***
Harry
Szliśmy
przez puste korytarze Hogwartu w stronę gabinetu McGonagall. Wysłałem do niej
patronusa z wiadomością, że się zjawimy.
Szedłem
przodem i kierowałem związanym Nottem. Za mną szła Hermiona podtrzymująca Lunę.
Byłem bardzo wściekły na ślizgona. Jak śmiał zaatakować Lunę?!
-Spokojnie,
wszystko się zaraz wyjaśni- szeptała
Miona do roztrzęsionej Krukonki.- Wszystko będzie dobrze.
-Od czasów
wojny zawsze miałam przy sobie różdżkę- załkała Luna.- Akurat zapomniałam jej
wziąć z Pokoju Wspólnego. Chciałam tylko pójść do kuchni aby skrzaty dały mi
ciepłe mleko z miodem. Miałam problemy z zaśnięciem a mleko zawsze mi pomaga-
uśmiechnęła się blado. Po jej policzkach ciągle płynęły łzy.- W każdym razie
myślałam, że różdżka nie będzie mi potrzebna. Gdybym ją miała, na pewno
zdołałabym się obronić ale... ale…- Luna znowu zaczęła szlochać. Hermiona tylko
przytuliła ją mocno i spojrzała na mnie znacząco. Zauważyłem, że prefekt naczelna
była bardzo przejęta.
Przyspieszyłem
kroku. Ten palant musiał jak najszybciej ponieść konsekwencje.
Stanęliśmy
przed kamienną chimerą.
-Płomień
Feniksa- powiedziałem, a chimera odskoczyła na bok.
Skierowałem
Notta w stronę schodów. Parę razy „przez przypadek” uderzył w ścianę.
Zanim
zdążyłem zapukać, drzwi otworzyły się i stanęła w nich McGonagall w szlafroku w
szkocką kratę. Szybko wpuściła nas do środka.
Gabinet
dyrektorski prawie się nie zmienił. Jedyne czego brakowało to ciekawych
srebrnych magicznych instrumentów. Nad biurkiem przybył obraz Severusa Snape’a.
Harry osobiście zadbał o to aby go zawiesić. Teraz Mistrz Eliksirów wpatrywał
się w Notta. Był zdziwiony. Inni dyrektorowie na portretach też nie spali.
Spojrzałem
na Dumbledore’a. Uśmiechnął się do mnie ale po sekundzie przybrał poważny wyraz
twarzy.
-Potter, co
się stało? Obudził mnie Twój patronus, który powiedział, że jestem bardzo
potrzebna. Dlaczego Nott jest związany?- profesor McGonagall spojrzała na mnie
pytająco. Po chwili dostrzegła Lunę.- Na galopujące hipogryfy! Panno Lovegood!-
dyrektorka podeszła do Krukonki i spojrzała na jej rany.- Severusie, obudź
prędko Poppy i powiedz żeby natychmiast tutaj przyszła- zwróciła się do
Snape’a, który od razu opuścił ramy obrazu. Wyczarowała dla Luny krzesło i ją
tam posadziła. Hermiona pokrótce jej zdała raport z naszego patrolu i o tym jak
znaleźliśmy Notta torturującego Lunę.
-Potter,
cofnij zaklęcie. Chcę porozmawiać z panem Nottem- posłusznie wykonałem
polecenie. Nott był blady. Jednak nie był przerażony. Spoglądał na nas
wyzywająco. Nic nie mówił.
-Usiądź-
powiedziała dyrektorka i podsunęła ślizgonowi krzesło. Usiadł i zaczął
wpatrywać się w jakiś punkt na ścianie. Jego twarz nie wyrażała nic.- Czy
zechce nam pan wyjaśnić, dlaczego zaatakował pan pannę Lovegood?- z oczu
McGonagall sypały się groźne iskry. Wyglądała władczo i przerażająco. Nott
sobie z tego nic nie robił. Milczał i tylko patrzył w dal.- Czego od niej
chciałeś?- zero reakcji ze strony ślizgona. Zacząłem tracić cierpliwość.
