piątek, 27 marca 2015

Magiczne ferie część 3

I ostatnia. Na wstępie powiem tak- Przesłodziłam i to bardzo mocno. Dlaczego, wyjaśnię Wam na dole, żebyście przeczytali najpierw miniaturkę. Od razu mówię, że bardzo odbiegłam od rzeczywistości. Jedyne wspólne rzeczy to to, że historia z "Draco", "Pansy" i tą drugą dziewczyną była prawdziwa oraz miejsca w których byli no i oczywiście to, że źle się kończy chociaż nie w taki sposób...
Nie sprawdzone, wstawiam takie jakie było, nie zdziwcie się jeśli coś będzie bez sensu (ale od razu powiadomcie mnie jeśli coś takiego będzie) bo czasem mogą się zdarzyć skróty myślowe.
Nie będę już nawijać, zapraszam do czytania no i oczywiście skomentowania.
Dedykacja dla Stokrotki, Kapitana Quidditcha i trzeciej osoby- Małej Czarnej :*




20 lutego
Nie miałam pojęcia w co się ubrać, czego się spodziewać i bałam się tego spotkania. Dlaczego Ginny musiała wyjechać akurat wtedy? Ona by mi doradziła. I pewnie wyszykowała tak, że kilka razy bym się na nią wydarła zanim znalazłybyśmy coś odpowiedniego…
Po namyśle stwierdziłam, że nie mam co się stroić i po prostu będę sobą. Założyłam jedną z moich ulubionych bluzek, zwykłe jeansy, a włosy zostawiłam rozpuszczone. Wzięłam różdżkę i wyszłam dziesięć minut przed spotkaniem z domu, aby ze spokojem dojść do parku i uspokoić nerwy, co nie było trudne. Po tylu latach opanowywania emocji za całą Świętą Trójcę, jak nazywał nas profesor Snape, byłam w tym mistrzem.
Kiedy doszłam do parku, Draco już tam był. Miał na sobie czarny płaszcz i stał do mnie tyłem.
-Cześć- powiedziałam gdy byłam już za nim. Odwrócił się i uśmiechnął promiennie po czym znowu mnie przytulił.- Gdzie idziemy?- zapytałam gdy ruszyliśmy ścieżką.
Nie odpowiedział nic, tylko uśmiechnął się tajemniczo, a ja postanowiłam po prostu mu zaufać, jednak co chwilę próbowałam zgadnąć gdzie idziemy. Ciągle jednak nic nie mówił. Co chwilę skręcaliśmy i każda moja teoria zostawała niszczona.
W końcu stanęliśmy przed jakimś budynkiem. Zobaczyłam na górze brązowy napis „Street Cafe” na białym tle. Przy drzwiach stały dwie duże donice z niebieskimi kwiatami. Wejście było przyozdobione jakimiś skomplikowanymi wzorami, które miały przypominać egzotyczne rośliny.
Draco podszedł do drzwi i otworzył mi je. Miło zaskoczona weszłam do środka. Od razu wyczułam zapach kawy i cynamonu, który uwielbiałam. Podeszliśmy razem do lady, za którą stała młoda kelnerka.
-Co bierzesz?- zwrócił się do mnie chłopak. Spojrzałam na menu.
-Wezmę duże cappuccino- mruknęłam i zaczęłam szukać pieniędzy w kieszeni. Wyjęłam jakieś knuty, które by mi się tutaj nie przydały, ale za nic nie mogłam znaleźć dziesięciu funtów, które wzięłam ze sobą. W końcu udało mi się je wyciągnąć  i podniosłam gwałtownie głowę.
Kiedy ślizgon zobaczył co trzymam w ręce spojrzał na mnie wzrokiem mówiącym „Chyba sobie żartujesz, schowaj to natychmiast”. Zrobiło mi się miło ale i tak przewróciłam oczami z rozbawieniem.
-Poprosimy duże cappuccino i latte machiatto- zwrócił się do kelnerki po czym usiedliśmy przy jednym ze stolików.
-Dlaczego akurat to miejsce?- zapytałam ślizgona.
-Blaise kiedyś mi je pokazał- powiedział i uśmiechnął się smutno.- Jego rodzice są podobni do moich jeśli chodzi o różne poglądy, ale pozwalają mu na spędzanie czasu w mugolskiej części miast. Z każdego zapamiętuje coś charakterystycznego. W Paryżu spodobała mu się jedna kafejka Le Rose Café. W Brukseli najbardziej mu się spodobał taki sklep z czekoladą.
-Wszystko związane z jedzeniem ?
-Nie tylko. Zawsze zapamiętuje coś typu kafejka czy restauracja oraz jakiś ulubiony zabytek. W Paryżu była to Wieża Eiffla.
-Wieża Eiffla każdego potrafi zachwycić- mruknęłam wspominając moje wakacje z rodzicami we Francji. Był to bardzo ciekawy kraj, zarówno jego mugolska część jak i czarodziejska. Do dzisiaj pamiętam magiczną wytwórnię perfum La petite fleur*, w której spotkałam Katie Bell z rodziną oraz francuski odpowiednik naszej ulicy Pokątnej. Dokładnie zapadło mi w pamięci jak płynęliśmy po Sekwanie, widok katedry Notre-Dame i majestatyczny Pałac Wersalski...
W tym czasie podeszła do nas kelnerka i przyniosła nam nasze kawy. Spojrzałam na ogromną białą filiżankę z pianką na górze. Nie patrzyłam na niego zbierając w sobie całą gryfońską odwagę. Stwierdziłam jednak, że najpierw poczekam na rozwój rozmowy i zaczęłam ze spokojem popijać kawę.
-Ale wiesz co, moi rodzice nie są aż tacy źli- uśmiechnął się blado, a ja miałam ochotę go przytulić, zmierzwić jego blond czuprynę i pocieszyć. Jak jedna osoba może mieć w sobie tyle smutku ?
-Nie jest łatwo, prawda ?- powiedziałam trochę nieśmiało. Bardzo dobrze zdawałam sobie sprawę z tego, że Lucjusz i Narcyza byli wiernymi sługami Voldemorta. Musiało być u niego nieciekawie.
-Jakoś wytrzymuje- powiedział cicho rozglądając się na boki i upewniając, że nie ma tam nikogo znajomego, który mógłby nas usłyszeć.- Ojciec chce abym przyjął Mroczny Znak*- szeptał a ja gwałtownie wciągnęłam powietrze.- Wcale tego nie chcę, ale nie wiem co robić. To mimo wszystko są moi rodzice i gdybym na przykład uciekł, a w jakiejś bitwie miał stanąć po drugiej stronie różdżki...
-Na pewno jakoś się ułoży- szepnęłam i nie konsultując tego z rozumem przytuliłam się do niego. Teraz było to dla mnie takie naturalne, choć kiedyś na pewno gdyby ktoś mi powiedział, ze będę z własnej woli przytulała się do Dracona Malfoya, wysłałabym go do Świętego Munga.- Na pewno podejmiesz dobrą decyzję.
-No nie wiem- powiedział smutno, a mi się ścisnęło serce z bólu. Jak tak można ?- Ale na razie nie zawracajmy sobie tym głowy- oderwał się ode mnie ku mojemu niezadowoleniu.
-A jak ci idzie z Pansy ?- postanowiłam zmienić temat i przygotować się do mojego wyznania.
-Stwierdziłem, że jest dla mnie jak siostra- uśmiechnął się.- Ona też uważa, że jestem dla niej jak brat, poza tym, chyba czuje coś do Zabiniego. Moi rodzice to akceptują i wszyscy są zadowoleni.
-Właśnie, co do celu naszego spotkania- zaczęłam próbując jak najbardziej przedłużyć tę chwilę. Weź się w garść, jesteś gryfonką !, skarciłam się w myślach i kontynuowałam.- Na lodowisku nie dostałeś dokładnej odpowiedzi- Spójrz mu w oczy ! Nie jesteś tchórzem ! i spojrzałam na niego. W jego stalowoszarych oczach zobaczyłam ciekawość pomieszaną z nadzieją i odrobiną niepewności.- Odpowiedź brzmi tak i to już od czwartej klasy- dzielnie wytrzymałam jego spojrzenie czekając na to co powie. Mógł dawno wyjść, ale moja duma by na tym nie ucierpiała, powiedziałam tylko szczerą prawdę. Jeśli po prostu sobie pójdzie to pomimo tego, że trochę mnie to zaboli to wytrzymam. Nie okazałam się tchórzem i to powiedziałam.
Dlaczego jeszcze został ? Czy to nie ten Draco Malfoy, który gardzi szlamami ? Jednak on nie wyglądał na takiego, który ma zamiar wyjść. W jego oczach zobaczyłam zadowolenie i... ulgę.
-Ekhem- odchrząknęłam stwierdzając, że chyba to ja muszę się odezwać po tym wyznaniu pierwsza.- Czy mogę ci zadać dziwne pytanie ?
-Pytaj- powiedział tylko nadal patrząc mi w oczy. Widać było, że nad czymś intensywnie rozmyśla i bije się z myślami.
-Zapytam o coś z czystej ciekawości- wcale nie mam pewnych podejrzeń, które chce sprawdzić.- Jak nie chcesz to nie musisz mi odpowiadać. Czy mogę poznać tożsamość tej drugiej dziewczyny, o której kiedyś mi opowiadałeś w bibliotece ?
-To bardzo ciekawe wiesz- powiedział po krótkiej przerwie i wyprostował się.- Bo tą drugą dziewczyną... jesteś ty. Nie wiem nawet jak to się stało. Myślę, że chyba cię kocham- powiedział cicho.
Ha! Miałam rację! Moje serce zaczęło skakać z radości. Więc to jestem ja! Draco Malfoy, chłopak, który mi się podoba już od paru lat zakochał się we mnie! To oznacza, że cuda się jednak zdarzają.
Nic nie mówiliśmy. Po prostu pochłanialiśmy się wzrokiem. Żadne z nas nie mogło uwierzyć w swoje szczęście. On mnie kocha, on mnie kocha, on mnie kocha... te słowa ciągle chodziły mi po głowie i nie mogłam przyjąć do wiadomości faktu, że to dzieje się naprawdę. Może zaraz się obudzę i okaże się, że to wszystko było tylko snem ? Tylko czy wtedy byłby taki realny ?
-Przejdziemy się ?- wyrwał mnie z rozmyślań aksamitny głos blondyna.
Zgodziłam się i wyszliśmy z kawiarni. Na zewnątrz było zimno. Wszędzie leżał biały puch, który przykrywał wszystko dookoła. Nagle poczułam jak ktoś mnie chwyta za rękę. Obejrzałam się i spojrzałam prosto w jego szare tęczówki. Poczułam, że kolana mi miękną. Dlaczego on musiał tak na mnie działać ?
Ciągle patrząc mi w oczy i jakby szukając pozwolenia, zaczął się powoli przybliżać. Trochę mnie to zirytowało dlatego nie czekając na nic, nawet nie konsultując tego z mózgiem, przysunęłam się i go pocałowałam.

