający. Lecz potem przypomniałam sobie o
Ronie. On nadal był moim chłopakiem. Nadal go kochałam. Ale Draco…
Wróciłam do rzeczywistości
i wyszłam z wanny. Ubrałam czyste szaty, włosy zaplotłam z pomocą różdżki w
skomplikowany warkocz. Wpięłam spinkę w kształcie srebrnej lilii, którą kupiłam
w jednym ze sklepów na Pokątnej. Była zaczarowana w taki sposób, że sama
dopasowywała się do fryzury i magicznie się mieniła. Wyglądała bardzo ładnie.
Potem nałożyłam
makijaż. Spojrzałam na efekt końcowy. Wyglądałam w miarę dobrze.
Wróciłam do
pokoju i wzięłam torbę z książkami. Dzisiaj był czwartek. Najpierw numerologia,
mugoloznawstwo z profesorem Richnoirem, potem dwie godziny eliksirów i obrona
przed czarną magią.
Spakowałam
potrzebne podręczniki. Kiedy byłam już gotowa, podrapałam Krzywołapa za uchem
na pożegnanie i wyszłam z mojego dormitorium.
Nigdzie nie
spotkałam Malfoya. Stwierdziłam, że jeszcze śpi. Podeszłam więc do drzwi od
jego dormitorium i zapukałam.
-Eeee,
Draco?- powiedziałam głośno.- Niedługo śniadanie, wstawaj!
-Dobrze-
usłyszałam przytłumiony i zaspany głos ślizgona.
Zaśmiałam
się i w dobrym humorze wyszłam z dormitorium.
***
Draco
Lekcje
minęły dość szybko. Zbyt szybko. Wczoraj, Ginny kazała mi przyprowadzić
Hermionę na jej imprezę urodzinową. Ona chyba w ogóle nie pamiętała o swoich
urodzinach. Przez cały dzień była wesoła i aktywna na lekcjach, a przecież nikt
nie przysłał jej prezentów. Tak jakby nie tylko ona, ale i cały świat
zapomniał.
Siedzieliśmy
u nas w pokoju wspólnym i razem odrabialiśmy lekcje. Kiedy skończyliśmy,
zaczęliśmy rozmawiać o sprawach prefektów. Na razie od incydentu z Pomyluną nic
ważnego się nie działo.
Spojrzałem
na zegarek. Była już dziewiętnasta.
-Hermiona-
zacząłem, a ta kiwnęła głową dając mi pozwolenie na kontynuację.- Chodź-
wstałem, a ona z zaskoczonym wyrazem twarzy zrobiła to samo.- Za chwilę
zaprowadzę cię w pewne miejsce- mówiłem powoli. Ona zmarszczyła jedynie czoło.-
Ubierz się jakoś ładnie, dobrze?
-Malfoy…-
zaczęła, ale od razu jej przerwałem.
-Ufasz mi?-
zapytałem patrząc jej prosto w oczy.
-Tak-
powiedziała cicho, ale pewnie.
-To idź się
przebrać w coś ładnego, najlepiej w sukienkę- na jej twarzy dostrzegłem
zdumienie ale poszła do swojego dormitorium.
Kiedy
zamknęła za sobą drzwi, poszedłem do swojego pokoju aby szybko się przebrać.
Założyłem zwyczajną czarna koszulę i do tego spodnie w tym samym kolorze.
Umyłem zęby,
a potem spojrzałem w lustro. Przeczesałem włosy palcami. Poza tym wyglądałem
dobrze, jak zwykle. Użyłem perfum, które dawno temu dostałem od matki i tak mi
przypadły do gustu, że zacząłem stale ich używać.
Wziąłem po
drodze małą zieloną paczuszkę i schowałem do kieszeni. Wyszedłem z pokoju.
Po chwili,
ze swojego dormitorium wyszła gryfonka. Miała na sobie czerwoną sukienkę
sięgającą kolan z grubym paskiem opinającym jej idealną talię. Założyła do tego
czarne sandałki na obcasie. Nadal jednak była ode mnie niższa. Rozpuściła
włosy, które spływały falami na jej ramiona. Nadal miała wpiętą magiczną lilię,
tak jak wcześniej, ale teraz była czarna. Jej makijaż był odrobinę mocniejszy
niż wcześniej, ale wyglądał bardzo dobrze i naturalnie.
-Jak
wyglądam?- zapytała okręcając się.- Tak może być?
-Tak, tak
może być. Wyglądasz wspaniale- powiedziałem, a ona uśmiechnęła się lekko.
-Dziękuję.
To co, idziemy?
-Tak tylko
jest jeszcze jedna sprawa- wycelowałem w nią różdżką, ale ta od razu wyleciała
mi z ręki.- Ej!- była w delikatnych dłoniach Hermiony.
-Malfoy
jeśli myślisz, że jestem taka głupia i że nie umiem się obronić to wybij sobie
z głowy to wyjście. Chyba się zapominasz!- kipiała wściekłością.- Jeśli
myślisz, że jestem jakąś kolejną pustą lalą, którą będziesz mógł sobie uwieść…
-Nie!-
przerwałem jej.- Chciałem ci tylko zasłonić oczy.