Dyrektorka widząc to spojrzała na mnie ostrzegawczo.
Drzwi
otworzyły się z hukiem. Stanęła w nich pani Pomfrey.
-Wzywałaś
mnie Minervo?- zapytała a jej wzrok powędrował w stronę Luny.- Na Merlina!-
krzyknęła pielęgniarka i bez zbędnych pytań zaczęła ją badać i opatrywać rany.
-Panie
Nott?- dyrektorka ponownie zwróciła się do ślizgona. Ten jednak ciągle nic nie
mówił. Chyba stwierdziła, że na razie nic z niego nie wydusi.
-Panno
Lovegood?- McGonagall zwróciła się do niej łagodnie.- Czy może nam pani
powiedzieć, czego chciał od pani Nott?- Lunie znowu stanęły łzy w oczach. Pani
Pomfrey spojrzała na McGonagall oskarżycielsko. Luna jednak przełknęła ślinę i
zaczęła mówić.
-Nott
pyt-tał się mnie ooo coś, c-co należało kiedyś do m-mojej mamy- jąkała się
Luna. Jej głos wciąż był jeszcze słaby i zachrypnięty.- Eksperymentowała z
różnymi czarami i rzeczami.- spojrzała ze strachem na ślizgona.- On się mnie
pytał gdzie jest Pierwotny Pierścień. Mówiłam, że nie wiem o co mu chodzi i nie
mam zielonego pojęcia gdzie to jest, ale… ale…- Luna zaczęła szlochać. Dopiero
po chwili kontynuowała.- On mnie nie posłuchał i zaczął mnie torturować. Gdyby
nie Miona i Harry…- już nie była w stanie nic powiedzieć. Hermiona mocno ją
przytuliła i spojrzała na mnie ze strachem. Oboje mieliśmy złe przeczucia.
Dlaczego co
roku musiało się akurat coś przytrafiać? W pierwszej klasie kamień
filozoficzny, w drugiej bazyliszek i Komnata Tajemnic, w trzeciej dementory, w
czwartej Turniej Trójmagiczny, w piątej przepowiednia i całe zamieszanie z
powrotem Voldemorta, w szóstej książka do eliksirów i Malfoy z szafką zniknięć,
potem jeszcze to zamieszanie z horkruksami i ratowaniem całego świata
czarodziejów. Czy chociaż raz nie możemy mieć chwili spokoju? Z drugiej strony
lubiłem nasze przygody i rozwiązywanie zagadek. No cóż, wychodzi na to, że w
tym roku przypadło nam rozwiązać zagadkę Pierwotnego Pierścienia, cokolwiek to
było.
-Co masz na
swoją obronę, Nott?- zapytała McGonagall. Widać było, że jest wściekła ale i
trochę przestraszona. Chyba też miała nadzieję na spokojny rok. Nott nadal nic
nie mówił.- Co to Pierwotny Pierścień?
Ślizgon był
blady ale na jego twarzy nie było widać strachu. Był z siebie dumny. Znowu
wezbrała we mnie wściekłość.
-Gadaj-
warknąłem a dyrektorka posłała mi karcące spojrzenie. Odwróciła się i podeszła
do biurka.
-Co o tym
myślisz, Albusie?- zapytała portretu byłego dyrektora.- Co powinnam zrobić?
-Pan Nott
odpowie za swoje czyny. W regulaminie Hogwartu jest wyraźnie napisane, że w tej
sytuacji uczeń powinien zostać wydalony ze szkoły a Slytherin straci sto
pięćdziesiąt punktów- Nott po raz pierwszy się poruszył i spojrzał na
Dumbledore’a ze strachem.- Jednakże, jeśli Teodor nam wyjaśni dlaczego to
zrobił i powie nam czy żałuje, wtedy Slytherin utraci sto pięćdziesiąt punktów,
Nott będzie pod dużym nadzorem. Ale to wszystko zależy od niego.