27 lutego
Kochana Ginny!
Nie uwierzysz w to co się ostatnio tutaj dzieje! Pamiętasz jak kiedyś ci opowiadałam o tym, jak kiedyś mi powiedział o Pansy i jakiejś drugiej dziewczynie? Okazało się, że to byłam ja! A teraz zanim przeczytasz następne zdanie lepiej usiądź.
Całowaliśmy się...
Dlaczego akurat teraz Ciebie nie ma? No ale trudno. Powiem Ci chociaż w skrócie. Byliśmy w kawiarni (tak, zabrał mnie do kawiarni!) i  było wspaniale! Zamówiłam cappuccino (od teraz, oficjalnie jest to mój ulubiony napój) no a resztę opowiem Ci jak wrócisz...
Aha, byliśmy jeszcze w poniedziałek na łyżwach (tak, znowu). Rozmawialiśmy, wspominaliśmy stare czasy itp. Potem mnie odprowadził i pocałował na pożegnanie. Jutro też się spotykamy, zaprosił mnie do kina.
Mam jednak pewne obawy. Jego rodzice na pewno tego nie zaakceptują. Jestem zwykłą szlamą (nie przewracaj oczami, przecież wiesz, że to prawda!) no i nie wiem jak to dalej będzie. Ale stwierdziłam, że będę się trzymać zasady carpe diem (zajrzyj do „Historii Magii” Bathildy Bagshot, jeśli nie pamiętasz co to znaczy, strona 267).
Mam nadzieję, że u Was wszystko dobrze. Czekam na Wasz powrót!
Całusy,
Hermiona.       

