środa, 30 lipca 2014

Rozdział 5

Mam kolejny rozdział! Mam nadzieję, ze się Wam spodoba. Zostawcie swoje opinie bo jestem bardzo ciekawa. Rozdział dedykuję mojej przyjaciółce, która mnie skłoniła do pisania. Dzięki niej tu jestem :3
W ogóle to muszę Wam powiedzieć, że 2 sierpnia jadę nad morze i raczej nic tam nie napiszę. Po moim powrocie postaram się jak najszybciej coś napisać.
Już nie będę nawijać, zapraszam do czytania i roszę o komentowanie :*



***
Draco

Biegłem przez puste korytarze Malfoy Manor. Wszędzie było słychać ten krzyk, jej krzyk. Chciałem jej pomóc ale korytarze wydawały mi się nieznajome, nie wiedziałem jak do niej dojść. Było tak jakbym biegał po ogromnym labiryncie. Jej krzyk rozsadzał mi czaszkę. Rozrywał duszę na miliony kawałeczków. Czułem ogromny ból. I nadal słyszałem jej krzyk…
Zerwałem się z łóżka. To był tylko sen. Okropny koszmar. Jednak coś po przebudzeniu nie grało. Ciągle słyszałem jej krzyk. Nagle uświadomiłem sobie, że ten krzyk jest z prawdziwego świata.
Wziąłem różdżkę, pobiegłem do drzwi, przebiegłem przez nasz pokój wspólny i nacisnąłem na klamkę do jej dormitorium. Nie poruszyła się. A ona ciągle krzyczała.
Zobaczyłem na drzwiach złoty napis. Hasło?
Nie pomyślałem o tym, że brązowooka się przede mną zabezpieczy.
Z jej pokoju ciągle było słychać przerażający krzyk. Taki jak wtedy w Malfoy Manor. Trudno mi się było skupić. Chciałem jak najszybciej dostać się do niej i jej pomóc. Znowu ten sam ból co wtedy.
Jakie ona może mieć hasło?
-Gryffindor?- zapytałem drzwi. Ani drgnęły.- Godryk, Harry Potter, Ron, Weasley, Ginny- rzucałem przypadkowe słowa związane z nią coraz głośniej i coraz bardziej histerycznie. Ona wciąż krzyczała. Chciałem wyważyć drzwi bombardą ale to nie podziałało.
Spróbowałem myśleć logicznie. Dobra, ludzie często ustawiają sobie imiona swoich zwierząt.
-Kurde, jak mu było… Płaskopysk?- zapytałem drzwi. Znowu nic. To chyba było coś innego.-Już wiem! Krzywołap!
Drzwi otworzyły się  a ja wbiegłem z wyciągniętą różdżką.
Na łóżku leżała Hermiona. Krzyczała i przewalała się z boku na bok. Podbiegłem do łóżka.
-Granger, obudź się!- krzyczałem do niej i ją przytuliłem. Ocknęła się i przestała krzyczeć. Po chwili odskoczyła ode mnie jak oparzona.
-Malfoy co ty tutaj robisz?!- krzyknęła na mnie i wyciągnęła z pod poduszki swoją różdżkę.
-Miałaś koszmar i krzyczałaś. Myślałem, że coś ci się stało- powiedziałem a ona na chwile zamarła. Postanowiłem kontynuować.- Pobiegłem do ciebie. Trochę zajęło mi rozszyfrowywanie hasła ponieważ przy twoich krzykach trudno się było skupić ale udało mi się- uśmiechnąłem się do niej.
-Dziękuję-szepnęła.- I przepraszam. Zapomniałam wziąć eliksir słodkiego snu. Po wojnie ciągle mi się śnią okropne rzeczy- odwróciła ode mnie głowę i zaczęła wpatrywać się w jakiś daleki punkt. Zapadła cisza.
-Nie tylko tobie- powiedziałem na wspomnienie mojego błądzenia po Malfoy Manor. Powinienem od razu zorientować się, ze to sen. Tamten dwór znałem jak własną kieszeń i nie było w nich tylu korytarzy.
Spojrzałem na zegarek przy jej łóżku.
-Szykujmy się, już jest siódma- gryfonka zerwała się z łóżka. Wpatrywała się we mnie wyczekująco.- No co?- zapytałem.
 -Spadaj stąd Malfoy, chciałabym się przebrać- wygoniła mnie z pokoju i zatrzasnęła mi drzwi przed nosem.
Poszedłem do swojego dormitorium aby się uszykować.