Wszyscy
spojrzeli na Teodora. Widać było, że bije się z myślami.
-Chciałem
zdobyć Pierwotny Pierścień- powiedział po dłuższej chwili.- Po śmierci Czarnego
Pana wiele osób go szuka. Ja wpadłem na trop, który mnie doprowadził do pani
Lovegood. Kiedyś go posiadała. Stwierdziłem, że jej córka będzie wiedziała o
nim co nieco- zmroził Lunę wzrokiem, a ona mocniej wtuliła się w Hermionę.- Najwidoczniej
się myliłem- zapadła głucha cisza. Wszyscy trawili te informacje. Po chwili
usłyszałem szepty byłych dyrektorów.- Żałuję tego co zrobiłem- mruknął Nott i
zwiesił głowę. Wiedziałem, że robi to tylko na pokaz. McGonagall jednak to
wystarczyło.
-Panie Nott,
zostaje pan ukarany szlabanem. W każdą sobotę aż do odwołania.- powiedziała
dyrektorka.- Slytherin traci sto pięćdziesiąt punktów. Ma pan też zakaz
opuszczania Hogsmeade- spojrzałem pytająco na Hermionę. Ona jednak nie
wiedziała o co chodzi.- Właśnie, panno Granger, proszę jutro ogłosić w swoim
domu iż uczniowie, którzy mają pozwolenie na odwiedzanie Hogsmeade i są już
pełnoletni, mają prawo w czasie wycieczek teleportować się gdzie chcą- byłem
zaskoczony. To znaczy, że będę mógł przeteleportować się na przykład na
Pokątną. Dawało mi to wiele możliwości.- Podjęliśmy ta decyzję niedawno.-
spojrzała znacząco na panię Pomfrey.- Panna Lovegood teraz potrzebuje
odpoczynku. Wy macie teraz iść dokończyć dyżur. Mam nadzieję, że nic więcej się
nie wydarzy. Odprowadzę pana Notta do jego dormitorium. Życzę miłej nocy-
powiedziała dyrektorka a my bez słowa udaliśmy się do drzwi.
***
Hermiona
Zeszliśmy na
pierwsze piętro i zaczęliśmy dyskutować o Pierwotnym Pierścieniu.
-Wiesz coś o
nim?- zapytał mnie Harry.
-Nie, nigdy
o nim nie słyszałam. Jutro poszukam w bibliotece. Mam nadzieję, ze tam coś
znajdę- powiedziałam i ruszyliśmy przed siebie.
Byłam bardzo
przestraszona i roztrzęsiona. Ten napad na Lunę to był szczyt wszystkiego.
-Wszystko w
porządku?- Harry spojrzał na mnie badawczo. Zawsze wiedział kiedy cos ze mną
było nie tak.
-Po prostu
ciągle myślę o Lunie. Miejmy nadzieję, że szybko wyzdrowieje- westchnęłam
głęboko.- Boję się Harry. Pamiętasz co mówił Nott? Wiele osób go szuka. Mówiąc
osoby, miał na myśli śmierciożerców. Skoro ten idiota odważył się zaatakować
Lunę w szkole to pomyśl co mogą zrobić bardziej zdeterminowani- przełknęłam
ślinę.- Nie chcę kolejnych ofiar, wojny…- do oczu napłynęły mi łzy a
wspomnienia uderzyły mnie ze zwiększona siłą. Śmierć Freda, Tonks, Lupina…
Harry
przytulił mnie do siebie.
- Nie martw
się, wszystko będzie dobrze. Rozwiążemy tą zagadkę- zauważył łzy płynące mi po
policzkach.- Hej, nie płacz- uśmiechnął się do mnie ciepło.- Skoro poradziliśmy
sobie z Voldemortem, to poradzimy sobie też z jakimś głupim pierścionkiem-
parsknęliśmy śmiechem. Wybraniec miał racje, skoro daliśmy sobie radę z
horkruksami to damy sobie radę ze wszystkim.