28 lutego
-Cześć- powiedziałam, a on się do mnie odwrócił.
Od razu zauważyłam, że coś jest nie tak i że raczej nie pójdziemy do kina. Coś musiało się stać. Draco był okropnie blady, a pod oczami miał widoczne cienie. Co chwila rozglądał się na boki, jakby spodziewając się kogoś.
-Co się stało ?- spytałam zmartwiona i pogłaskałam go po policzku. Przytulił się do mnie, a ja bardzo się zdziwiłam tym jego nagłym niespodziewanym zachowaniem.
-Zmusili mnie do przyjęcia Mrocznego Znaku- szeptał mi rozpaczliwie do ucha.- Nie chciałem tego, ale mój ojciec...- zawiesił głos.- Jesteś przyjaciółką Pottera, jeśli się dowiedzą, że coś nas łączy to każą mi cię porwać i przyprowadzić do Czarego Pana. Pewnie na samym porwaniu by się nie skończyło. Hermiono, wiedz, że nadal cię bardzo kocham, ale nie chcę żeby coś ci się stało i...
-Ciiii- uciszyłam go i zaczęłam uspokajająco gładzić po plecach. Po moich policzkach leciały łzy. Dokładnie rozumiałam jego postawę. Jednak wiedziałam, że nawet jeśli zerwiemy teraz kontakt to on wciąż będzie się przejmował tym czy mi się nic nie stało. Znałam rozwiązanie. Mój umysł od razu znalazł odpowiedź. Choć moje serce krzyczało abym tego nie robiła, chciało zatrzymać czas i nigdy już nie ruszyć na przód, pokierowałam się rozumem.
-Draco- szepnęłam łagodnie ale stanowczo.- Spójrz na mnie- podniósł głowę i spojrzał prosto w moje oczy. On też płakał.- Ja też cię kocham. I zawsze będę. Mam do ciebie prośbę- zobaczyłam lekkie zaskoczenie ale skinął głową więc kontynuowałam.- Musisz mi obiecać, że będziesz na siebie uważał.
-Obiecuję- powiedział zachrypniętym głosem.
-Kocham cię- powiedziałam drżącym głosem i pocałowałam go nienawidząc całego świata, Voldemorta i innych ludzi, przez których musiałam zrobić to co miało za chwilę nastąpić. Przytuliłam go wiedząc, że to będzie ostatni raz kiedy poczuję bliskość i ciepło jego ciała.
Sięgnęłam do kieszeni po różdżkę i zanim zdążył cokolwiek zrobić, skierowałam ją na niego i szepnęłam :
-Obliviate.  


-----------------------------------------
*Na potrzeby opowiadania zmieniłam trochę fakty i Draco przyjął Mroczny Znak dopiero w ferie.

Co działo się dalej? Hermiona przez resztę życia cierpiała. Draco już nic nie pamiętał i zaczął się do niej odnosić jak wcześniej w trzeciej klasie. Ciągle wyzywał ją od szlam, a ona wspominała te magiczne ferie, które wydawały się tylko snem. Najgorsze jednak było to, że to się zdarzyło naprawdę. Jedynym pocieszającym faktem było to, że on był bezpieczny, nic mu się nie stało i przeżył wojnę.

Co było wspólnego a co nie? Wszystkiego Wam nie wymienię ale dla jasności- w rzeczywistości się nie całowaliśmy (nawet lepiej bo chyba bardziej bym rozpaczała), uczucia "Dracona" nie były takie jak w opowiadanku... Ciągle nie byl pewien itd... No nie ważne, nie będę Wam tutaj opowiadać. No i nasze hmm... rozstanie (?) było innego rodzaju. I nic sobie nie myślcie, nawet przez chwilę nie byliśmy "parą" czy coś.

Dlaczego zrobiłam tak jak zrobiłam? Stwierdziłam, że skoro źle się kończy to dla równowagi będzie słodko jak cholera i myślę, że mi się udało. Nawet przesadziłam, ale trudno.

Wniosek z tego taki, że życie to nie bajka (niestety :/). Mam nadzieję, że Wam się podobało, czekam na Wasze opinie i ucieszę się na jakąś ostrą krytykę :D Jak macie pytania- pytajcie. Postaram się na nie odpowiedzieć. Nie wiem czy chciałam pisać coś jeszcze... Chyba wszystko ujęłam... 

Podsumowując...
Mi też pozostało tylko jedno- zapomnieć.

Pozdrawiam Was serdecznie,
Hermiona :* 

środa, 25 marca 2015

LBA

Hej kochani!
Zostałam nominowana do Liebster Blog Awards przez Małą z bloga http://magia-czai-sie-wszedzie.blogspot.com/ z czego bardzo się cieszę ^^

 Zasady: Nominacja do Liebster Blog Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za “dobrze wykonaną robotę”. Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował.



 1. Jak zaczęła się twoja historia z serią HP ?
Kiedy byłam malutka, coś około pięciu lat, mój tata zaczął czytać mnie i mojej siostrze książki o HP :3 Niestety szybko zasypiałam i prawie nic z tamtego okresu nie pamiętam, ale potem tata zaczął nam puszczać filmy, które mega mi się spodobały. Oglądałam je milion razy <3 Potem, jak już trochę podrosłam sama przeczytałam całą serię (i to po kilka razy <3), do której nadal lubię wracać :3

2. Ulubiona postać z HP?
Jest wiele postaci z HP, które lubię, ale moją ulubioną chyba jest Hermiona. Bardzo dobrze się z nią utożsamiam, kocham ją, jej osobowość, opanowanie, mądrość... Wzoruje się na niej, choć niezbyt mi to wychodzi (niestety nie jestem taka mądra :p).

3. Znienawidzona postać z HP?
Hmm... chyba nie mam takiej postaci. Cała seria jest ze mną od dziecka i trudno jest mi stwierdzić kogo nie lubię, bo raczej lubię wszystkich... Ale nie przypadł mi do gustu Ron. On i te jego wybuchy i różne humorki -_- wiem, że jest honorowy itd, bardzo odważny ale jakoś tak... No nie wiem... wolę innych Weasley'ów :p

4. Ulubiony szkolny przedmiot?
Ciągle mi się to zmienia. Ostatnio stwierdziłam, że bardzo lubię chemię, matematykę, fizykę i w-f, ale lubię też angielski i francuski... Chyba nie umiem tego określić.

5. Wymarzone zwierzątko?
Hmm... Myślę, że hipogryf, sowa albo feniks :3 Ale chyba feniks (mój patronus :3)

6. Jaką postać przybrałby bogin gdybyś ty miała/miał go unieszkodliwić?
To bardzo trudne pytanie... Bogin ukazuje nasze najgorsze lęki... Pewnie przybrałby postać mojej przyjaciółki Stokrotki (dedykowałam dla niej miniaturkę) wykrwawiającej się, albo umierającej... A potem po kolei moi najbliżsi, Rumcajs, Monia, reszta moich przyjaciół... Coś w stylu tego co miała Molly Weasley.