-Co
chciałeś?- zapytała wybita z rytmu.
-To ma być
niespodzianka- powiedziałem i spojrzałem jej prostu w oczy.
-Jeśli
będziesz próbował cokolwiek mi zrobić…!- zaczęła mi grozić, ale ja znowu jej
przerwałem.
-Wiem jak to
by się mogło skończyć- powiedziałem i westchnąłem głęboko.- Hermiono, nie
jestem wcale taki głupi- na dźwięk swojego imienia z moich ust lekko drgnęła.
Uśmiechnąłem się w duchu.-To pozwolisz? Będziesz mogła mieć ze sobą różdżkę
jeśli mi aż tak bardzo nie ufasz- od razu zobaczyłem w jej wyrazie twarzy
poczucie winy.
-Ufam ci-
podeszła do mnie i delikatnie mi oddała różdżkę. Swoją schowała do kieszeni w
sukience, która w ogóle nie była widoczna.
-Twój
wynalazek?- zapytałem wskazując na już niewidoczna kieszeń.
-Tak. Trochę
zaklęć zwodzących no i hmmm… krawieckich- uśmiechnęła się tajemniczo.- W każdej
sukience robię sobie taką kieszeń na różdżkę. Wiesz, po wojnie, zawsze wolę ją
mieć przy sobie.
-I bardzo
dobrze- uśmiechnąłem się.- Mogę?- wycelowałem w nią różdżką. Skinęła głową.-
Obscuro- mruknąłem i już miała zasłonięte oczy opaską.
-Draco?-
machała ręką jakby szukając mojej aby ją chwycić. Podałem jej szybko ramię.
Kiedy się zbliżyła od razu doszedł do mnie ten wspaniały zapach cynamonu.
-No to
idziemy- powiedziałem i ruszyliśmy na imprezę.
Szliśmy
naokoło. Chciałem, żeby się nie zorientowała, dokąd idziemy. Ciągle zgadywała.
-Lochy?
-Nie-
zaśmiałem się cicho.
Podejrzewała
jeszcze błonia, wieżę Gryffindoru, a nawet kuchnię. Dotarliśmy w końcu na
siódme piętro. Drzwi już pojawiły się w ścianie.
-Poddaje
się, Draco. Nie mam pojęcia gdzie jesteśmy.
Podeszliśmy
pod same drzwi. Cofnąłem zaklęcie. Mrugnęła parę razy.
-Wszystkiego
najlepszego, Hermiono- powiedziałem, pocałowałem ją w policzek i otworzyłem
drzwi na oścież.
-NIESPODZIANKA!!!
-------
Tak, tak, wiem, wspaniały moment, żeby przerwać i potrzymać Was w niepewności 3:) Choć myślę, ze to opowiadanie i tak jest bardzo przewidywalne... jedyną niewiadomą jest pierwotny pierścień :D
Dobra, juz kończę gadać. Pozdrawiam wszystkich serdecznie i dziękuję, że nadal tu ze mną jesteście :*
Od razu mówię- aguamenti jest poprawnie, przez G a nie przez Q.
Od razu mówię- aguamenti jest poprawnie, przez G a nie przez Q.
Super, super i jeszcze raz super!!! Życzę weny i czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział.
OdpowiedzUsuńTo dobrze, że się podoba. Czy mogłabyś przybrać jakiś pseudonim, żebym wiedziała kto do mnie pisze przy następnych rozdziałach? Zajęta jest ~Ravy Malfoy (w skrócie ~R.M.) i Angel. Możesz przybrać taki jaki chcesz. Na przykład, Patronus czy nie wiem, chociażby Miona :D
UsuńPisząc ten komentarz wiedziałam że o czymś zapomniałam :D mój pseudonim to ~Luna
UsuńDzięki Luna :*
UsuńJeszcze.raz.mi.powiesz.ze.nie.umiesz.pisac.itp.to.oberwiesz.i.nie.obchodzi.mnie.ze.trenujesz.trav.mage.
OdpowiedzUsuńA tak wgl rozdzial jak zwykle cudny :*
~Ravy Malfoy
Hahahaha <3 Też cię kocham Ravy :*
UsuńRozdział fajny nawet boski <3 dlaczego przerwałaś w takim momencie? Ja do nastepnego rozdziału nie wytrzymam Angel
OdpowiedzUsuńRozdział 15 się tworzy :3 możliwe, że będzie niedługo...
UsuńAle nie wiem heh :D Cieszę się, że sie podobał ;)
Normalnie ekstra. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału! ;*
OdpowiedzUsuńBędzie w sobotę ;) dziękuję za komentarz ;*
UsuńCzytam to od początku i powiem Ci ze jest super. Kocham to opowiadanie. Życzę weny ;* Johanna
OdpowiedzUsuńDziękuję, nawet nie wiecie jak komentarze działają na autora :3
UsuńPiszesz coraz lepiej. Mam nadzieje że nie karzesz nam zbyt długo czekać na kolejny rozdział.
OdpowiedzUsuńPassiflora
Będzie jutro ;) Monia musi poprawić ;)
UsuńGenialny rozdział 😉 myśli Smoka są fenomenalne.
OdpowiedzUsuń