-Dziękuję
ci- powiedziałam i pocałowałam go w policzek.- Fajnie jest mieć starszego
brata- uśmiechnęłam się do niego.
Szliśmy jeszcze
przez chwilę w ciszy. Stukot moich obcasów odbijały się echem po korytarzu.
-Właśnie,
zanim nam przerwano Harry, mówiłeś, że chcesz napisać biografię Dumbledore’a-
przerwałam ciszę.- Wiedz, że zawsze będę mogła ci pomóc- uśmiechnęłam się do
niego.
Rozmawialiśmy
i żartowaliśmy sobie jeszcze przez chwilę. Dzięki temu moje myśli odbiegły od
Luny i Pierwotnego Pierścienia.
-Możecie się
już kłaść- powiedział głos za nami. Wzdrygnęłam się lekko. Okazało się, ze to
profesor Flitwick.- Jest bardzo późno- spojrzałam na zegarek. Rzeczywiście,
była już druga w nocy.
Flitwick nas
zmienił a my się rozdzieliliśmy i poszliśmy do swoich dormitoriów. Od razu moje
myśli zaczęły krążyć wokół Pierwotnego Pierścienia.
Doszłam do
portretu Shizuke Wanabe.
-Hasło?-
zapytała czarownica.
-Felix
Felicis- powiedziałam i weszłam do środka.
Na kanapie
przed kominkiem leżał Malfoy pogrążony w lekturze. Usłyszał moje kroki i
oderwał wzrok od książki.
-Płakałaś-
zerwał się na równe nogi. Dopiero teraz zauważyłam, że płakałam ze strachu
kiedy szłam do dormitorium. Szybko wytarłam łzy.
-A co cię to
obchodzi, fretko?- spojrzałam na niego chłodno. Niestety mój głos nie zabrzmiał
tak oschle jak chciałam. Odwróciłam się w stronę mojego dormitorium. Jedyne o czym
teraz marzyłam to szybka kąpiel i pójście spać. Zanim doszłam do drzwi,
poczułam jak Malfoy mnie chwycił za rękę i obrócił twarzą do siebie. Przez
chwilę mnie zamurowało ale szybko oprzytomniałam.
-Puść mnie-
powiedziałam i próbowałam się wyrwać. Jego uścisk jednak był zbyt silny.
-Co się
stało?- zapytał z troską. Co się stało z Malfoyem, zimnym arystokratą?
Przypomniała mi się rozmowa z Ginny. Robiło mi się go żal.
-To nie
twoja sprawa- powiedziałam i znowu spróbowałam się wyrwać. Nic z tego.
-Powiedz,
proszę- przestałam się wyrywać. Draco Malfoy, arystokrata czystej krwi prosi o
coś szlamę? Zaczęłam się wahać. W końcu on też był prefektem naczelnym i
prędzej czy później się dowie.
-Luna
została zaatakowana przez twojego przyjaciela Notta- opowiedziałam mu o wizycie
w gabinecie dyrektorki. Zaczęły mi znowu płynąć łzy.
-Spokojnie-
powiedział ślizgon i mnie przytulił. Przez chwilę chciałam go odepchnąć ale
byłam mu wdzięczna za to, że to zrobił.- Wszystko będzie dobrze, pani Pomfrey
umie zdziałać cuda, wierz mi- pogłaskał mnie po włosach.
Staliśmy tak
przez chwilę ale dla mnie wydawało się, że to trwało całą wieczność. Co dziwne
nie przeszkadzało mi to, że się w niego wtulałam, wręcz przeciwnie. Bardzo mi
tam było dobrze.
-Dziękuję-
szepnęłam i się trochę uspokoiłam. Draco zaczął mieć na mnie dziwny wpływ.
Ciekawe czy Ron też by na mnie zadziałał tak kojąco.
Właśnie Ron.
Odepchnęłam
ślizgona od siebie. Uśmiechnął się do mnie ciepło. Zauważyłam, ze kiedy się
uśmiechał robiły mu się takie słodkie dołeczki.