***
Hermiona
Zaraz po jego wyjściu poszłam do łazienki aby się odświeżyć. Umyłam zęby, wzięłam szybki prysznic i się ubrałam w szkolne szaty. Potem nałożyłam lekki makijaż.
Jak mogłam zapomnieć o eliksirze? To pewnie przez Ognistą. Poszłam do szafki i wzięłam eliksir na otrzeźwienie. Trochę mnie głowa bolała po wczorajszym alkoholu. Wypiłam całą fiolkę z niebieskim płynem i od razu poczułam się lepiej.
Zaczęłam rozmyślać o ślizgonie. Byłam mu wdzięczna za to, że mnie obudził. Śniło mi się, że razem z Harrym i Ronem znowu jesteśmy w namiocie. Rozmawialiśmy o horkruksach. Obok naszego namiotu ktoś się aportował. Okazało się, ze to Draco. Żadne zaklęcia na niego nie działały. Próbował nas przed czymś ostrzec ale w ogóle nie mogłam zrozumieć jego słów. Czułam się tak jakbym była pod wodą i nie mogła się wynurzyć. Potem obraz mi się rozmazał i znowu znalazłam się w Malfoy Manor razem z Bellatrix. Nie tylko torturowała mnie ale też Harry’ego i Rona. Wrzeszczałam nie tylko z powodu mojego bólu ale też z powodu moich przyjaciół. Potem miałam urywane kawałki z wojny, tyle że nieco zniekształcone. Harry przegrał, Voldemort wygrał, śmierć moich rodziców, Rona, Ginny…  
Na szczęście obudził mnie Malfoy. Przypomniałam sobie, że złamał hasło.
Stanęłam przed czarnymi drzwiami i znowu spróbowałam rzucić na nie zaklęcie.
Chce pani zmienić hasło, panno Granger?- pojawił się napis na drzwiach.
-Tak- złote litery się rozmyły i od razu pojawiły się nowe.
Jak ma brzmieć hasło, Hermiono Granger?
Zaczęłam się zastanawiać. Skoro Malfoyowi udało się go tak łatwo złamać, to musiałam wymyśleć jakieś hasło, którego by się nie spodziewał.
-Miodowe Królestwo- powiedziałam a napis się rozpłynął.
Odwróciłam się w stronę łóżka. Wzięłam różdżkę, przypięłam do szaty odznakę prefekta i poszłam do Wielkiej Sali na śniadanie.
Stanęłam w drzwiach. W środku pełno osób gawędziło i szykowało sobie śniadanie. Spojrzałam w stronę stołu nauczycielskiego.
Na środku siedziała McGonagall i rozmawiała z Flitwickiem. Zauważyłam Slughorna z profesor Sprout.
Dopiero teraz uświadomiłam sobie, ze nie wiem kto jest opiekunem Gryffindoru. Profesor McGonagall teraz była dyrektorem. I kto obejmuje stanowisko zastępcy dyrektora. Stwierdziłam, że potem się zastanowię.
Spojrzałam w stronę stołu gryfonów i od razu zobaczyłam Ginny. Naprzeciwko niej siedział Harry.
Już miałam do nich ruszać kiedy nagle poczułam, ze ktoś obejmuje mnie w talii. Od razu wyczułam zapach palonej kawy.
-Cześć piękna- usłyszałam przy uchu głos Rona. Odwróciłam się do niego i szeroko uśmiechnęłam.
-Hej Ron- pocałowałam go na powitanie.
Poszliśmy razem na śniadanie. Ja usiadłam obok Ginny a on koło Harry’ego.
-Cześć, co tam u was?- zapytałam i uścisnęłam rudowłosą na powitanie.-Dobrze się spało?
-Tak. A gdzie ty byłaś?- zapytała mnie ruda i spojrzała na mnie wyczekująco.
Nie zdążyłam odpowiedzieć ponieważ zaczęły nadlatywać sowy. Obok mnie usiadła mała płomykówka z listem w dziobie. Wzięłam go od niej a ta odleciała.
-To od rodziców- powiedziałam i odpakowałam list. Pytali się mnie jak mi mięła podróż do Hogwartu i czy na pewno wszystko w porządku. Postanowiłam, że napiszę do nich później.
Po płomykówce przyleciała szara sowa z Prorokiem Codziennym. Zapłaciłam jej i wzięłam gazetę do ręki. Nic ciekawego nie pisali.
Nałożyłam sobie parę tostów, nalałam kawy i zaczęłam czytać gazetę.
Po chwili podszedł do nas profesor Flitwick i zaczął nam rozdawać plany zajęć. Przynajmniej się dowiedziałam, kto jest zastępcą dyrektora.
-Na pierwszej lekcji mamy zielarstwo-powiedział Harry przeglądając plan.
-No nie, dzisiaj mamy dwie godziny eliksirów ze ślizgonami- marudził Ron.   
-Właśnie Harry- zwróciłam się do Wybrańca.- Pamiętaj, że dzisiaj mamy dyżur- powiedziałam i wzięłam łyk kawy.
Po zakończeniu śniadania wstałam od stołu aby zdążyć pójść po książki. Szła ze mną Ginny.
-Musimy pogadać- zaczęła temat rudowłosa.
-Koniecznie!- opowiedziałam jej o czarnych drzwiach.- Hasło to Felix Felicis. A do mojego pokoju hasło brzmi Miodowe Królestwo.
-Dobra, to widzimy się później- Ginny ruszyła do Wieży Gryffindoru a ja na piąte piętro.