7. Do jakiego domu należysz?
Gryffindor <3

8. Ulubiona piosenkarka/piosenkarz?
Nie mam takiego. Nigdy nie lubię takich pytań, ponieważ uwielbiam muzykę zróżnicowaną. Często słucham popu, ale lubię tez rap, hip hop, rock, różne ballady (Phil Collins :3), lubię też Eda Sheerana, Taylor Swift, Katy Perry, Avril Lavigne, Christina Aguilera, Eminem, Rihanna... różnie, naprawdę różnie. I tak nie wymieniłam wszystkiego.

9. Do jakiego fandomu oprócz Potterhead należysz?
Jestem Trybutem, Niezgodną (poszłam do Nieustraszonych i tak bo ta frakcja najbardziej do mnie pasuje :3), GNW, Heros (ale początkujący, dopiero pierwsza część, ale już sie w tej serii zakochałam <3 NIE SPOJLEROWAĆ :P), Preety Little Liar... Pewnie i tak nie wymieniłam wszystkiego... tego jest dosyć dużo... Lubię też Zmierzch (potem możecie se hejtować) chociaż to książki mnie zauroczyły. Filmy uważam, że są niezbyt dobre (lekko mówiąc)

10. Największe marzenie?
Żeby moi najbliżsi byli szczęśliwi no i chciałabym założyć rodzinę i żeby była ona szczęśliwa :3

11. Ulubiony Pairing?
Dramione oczywiście :3 Ale lubię też Sevmione (Bez cukru <3) chociaż na początku miałam do tego stosunek jak wszyscy "przecież to pedofilia" itp itd... Lubię też Jilly... No i nwm jakie jeszcze, teraz mi nie przychodzą do głowy xd

Nominuję:
http://co-serce-pokocha-dramione.blogspot.com/
http://dramione-rubin-i-stal.blogspot.com/
http://nasz-swiat-pelen-magii.blogspot.com/
http://obliviate-dramione.blogspot.com/
http://dramione-milosc-przez-glupote.blogspot.com/
http://meta-nous.blogspot.com/
http://dracoihermionavam.blogspot.com/
http://dramione-is-my-life.blogspot.com/

Więcej blogów już nie nominuje bo zwyczajnie nie mam pomysłu :D

Moje pytania:

1. Jak rozpoczęła się Twoja historia z pisaniem?

2. Za co lubisz HP?

3. Co robisz kiedy nie masz weny?

4. Jakie komentarze najbardziej Cię motywują?

5. Zakon Feniksa vs. Śmierciożercy?

6. Do jakiego domu należysz?

7. Gdybyś mógł/mogła jaką postać z HP byś wskrzesił/wskrzesiła?

8. Jakie parringi lubisz?

9. Jaką postać przybrałby Twój patronus?

10. Do jakich fandomów jeszcze należysz?

11. Jaki film/piosenka/książka wzruszyła Cię tak, że się rozpłakałeś/rozpłakałaś?





Dziękuje bardzo za nominację :3 Jeśli macie do mnie jeszcze jakieś pytania, możecie zadawać ;) Nie gwarantuję, że odpowiem, zależy o co zapytacie, ale walcie śmiało ;)

Pozdrawiam serdecznie,
Szczęśliwa Hermiona :*

poniedziałek, 23 marca 2015

Magiczne ferie część 2

Kochani, oto druga część mojej miniaturki. Myślałam, że skończę ją ale postanowiłam podzielić to na trzy części. Na razie jest słodko i uroczo... Ale już niedługo...
Nie będę nawijać tylko zapraszam do czytania ;)
Dedykuję Stokrotce i Kapitanowi Quidditcha :* Już bardzo dobrze wiedzą dlaczego.