-Lepiej?-
zapytał a ja przytaknęłam.
-Masz pastę
do zębów na brodzie- powiedziałam i do niego podeszłam aby mu ją zetrzeć. Jego
skóra była miła w dotyku. Przez chwilę spojrzałam na jego usta.
Potem się
opamiętałam. O czym w ogóle myślałam? I dlaczego starłam mu tę pastę?
On wpatrywał
się we mnie z lekkim rozbawieniem ale też z troską i jeszcze czymś czego nie
mogłam odczytać. Spojrzałam na zegarek.
-Jest już
strasznie późno, dobranoc Draco- powiedziałam cicho. Jego imię brzmiało trochę
nienaturalnie wypowiedziane przeze mnie.
-Dobranoc-
powiedział Malfoy. Odwróciłam się i podeszłam do drzwi. Nacisnęłam klamkę a na
drzwiach pojawił się złoty napis.
Hasło?
-Miodowe
Królestwo- wyszeptałam tak cicho aby mój współlokator mnie nie usłyszał i
weszłam do mojego dormitorium.
***
Draco
Siedziałem
na kanapie przy kominku i wspominałem powrót Hermiony. W ręce trzymałem
szklankę z Ognistą Whiskey. Nagle drzwi dormitorium Hermiony się otworzyły i
stanęła w nich moja współlokatorka w czerwonym szlafroku. Podeszła do mnie,
usiadła obok i wtuliła się we mnie. Zrobiło mi się ciepło na sercu i wszystkie
moje zmartwienia uleciały tak jakby ona wyczarowała patronusa.
Chwila. O
mnie opierał się jakiś patronus. Uchyliłem powieki i zobaczyłem srebrnego kota
wtulającego się w mój policzek. Kiedy zobaczył, że udało mu się mnie obudzić
wyprostował się dumnie i przemówił głosem
McSztywnej.
-Prefekci
mają ogłosić w swoich domach wiadomość o wycieczkach do Hogsmeade. Uczniowie,
którzy mają pozwolenie i są już dorośli, mogą teleportować się w dowolne
miejsce w czasie wycieczek. Jedynym warunkiem jest stawienie się w Hogwarcie
przed zamknięciem zamku.
Kot
rozpłynął się w powietrzu. Wstałem i poszedłem do łazienki aby się odświeżyć.
Potem ubrałem się w mundurek, przypiąłem odznakę prefekta i wyszedłem z
dormitorium.
Podszedłem
do drzwi, na których był napis Pokój
Wspólny Slytherinu. Korzystałem już z tego przejścia. Było bardzo
przydatne. Nacisnąłem na klamkę.
Hasło?- pojawił się napis na drzwiach.
- Rogogon
węgierski- powiedziałem cicho, zapaliłem różdżkę i ruszyłem korytarzem w dół.
Doszedłem do
drzwi i wszedłem do Pokoju Wspólnego.
Uśmiechnąłem
się do siebie. Choć lubiłem moje obecne dormitorium to i tak lubiłem
przychodzić do lochów. Zalała mnie fala wspomnień. Choć byłem wtedy pod wpływem
jakiś chorych czarów mojego ojca, to i tak bardzo dobrze wspominam to
pomieszczenie.
Większość
osób już była na nogach. Zauważyłem grupki przyjaciół rozmawiających ze sobą.
Przy kominku zobaczyłem Blaise’a i Pansy. Posłałem i lekki uśmiech.
Rzuciłem
zaklęcie Sonorus aby wszyscy mnie słyszeli, nawet ślizgoni leżący jeszcze w
łóżkach i zrobiłem to o co prosiła dyrektorka.
-Ogłoszenie-
mój głos rozbrzmiał w Domu Węża. Kiedy skończyłem opowiadać podszedłem do
przyjaciół.
-Ale czad-
powiedział Zabini i się uśmiechnął.- Teraz będziemy mogli legalnie opuszczać
Hogsmeade- uśmiechnął się łobuzersko.