***
Draco
Pierwsze lekcje minęły mi bardzo szybko. Na każdej z nich przypominano nam o tym, że to nasz ostatni rok nauki w Hogwarcie i że owutemy to bardzo ważne egzaminy. Już przed eliksirami mieliśmy pełno zadań domowych i wypracowań do napisania.
Poszedłem razem z Blaisem do lochów. Byliśmy tylko my i Hermiona z przyjaciółmi.
-Cześć-powiedziałem do nich. Zabini dziwnie się na mnie spojrzał ale nie skomentował mojego zachowania i zaczął przypatrywać się Wiewiórce. Nie tylko Blaise się zdziwił ale również gryfoni. Wszyscy byli spięci. Tylko Potter nie wydawał się tym zaskoczony.
-Cześć-odpowiedział. Spojrzałem na innych. Ruda wpatrywała się w mojego przyjaciela. Wieprzlej był cały spięty. Trzymał Hermionę za rękę. Gdy to ujrzałem od razu się rozłościłem ale ukryłem to pod maską obojętności.
Spojrzałem na nią. Była trochę zaskoczona tak miłym przywitaniem i reakcją Bliznowatego. Uśmiechnąłem się do niej.
Potem przyszedł Slughorn i wpuścił nas do klasy. Zajęliśmy nasze stałe miejsca i wyjęliśmy potrzebne rzeczy.
-Nie spieszcie się zbytnio z tym rozpakowywaniem- uśmiechnął się do nas.- Postanowiłem, że was trochę rozsadzę. Będziecie siedzieć inaczej. Gryfon ze Ślizgonem. Będziecie tak siedzieć do końca roku. Mam nadzieję, że dzięki temu relacje między waszymi domami się polepszą.
I zaczął nas rozsadzać. Blaise usiadł z Weasleyem a Pansy z Potterem.
-Panno Granger, proszę się przysiąść do pana Malfoya- powiedział profesor. Uśmiechnąłem się do niej łobuzersko. Ona zmroziła mnie wzrokiem. Widocznie nie spodobało jej się, że musi siedzieć obok mnie. Slughorn skończył nas przesadzać i zaczął standardową gadkę nauczycieli o owutemach. Teraz wszystkie lekcje polegały na powtarzaniu materiału z wszystkich poprzednich lat. Chociaż czasem też pokazywano nam coś nowego.
Nauczyciel mówił nam o eliksirze Squintella*. Brązowowłosa robiła notatki a ja się jej przypatrywałem. Zauważyłem, że kiedy się skupia i myśli nad czymś to uroczo marszczy czoło.
-Napiszecie mi wypracowanie na dwie rolki pergaminu na temat eliksiru Squintella- powiedział a większość klasy jęknęła oprócz Hermiony, która nadal zawzięcie robiła notatki.-Na następnej lekcji będziecie musieli uwarzyć ten eliksir. Radzę uważać i dobrze się nauczyć bo bardzo łatwo się w nim pomylić jest jednym z bardzo złożonych eliksirów.
Lekcja się skończyła i wszyscy zaczęli się pakować. Patrzyłem na ruchy gryfonki. Była taka ładna. Nadal nad czymś myślała ponieważ miała zmarszczone czoło. Pewnie o wszystkich pracach domowych, które nam zadali.
-O co ci chodzi?- wyrwała mnie z rozmyślań.- Przestań się tak na mnie gapić, dobra?- odwróciła się na pięcie i wyszła z klasy.