16 lutego
Dostałam od niego wiadomość. Wczoraj po południu do mojego pokoju wleciała malutka czarna sówka z listem. Napisał, że przeczytał całego Sherlocka i zdziwił się, że taki mugol jak Artur Conan Doyle mógł napisać coś tak dobrego. Poprosił (tak, poprosił!) żebyśmy jeszcze raz wybrali się na łyżwy. Zanim uwierzyłam w to co czytam, musiałam przestudiować tekst pięć razy. Dopiero po sprawdzeniu tekstu zaklęciem upewniłam się, że to co trzymam w ręce jest listem od niego i nie jest to żaden przekręt.
Bałam się. Tak, ja Hermiona Granger, gryfonka, która stawiała czoło gorszym rzeczom, obawiała się spotkania z Malfo… yyy… Draconem. Nie wiedziałam czego mogę się spodziewać. Człowiek, który zawsze był moim wrogiem i w którym byłam beznadziejnie zakochana zaprasza mnie z własnej woli na łyżwy. Bez żadnych uprzedzeń czy przymusu. Łamać regulamin szkolny i narażać życie przy szukaniu Kamienia Filozoficznego? Prościzna. Spojrzeć w oczy bazyliszkowi? Nic trudniejszego. Pomagać zbiegowi z Azkabanu? Czemu nie? Dać się uwięzić pod wodą w jeziorze? Żaden problem. Stoczyć bitwę na śmierć i życie w Departamencie Tajemnic? Sama przyjemność. Pójść z chłopakiem, który mi się od dawna podoba na łyżwy? Dajcie mi szybko jakąś truciznę, a najlepiej w ogóle mnie zabijcie.
Na lodowisko szłam cała roztrzęsiona, niepewna tego co mnie czeka. Nogi miałam jak z waty, a w środku było pełno niepokoju. Może to był tylko żart? A co jeśli ukartował to razem z grupką ślizgonów i już na mnie czekają, żeby dopaść przyjaciółeczkę Harry’ego Pottera? Odruchowo zacisnęłam rękę na różdżce, przy której od razu mi się zrobiło lepiej. Co jak co, ale umiałam się bronić.
Doszłam pod drzwi i od razu się uspokoiłam. To miejsce zawsze działało na mnie kojąco. Weszłam do środka i od razu go zobaczyłam. Opierał się o ścianę widocznie na coś, a właściwie kogoś, czekając. Kiedy mnie zobaczył uśmiechnął się szeroko i ruszył w moim kierunku. Zanim cokolwiek zrobiłam, on już trzymał mnie w objęciach. Z jednej strony byłam ogromnie zaskoczona, ale z drugiej, cała szczęśliwa. O Merlinie, jak on nieziemsko pachniał! Przypomniało mi się jak profesor Slughorn przyniósł na lekcję amortencję. Tak, to ten zapach poczułam.
Gdy się odsunął poczułam zimno i lekki smutek, który po chwili minął.
-Idziemy?
Bez słowa ruszyliśmy do szatni i po chwili już byliśmy na lodzie. Z głośników leciała piosenka „Thinking Out Loud”*, którą bardzo lubiłam. Na początku rozmawialiśmy o musicalu, który bardzo mu się spodobał. Nie wiedział, że mugole mogą mieć takie poczucie humoru i talent.
-Lecz ciągle się zastanawiam dlaczego nie było z tobą ani Wieprzleja, ani Bliznowatego.
-Mówiłam ci już, Harry zerwał niedawno z Ginny, poza tym on jest dla mnie jak brat. A Ron jest zajęty Lavender…
-Wkurza cię to, prawda?- zapytał i uniósł kpiąco brew.
-Nie, dlaczego? Oni bardzo do siebie pasują, a mi zależy na tym, żeby Ron był szczęśliwy- powiedziałam pewnie.
-Nie wierzę, żebyś nie miała nikogo na oku. Gran.. Hermiono- spojrzał na mnie, a ja odwróciłam wzrok udając, że skupiam się na jeździe. Zadrżałam lekko słysząc jego imię z jego ust. Wymawiał je tak… inaczej.- Chociaż możliwe, że ty spoza tych swoich książek świata nie widzisz.
-Spadaj, fretko- obdarzyłam go morderczym wzrokiem, a on się zaśmiał cicho.- Uwielbiam książki, ale uważam na to co się dzieje wokół.
-No dobra- powiedział z lekkim śmiechem, a ja zauważyłam, że to był najpiękniejszy dźwięk jaki kiedykolwiek słyszałam.- W takim razie kto? Może Longbottom?- zadrwił.
-Przestań się z niego nabijać. Neville jest wspaniałym przyjacielem, ale nic poza tym.
-Finnigan?
-Coś ty się tak uparł? Seamus nie.
-McLaggen? Na przyjęciu u Slughorna…
-Proszę cię, tylko nie on- przewróciłam oczami i powstrzymałam odruch wymiotny. Jak ten gryfon działał mi na nerwy!- Poszłam z nim tylko dlatego, żeby Harry mnie nie zaprosił. Miałam nadzieję, że Ginny do tego czasu zerwie z Deanem, a on ją zaprosi.
-To może Krum?
-Teraz tylko z nim piszę- powiedziałam odwracając wzrok. Bardzo mi się spodobał na początku, ale potem się okazało, że zbyt wiele nas różni, poza tym, właśnie wtedy zaczęłam interesować się pewną fretką.- Czemu ja ci w ogóle odpowiadam?
Przez chwilę jeździliśmy w ciszy. Cały ten czas myślał intensywnie. A co jeśli…? Nie, nie ma prawa wiedzieć. Skąd? Chociaż… To właśnie w czwartej klasie spotkaliśmy się po raz pierwszy w bibliotece. Było to pierwsze spotkanie bez morderczych spojrzeń i ogromnej ilości inwektyw, choć oczywiście ich nie zabrakło. Odnosiliśmy się do siebie z dystansem. Odrabialiśmy razem zadania domowe i czasem rozmawialiśmy, aż do momentu, w którym zaczął pomagać Umbridge. Na początku szóstej klasy znowu się spotkaliśmy, a nasze relacje w miarę się ocieplały, jeśli można tak to nazwać w stosunku do dwóch wrogów.
Wyrwałam się z wiru wspomnień i skupiłam na chwili obecnej. Nadal się nie odzywał i intensywnie coś analizował.
-A może…- zaczął niepewnie. Intuicja mi podpowiadała, że powinnam szybko gdzieś uciec, że chyba się domyślił.-Ja?- powiedział niepewnie. Poczułam gorąco na policzkach. Merlinie, żeby tylko nie zauważył, jeśli się zarumieniłam! Najwyżej można zrzucić to na zimno, ale mimo wszystko...
Przez dłuższą chwilę nic nie odpowiadałam. Nic nie mogło mi przejść przez gardło. Przypomniała mi się sytuacja sprzed miesiąca…

*WSPOMNIENIE*
-Nie wiem za bardzo co zrobić z Pansy- mruknął Malfoy nad esejem z transmutacji.
-Fretka się zakochała? Ciekawe. A ja myślałam Malfoy, że ty nie masz uczuć- zadrwiłam i przewróciłam stronę „Eliksirów leczniczych”.
-Już od dawna- burknął i odwrócił się do mnie.- Ale zastanawiam się czy to nie jest tak, że kocham ją z przyzwyczajenia i dla moich rodziców. Wiesz, ładna, ślizgonka, z arystokratyckiej rodziny, czysta krew- tu zaznaczył cudzysłów w powietrzu.- Ale ostatnio rozmawiam z taką inną dziewczyną- zawiesił głos.- Nasza znajomość jest bardzo krótka, ale chyba czuję… coś.
-No to na co czekasz, Malfoy?- odłożyłam pióro, które dostałam od Harry’ego na urodziny i spojrzałam na ślizgona. Przez chwilę podziwiałam jego stalowoszare oczy, zmierzwione włosy i mocno zarysowaną szczękę.
-To nie takie proste, Granger- powiedział cicho.- Nie wiem czy to nie jest takie chwilowe zauroczenie, a poza tym moi rodzice by się nie zgodzili.
-A co, zakochałeś się w gryfońskiej szlamie?- zadrwiłam, ale on wciąż był poważny i smutny. Po chwili jednak przybrał swoją maskę obojętności co mnie dobiło. Gdy byliśmy sami, nie ukrywał swoich uczuć.
-A żebyś wiedziała, Granger.
*KONIEC WSPOMNIENIA*

Ale to chyba nie chodziło o mnie, prawda? Przecież to nie możliwe… Chociaż wtedy jedyną gryfonką, z którą się zadawał byłam ja…
Na szczęście w tamtym momencie rozległ się dźwięk nakazujący zejście z lodowiska. Blondyn jednak nic sobie z tego nie robił. Ciągle się we mnie wpatrywał, czekając na odpowiedź.
‘Jesteś gryfonką! Nie tchórz jak jakiś puchon! Powiedz to i tyle, najwyżej cię wyśmieje’- powiedziałam do siebie w myślach. Jednak ta rozsądna strona krzyczała ‘Przecież powiedzenie mu prawdy będzie najgorszą rzecz jaką możesz zrobić! Chcesz popsuć wasze relacje?’. ‘A może jednak nie? Pamiętasz to o czym mówił w bibliotece?’
-Może- powiedziałam tylko i od razu pożałowałam swoich słów. Przecież to było równoznaczne z powiedzeniem „tak”. On jednak nie skomentował tego. Zabrałam w sobie trochę odwagi i spojrzałam mu prosto w oczy.
Zobaczyłam w nich całą paletę uczuć. Niedowierzanie, rozbawienie, zrozumienie, niepewność i coś jeszcze, ale nie potrafiłam tego w żaden sposób określić. Domyślił się, on już wszystko wie. A ja zachowałam się jak jakaś puchonka.
Odprowadził mnie do domu, przytulił na pożegnanie i zostawił mnie z wieloma emocjami, które we mnie buzowały.