-Idziecie?-
zapytałem wskazując na gobelin z wężem za którym był skrót do mojego nowego
pokoju wspólnego.
Pansy i
Blaise pokiwali głowami i wstali z miejsc. Podeszliśmy do drzwi i nacisnąłem na
klamkę.
Hasło?- zapytały mnie drzwi.
-Felix
Felicis- wyszeptałem a drzwi się otworzyły z cichym skrzypnięciem.
Szliśmy w
milczeniu pod górę z zapalonymi różdżkami. Po dłuższej chwili pojawiły się
przed nami drzwi.
-Pójdę po
książki do dormitorium i zaraz pójdziemy na śniadanie- powiedziałem do ślizgonów.
Stanąłem w
drzwiach. Ze swojego dormitorium wychodziła Hermiona. Na ramieniu miała torbę z
książkami. Spojrzała na mnie chłodno i poszła w kierunku wyjścia.
Kiedy obraz
się za nią zamknął, otrząsnąłem się i wpuściłem przyjaciół do środka.
-Czujcie się
jak u siebie- powiedziałem do nich i poleciałem do dormitorium po książki.
Ciągle
myślałem o mojej współlokatorce. Dlaczego patrzyła na mnie tak chłodno? Pewnie
nadal miała mnie za wredna tlenioną fretkę.
Spojrzałem
na plan zajęć. Na pierwszych dwóch pozycjach była transmutacja z gryfonami. Świetna
okazja do porozmawiania z panią prefekt.
Z ta wesołą
myślą udałem się z przyjaciółmi na śniadanie. Zapowiadała się ciekawa lekcja.
-------------
Trochę dziwnie wyszło, wiem. I wiem też, że jest dużo powtórzeń. Rozmowa z Nottem mi nie wyszła ale mam nadzieję, że nie będziecie mi mieć tego za złe.Postaram sie poprawić do następnego razu ;) Proszę o komentarze. Może być nawet jakaś kropka z anonima.
PS: Wyjeżdżam jutro do przyjaciółki i nie będę miała jak pisać. W poniedziałek wracam i postaram sie wstawić coś przed rozpoczęciem roku szkolnego.
Pozdrowionka :*,
Hermiona
Mi się podobał :D Nie mogę się doczekać transmutacji ;D I ciekawe co z tym pierścieniem ;D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny :)
Dopiero zaczelam czytac a juz mi sie podoba. Piszesz lekko i bardzo ladnie. Ten pierscien mnie zainteresowal. Jestem ciekawa jak sie to dalej potoczy. Czekam z niecierpliwoscia na dalsze rozdzialy. Mam nadzieje ze pojawia sie szybko. Zycze duzo weny :-). Zapraszam do siebie na taki sam blog co w moim nicku. Pozdrawiam mala gwiazdka
OdpowiedzUsuńdziękuje :3 oczywiście wejdę z chęcią na Twojego bloga ;)
UsuńBardzo dziekuję za Wasze komentarze :* w tym tygodniu pojawi się jeszcze rozdział. Nie wiem jak to będzie wyglądało w czasie roku szkolnego bo mam sumy ale mam nadzieję, że sobie poradzę :)
OdpowiedzUsuńPierwotny Pierscien, no prosze....
OdpowiedzUsuńNo tak, golden trio nudzic sie niemoze ;)
Miona jeszcze raz mi powiesz w tym roku przed owutemami, że nie umiesz pisać to... . Ehh przydała by się jakaś klątwa. Genialny pomysł z tym pierścieniem :-) co do rozmowy z Nottem, to mogła by być lepsza. To tylko jedno małe "ale".
OdpowiedzUsuńYoshito :-)
Wiem, że rozmowa była słaba, ale pamiętam, że już jak to pisałam to miałam z tym kłopot... ale wtedy pilnowałam jeszcze terminów i nie chciałam się spóźnić z rozdziałem ;P
UsuńMiona