***
Hermiona
Siedziałam u siebie na łóżku i czytałam o eliksirze Squintella. Rzeczywiście, ten eliksir był bardzo trudny do uwarzenia. Przed przyjściem do dormitorium byłam w bibliotece. Wypracowania były gotowe i odrobiłam też inne zadania domowe. Po drodze wzięłam też inne książki o eliksirach. Musiałam wiedzieć, że w podręczniku nie ma pomyłki.
Usłyszałam kroki przed drzwiami i szept Rudej.
-Cześć Ginny- przywitałam się z przyjaciółką. Ta podziwiała wnętrza. Rzuciłam na drzwi zaklęcie wyciszające i usiadłam obok przyjaciółki na czerwonym dywanie. Zaczęłam jej opowiadać o Malfoyu.- Jak myślisz czy on naprawdę się zmienił?- jedyna córka Weasleyów myślała nad odpowiedzią.
-Bardzo możliwe. Harry mówi, że się zmienił. Chyba nawet się ZAPRZYJAŹNILI- wymówiła to słowo z lekkim niedowierzaniem.- Z tego co mówisz chyba tak jest. Malfoy się zmienił. Kiedy się pytałam Harry’ego jakim cudem on mi powiedział, że ta fretka była taka zła z powodu swojego ojca- wsłuchiwałam się w słowa rudej.- Podobno rzucał na niego jakieś zaklęcia czarno magiczne. Nawet kazał mu złożyć Wieczystą Przysięgę- nie mogłam uwierzyć własnym uszom. Jak można małemu dziecku kazać składać Wieczystą Przysięgę?!- Nie wiem jakiej treści ale między innymi przez to był taki zły. Podobno składał ją tylko na siedem lat, wiesz, żeby nam dokuczał w Hogwarcie. Tyle, że nie pomyślał, że będzie jeszcze ósmy rok- cisza. Ciągle myślałam o Malfoyu. O tym jak był dla nas okropny. Jak się z nas wyśmiewał i przezywał.
-Ginny,  powiedz mi dlaczego ty się tak rumienisz na widok Blaise’a?- zapytałam i się do niej uśmiechnęłam.
-On jest taki przystojny- po chwili się otrząsnęła.- Powiedziałam to na głos?- rozbawiona skinęłam głową.- No trudno-przyjaciółka zrobiła się czerwona na twarzy.- Po prostu on na mnie patrzy tak… Nie wiem jak to opisać.
-Jakby cie pożerał wzrokiem?- wtrąciłam z rozbawieniem.- Może mu się podobasz?
-No co ty!- walnęła mnie poduszką.- Na pewno nie.
-I tylko dlatego tak się rumienisz?- zapytałam.
-No nie tylko- powiedziała tajemniczo.- Zjadłam dzisiaj obiad i postanowiłam się przejść na błonia ponieważ miałam jeszcze dużo czasu do rozpoczęcia lekcji. Byłam nad jeziorem i on też tam był- chociaż wydawało się to niemożliwe, ruda robiła się coraz bardziej czerwona.- Zaczęliśmy gadać. Zdziwiło mnie, że nie było między nami jakiejś nienawiści. Gadaliśmy… normalnie. Spojrzałam na zegarek i powiedziałam, że musze iść bo zaraz zaczynają się lekcje a on tak się jakoś do mnie przybliżył. Pocałował mnie w policzek, powiedział „do zobaczenia” i wyminął mnie jakby nigdy nic- ruda zakończyła swoja opowieść a ja nie mogłam w to uwierzyć.- Tylko nie mów o tym Harry’emu!
-Spokojnie. Oczywiście, że nie powiem- powiedziałam.- Wiesz co, myślę, że Ślizgoni chyba zrobili się jacyś dziwni. Może to przez wojnę?
Spojrzałam na zegarek.
-Na stado galopujących hipogryfów!- wrzasnęłam i zerwałam się na równe nogi.- Spóźnię się na dyżur!
Ginny poszła do Wieży Gryffindoru a ja poleciałam na pierwsze piętro aby spotkać się z Harrym.
Na szczęście nie spóźniłam się i byłam punktualnie. Zaczęliśmy z Harrym przechadzać się po zamku. W rękach trzymaliśmy różdżki.
-Zrobiłeś te wszystkie zadania domowe?- zaczęłam rozmowę.
-Tak i wiesz co? Jakoś mi to nie sprawiało dużo problemów- uśmiechnął się do mnie.
-Jestem kapitanem drużyny Quidditcha, wiesz?- powiedział Złoty Chłopiec.
- Och, wspaniale! Gratuluję!- przytuliłam go.
- Tak, w sobotę będę kompletować skład. Mamy Rona na obrońcę, Ginny jako ścigającą i mnie jako szukającego ale trzeba będzie jeszcze dobrać pałkarzy i pozostałych dwóch ścigających.
Przez chwilę szliśmy w ciszy. Na korytarzach nikogo nie było. Harry wziął ze sobą Mapę Huncwotów i sprawdzaliśmy co jakiś czas czy ktoś się przed nami nie ukrywa.
-Wiesz co?- przerwał ciszę Harry.- Tak coraz częściej zaczynam myśleć o tym, czy by nie napisać prawdziwej biografii Dumbledore’a. Na razie tylko ja, ty i Ron znacie prawdę. A po tym co napisała Skeeter należałoby wyjaśnić parę kwestii.
-Wspaniale Harry! To świetny pomysł! Jeśli chcesz, będę mogła ci pomóc i…- usłyszeliśmy jakiś huk i krzyk.
Pobiegliśmy w tamtą stronę. Krzyk dochodził z pustej klasy. Stanęłam obok drzwi. Harry skinął głową, stanął przed drzwiami a ja je szybko otworzyłam.
-Gdzie to jest?! Gadaj!- na ziemi leżała Luna i krzyczała z bólu. Nad nią stał Nott i torturował ją zaklęciem. Nagle dostał niewerbalnym zaklęciem Harry’ego. Ślizgon zwalił się na ziemię i zaraz Harry oplótł go magicznymi sznurami. Luna leżała w kącie i szlochała. Podeszłam do niej, pomogłam jej wstać i ją przytuliłam. Lekko się skrzywiła. Na jej ciele były liczne rany.
-Co się stało?- zapytałam Lunę. Ona jednak nie była w stanie wypowiedzieć słowa.- Idziemy do profesor McGonagall- zwróciłam się do Harry’ego i poszliśmy w stronę jej gabinetu.