18 lutego

Droga Hermiono!
Jak mogłaś powiedzieć „może”? Przecież on już wszystko wie! Zapytałaś mnie czy masz mu powiedzieć. Nie wiem co ci poradzić. Mimo wszystko to jest Malfoy, nie Harry. Pisałaś, że tak będzie lepiej z Twoim sumieniem i gryfońską dumą. Całkowicie to rozumiem. Ale czy to na pewno dobra decyzja?
Żałuję, że nie ma mnie teraz przy Tobie, ale kto mógł wiedzieć, że kiedy będę w Rumunii u Charlie’ego Ty będziesz w takiej sytuacji? Wiem, że postąpisz właściwie. Myślę, że to dobry pomysł, chociaż mam wątpliwości. A co jeśli będziesz potem cierpiała? Jeśli jednak jesteś gotowa i uważasz to za słuszne to mu powiedz. Wiedz, że jestem z Tobą i zawsze będę.
Wracamy w poniedziałek. Opowiedz mi potem wszystko ze szczegółami, dobrze? Jestem bardzo ciekawa!
Ginny.
PS: Nakarm proszę Świstoświnkę, jest pewnie bardzo zmęczona.

Wzięłam trochę ciasteczek, które miałam pod ręką i dałam sowie, która bardzo się ucieszyła, a ja zaczęłam intensywnie myśleć.
Powiedzieć? Przecież to jest najgorsze chyba co mogę zrobić. Zawsze uważałam, ze jeśli coś się dzieje to chłopak powinien to pierwszy powiedzieć. Taka jest naturalna kolej rzeczy.
Z drugiej strony on już i tak wie, więc co za różnica. A tak będę miała czyste sumienie i dumę.
Zanim się rozmyśliłam, chwyciłam kawałek pergaminu, napisałam parę słów z prośbą o spotkanie i wysłałam to do Dracona.
Nie musiałam długo czekać na odpowiedź. Już po chwili wróciła odpowiedź.

Chętnie znowu się spotkam. Tym razem jednak nie pójdziemy na łyżwy. Spotkajmy się w parku koło Twojego domu o godzinie 16:00 w piątek.
~D.M.

---------------------------------------------
*Thinking Out Loud Eda Sheerana- wiem, że w ich czasach tego nie było ale w ten sposób chciałam trochę nawiązać do faktów...
Nie wiem co Wam tu napisać, wiedziałam wcześniej ale zapomniałam :D moja skleroza... do tej chwili chyba mniej więcej się zgadza z faktami ale w następnej części trochę odbiegniemy od tematu... Jedynym wpsólnym punktem będzie to gdzie pójdą, odpowiedź Miony no i smutne zakończenie...

Jestem ciekawa Waszych opinii ;)
Pozdrawiam,
Hermiona :* 

poniedziałek, 16 marca 2015

Magiczne ferie część 1

Witajcie kochani!
Przychodzę do Was z moją pierwszą miniaturką. stwierdziłam, że podzielę ją na części, ponieważ napisanie tego nie zajmie mi długo, a Wy będziecie mieli co czytać. Od razu mówię- jest to oparte na faktach, choć wiele szczegółów zostało zmienionych. Mam nadzieję, że Wam się spodoba... Możliwe, że są jakieś błędy... Stwierdziłam, że nie będę zawracać głowy ani Rumcajsowi ani Moni więc wstawiam takie jakie jest.
Dedykacja dla Stokrotki, mojej przyjaciółki, która pewnie i tak tego nie przeczyta, ale co tam :D

Zapraszam do czytania ;)



14 lutego
14 lutego. Walentynki. Dzień zakochanych.
U mnie zawsze wyglądał tak samo. Nigdy nie widziałam w nim nic ciekawego. Dzień jak każdy inny, prawda? Jednak z tą różnicą, że po ulicach chodziło pełno zakochanych. Nigdy nie obchodziłam z nikim walentynek, ponieważ nie miałam chłopaka. W mojej głowie był tylko jeden, który był już z góry nieosiągalny. Nazywał się Draco Malfoy i był tępicielem gryfonów i szlam, takich jak ja. Ślizgon nigdy nie darzył mnie sympatią ze względu na moje pochodzenie, przynależność do Gryffindoru i przyjaźń z Harrym Potterem, Chłopcem-Który-Przeżył.
Jak to się stało, że się w nim zakochałam? Serce nie sługa. Nawet nie wiem kiedy to się stało. To było niedorzeczne. Przez wszystkie lata widziałam w nim wroga, wrednego nadętego idiotę, który obraża wszystkich dookoła, a w razie czego zasłoni się tekstem „Mój ojciec się o tym dowie!”. Pod koniec piątej klasy zaczęłam przyłapywać się na śledzeniu go wzrokiem, podziwianiu jego urody i tym podobnych rzeczy. Po tym się karciłam i wmawiałam, że mój mózg chyba ucierpiał. Jednak po jakimś czasie przyjęłam do wiadomości fakt, iż wpadłam po uszy. I to w dodatku beznadziejnie. Mogłabym równie dobrze spróbować złapać gwiazdy. 
Choć było też pare dziwnych sytuacji. Gdy nikt nie widział to czasem wysyłał mi przyjazny uśmiech. Kiedy zrobił to po raz pierwszy musiałam przetrzeć oczy ze zdumienia.  Często było tak, że przez przypadek spotykaliśmy się w bibliotece, dyskutowaliśmy na jakieś tematy. Oczywiście nie obyło się bez złośliwych inwektyw i kłótni, ale potrafiłam to znieść, nawet mi to czasem sprawiało przyjemność. Wyprowadzanie tego chłopaka z równowagi dawało ogromną satysfakcję.
Czy było mi przykro patrząc na te wszystkie pary w Walentynki? Z jednej strony tak, tak samo jak każda inna dziewczyna marzyłam o romantycznym dniu spędzonym z ukochanym, lecz u mnie to nie było tak nasilone. Zawsze wystarczyły mi książki. Poza tym, pogodziłam się, że będę żyć w samotności. Moje uczucie do tego blondyna było zbyt silne, żebym zakochała się w kimś innym, a on był zbyt nieosiągalny.
W tym roku było inaczej. Ten dzień miał wszystko zmienić.

Po tym jak Harry rzucił Ginny pod koniec stycznia, ciągle wypłakiwała sobie oczy, a zbliżające się Walentynki jeszcze bardziej nasilały płacz. Żeby go uniknąć, postanowiłam z nią spędzić ten dzień. Postanowiłam zaprosić Lunę, żeby jakoś rozweseliła dziewczynę. Weasley’ówna o niczym nie wiedziała. Miała to być niespodzianka.
-Ale gdzie my idziemy, Miona?- pytała co chwile zaciekawiona Ruda, dzięki czemu udało mi się odwrócić jej uwagę od Wybrańca. Ciekawość zawsze ją zżera od środka. Był to jeden ze sposobów na odwrócenie jej uwagi.
-Zobaczysz, to wspaniałe miejsce, spodoba ci się- odpowiadałam za każdym razem z tajemniczym uśmiechem.
Teleportowałyśmy się do mojego rodzinnego miasta niedaleko Londynu. Zmierzałam do miejsca, które zawsze mnie uspokajało. Pierwszy raz rodzice mnie tam zabrali gdy miałam zaledwie pięć lat. Byłam im za to bardzo wdzięczna.
W końcu dotarłyśmy do celu, a kiedy Ginny je zobaczyła wytrzeszczyła na mnie oczy.
-Co to jest?
-Lodowisko- uśmiechnęłam się do niej.- Jeździsz po lodzie na łyżwach.
-Na czym?- w tej chwili dziewczyna bardzo mi przypominała swojego brata Ronalda. Otwarte usta, zmarszczone czoło i blask nierozumienia w oczach. Ale trudno ją było za to winić, przecież czarodzieje nie jeżdżą na łyżwach.
-Sama zobaczysz- mrugnęłam i pociągnęłam ją za sobą.
W środku czekała na nas Luna, której bardzo spodobał się pomysł jazdy na łyżwach. Podobno już kiedyś była na lodowisku, co było dla mnie miłym zaskoczeniem.
Ginny bardzo ucieszyła się na jej widok, a ja uśmiechnęłam się pod nosem. Wiedziałam, że to podziała. Po przywitaniu się poszłyśmy kupić bilety i skierowałyśmy się do szatni.  
-A nie wypożyczamy tych ły-cośtam?- zapytała zdezorientowana rudowłosa, a ja uśmiechnęłam się porozumiewawczo do Luny, która odwzajemniła mój uśmiech. Nie odpowiedziałam jej na pytanie tylko od razu pociągnęłam ją do szatni.
Zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć, wyciągnęłam ze swojej torby parę prześlicznych białych figurówek z małymi niebieskimi zdobieniami przy tylnej części łyżwy. Reakcja Ginny była warta zakupienia ich. Zapiszczała z uciechy i uściskała mnie.
-Są przepiękne- pisnęła. W jej oczach tańczyły radosne iskierki, których nie widziałam od końca stycznia. Wiedziałam, że dziewczyna bardzo lubi nowe ubrania, buty, torebki i inne tego typu rzeczy. Ja na nie nie zwracałam wielkiej uwagi, ale umiałam dobrze wybrać, a wiedziałam, że takie coś jeszcze bardziej ją rozweseli. - Muszę je przymierzyć!   
Pasowały na nią jak ulał. Po milionach podziękowań i wielu uściskach poszłyśmy na lodowisko.
Zaczęłam uczyć Ginny jeździć. Szybko załapała  o co we wszystkim chodzi, a dzięki jej umiejętnościom i odwadze już po kilku minutach śmigała po lodowisku. Często lądowała na zimnym lodzie, ale tylko się z tego śmiała, wstawała i jechała dalej. Byłam bardzo zadowolona z siebie, że udało mi się odciągnąć ją od wszelkich trosk.
Luna też bardzo dobrze sobie radziła, chociaż czasem się zastanawiałam czy lepiej by nie było gdyby zeszła. Robiła takie skomplikowane rzeczy w dodatku tak niebezpieczne nie tylko dla niej ale również dla otoczenia. Jednak po jakimś czasie przekonałam się, że nie ma się czego obawiać. Luna może i była szalona, ale zachowywała ostrożność.
Zapatrzyłam się na nią jak robiła piruet w powietrzu gdy nagle coś, a raczej ktoś, na mnie wpadł. Ten ktoś próbował mnie chyba przytrzymać i powstrzymać od upadku, niestety wpadł na mnie z tak wielkim impetem, że pomimo starań nie zdążył wyhamować. Poczułam jak lecę do tyłu by po chwili zetknąć się z twardym lodem. Chyba zmiażdżyłam rękę tej osobie, która na mnie wpadła, ponieważ wyczułam ją pomiędzy lodem a mną na wysokości talii.
-Przepraszam, nic ci się nie stało?- usłyszałam z prawej strony głos, przez który moje serce zaczęło bić szybciej. Obróciłam głowę i spojrzałam prosto w chłodne stalowoszare tęczówki.
-Nie, wszystko w porządku Malfoy- w pierwszej chwili zobaczyłam w jego oczach błysk zaskoczenia, lecz po chwili nie było po nim śladu i powróciła tak dobrze mi znana maska obojętności.
-Hej, Granger- chyba stwierdził, że może opuścić swoją zwykłą maskę i się do mnie ciepło uśmiechnął, a po moich plecach przeszedł przyjemny dreszcz.- Co robisz sama w Walentynki? Wieprzlej cię już nie chce?- uśmiechnął się kpiąco a ja w duchu się zaśmiałam. Przecież to jest Draco Malfoy! Musiał dorzucić coś w swoim stylu.
-Dla twojej wiadomości Ron jest zajęty Lavender. Poza tym, nie jestem tu sama- podniosłam lekko głowę i wypatrzyłam rudą czuprynę oraz szaleńca z długimi blond włosami.- Przyszłam z Ginny i Luną.
-A Wiewiórka nie powinna być z Bliznowatym?- zmarszczył czoło zastanawiając się nad czymś intensywnie.
-Gdyby z nim chodziła to pewnie teraz byliby razem gdzieś- powiedziałam cicho. Draco już otwierał usta żeby coś powiedzieć, ale mu się wcięłam. Uwielbiałam to robić. To jedna z rzeczy, które go okropnie denerwowały.- Tak Sherlocku, zerwali ze sobą. I zanim zapytasz- powiedziałam gdy znowu nabrał powietrza.- To on z nią zerwał.
-Zawsze musisz mi się wcinać, Granger?- zapytał zezłoszczony na co zaśmiałam się cicho.
-Uwielbiam to robić- powiedziałam i wyprostowałam się, żeby wstać.
-Kim do cholery jest Sherlock?- uspokoił się już nieco, ale nadal uśmiechałam się z satysfakcją.
-Taka postać z mugolskiej książki- uśmiechnęłam się jeszcze szerzej. Uwielbiałam Sherlocka Holmesa już od małego. Podziwiałam go za jego umiejętności. Zawsze się od niego uczyłam.- I tak byś nie zdołał przeczytać. Twoje arystokrackie ego nie zniosłoby czytania książki napisanej przez mugola.
-Założymy się?- uniósł jedną brew.
-Dobra, umowa stoi, a o co?
-Jeszcze zobaczymy- powiedział tajemniczo a ja zadrżałam.
Przez chwile jechaliśmy w milczeniu kiedy znowu coś mnie zwaliło z nóg. Zobaczyłam płomiennorude włosy i się od razu uśmiechnęłam.
-Przepraszam Mionka- pisnęła i zerwała się na równe nogi po czym pomogła mi wstać.- Dlaczego nie zabrałaś mnie tutaj wcześniej? Musimy to powtórzyć!- zaśmiała się i przytuliła do mnie.
-Idź jeszcze trochę pojeździć, za chwilę tercja się kończy- powiedziałam do niej z uśmiechem.
-Tercja?
-Czas ci się kończy- powiedziałam wyjaśniająco, a ona nie mówiąc nic więcej śmignęła znikając mi z oczu.
-Widzę, że jej się podoba- powiedział Malfoy, a ja lekko podskoczyłam. Tak bardzo skupiłam się na przyjaciółce, że zapomniałam o tym dziwnym spotkaniu.
-Tak, chyba polubiła łyżwy. Cieszę się, że chociaż na razie jest szczęśliwa. Potem mam zamiar ją zabrać na taki musical. Jest o miłości, ale jest tak genialny, że musi go obejrzeć- uśmiechnęłam się na samo wspomnienie wczorajszego występu. Poszłam razem z moimi rodzicami, którzy wprost uwielbiali musicale. Ja nigdy nie byłam ich fanką ale tamten pokochałam.
-Mogę pójść z wami?
-Co?- zapytałam nieprzytomna. On z nami na musicalu w dodatku o miłości?
W tym momencie usłyszeliśmy sygnał świadczący o końcu tercji. Odszukałam Lunę i Ginny wzrokiem, które właśnie jechały w stronę wyjścia. Podjechałam do nich z uśmiechem. Po ubraniu się i wypiciu gorącej czekolady poszłyśmy do drzwi.
-Granger- usłyszałam za sobą, a moje serce przyspieszyło.
-Tak?
-Zajmij mi miejsce- uśmiechnął się łobuzersko po czym wyszedł z budynku i zniknął.