-----------------------

Czekam na Wasze opinie ;) Krytyka mile widziana.

10 komentarzy:

  1. Nie mam żadnych słów krytyki :D Rozdział boski :) Szczerze powiedziawszy nie mogę się doczekać nowego rozdziału. :) Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. super blog :) czekam na kolejny rozdział :)
    zapraszam do mnie na 5 rozdział :)
    http://obliviate-dramione.blogspot.com/
    Bellatrix

    OdpowiedzUsuń
  3. Już czytałam Twojego bloga :3 bardzo mi się podoba <3 I dziękuję za Twój komentarz ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Płaskopysk XD brawo, Draco, brawo za inwencje!

    Dodam Cie do linkow u siebie (jak tylko wroce z Izraela i bede mogla usiasc do bloga) tymczasem wdziecznam bede za komentarz ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. HAHAHAHA XD PŁASKOPYSK <3 <3 <3 To było takie Ślizgońskie :'D
    A do rzeczy: Kochana, świetny rozdział. Po prostu cud, miód i co tam jeszcze :* O, już wiem! Cud, miód i skitlesy :3
    No, a co do rozdziału: Booosko, no genialnie! Naprawdę, ten rozdział niesamowicie różni się od tego pierwszego. Twój styl się nieco zmienił ukształcił, a akcja zaczęła się rozkręcać :D
    Tylko zastanawia mnie, co się stało z Luną. Chciałabym przeczytać następny komentarz, ale fizyka wzywa i trzeba się trochę przyłożyć, bo jutro mam sprawdzian XD Takie życie ;-;
    No, ale nie zmienia to faktu, że ten rozdział podbił mnie całkowicie i dodaję go do mojej prywatnej, mentalnej listy "ulubionych rozdziałów" :* życzę Ci powodzenia i pisz dalej, skarbie! :* Coraz lepiej Ci idzie! Trzymam kciuki!
    Czekaj na komentarze ode mnie jutro, pozdrawiam Cię serdecznie :)
    Megan

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skitlesy hahahah <3 Oryginalnie, oryginalnie ale to mi sie podoba :3 Kocham Twoje komentarze <3 i spoko ;) rozumiem, że trzeba sie uczyć ;) ja teoretycznie muszę sie pouczyć historii ale jakoś tak mi nie idzie heh :D

      Usuń
  6. No nie w takim momęcie robić pałzę? Zupełnie jak "TVN" :-)
    Ciekawa redukcja Dracona :-)
    Czas nadrabiać dalej :-)
    Yoshito :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. 40 years old Sales Associate Briney Monroe, hailing from Thornbury enjoys watching movies like Outsiders (Ceddo) and Knife making. Took a trip to Primeval Beech Forests of the Carpathians and drives a Ferrari 340/375 MM Berlinetta Competizione. skocz do tej strony

    OdpowiedzUsuń