***

O godzinie osiemnastej zaczął się musical. Pomimo tego, że już wcześniej go widziałam, byłam bardzo uradowana, że mogę go zobaczyć jeszcze raz. Muzyka była idealna, tak samo jak taniec i gra aktorska. Jedyne co mi przeszkadzało była obecność Malfoya, który przybył pomimo tego, że myślałam, że go nie będzie. Dziewczyny nie skomentowały jego obecności. Ginny wiedziała wszystko o moich uczuciach ponieważ nigdy nie miałyśmy przed sobą tajemnic, a Luna i tak odnosiła się do wszystkich miło i nie zwróciła uwagi na to, że przysiadł się do nich jeden z najwredniejszych ślizgonów na tej ziemi.
Kiedy występ się skończył zeszliśmy na dół do szatni. Ginny wiele razy mi podziękowała za to, że spędziłam z nią czas. Po paru minutach przyszedł po nią pan Weasley, który wiedział o całym naszym wyjściu. Pożegnali się i wyszli.
-Idziemy?
-My?- zapytałam z niedowierzaniem słysząc to od Malfoya.
-Tak, my. Myślisz, że zostawię cię samą w środku nocy, żebyś samotnie łaziła po mieście?
-Ja tam nie wiem- powiedziałam cicho i ruszyłam do drzwi.
Przez większą część drogi się do siebie nie odzywaliśmy, ale żadnemu z nas to nie przeszkadzało. Cisza czasem może wyrazić więcej niż tysiąc słów. Każde z nas było pogrążone w swoich rozmyślaniach, Az w końcu doszliśmy pod mój dom.
-Dziękuję, że mnie odprowadziłeś, Malfoy- powiedziałam i lekko się do niego uśmiechnęłam. Szczerze mówiąc nie uśmiechała mi się samotna wycieczka po mieście.
-Po prostu Draco- powiedział cicho.
-Słucham?
-Mam na imię Draco- powiedział i dopiero wtedy do mnie dotarło o co mu chodzi. Moje serce zabiło mocniej, o ile to było w ogóle możliwe.
-Hermiona- opowiedziałam z szerokim uśmiechem.
Potem stała się rzecz niespodziewana. Zbliżył się do mnie i czule przytulił. Na początku byłam w szoku ale po otrząśnięciu się z niego, objęłam blondyna. W tym było coś magicznego. Nie umiałam tego określić. Byłam bardzo szczęśliwa a moje serce waliło tak mocno, że ślizgon musiał je już dawno usłyszeć.
-Jeśli przeczytam Sherlocka- szepnął mi do ucha.- To umówisz się ze mną na łyżwy- po czym oderwał się ode mnie i poszedł do domu. Obserwowałam go aż zniknął za jednym z małych beżowych domów.
Odwróciłam się do drzwi cała szczęśliwa. Przypomniała mi się piosenka początkowa z tego musicalu i zaczęłam ją nucić.

„Brzydka ona, brzydki on
Mała stacja, kiepski bar
A oni przytuleni, jakoś niezwykle tak
Jakby się miał utlenić nagle świat
I gdzieś w jeziorach źrenic
Światła na tysiąc par
W czterech słońcach żar”
*
 
----------------------------------------
* "Brzydcy" Grażyna Łobaszewska- jest to piosenka, z której powodu mogę się rozpłakać. Zbyt wiele wspomnień się z nią wiąże. Z NIM... No nie ważne...

Jak zapewne sie domyśliliście, Miona to ja :/ Od razu ostrzegam, że w tej miniaturce nie będzie happy endu. Przykro mi :'(
Część drugą prawdopodobnie dodam w czwartek.
Jestem ciekawa Waszych opinii. Mam nadzieję, że jakoś Wam się podobało. Proszę o Wasze komentarze :3 To dla mnie bardzo ważne!

Pozdrawiam,
Hermiona :*